Nieprawdopodobną rzeczą jest również fakt, że uratowane słonie po przyjeździe do sanktuarium, same wybierają sobie opiekunów, którzy będą za nich odpowiedzialny. Dzięki temu zaufanie i nić porozumienia między zwierzęciem a człowiekiem nawiązuje się sama, nie jest wymuszona i sztuczna. Od tej pory są nierozłączni. Mahuni w ENP najczęściej są uchodźcami z Birmy. W zamian za opiekę nad słoniami maja zapewnione zakwaterowanie dla siebie oraz mogą legalnie ściągnąć do Tajlandii swoją najbliższą rodzinę zapewniając im tym samym bezpieczne miejsce do życia. Mahuni towarzyszą swoim podopiecznym właściwie 24 godziny na dobę. Jest to jednak dużo więcej jak praca. To bezgraniczne oddanie. Zupełnie naturalnym jest więc, że z czasem, między człowiekiem a słoniem, tworzy się niezwykła i nieprawdopodobnie mocna relacja. Zaangażowanie i emocjonalna więź są dwustronne. Mahuni zapewniają słoniom opiekę, codzienną kąpiel i odpowiednie pożywienie uwzględniające ich indywidualną dietę, pomagają w rehabilitacji. Jeśli dni są chłodne okrywają słonie kocami, a w nocy, jeśli marzną, rozpalają im dodatkowo „koksowniki” i co 3 godziny wstają, aby stale podtrzymywać ogień. Słoń również troszczy się o swojego mahuna, chroni go, traktuje jak rodzinę, tęskni za nim, kiedy ten raz do roku opuszcza ENP, by pojechać do rodziny w Birmie. To piękna przyjaźń.
Dowiedzieliśmy się, że wykupienie jednego słonia z niewoli jest bardzo kosztowne – średnia cena to 30tys. dolarów. Apple, przewodniczka, która towarzyszyła nam drugiego dnia, mówiła również, że proces ratowania zwierzęcia jest skomplikowany, a negocjacje z właścicielami są często na tyle zaciekłe i długotrwałe, że bywa, że wycieńczone słonie padają zanim nadejdzie pomoc. W negocjacjach należy być jednak nieustępliwym i podchodzić do nich bez emocji, ponieważ łatwy i szybki pieniądz dla właściciela dałby mu jedynie możliwość pozbycia się słabego słonia i zainwestowanie w kolejnego - młodego i silnego. W ten sposób koło by się zamknęło, a właściciel właściwie niczego by się nie nauczył…
Większość słoni nigdy nie będzie mogła powrócić do zupełnej wolności, bo prawie wszystkie z nich są stare, schorowane i za bardzo uzależnione od człowieka. Istnieje też duże ryzyko, że po ich uwolnieniu zostałyby ponownie złapane. Apple jednak wspominała o projekcie, który zakłada wykupienie dużego obszaru lasów (ich teren objęty jest tajemnicą), gdzie stosunkowo młode osobniki lub te urodzone już w parku zostałyby przetransportowane i w naturalnych warunkach mogłyby powrócić do samodzielnego życia. Byłyby na terenie zamkniętym, więc nie mogłyby wpaść w niepowołane ręce, a kontrola, czy ingerencja ze strony parku byłaby ograniczona do minimum.
Słonie przyjeżdżające do sanktuarium są w opłakanym stanie. Wychudzone, odwodnione, z otwartymi ranami, urazami kręgosłupa i stawów. W ośrodku natychmiast obejmowane są kompleksową opieką medyczną. Dba się również o poprawę stanu psychicznego słoni, które po traumatycznych przeżyciach często są niestabilne emocjonalnie. Wieloaspektowa rehabilitacja to żmudny proces wymagający czasu, wysiłku i samozaparcia, ale przynosi fantastyczne efekty. Popatrzcie sami:
Zaledwie 12 godzin przed naszą wizytą, do Elephant Nature Park przywieziona została DaLah, 23 letnia słonica uratowana z Phuket. DaLah była bardzo wychudzona. Miała skomplikowane złamanie przedniej nogi. Kulała. Przemieszczała się bardzo powoli podpierając się trąbą. Musiała czuć, że ludzie, którzy przyjechali po nią do Phuket niosą pomoc, bo podobno nie stawiała oporu, była nieprawdopodobnie uległa i łagodna. Czekała ją bardzo trudna, 41 godzinną podróż do Chiang Mai, ale słonica była wyjątkowo zdeterminowana i pod opieką weterynarza, z pomocą troskliwych ludzi i środków przeciwbólowych, bardzo dzielnie zniosła niedogodności związane z transportem. Ponieważ nasze wizyty w sanktuarium się zbiegły w czasie, to zajęła w moich wspomnieniach wyjątkowe miejsce… Od tamtego czasu śledzę jej dalsze losy. Po 5 miesiącach stan fizyczny DaLah widocznie się poprawił. Ból jej nadal towarzyszy, ale stopniowo ustępuje, a opuchlizna schodzi. Czeka ją jeszcze długa rehabilitacja, ale specjalnie dla niej stworzono basen, w którym dowoli może odciążać zmęczoną nogę i dzięki któremu szybciej wraca do zdrowia. Stopniowo przybiera na wadze. Niestety, nie jest jeszcze stabilna emocjonalnie. Lata niewoli sprawiły, że jest nieufna i strachliwa. Nadal trzyma się na dystans. W dalszym ciągu nie odpoczywa psychicznie - stale jest czujna, nie czuje się na tyle swobodnie i pewnie, by się położyć. Śpi na stojąco. Trzymam za nią kciuki!
Słonie to na prawdę wspaniałe stworzeniami. Ich poziom odczuwania i wyrażania emocji przyrównuje się do ludzkiego. Są bardzo ekspresyjne, wysoce emocjonalne, towarzyskie i inteligentne. Komunikują się miedzy sobą w bardzo złożony, nadal nie w pełni zrozumiany przez ludzi sposób. Są zdolne do empatii, cierpią po stracie bliskich, płaczą, gdy są niekochane lub samotne. Są bardzo troskliwe i oddane. Kochają się bawić, mają poczucie humoru i psotliwą naturę. Z ich oczu można czytać jak z książki. Widać doskonale, kiedy są wesołe, a kiedy smutne, kiedy ufne, a kiedy zaniepokojone. Potrafią się nawet uśmiechać, żeby nie powiedzieć chichrać.
:mrgreen:
Nie wspomniałam jeszcze o dumie ENP – dwóch około dwuletnich słonikach. Dok Rak i jego siostra Dok Mai zostały pieszczotliwie, i nie bez przyczyny, nazywane Double Trouble. Cały czas psociły, wprowadzały ogólne zamieszanie i zapewniały mnóstwo śmiechu. Dwa niesforne, żywe srebra, zupełnie chyba nie mające świadomości swoich gabarytów bezustannie kogoś goniły, albo komuś uciekały nie dając swoim słoniowym i ludzkim opiekunom ani chwili oddechu.
:lol: Niby takie małe, niegroźne, z cudaczną szczecinką na głowie niepozwalającą brać tej dwójki na poważnie, a jak w przypływie ekscytacji i niczym nieograniczonej szczęśliwości, stawiając uszy i trąbę, biegły w naszym kierunku, to momentalnie zrywaliśmy się do ucieczki na wyższe partie platformy. LOL
O, tu na przykład pokaz ciosów. „Patrzcie! Mam, i nie zawaham się ich użyć!
:D”
A tu kolejna próba przeciśnięcia się pomiędzy kamiennymi słupkami. Tym razem skuteczna.
:lol:
Drugiego dnia zajmowaliśmy się głównie karmieniem zwierząt w parku. Najpierw zapakowaliśmy kosze pełne arbuzów na pakę samochodu, a następnie rozwoziliśmy je partiami od stada do stada. Zniecierpliwione słoniątka puszczały się za pickupem pełnym jedzenia w pogoń. A kiedy w końcu nadchodziła ich kolej, zajadały się, aż im się uszy trzęsły.
:D i niech mi ktoś powie, że słonie się nie chichrają.
;-)
Trąba jest zdumiewającym, wielozadaniowym organem. Zbudowana z dziesiątek tysięcy mięśni, bardzo unerwiona, odpowiada za większość zmysłów zwierzęcia. Jest słoniową ręką i nosem. Jej giętkość i zdolność manewrowania są imponujące. Dzięki niej słoń może chwytać i podnosić nawet malutkie przedmioty, zdobywać i „oporządzać” pożywienie - zrywać wysoko rosnące liście, czy solidnie otrzepywać łodygi trzciny cukrowej z błota przed ich spożyciem. Transportować wodę do pyska, drapać się, czy chlapać błotem….
;) Ponad to, trąba jest również narzędziem do rozpoznawania zapachów - sprawdzania dojrzałości arbuzów
;) identyfikowania jadalnych roślin i odżywczych minerałów. Jest narzędziem porozumiewania się z innymi osobnikami – czułego dotykania, tworzenia dźwięków, czy komunikowania poprzez uderzanie o podłoże, ale również wykorzystywana jest w trakcie walki. I wreszcie, trąba umożliwia słoniom oddychanie (niewątpliwie pomocne podczas nurkowania
;-) ). 80% wdychanego powietrza, transportowane jest przez trąbę, a tylko 20% przez pysk. Krótko mówiąc: WOW!
Słonie wymieniają zęby zwykle sześć razy w ciągu życia. Ostatnie rosną około trzydziestego roku życia. Kiedy z czasem się zetrą lub po prostu wypadną, słoń traci możliwość przeżuwania i odpowiedniego trawienia pokarmu. Główną przyczyną śmierci największych ssaków lądowych jest niedożywienie. Słonie osiągając średnio ok. 60lat umierają z głodu… W Elephant Nature Park najstarsza słonica YaiBua w parku, ma obecnie ponad 100 lat!!!
Jak to możliwe? Te z nich, które straciły zęby nadal żyją i cieszą się dobrym zdrowiem, dzięki temu, że codziennie otrzymują łatwostrawne, niewymagające przeżuwania pożywienie. Sami mieliśmy możliwość przyrządzenia posiłku dla dwóch starszych pań.
:mrgreen: Uformowaliśmy spore kulki z najbardziej dojrzałych rozgniecionych bananów, mąki ryżowej, kukurydzy i dodatku odżywki białkowej, po czym karmiliśmy je wkładając je wprost do słoniowej paszczy!
:o To było niesamowite przeżycie.
Najedzony słoń, to szczęśliwy słoń.
:D
Park jest też domem bizonów oraz dla całej masy psów i kotów, głównie uratowanych z powodzi w Bangkoku z 2011. Zwierzęta, mimo liczebności, zaskakująco dobrze się dogadują i czują w swoim towarzystwie. Będąc dwa dni w ośrodku można pomóc pracownikom schroniska wyprowadzając w określonych godzinach niektóre z psiaków na spacer. (Z różnych względów nie wszystkie mogą swobodnie chodzić po parku.) Nam trafiła się cudowna Walk-In ("Walk-In because one day she just walked in to our park and stayed").
Fajne ale jak dla mnie za dużo zdjęć . Np po co kilkanaście zdjęć domów przy wodzie albo 5 razy ten sam talerz z jedzeniem. Przynajmniej jak się czyta na telefonie to przewijanie jest męczące .
Mi ilość zdjęć zupełnie nie przeszkadzała. Dopiero teraz zauważyłem, że zdjęć BBQ jest kilka
;)Czytałem z zaciekawieniem, dzięki za możliwość miłego spędzenia niedzielnego popołudnia! Nakręciłaś mnie na te klimaty
;)
Fajna relacja, widać że super spędziliście ten czas. No i mega inspirująca, ten kurs gotowania
:D Z niecierpliwością czekam na dalszą część. Na pewno będę korzystac jak w końcu uda mi się tam wybrać
:)
Nieprawdopodobną rzeczą jest również fakt, że uratowane słonie po przyjeździe do sanktuarium, same wybierają sobie opiekunów, którzy będą za nich odpowiedzialny. Dzięki temu zaufanie i nić porozumienia między zwierzęciem a człowiekiem nawiązuje się sama, nie jest wymuszona i sztuczna. Od tej pory są nierozłączni. Mahuni w ENP najczęściej są uchodźcami z Birmy. W zamian za opiekę nad słoniami maja zapewnione zakwaterowanie dla siebie oraz mogą legalnie ściągnąć do Tajlandii swoją najbliższą rodzinę zapewniając im tym samym bezpieczne miejsce do życia. Mahuni towarzyszą swoim podopiecznym właściwie 24 godziny na dobę. Jest to jednak dużo więcej jak praca. To bezgraniczne oddanie. Zupełnie naturalnym jest więc, że z czasem, między człowiekiem a słoniem, tworzy się niezwykła i nieprawdopodobnie mocna relacja. Zaangażowanie i emocjonalna więź są dwustronne. Mahuni zapewniają słoniom opiekę, codzienną kąpiel i odpowiednie pożywienie uwzględniające ich indywidualną dietę, pomagają w rehabilitacji. Jeśli dni są chłodne okrywają słonie kocami, a w nocy, jeśli marzną, rozpalają im dodatkowo „koksowniki” i co 3 godziny wstają, aby stale podtrzymywać ogień. Słoń również troszczy się o swojego mahuna, chroni go, traktuje jak rodzinę, tęskni za nim, kiedy ten raz do roku opuszcza ENP, by pojechać do rodziny w Birmie. To piękna przyjaźń.
Dowiedzieliśmy się, że wykupienie jednego słonia z niewoli jest bardzo kosztowne – średnia cena to 30tys. dolarów. Apple, przewodniczka, która towarzyszyła nam drugiego dnia, mówiła również, że proces ratowania zwierzęcia jest skomplikowany, a negocjacje z właścicielami są często na tyle zaciekłe i długotrwałe, że bywa, że wycieńczone słonie padają zanim nadejdzie pomoc. W negocjacjach należy być jednak nieustępliwym i podchodzić do nich bez emocji, ponieważ łatwy i szybki pieniądz dla właściciela dałby mu jedynie możliwość pozbycia się słabego słonia i zainwestowanie w kolejnego - młodego i silnego. W ten sposób koło by się zamknęło, a właściciel właściwie niczego by się nie nauczył…
Większość słoni nigdy nie będzie mogła powrócić do zupełnej wolności, bo prawie wszystkie z nich są stare, schorowane i za bardzo uzależnione od człowieka. Istnieje też duże ryzyko, że po ich uwolnieniu zostałyby ponownie złapane. Apple jednak wspominała o projekcie, który zakłada wykupienie dużego obszaru lasów (ich teren objęty jest tajemnicą), gdzie stosunkowo młode osobniki lub te urodzone już w parku zostałyby przetransportowane i w naturalnych warunkach mogłyby powrócić do samodzielnego życia. Byłyby na terenie zamkniętym, więc nie mogłyby wpaść w niepowołane ręce, a kontrola, czy ingerencja ze strony parku byłaby ograniczona do minimum.
Słonie przyjeżdżające do sanktuarium są w opłakanym stanie. Wychudzone, odwodnione, z otwartymi ranami, urazami kręgosłupa i stawów. W ośrodku natychmiast obejmowane są kompleksową opieką medyczną. Dba się również o poprawę stanu psychicznego słoni, które po traumatycznych przeżyciach często są niestabilne emocjonalnie. Wieloaspektowa rehabilitacja to żmudny proces wymagający czasu, wysiłku i samozaparcia, ale przynosi fantastyczne efekty. Popatrzcie sami:
Zaledwie 12 godzin przed naszą wizytą, do Elephant Nature Park przywieziona została DaLah, 23 letnia słonica uratowana z Phuket. DaLah była bardzo wychudzona. Miała skomplikowane złamanie przedniej nogi. Kulała. Przemieszczała się bardzo powoli podpierając się trąbą. Musiała czuć, że ludzie, którzy przyjechali po nią do Phuket niosą pomoc, bo podobno nie stawiała oporu, była nieprawdopodobnie uległa i łagodna. Czekała ją bardzo trudna, 41 godzinną podróż do Chiang Mai, ale słonica była wyjątkowo zdeterminowana i pod opieką weterynarza, z pomocą troskliwych ludzi i środków przeciwbólowych, bardzo dzielnie zniosła niedogodności związane z transportem.
Ponieważ nasze wizyty w sanktuarium się zbiegły w czasie, to zajęła w moich wspomnieniach wyjątkowe miejsce… Od tamtego czasu śledzę jej dalsze losy. Po 5 miesiącach stan fizyczny DaLah widocznie się poprawił. Ból jej nadal towarzyszy, ale stopniowo ustępuje, a opuchlizna schodzi. Czeka ją jeszcze długa rehabilitacja, ale specjalnie dla niej stworzono basen, w którym dowoli może odciążać zmęczoną nogę i dzięki któremu szybciej wraca do zdrowia. Stopniowo przybiera na wadze. Niestety, nie jest jeszcze stabilna emocjonalnie. Lata niewoli sprawiły, że jest nieufna i strachliwa. Nadal trzyma się na dystans. W dalszym ciągu nie odpoczywa psychicznie - stale jest czujna, nie czuje się na tyle swobodnie i pewnie, by się położyć. Śpi na stojąco. Trzymam za nią kciuki!
Słonie to na prawdę wspaniałe stworzeniami. Ich poziom odczuwania i wyrażania emocji przyrównuje się do ludzkiego. Są bardzo ekspresyjne, wysoce emocjonalne, towarzyskie i inteligentne. Komunikują się miedzy sobą w bardzo złożony, nadal nie w pełni zrozumiany przez ludzi sposób. Są zdolne do empatii, cierpią po stracie bliskich, płaczą, gdy są niekochane lub samotne. Są bardzo troskliwe i oddane. Kochają się bawić, mają poczucie humoru i psotliwą naturę. Z ich oczu można czytać jak z książki. Widać doskonale, kiedy są wesołe, a kiedy smutne, kiedy ufne, a kiedy zaniepokojone. Potrafią się nawet uśmiechać, żeby nie powiedzieć chichrać. :mrgreen:
Nie wspomniałam jeszcze o dumie ENP – dwóch około dwuletnich słonikach. Dok Rak i jego siostra Dok Mai zostały pieszczotliwie, i nie bez przyczyny, nazywane Double Trouble. Cały czas psociły, wprowadzały ogólne zamieszanie i zapewniały mnóstwo śmiechu. Dwa niesforne, żywe srebra, zupełnie chyba nie mające świadomości swoich gabarytów bezustannie kogoś goniły, albo komuś uciekały nie dając swoim słoniowym i ludzkim opiekunom ani chwili oddechu. :lol: Niby takie małe, niegroźne, z cudaczną szczecinką na głowie niepozwalającą brać tej dwójki na poważnie, a jak w przypływie ekscytacji i niczym nieograniczonej szczęśliwości, stawiając uszy i trąbę, biegły w naszym kierunku, to momentalnie zrywaliśmy się do ucieczki na wyższe partie platformy. LOL
O, tu na przykład pokaz ciosów. „Patrzcie! Mam, i nie zawaham się ich użyć! :D”
A tu kolejna próba przeciśnięcia się pomiędzy kamiennymi słupkami. Tym razem skuteczna. :lol:
Drugiego dnia zajmowaliśmy się głównie karmieniem zwierząt w parku. Najpierw zapakowaliśmy kosze pełne arbuzów na pakę samochodu, a następnie rozwoziliśmy je partiami od stada do stada. Zniecierpliwione słoniątka puszczały się za pickupem pełnym jedzenia w pogoń. A kiedy w końcu nadchodziła ich kolej, zajadały się, aż im się uszy trzęsły. :D i niech mi ktoś powie, że słonie się nie chichrają. ;-)
Trąba jest zdumiewającym, wielozadaniowym organem. Zbudowana z dziesiątek tysięcy mięśni, bardzo unerwiona, odpowiada za większość zmysłów zwierzęcia. Jest słoniową ręką i nosem. Jej giętkość i zdolność manewrowania są imponujące. Dzięki niej słoń może chwytać i podnosić nawet malutkie przedmioty, zdobywać i „oporządzać” pożywienie - zrywać wysoko rosnące liście, czy solidnie otrzepywać łodygi trzciny cukrowej z błota przed ich spożyciem. Transportować wodę do pyska, drapać się, czy chlapać błotem…. ;) Ponad to, trąba jest również narzędziem do rozpoznawania zapachów - sprawdzania dojrzałości arbuzów ;) identyfikowania jadalnych roślin i odżywczych minerałów. Jest narzędziem porozumiewania się z innymi osobnikami – czułego dotykania, tworzenia dźwięków, czy komunikowania poprzez uderzanie o podłoże, ale również wykorzystywana jest w trakcie walki. I wreszcie, trąba umożliwia słoniom oddychanie (niewątpliwie pomocne podczas nurkowania ;-) ). 80% wdychanego powietrza, transportowane jest przez trąbę, a tylko 20% przez pysk. Krótko mówiąc: WOW!
Słonie wymieniają zęby zwykle sześć razy w ciągu życia. Ostatnie rosną około trzydziestego roku życia. Kiedy z czasem się zetrą lub po prostu wypadną, słoń traci możliwość przeżuwania i odpowiedniego trawienia pokarmu. Główną przyczyną śmierci największych ssaków lądowych jest niedożywienie. Słonie osiągając średnio ok. 60lat umierają z głodu…
W Elephant Nature Park najstarsza słonica YaiBua w parku, ma obecnie ponad 100 lat!!!
Jak to możliwe? Te z nich, które straciły zęby nadal żyją i cieszą się dobrym zdrowiem, dzięki temu, że codziennie otrzymują łatwostrawne, niewymagające przeżuwania pożywienie. Sami mieliśmy możliwość przyrządzenia posiłku dla dwóch starszych pań. :mrgreen: Uformowaliśmy spore kulki z najbardziej dojrzałych rozgniecionych bananów, mąki ryżowej, kukurydzy i dodatku odżywki białkowej, po czym karmiliśmy je wkładając je wprost do słoniowej paszczy! :o To było niesamowite przeżycie.
Najedzony słoń, to szczęśliwy słoń. :D
Park jest też domem bizonów oraz dla całej masy psów i kotów, głównie uratowanych z powodzi w Bangkoku z 2011. Zwierzęta, mimo liczebności, zaskakująco dobrze się dogadują i czują w swoim towarzystwie. Będąc dwa dni w ośrodku można pomóc pracownikom schroniska wyprowadzając w określonych godzinach niektóre z psiaków na spacer. (Z różnych względów nie wszystkie mogą swobodnie chodzić po parku.) Nam trafiła się cudowna Walk-In ("Walk-In because one day she just walked in to our park and stayed").