0
benedetti 18 lipca 2023 21:40
Image

Krajobraz bajka. Fajnie byłoby mieć daczę na takiej wysepce.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Szybko poszło, wejście, sporo czasu na widoczki i zejście zajęło mi ok. godziny.

Image

Image

Ruszam w kierunku Alejandrii. Zawsze w takich sytuacjach wychodzę z założenia, że skoro gdzieś dojechałem, to raczej da się w razie czego po prostu wrócić tą samą drogą. ;)

Image

I to jest to co lubię najbardziej, czyli autkiem przez bezdroża. :D
Asfalt oczywiście bardzo szybko się skończył. Uprzedzając fakty, momentami było kiepsko, ale całość drogi była przejezdna. W okolicy Alejandrii zaczęły pojawiać się nawet nowe asfaltowe fragmenty przechodzące oczywiście płynnie w wertepy. Widoki i klimat cudowne. Co jakiś czas można napotkać kowboja (nie znam hiszpańskojęzycznego odpowiednika) i to takiego w klimacie, w czerwonej koszuli i tradycyjnym kapeluszu. Widoki wspaniałe.

Image

A tu nawet z oddali widać El Peñol.

Image

Autko też dało radę i przydało się to lekko podwyższone zawieszenie.

Image

Co do Alejandrii - zwykła mieścinka, pokręciłem się tylko trochę po rynku.

Image

Momentami krajobraz przypominał mi nieco północną Tajlandię.

Image

Widocznych jest wiele osuwisk lub pozostałości po nich. Droga fragmentami wyraźnie świeżo naprawiona. Nie ma żartów. Absolutnie odradzałbym jakiekolwiek wycieczki w tę okolicę podczas złej pogody. Na początku tego roku, w pobliżu miasteczka El Carmen de Atrato w tego typu osuwisku zginęło ponad 30 osób.

Image

Image

W końcu dojeżdżam do głównej drogi nr 25 w okolicy Barbosy. 3-4 pasy ruchu w każdą stronę. Jechałoby się świetnie, gdyby nie konieczność jazdy slalomem pomiędzy ciężarówkami. 4 pasy i każda jedzie swoim. Pomyślałem… ech, a ja się wkurzam na tych co jeżdżą środkowym pasem na DTŚ-ce pomiędzy Katowicami, a Gliwicami. Podróże nie tylko kształcą ale i holistycznie relaksują. ;)

Na kolację zatrzymałem się w centrum handlowym Puerta del Norte. Też w sumie fajny klimat, bo nieturystycznie. Ot takie codzienne życie Medellinczyków.

ImageDobra, czas kończyć tę przydługą, oraz pisaną kilka miesięcy relację.
Dziś - można powiedzieć - ostatni dzień wycieczki, bo reszta to praktycznie powrót.
No i ten ostatni dzień przeznaczam na totalny chillout. Najpierw ruszam na El Volador. Na miejscu byłem przed południem. Zaparkowałem auto na górnym parkingu. Przy szlabanie ochroniarz. Gada z jakimś facetem. Pytam czy jest bezpiecznie, a oni na to zrobili nieco zdziwione miny i mówią, że muszę uważać. Zrobiłem wtedy podobnie zdziwioną minę i już obracałem się na pięcie z myślą, że chrzanię to i nigdzie nie idę. Widząc to zaczęli jednak mówić, że o tej godzinie jest spokojnie i kawałek dalej jest posterunek policji. No dobra - idę. Przypomnę głośną sprawę z czerwca, kiedy to właśnie na El Volador napadnięto i pobito dwójkę Polaków, a zdarzenie udało się nagrać smartfonem.

https://twitter.com/seguridadmed/status ... 5548365825

Faktycznie spokojnie i żadnych ludzi. Na rozstaju posterunek i czuwający pan policjant. Jest OK. Dochodzę do punktu widokowego.

Image

Image

Image

Image

Image

Kawałek dalej, wejście przez bramę na sam szczyt.

Image

Dalej można iść ścieżką prowadzącą przez wierzchołek, no i wprawdzie drzewa sporo zasłaniają, ale mamy panoramiczny widok na całe Medellin. Dokładnie na wprost wzgórza znajduje się też pas startowy EOH, drugiego miejskiego lotniska, obsługującego głównie małe samoloty i krajówki.

Image

Image

Image

Image

Image

Usiadłem sobie na ławce na szczycie i przesiedziałem tam z półtorej godziny, rozmyślając o życiu i śmierci, oglądając starty z EOH i kontemplując tę niesamowitą przygodę, którą dane mi było właśnie przeżywać i która ma się ku końcowi. Myślę, że jestem szczęściarzem. :D

No dobra, dość tych tkliwości, w drogę!

Image

Sałatka w Laureles była tak świetna, że postanowiłem powtórzyć to doświadczenie kulinarne. Niestety chyba tego dnia był inny kucharz, bo nie dość, że była nieco inna, to spalił nuggetsy, które były suche, gorzkie, no i zepsuły kompletnie smak dania. Nie omieszkałem o tym wspomnieć obsłudze, chwaląc jednocześnie niedzielną sałatkę i poprosiłem o nienaliczanie napiwku, który to w wysokości 10% standardowo jest doliczany do rachunku w kolumbijskich knajpach.

Następnie pokręciłem się jeszcze w okolicy Plaza Mayor. Całkiem fajnie i nowocześnie, ale nie zrobiłem nawet żadnego zdjęcia.

Pod wieczór postanowiłem poszukać jakiegoś fajnego punktu widokowego w południowo-wschodniej części miasta. Pierwszy zaznaczony na googlach o nazwie Las Palmas był nomen omen cały zarośnięty drzewami. :lol: Kolejny, o nazwie Segundo Mirador De Las Palmas :lol: był już lepszy. :D

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Żegnaj Medellin! :cry:

Następny dzień minął na dotarciu do Bogoty. Lot do Europy miałem kolejnego dnia wcześnie rano, więc trzeba było przylecieć dzień wcześniej. Lot MDE-BOG w środku dnia, więc nie spieszyłem się ze wstawaniem. Na lotnisko pojechałem tym razem tunelem, bo różnica w cenie przejazdu względem trasy przez Santa Elena była na tyle niewielka, że objazd mi się nie kalkulował. Na lotnisku przy security dość osobliwa sytuacja. Pewien Kolumbijczyk został zatrzymany z całą stertą narzędzi w podręcznym i był mocno zdziwiony, że musi je zostawić.

Image

Do hotelu w Bogocie dotarłem na tyle późno, że już się ściemniało i spacer ograniczył się tylko do celów gastronomicznych.

Zamówiony Cabify na 4:00 (lot o 7:00) i wszystko odbywa się bez problemów.
Żarcie w Aviance może niezbyt wygląda, ale smakuje całkiem dobrze. Znowu super wygodnie, bo mam miejsca w pierwszym rzędzie tylnego segmentu (w obie strony takie miałem i nie były dodatkowo płatne!)

Image

Późnym wieczorem, ląduję w Madrycie.

Image

Nocleg mam w Barajas, jakiś kilometr od terminalu, więc wsiadam tylko w shuttle na T2 i z buta do hotelu. Przechodzę przez jakąś totalnie ciemną uliczkę obok dużego parkingu. W życiu trzy razy mnie okradziono. Raz w Polsce dekady temu i dwa razy w Hiszpanii, w nieodległej przeszłości, więc nie ukrywam, że pomimo miesięcznego przebywania w Ameryce Południowej szedłem z lekkim dyskomfortem psychicznym. W sumie nie tylko psychicznym. W Madrycie nadal straszne upały i pomimo, że północ, to powietrze nadal gorące. Do tego już duże zmęczenie międzykontynentalnym lotem. Pomimo, że za piwem nie przepadam, to pomyślałem o jednym - zimny browar!!! Pytanie tylko, czy gdzieś go jeszcze dorwę. Tak! Jest! Otwarta knajpa, w której dogorywają lokalsi. :D

Biorę oczywiście zimniutką cervezę.

Image

Pod hotelem gadam przez chwilę z sympatycznym Francuzem, który niedawno był w Polsce i opowiadał, że był zdziwiony jak tam fajnie. Okazało się też, że ma polskie korzenie i mówił, że zna kilka słów po Polsku, ale tak naprawdę umiał tylko powiedzieć “krzywa” po włosku. ;)

Lot do PL miał być rano, ale po zmianach był dopiero o 15:00, więc po wymeldowaniu udałem się jeszcze na przechadzkę po centrum.

Image

Image

Jak już wspominałem, bardzo lubię Madryt.

Przed lotem jeszcze wizyta w saloniku Puerta de Alcala. Jest to chyba najlepszy salonik na PP w Europie w jakim byłem.

Image

Do WAW lecę Maxem LO w narodowych barwach.

Volver Polonia!

Image

Image

Dużo samolotów widzianych z okna. Tu jakiś TAP.

Image

A tu MUC.


Dodaj Komentarz

Komentarze (20)

cart 18 lipca 2023 23:08 Odpowiedz
Grubo! A myślałem, że to ja mam pokrętne trasy :DPowodzenia na szlaku.
tropikey 3 sierpnia 2023 23:08 Odpowiedz
benedetti napisał:Nie obiecuję (choć to chyba i tak za duże słowa ;)), że relacja będzie live, ale zaczynajac ją, można przynajmniej domniemywać, że kiedyś będzie skończona. Zdrowie!@benedetti: z tym, że relacja nie będzie "(a)live" już się pogodziliśmy, ale nie dopuść do tego, żeby stała się zupełnie "dead" :D !
marek2011 20 sierpnia 2023 23:11 Odpowiedz
I tak już widać z twojej relacji, że AV lekko odbiła się od dna z tym serwisem na longach w porównaniu do tego, gdzie była jeszcze w tamtym roku.
benedetti 20 sierpnia 2023 23:11 Odpowiedz
@marek2011 Dokładnie i uprzedzając kolejne wydarzenia, lot powrotny to potwierdził.
sranda 24 sierpnia 2023 12:08 Odpowiedz
benedetti napisał:Wie ktoś może co to jest, takie “ziemniaki”, które przekrojone wzdłuż mają wizualnie strukturę podobną do banana albo kiwi? Zawsze zapominałem o to miejscowych zapytać …Zapewne plantany, czyli tzw. banany warzywne.
piotrkr 26 sierpnia 2023 12:08 Odpowiedz
Ładne kolory na zdjęciach. Czym robione?
benedetti 26 sierpnia 2023 12:08 Odpowiedz
@piotrkr Ajfon. Na razie zdjęcia ogólnie słabe, ale relacja to relacja. Będzie lepiej. ?
102470 27 sierpnia 2023 17:08 Odpowiedz
Zostawię dla czytających i planujących Ekwador: tam oficjalnym środkiem płatniczym jest max 20 USD. 50 i 100 co do zasady nie akceptują.
tropikey 1 października 2023 23:08 Odpowiedz
Co do tego fragmentu:"Jest w tym coś, że Niemcy darzą Galapagos szczególnym zainteresowaniem. Jak już wcześniej pisałem, nacja ta, spośród narodów europejskich była tam przeze mnie zdecydowanie najczęściej spotykana",nie kwestionując tego, że Niemcy mogą faktycznie mieć jakiś szczególny sentyment do Galapagos, muszą oni czuć to samo z grubsza do 3/4 świata, bo gdziekolwiek bym nie dotarł, to właśnie gości z Niemiec zawsze jest najwięcej :DI jeszcze słówko a propos poprzedniego odcinka - podejrzewam, że mieszkałem u autora tej mozaikowej rzeźby z marlinem i orką ;)gnam-se-sam,219,144662?start=100#p1262091
benedetti 2 października 2023 05:08 Odpowiedz
@tropikeyW moim odczuciu, na Galapagos odsetek Niemców - turystów był jednak zdecydowanie większy niż w innych rejonach świata, ale może to przypadek. Moje wrażenie jest takie, że w odległych od Europy lokacjach dominują Francuzi, ale nie jest to wyraźna dominacja.Niemcy, bądź co bądź też sporo kolonizowali. Na Samoa spotkałem swego czasu, takiego starszego jegomościa, który opowiadał o swoim dziadku, który był z Wermachtu niemieckim kolonizatorem. A pośród turystów i tak najczęściej spotykałem Francuzów.Faktycznie odpustowymi mozaikami Baquerizo Moreno stoi. A Twój hotel przypomina nieco hotel Wittmerów. :Dhttps://www.tripadvisor.com/Hotel_Revie ... lands.html
tropikey 2 października 2023 05:08 Odpowiedz
Z tymi Francuzami to nigdy nie ma pewności, bo mogą to być też "Quebecczanie" (ja ich w każdym razie nie odróżniam :D ).Na Fidżi, gdy na jednej z wysepek Yasawa spałem w 10-osobowym "dormie", oprócz mnie i jednego chłopaka z Kolumbii, resztę stanowili Niemcy :D .Tak, czy inaczej, ta historia z pierwszymi osadnikami wielce interesująca :)
marek2011 15 października 2023 17:08 Odpowiedz
Jedną z najfajniejszych części Santiago jest IMO Barrio Italia - gdzie jest niska, kameralna zabudowa, dużo fajnych knajpek, designerskich kawiarni, barów itp. Można tam niespiesznie spędzić trochę czasu z dala od wielkomiejskiej dżungli. Warto też odwiedzić Museo de la Memoria y los Derechos Humanos - wstęp jest darmowy - zwłaszcza jeśli ktoś słabo zna historię Chile, bo tam pozna jej najbardziej ponury rozdział.
tropikey 22 października 2023 23:08 Odpowiedz
Od tego "Rano Kau" aż na ekran naparskałem :DChciałoby się rzec "wyborne!", ale chyba nie do końca pasuje :D
marek2011 5 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
Bez ogrzewania to tam raczej ciężko w nocy :D
qbaqba 5 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
A propos tego odsłaniania okien, to zarówno w AmS jak i AmN nie przywiązują do tego większej wagi. Inne przepisy najwidoczniej
cujo 9 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
@benedetti, czy mozesz podac kontakt do przewodnika z Rapa Nui, Nelsona? Czy mozesz tez podzielic sie szczegolami wypozyczenia samochodu (domyslam sie ze mogl to byc lokalny kontant od przewodnika, a nie wypozyczalnia z internetu)? Byc moze bede tam tez w marcu.
benedetti 9 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
@cujo Nelson Whatsapp +56 965917532Auto znalezione od osoby prywatnej. Polecam grupę FB: https://www.facebook.com/groups/turistas.rapanui/
klapio 13 lutego 2025 23:08 Odpowiedz
Skończyłem czytać :D Bardzo fajna relacja :)
benedetti 13 lutego 2025 23:08 Odpowiedz
Dzięki :)
oskiboski 14 lutego 2025 05:08 Odpowiedz
@klapio dzięki.. miałem iść spać a tu taka relacja przypadkiem.