0
rob_sad 18 kwietnia 2024 20:37
Image

Wrócić powinniśmy tą samą drogą, ale na googlach widać, że jest też droga w drugą stronę i łączy się z cywilizacją. Nie chce nam się jechać tak daleko bez asfaltu, liczymy, że w drugę stronę będzie krócej. Nie robiłem wcześniej rozpoznania na mapach, więc jedziemy w ciemno.

Image

Obawy ponownie rosną, bo najpierw droga robi się coraz węższa, a potem zaczyna prowadzić coraz ostrzej w górę. Mamy znowu Tucsona i cieszę się z wyższego zawieszenia. Niespodziewanie mijamy tam jakiś duży samochód, goście mówią nam, że już blisko i nie będzie już gorzej.
Odbijamy nieco na szczyt wzgórza gdzie znajduje się opuszczona baza radarowa do śledzenia pocisków z okresu końca zimnej wojny (chyba lata 80te).

Image

Potem szybko zjeżdżamy na dół do fajnej plaży Pau Pau którą mijaliśmy już wcześniej:

Image

Image

Myślałem, że objedziemy całą wyspę w 3h i będziemy się nudzić, ale nic takiego. Minęło więcej czasu i już wiem, że całej wyspy nie objedziemy. Tymczasem docieramy do hotelu. Na Saipan zdecydowaliśmy się na duży hotel przy plaży, których normalnie unikamy (po części dlatego, że było tanio):

Image

W hotelu są pustki. Mamy wrażenie, że jesteśmy jedynymi goścmi (potem widzieliśmy, że jeszcze jakiś inny pokój jest zajęty). Pytamy w recepcji o co chodzi, co się stało. Okazuje się, że wyspa nie wyszła jeszcze z dołka po pandemii. Wcześnej wyspę odwiedzały ogromne ilości turystów z azji, głównie chińczyków. Połaczenia z Chin w ogóle jeszcze nie ruszyły, a wszystkich innych jest znacznie mniej. Mało tego, wcześniej przypływały tu regularnie raz w tygodniu duże statki, teraz akurat przypłynął dopiero drugi po pandemii. Widzieliśmy go jadąc na północ wyspy. Okazuje się, że turyści których widzieliśmy byli właśnie z tego statku. Pomimo, że czujemy, iż na wyspie turystów praktycznie nie ma, to wygląda na to, że i tak trafiliśmy akurat na dzień, gdy jest ich być może najwięcej od 4lat !!
Wyjeżdżamy z hotelu na południe, przy jakimś nowym kościele widać ruiny starej dzwonnicy, podjechałem przeczytać tablicę. Wieża ma prawie 100lat i jest jedynym ocalałym elementem kościoła zniszczonego podczas II Wojny Światowej. Dookoła tablice, że grozi zawaleniem:

Image

Jemy fastfoodowy obiad i jedziemy dalej główną drogą:

Image

a potem skręcamy na wschód:

Image

Chcemy dojechać na punkt widokowy na Forbidden Island, ale znowu kończy się asfalt. Tym razem to tylko niewielki odcinek:

Image

Czytałem, że okolice wyspy to popularne szlaki trekkingowe, ale prawdę mówiąc nie widziałem żadnych drogowskazów, nie widać też nic na mapie, nawet punkt widokowy wygląda dziko. Widok całkiem fajny:

Image

Wracamy. W osi drogi w oddali widać górę a na niej opuszczony radar. To ta na którą wjechaliśmy polną nieutwardzoną drogą:

Image

Image

Gdy wróciliśmy do hotelu powiedziano nam, że z powodu braku gości wcześniej zamykają baseny i jeśli chcemy skorzystać, to musimy właśnie teraz. Dzieci chcą:

Image

Prawdę mówiąc nie wiem po co jest ta kaplica przy basenie, może chińskie śluby. Idziemy na spacer wzdłuż plaży. Z naszym hotelem graniczny olbrzymi hotel w budowie, w zasadzie to raczej porzucona budowa. Widać go na wcześniejszych zdjęciach. W sieci później doczytałem, że to kapitał chiński (co tłumaczy kiczowatą architekturą). Dalej są 2 fajne hotele, ten drugi to Hyatt Regency, który jest chyba jednym z najfajniejszych na wyspie:

Image

Image

Image

Image

Za hotelem jest miejski park z obiektami pamięci żołnierzy amerykańskich:

Image

Przed zachodem słońca wracamy do hotelu.

Image

Saipan to fajne miejsce, z dużym potencjałem. Widać, że dawniej bywało tu wielu turystów, więc cieszymy się, że udało nam się zobaczyć wyspę w spokoju. Zapewne brak turystów to cios w gospodarkę wyspy. Mieliśmy tu wrażenie, że jesteśmy na końcu świata.Pamiętam Twoją relację @cart ;)

Wstajemy rano i szybko dojeżdżamy na lotnisko. Tu także mamy salonik akceptujacy Priority Pass. Jemy więc śnidanie. Poza nami jest jeszcze jakaś para z NY, którą pamiętamy z wczorajszego lotu z Guam. Wystartowaliśmy przed czasem i wylądowaliśmy jeszcze bardziej przed czasem (i dobrze, bo zaczynamy później niż wczoraj na Saipan). Jak widać pogoda na Guam taka sama jak wczoraj na Saipan.

Image

Północna część wyspy to płaskowyż zajęty w dużym stopniu przez amerykańskie bazy wojskowe. Zatrzymujemy się najpierw przy Two Lovers Point, punkcie widokowym na klifie, ale to straszny kicz. Jest tam pionowa dziura w klifie w której widać z góry wodę, ale by to zobaczyć trzeba wejść na platformę widokową oraz zapłacić bilet (3usd). Widok jest taki sobie.

Image

Image

Zrobliśmy sobie też spacer do Hilaan Beach gdzie w płytkiej wodzie stoją małe skałki w formie grzybkow. To też znane miejsce, kojarzone z Guam, ale nie da się tam łatwo dojechać. Parking jest przy Tanguisson Beach i trzeba przejść około 600m. Obie plaże są mocno kamieniste i wietrzne. Gdy przechodzimy przez krzaki pomiędzy plażami przypomina mi się, że na Guam był duży problem z wężami przywleczonymi tu po wojnie z okolic Papui i tropikalnej części Australii. Węże te nie miały na Guam żadnych wrogów i z czasem ich populacja osiągnęła krytyczny poziom. Nie tylko doprowadziły do wyginięcia wielu niewielkich zwierząt, ale powodowały regularne awarie energetyczne na całej wyspie (gdzieś czytałem, że w krytycznym okresie awarie codzienne). Dziś już poradzono sobie z wężem, ale nadal monitoruje się podobno towary wywożone, by zapobiec podobnej sytuacji na innych wyspach.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Dłuższy spacer chciałem na samej północy na plaży Ritidian. To rezerwat z fajną przyrodą w odosobnionym miejscu, ale było zamknięty. Zrobiliśmy tylko zdjęcia z punktów widokowych:

Image

Image

Image

Krajobraz północy poza nabrzeżami jest nudny. To w większości bazy wojskowe i wspierające je usługi.

Szybko wracamy w okolice lotniska. Mijamy je bliżej plaż jadąć przez nowe dzielnice. Olbrzymie hotele, otwarta przestrzeń, brak zieleni. Nieprzyjazne miejsce dla pieszych. Da się tu poruszać tylko klimatyzowanym samochodem.

Image

Nieco dalej jest miasto Agana, administracyjna stolica wyspy. Więcej tu parkingu niż budynków. Niby dzieje się tu więcej niż na Saipan, ale życia też nie widać.
To muzeum, chyba jedyny reprezentacyjny i nowoczesny budynek jaki widziałem:

Image

Jakieś grafiti przy parkingu:

Image

Przyjechaliśmy jednak obejrzeć dawny pałąc gubernatora, a raczej to co z niego zostało. Guam i całe Mariany były długo w posiadaniu Hiszpanii. W tym okresie wyginęła męska część ludu Chamorro, rdzennych mieszkańców wysp.

Image

Image

Image

Image

Image

W parku obok stoją oryginalne zachowane kamienne słupy na których przed wiekami Chamorro budowali swoje domy (to nie jest ich pierwotna lokalizacja, przywieziono je z innej części wyspy):

Image

Pierwotnie w planie były wodospady Talofolo w pobliżu których w lesie w jamie w ziemi mieszkal japoński żołnierz Yokoi - przez prawie 28lat (!!!) po przejęciu wyspy przez USA prowadził w pojedynkę działania sabotażowe. Nie wiedział, że wojna się skończyła. Jednak obecnie miejsce jest zniszczone przez deszcze i zaniedbane. W zamian wybraliśmy wodospady Tarzana, które mają lepsze opinie. Dojechaliśmy do nich zahaczając o wschodnie wybrzeże wyspy, ale nic nas tam nie zatrzymało na dłużej. Gdyby nie mapa google nie wiedzielibyśmy nawet, gdzie się zatrzymać. Parking to klepisko przy drodze, nie ma tam nikogo poza nami. Na szlaku mijamy zniszczony samochód, który jest już trawiony przez dziką przyrodę:

Image

Początkowo szlak jest prosty i nudny. Niewiele cienia, mocne słońce, a w oddali widać nawet jakieś hotele.

Image

Ale gdy powoli schodzimy w dół doliny robi się stromo, błotniście i ciemniej. Roślinność mocno się zagęszcza.

Image

Image

Na dole, przy wodospadzie powietrze jest wilgotne i nieruchome. Sporo latających robali.

Image

Image

Image

Dopiero wracając mijamy inne osoby. Jedziemy dalej na południe, ale już zachodnią stroną wyspy.

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

mihal09 24 kwietnia 2024 14:28 Odpowiedz
Świetna trasa. W jakim wieku dzieci?
jakub-m 7 maja 2024 17:00 Odpowiedz
czekam na kolejne części!
lluukk 7 maja 2024 17:08 Odpowiedz
@rob_sad "problem z płatnością kartą PKO" niech zgadnę - Visa Infinite? ;)
marek2011 8 maja 2024 05:08 Odpowiedz
Co do Manhattanu - to jak najbardziej dużo bliżej lata. Sam robiłem kiedyś (parę lat temu) fenomenalne podejście na rejsie AC z YYZ nad M i Central P. do LGA. Generalnie nad M. latają wiśnie samoloty lądujące na LGA.
mapa 9 maja 2024 12:08 Odpowiedz
Super zdjęcia, jak zawsze. Też ostatnio w Konie brałem auto z Alamo i bylem bardzo zadowolony, w szczególności błyskawiczną obsługą. A sam terminal tam sprawia, że po przylocie od razu czujesz, że jesteś w raju :)
cart 20 maja 2024 23:08 Odpowiedz
Ja spałem w tym Hyatt za punkty. Dostaliśmy upgrade (na Hyatt gold) do ogromnego apartamentu w położonego w oddzielnej części - mieliśmy własny ogród japoński, akwarium i chyba ze 100 m2 do dyspozycji. Do tej pory wspominam jako najlepszy nocleg w życiu ;-)
hiszpan 22 maja 2024 23:08 Odpowiedz
No szacun, ja po Japonii jeszcze się nie odważyłem prowadzić samochodu!
rob-sad 22 maja 2024 23:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:No szacun, ja po Japonii jeszcze się nie odważyłem prowadzić samochodu!Na Okinawie za bardzo nie ma wyjścia, ale tam pewnie też jest prościej niż np. w Tokyo. Różnokolorowych oznaczeń na asfalcie nie ogarnąłem do końca, ale wszystko poza tym jest całkiem normalne.Zaskoczeniem było dla mnie, że oni przekraczają dozwoloną prędkość i nie pojedyńcze samochody, ale chyba nawet więcej niż połowa kierowców. Oczywiście nie jakieś tam szaleństwa, ale te 10-15km/h więcej niż wolno (tyle co u nas, ale PL zaliczam raczej do krajów dziczy drogowej, a po Japonii tego się nie spodziewałem).
tropikey 21 października 2024 17:08 Odpowiedz
Super wyprawa. Takie relacja, jak Twoja, czy afrykańska @zawiert, pokazują, jak można (a może raczej "trzeba"?) układać sobie życie z dziećmi (młodszymi, czy starszymi). To procentuje :)Tylko jedno mnie męczy... Co Tym z tym "Tokyo", jakbyśmy polskiej nazwy nie mieli ;)
rob-sad 21 października 2024 23:08 Odpowiedz
Hej. Dzięki.Dzieki generalnie jak nie ma podrózy to dzieci pytają kiedy będzie, a jak jest to jest różnie. Zwykle albo jedno albo drugie marudzi, że słaby hotel, że za długo, że nudno, że za dużo zwiedzania itp. Na tym wyjeździe jedno i drugie było zadowolone, szczególnie z Hawajów (bo duże fale, fajne widoki i krótkie szlaki). Teraz mam w domu, że chcą znowu na Hawaje. Zaczałem już nawet planować, a z HNL za mile kółko przez wyspy Marshala i Mikronezje (już bez RTW, bo to się mniej opłaca). Nie wiem, przywykłem, że wszędzie widzę Tokyo, a nie Tokio, no i jak gdzieś czegoś szukam to też wpisuję Tokyo.
rob-sad 3 listopada 2024 23:08 Odpowiedz
Jeszcze dla chętnych relacja na stronce z mapami. Tym razem w 2 częsciach, bo za dużo było:https://robertsadlowski.com/index.php?trip=rtw1https://robertsadlowski.com/index.php?trip=rtw2Dla wysp są mapki szczegółowe.(raczej na desktop, na mobilnych najwyżej w poziomie da się oglądać)