+1
pestycyda 24 maja 2019 19:24
Image

Tak, te toboły, wory bez dna, zgrabne plecaki z przodu, to nasze :/ :D (ten wybrzuszony, to mój :/ ale udało mi się jeszcze upchnąć pod pokrowcem ze dwa kilogramy dodatkowej herbaty, więc było warto :D

W Kandy byliśmy ok. 11.40. W sam raz, bo chcieliśmy przejechać się najbardziej osławionym pociągiem na Sri Lance. Trasa Kandy-Ella jest uznawana za jedną z najpiękniejszych - prowadzi przez pola herbaty, wioski, parki narodowe...Z tego powodu zależało nam, żeby jechać w wagonie obserwacyjnym. Wprawdzie nie do końca wiedzieliśmy, jak on wygląda (wyobraźnia zaraz narzuciła mi obraz wagonu całego ze szkła + dodatkowe pomosty po bokach i na dachu :/ Mówiłam - wyobraźnia to chyba moja jedyna zaleta :D ), ale skoro głównie zamierzaliśmy obserwować, to ten wybór wydał się odpowiedni :)

Image

Podczas wcześniejszego pobytu w Kandy, dowiedzieliśmy się, że pociąg odjeżdża o 12.30 i, niestety, bilety można kupić jedynie tego samego dnia (mam wrażenie, że to obostrzenie dotyczy tylko indywidualnych turystów. Przed nami stał pan, prawdopodobnie z jakiegoś biura turystycznego i wykupił cały plik biletów na kolejny dzień). Z lekką obawą podeszliśmy więc do kasy ("oby tylko jeszcze były..."), ale miły pan natychmiast nas uspokoił - tak, tak, są bilety, oczywiście. Ale nie można ich tu kupić. Bo....pociąg odjeżdża z innej stacji....:/ :/ :D (i zupełnie tego nie rozumiem :/ Gdy byliśmy w tym samym miejscu parę dni wcześniej, naprawdę wydawało mi się, że zadałam WSZYSTKIE możliwe pytania, żeby nic nas nie zaskoczyło. Pytałam o bilety, o cenę, o to, czy trzeba być dużo wcześniej, czy kasa będzie otwarta...Naprawdę, byliśmy wyjątkowo dobrze przygotowani. A jednak nie...:/ zapomniałam zadać najbardziej oczywistego pytania pod słońcem : czy pociąg odjeżdża z tego miejsca :/ :/ :D

Image

Tak więc, nasz pociąg (nasze marzenie i jeden z głównych "must see" podróży) odjeżdżał za 40 minut z oddalonej o jakieś 7 km stacji Peradenija (tej z ogrodem botanicznym) :/ Szybki bieg na ulicę, już-już wsiadamy do tuk-tuka, w biegu pytając o cenę. I tu się mocno zaskoczyłam. Nami, nie tuk-tukiem :/ :D Bo pan powiedział, że to będzie kosztować 1500 LKR, a my uznaliśmy, że za drogo...:/ Brawo, naprawdę, coraz sensowniej reagujemy :/ Po kolejnych pięciu minutach (a każda była na wagę złota) abstrakcyjnego stania i zastanawiania się, co możemy zrobić (szkoda, że nie wpadliśmy na pomysł, że 30 zł za dogonienie marzenia to naprawdę niska cena :/ ) podszedł do nas pan i konspiracyjnie machnął ręką, wskazując teren poza dworcem. Dodatkowo mrugał znacząco, więc domyśliliśmy się (zaskakujące. Biorąc pod uwagę naszą błyskotliwość :/ :D ), że mamy za nim iść. Okazało się, że przy dworcu działa tuk-tukowa mafia, która swoje usługi wycenia bardzo wysoko, a on jest skromnym, niezależnym panem i zawiezie nas za 800 LKR, tylko musimy odejść trochę od budynku, żeby nikt się nie dowiedział.

Image

I rozpoczął się wyścig z czasem. Pan starał się jechać jak najszybciej, wymijał korki, trąbił, krzyczał - w sumie taki bardzo skromny, to jednak nie był :D Wprawdzie przez całą drogę starał się nas namówić na pozostanie w Kandy ("bo ten pociąg to w sumie wcale taki ciekawy nie jest, a on organizuje takie miłe wycieczki, o, proszę, akurat ma przy sobie cały album - ze zdjęciami i wpisami zadowolonych klientów"), jednak punktualnie o 12.17 byliśmy na odpowiednim dworcu.
Biletów na wagon obserwacyjny oczywiście nie było. Było za to mnóstwo turystów z wycieczek zorganizowanych, którzy takie bilety mieli. Ale, szczerze mówiąc, było nam już wszystko jedno - mam gdzieś te balkoniki na dachach, nieważne. Grunt, żeby się w ogóle w tym pociągu znaleźć! Kupiliśmy więc to, co było : bilety na 2 klasę - 230 LKR.

Image

A salon obserwacyjny wcale taki wspaniały nie był, ha! Przyjrzałam się mu dokładnie, gdy pociąg zakręcał - wyglądał tak samo, jak nasz wagon, miał tylko jedną, trochę większą szybę z tyłu. I fotele. I wcale nie żałuję!

Image

Podróż natomiast była niesamowita. Widoki - bajeczne. Jechaliśmy cały czas z głowami w oknach, podziwiając otoczenie.

Image

Image

Dodatkowo, podróż z miejscowymi, była samą przyjemnością. Oprócz nas nie było ani jednego turysty (siedzieli przy szybie w swoim świetnym, haha, wagonie i nawet nie mogli otwierać okien :D ). Obserwowaliśmy kobiety opiekujące się dziećmi, mężczyzn, wskakujących do pociągu w biegu i same dzieci - biegające beztrosko po pociągu. Obserwowaliśmy prawdziwe lankijskie życie i było to niezwykle interesujące. W ogóle nie mam pojęcia, co nam się stało w głowę (znowu:/ ), że chcieliśmy jechać w odseparowanym, drogim wagonie (tzn. wiem :/ przypuszczalnie miało to związek z tarasem na dachu :/ nie mam pojęcia, skąd mi się biorą takie dziwne wyobrażenia :/ :D

Image

Porada praktyczna (żeby wprowadzić jakąś wartość w moje grafomańskie wynurzenia :D - w miarę upływu czasu, robiło się coraz zimniej. Wjeżdżaliśmy coraz wyżej i trzeba to mieć na uwadze, pakując plecak. Bluzy bardzo się przydały. Natomiast nie należy się w ogóle przejmować prowiantem na drogę - pociąg zatrzymywał się na każdej małej stacyjce i do środka wchodzili sprzedawcy, oferujący wszystko, czego dusza zapragnie.

Image

Tak więc, udało się! Jechaliśmy do Elli i była to naprawdę piękna podróż (a tak się wjeżdżało do tunelu).

Image

W pociągu zarezerwowaliśmy nocleg w wychwalanym na booking.com Guest Inn Avendra. W Elii lepiej nocować w którymś z hosteli położonych na otaczających miasteczko wzgórzach - można podziwiać wtedy wspaniałe widoki.

Image

Z uwagi na położenie naszego hostelu, dużo sensowniej było wysiąść nie w samej Elli, a przystanek wcześniej, w Kital Ella. Uważaliśmy to za wspaniałe rozwiązanie, do momentu, w którym, około 20.00, stanęliśmy na malutkim, puściutkim dworcu, a wokół było zupełnie ciemno...Taka idealna czerń czerni. I krzaki (a o tym dowiedzieliśmy się namacalnie :D Gdy udało się nam wykaraskać, jakoś trafiliśmy na pnącą się (chyba :D w górę drogę (I tak, oczywiście, że mieliśmy latarki. Ale zaginęły w plecakach, przysypane tonami herbat :/ :D Na szczęście właściciel hostelu wyjechał nam naprzeciw skuterem - z radością obserwowaliśmy zbliżające się do nas, samotne, malutkie światełko.

Image

Avendra. Bardzo polecam. Chatka z cudownym widokiem, wspaniałymi właścicielami i wygodnym tarasem. Dwie noce ze śniadaniami - 8160 LKR + 1200 LKR za dwa obiady.

Ponieważ właściciel miał też tuk-tuka, od razu umówiliśmy się na całodzienną wycieczkę kolejnego dnia. Najpierw zjechaliśmy do Elli "właściwej". To niewielkie, ale mocno turystyczne, miasteczko. Klimat trochę jak w Krynicy np. Natomiast wielką przyjemnością jest samo powietrze - świeże i rześkie. To duża ulga po przebywaniu w miejscach położonych niżej.

Image

Pierwszym punktem naszej wycieczki było wejście na Mały Szczyt Adama. Pan podwiózł nas do końca drogi i został, ustawiając tuk-tuka obok olbrzymiej ilości innych, również czekających na "swoich" turystów.

Image

Sama droga nie jest trudna - w dużej części prowadzi przez pola herbaty.

Image

Idzie się naprawdę bardzo przyjemnie. Właściwie to bardziej spacer, niż jakieś "wspinanie się na szczyt".

Image

I jest ładnie. Tak po prostu ładnie.

Image

Dopiero na ostatnim odcinku trzeba się trochę powspinać między kamieniami, ale to raczej "odcineczek", niż odcinek :)

Image

Image

Dodatkowo można podziwiać takie stworzonka. Długo zastanawiałam się, do czego może się przydać jaszczurce taki długi ogon, ale nie wymyśliłam nic :/

Image

Całość spaceru zajęła nam niecałą godzinę. Jednak gdy wcisnęłam się do naszego tuk-tuka, przeżyłam niemiłą niespodziankę. Zdziwiony pan zapytał - to jednak zrezygnowaliście ze wspinaczki? Gdy próbowałam się tłumaczyć - ależ nie, właśnie wróciliśmy - pan odparł, że to niemożliwe, bo rozstaliśmy się jakieś 5 minut temu :/ Po chwilowej konsternacji (Matrix. Po prostu Matrix :/ :D ) dotarło do nas, że najzwyczajniej w świecie...pomyliliśmy pana :D I może bardziej bym się tego wstydziła, ale w sumie pan też pomylił "swoich" turystów, więc wyszło 1:1 :D

Image

Kolejnym punktem programu, była wizyta przy najbardziej znanym moście kolejowym. O 11.50 miał przejeżdżać po nim pociąg, a nasz pan (tym razem właściwy :D znał doskonały punkt obserwacyjny - malutką restauracyjkę z wyciskanymi sokami (200 LKR) i drewnianą platformą widokową.

Image

Poważnie, miejsce z doskonałym widokiem. Można było siedzieć i siedzieć, pod warunkiem, że coś się zamówiło w barze.

Image

Można też było zejść na sam most, ale to postanowiliśmy zostawić sobie to na koniec. Bo każdy, ale to każdy, kto jest na Sri Lance, po prostu MUSI mieć takie zdjęcie :)

Image

Niestety, znawcy tematu pt. "Obowiązkowe zdjęcie" od razu dostrzegą pewne...hmm...niedociągnięcie :D Otóż pociąg jedzie w przeciwną stronę, niż powinien, według standardów Faebookowo/Instagramowych :D No trudno, taki się nam trafił, braliśmy, co było :D
W okolicach mostu znajduje się też duży las z wieloma zachęcającymi ścieżkami. Jednak nie mogliśmy sobie pozwolić na dłuższe zwiedzanie, bo nasza wycieczka miała kolejny punkt. Wodospad Rawana.

Image

Z daleka wyglądał bardzo zachęcająco.

Image

Z bliska - dużo gorzej :/ Dlatego tę część wycieczki zdecydowanie skróciliśmy do minimum.

Do zwiedzenia została nam jeszcze jaskinia Rawana, do której szło się trochę po schodach, trochę po skałach.

Image

Bardzo piękna droga. Szło się bardzo przyjemnie (oczywiście nie licząc hektolitrów nadprodukcji potu :D Ale czy było warto? Oceńcie sami.

Image

:D Według Internetu jest tam podobno posąg bogini (?) Nie wiem, ja tam widziałam to :D Ale liczy się, że w ogóle weszłam, prawda? (a nie stanęłam przed wejściem np. i swoim zwyczajem stwierdziłam, że to już wszystko :D
Przy drodze natomiast jest taka, rodzinna, kawiarenka? budka? zbudowana na skale.

Image

Zwróćcie uwagę na pochyłość podłoża. Niesamowite wykorzystanie dostępnego terenu. Siedzi się na drewnianych ławkach, machając nogami nad przepaścią.

Image

Lokal z pięknymi widokami i doskonałymi herbatami, różnych rodzajów. Zwykła - 20 LKR, imbirowa - 40. A w ten sposób pani napowietrza herbatę z mlekiem, nadając jej wyjątkowy smak.

Image

I ostatni punkt programu - Rock Temple. Mała świątynia z niesamowitym klimatem.

Image

Za całą wycieczkę zapłaciliśmy 4000 LKR (+ napiwek. Bardzo się z tymi napiwkami rozkręciliśmy, ale powiem Wam, że każda, ale to każda osoba z branży turystycznej na Sri Lance absolutnie na niego zasługiwała. @prodrewno napisał relację z tej wyspy i zatytułował ją "Niezwykli ludzie" i muszę powiedzieć, że to jest najbardziej trafny i pasujący tytuł.

Image

Gdy wróciliśmy do hostelu, pani właścicielka, mocno zatroskana, nieśmiało zapytała, czy bardzo będzie nam przeszkadzać, jeśli obiad będzie później. Okazało się, że kolejnego dnia syn ma ważny egzamin i właściciele chcieli pojechać do świątyni, pomodlić się w jego intencji. Widać było, że zadanie tego pytania było dla pani dużym problemem. Ma przecież gości i obowiązek ich nakarmić. Bardzo nas to wzruszyło.

Image

Gdyby ktoś chciał się wybrać w te rejony, to bardzo szczerze polecam - i hostel, i właścicieli.

A kolejnego dnia przenieśliśmy się w miejsce, w którym prawie zwariowałam. Ze szczęścia :)

Image

CDN.@BrunoJ, :D :D Ale może faktycznie nadziewa owady na ten ogon...Brzmi to sensownie.

Wybierając się na Sri Lankę, może za dużo nie wiedzieliśmy, ale jednego byliśmy pewni – chcemy odwiedzić któryś z parków narodowych. Poczytaliśmy o wszystkich i zdecydowaliśmy się na Yala – głównie ze względu na możliwość zobaczenia lamparta. Jednak wiadomo, że bardzo dużo zależy też od odpowiedniego przewodnika/kierowcy. Poczytaliśmy więc i o nich. I znaleźliśmy człowieka, dla którego podczas zwykłego wyjścia do sklepu, lamparty wyskakują zza rogu budynku. Gwiazdę na firmamencie przewodnickiego nieba. Owianego zasłużoną sławą (a świadczyły o tym liczne zdjęcia lampartów umieszczone w sieci przez zadowolonych klientów oraz entuzjastyczne recenzje) – Janakę. Szczęśliwi i dumni z odpowiedniego wyboru napisaliśmy do niego maila. Odpisał. Że nie ma miejsc…:/ :D :D

Image

Uznaliśmy, że już trudno, taki nasz los i na pociechę zarezerwowaliśmy sobie nocleg w domku na drzewie, w pobliżu Yala. Lekkim optymizmem napawał nas fakt, że podczas korespondencji, właściciel domków napisał : „A safari możecie zrobić z nami, szczegóły dogadamy na miejscu”.

Image

W Elli wsiedliśmy więc w autobus jadący do Matary (160 LKR) – trzeba było z niego wysiąść w małym miasteczku, o bliżej niezidentyfikowanej nazwie. Wiedzieliśmy, że z tego miejsca mamy jeszcze jakieś 6 km do Lake View Tree House. Niestety, kierowcy tuk-tuków nie byli aż tak zorientowani, jak my i chwilę (dłuższą :) trwało, nim znaleźliśmy kogoś, kto wiedział, gdzie jechać (450 LKR). W końcu :

Image

A gdy dotarliśmy na miejsce, to już zupełnie oszalałam. Prosty domek na palach, do którego wchodziło się po drewnianych schodko-drabinkach, z tarasem i przepięknym widokiem na jezioro.

Image

Bardzo miły właściciel wszedł z nami na górę - nie mogłam się skupić na rozmowie, bo cały czas podziwiałam widoki, a w dodatku zaczęła działać wyobraźnia, a raczej myślenie życzeniowe ("w takiej wodzie to na pewno są krokodyle..."). I wtedy - ŁUP!!! - coś z ogromnym pluskiem wtoczyło się do wody, Marcin zobaczył olbrzymi ogon (ja oczywiście nic :/ :D , a pan z uśmiechem wskazał wysepkę pod naszym tarasem i oznajmił, że to ulubione miejsce tych gadów. Nie mam pytań. MARZĘ o zobaczeniu krokodyla, a gdy leży spokojnie jakieś kilkadziesiąt metrów ode mnie, to podziwiam WIDNOKRĄG :/ :/ :D

Image

Tak, to ta malutka wysepka. Znam na pamięć wszystkie jej szczelinki i załamania - nie zliczę, ile razy od tej pory wgapiałam się w nią maniakalnie. Pewnie się też nie da zliczyć, ile razy podpływający krokodyl od tej pory pomyślał : "Nie, dziś nie będę się na niej wygrzewał, popływam sobie DALEKO od chatki" :/ :D

Image

Na szczęście pan zaproponował, że skoro tak kochamy krokodyle, to on nas później zabierze na wycieczkę wokół jeziora, gdzie na pewno będziemy mogli je podziwiać. Podskoczyłam z radości w górę, a zaraz potem się załamałam. Był problem. To miała być wycieczka rowerowa...

Image

Wiem, większość z Was, gdy usłyszy hasło "Jedziemy rowerami!", w trzy sekundy jest gotowa do wyruszenia. Nie ja, niestety. Nie ja...Wstyd mi to przyznawać (znowu kolejna wada :/ naprawdę, oprócz wyobraźni mam niewiele :/ :D ), ale nie wsiądę na rower. Kiedyś bardzo lubiłam, teraz zaczynają mi się trząść kolana i nie potrafię utrzymać równowagi. Powód jest prozaiczny. W skrócie : góry, rower, auto, krew...dużo krwi....(w każdym razie, nikt nie może mi zarzucić, że nie kocham Gruzji. Noszę przecież gruzińską ziemię pod skórą :)

Image

Rozważałam opcję biegania za rowerami podczas wycieczki, ale pan się postukał w głowę (przesadzam. Na to pan był zbyt uprzejmy :D Zaproponował za to, żebyśmy teraz wzięli rowery i pojechali do miasteczka, poćwiczyć sobie. Hura.

Image

Uczyniliśmy to z ogromnym entuzjazmem :D Pomogły mi dwie rzeczy - jedną z nich była tajemnica przekazana nam przez pana. Otóż, w miasteczku, znajdował się podobno sklep monopolowy (Był! Whisky + dwa piwa - 1710 LKR). Druga rzecz, to piskliwy głosik w mojej głowie : "Zrób to, a krokodyle...będą twoje" :D Grunt, to znaleźć odpowiednią motywację :D (ale, szczerze mówiąc, to właśnie ten głosik spowodował, że się zdecydowałam. W psychologicznej walce : ja vs rower, nawet alkohol traci na znaczeniu :D

Image

Jakoś udało mi się doturlać i dopchać rower ponownie do domku (uczciwie przyznaję, że zsiadałam z niego za każdym razem, gdy drogą jechały jakieś pojazdy :/ ), ale łatwo nie było. Psychicznie jednak byłam już prawie gotowa do wycieczki ("Krokodyle! Krokodyle! :D

Image

I bardzo się z tego cieszę, bo to była jedna z najpiękniejszych wycieczek na Sri Lance. Objechaliśmy jezioro wokół (no, ja trochę wolniej, niż pozostali :D Pan był znakomitym przewodnikiem - wskazywał różne gatunki ptaków i zwierząt, przepięknie o nich opowiadał.

Image

Widoki też były znakomite.

Image

Dzikie pszczoły - wydaje mi się, że one budują gniazdo z własnych ciał, że pod spodem nic nie ma. Tym bardziej ciekawe jest, że wracają potem w to samo miejsce - nie do jakiegoś fizycznego gniazda.

Image

Przyroda wokół jeziora była naprawdę imponująca - drzewa, oblepione śpiącymi nietoperzami, małpy, ptaki...


Dodaj Komentarz

Komentarze (49)

bozenak 24 maja 2019 20:51 Odpowiedz
:D W końcu jest relacja :) już się doczekać nie mogłam.
grzalka 25 maja 2019 20:19 Odpowiedz
Nareszcie, uwielbiam Twoje relacje ?
grzalka 26 maja 2019 05:08 Odpowiedz
Nareszcie, uwielbiam Twoje relacje ?
brunoj 26 maja 2019 05:08 Odpowiedz
Popcorn przygotowany, czekam na kolejną część :)
tarman 26 maja 2019 23:51 Odpowiedz
Dziwię się, że telewizje (Al-Jazira, CNN itp...) oraz producenci filmowi (Warner Bros itp...) jeszcze nie walczą o prawa do Twoich scenariuszy z relacji...Czekam na ciąg dalszy relacji... [emoji106][emoji106][emoji106]
firley7 27 maja 2019 11:14 Odpowiedz
Też czekam na dalszy ciąg.Bardzo intryguje mnie Superman w ciemnych okularach :o
vivere 28 maja 2019 22:16 Odpowiedz
Coś czuję że idziesz po kolejną wygraną :)I będzie perpetum mobile...
102470 28 maja 2019 22:18 Odpowiedz
Świetnie sie czyta! Myślałaś co by było gdyby relacja z podrozy za relacje roku została relacją roku? ;)
tarman 5 czerwca 2019 19:37 Odpowiedz
Relacja aż miło czytać [emoji106][emoji106][emoji106]Zaskocz nas i powiedz, czy wzięłaś przepis na pastę z tuńczyka, cebuli i kokosu? [emoji6]
bozenak 5 czerwca 2019 20:16 Odpowiedz
I, że niby te Melediwy takie drogie ;) ;) ;) :lol: :lol: 8-) da się za 6 stówek? Da :D :twisted: :lol:
maginiak 5 czerwca 2019 20:17 Odpowiedz
Jak zawsze czytam Twoją relację z niezwykłą przyjemnością :)Poza tym OKOŁO 674,03 zł za 3 dni na Malediwach faktycznie robi wrażenie, szacun ;)
pestycyda 5 czerwca 2019 21:26 Odpowiedz
@tarman, zaskoczę Cię.........Nie :/ :D Myślałam o tym intensywnie, ale w końcu zapomniałam :( zamierzam działać metodą prób i błędów, żeby dobrać proporcje. Jak mi się uda, to dam Ci znać. Z tym, że "zamierzam" już od sierpnia 2018 :/ :D@maginiak, wiem :D :D :D ale te podsumowania finansowe, to jedyna rzecz, w których mogę być solidna i sumienna, więc się staram :D I przeliczam z kursu dolara na dany dzień. Ale w internecie podają kursy ŚREDNIE :D :D :D @bozenak, dałoby się taniej :P gdyby płynąć promem publicznym, można oszczędzić 18 USD, a kurs na dzień zakupu USD (ale uwaga - ŚREDNI :D :D :D to 3,64 ...itp.itd...:/ :D :D :DDziękuję, że czytacie :*
dolina-welny 6 czerwca 2019 11:36 Odpowiedz
czekam na kolejne posty, szczególnie, że na Sri Lance byłam i wreszcie mogę się utożsamiać.... :)
wasil10 6 czerwca 2019 11:46 Odpowiedz
Fajna i pozytywnie napisana relacja, czekam na dalszą część ze Sri Lanką. Razi mnie tylko liczba emotek. Zdążyłem już jednak zauważyć, że taki masz styl, co nawet widać po profilowym. Nie jest to żaden atak, ani próba zmiany Twojego własnego, wypracowanego stylu, ale moje zdanie, które przelałem na "papier". No offence :)
kaya 6 czerwca 2019 19:21 Odpowiedz
ah, uwielbiam czytac Twoje relacje! Z niecierpliwoscia czekam na kolejna czesc :)
pkn-2606 6 czerwca 2019 21:36 Odpowiedz
Świetnie się czyta. Nigdy nie ciągnęło mnie na Malediwy, ale to się zmienia, dzięki tej relacji.Jak napisał @wasil sporo tych emotek "Lady of emotiokon" Do tej pory 195 razy. A jak wiemy. Wszystko co oryginalne jest lepsze: dżinsy, dolary, kompakty - Ty też! Czekam na jeszcze.
adamkru 10 czerwca 2019 08:27 Odpowiedz
"...a w kolejce pod prysznic stało się tylko niecałą godzinę, więc naprawdę nie było tak źle..."hahaha... no faktycznie dobry wynik ;-) Przez godzinę w kolejce to się jeszcze człowiek wytarza, dobrudzi.. i wtedy czujesz, że to mycie ma sens ;-)@pestycyda, masz talent! Świetna relacja. Brawo! :-)
kawon30 10 czerwca 2019 19:42 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja i bardzo fajnie się czyta, ale też po cichu liczyłem na przepis na tą genialną pastę z tuńczyka.
tarman 10 czerwca 2019 22:03 Odpowiedz
@kawon30 zastosujmy pressing jak kadra narodowa naszych kopaczy w grze do bramki "przepisu" koleżanki autorki [emoji6]
dolina-welny 13 czerwca 2019 21:56 Odpowiedz
Nie przejmuj się. Co prawda weszlismy do wlasciwej swiatyni w skale, ale za to bezczelnie nie zaplacilismy. Probowalismy znalezc kase, nigdzie nie bylo - paszcze smoka ominelismy. Przed bramka wyladowalismy miedzy wycieczka Wlochow i niechcacy weszlismy z nimi. I tak w 4 osoby zubozylismy lankijski rzad :/Wysłane z mojego LLD-L31 przy użyciu Tapatalka
dolina-welny 15 czerwca 2019 00:18 Odpowiedz
Niestety, w środku świątynia byla fajna, nie bede kłamać. Ale mam na koncie przeoczenie kilku ważnych zabytków, nadrobione po wielu latach, więc wszystko przed tobą [emoji1]Wysłane z mojego LLD-L31 przy użyciu Tapatalka
brunoj 16 czerwca 2019 18:50 Odpowiedz
taka wymyślona na kolanie teoria dotycząca jaszczurki - ma krótki język, więc robaczki łapie nadziewając ogonem, niczym skorpion, i do pyszczka. Ale bardziej prawdopodobne, że to po prostu wybryk natury, jak jamnik - wyraźne cechy zwierzęcia obronnego (z punktu widzenia człowieka). Łapiemy za ogon, kręcimy nad głową i niech no ktoś podejdzie.. W przypadku jaszczurki to wręcz funkcje obronno-zaczepne - jak się ogon urwie to dystans rażenia znacznie się zwiększa. A ogon potem i tak odrośnie (chociaż to może były kończyny, hmm...)
cart 21 czerwca 2019 21:27 Odpowiedz
I tak wam nieźle poszło. Ja co prawda widziałem lamparta w Afryce, ale w Yala to nawet nam przewodnik nie mówił, że jest.Najlepsze są bliskie spotkania ze słoniem.
gosiagosia 21 czerwca 2019 22:46 Odpowiedz
@pestycyda - jak zwykle Twoja relacja niezwykle barwna.Śmiałam się kiedy czytałam o pogoni za lampartem. Tez nie mogliśmy się temu nadziwić :)safari-z-dar,367,70314&p=560658&hilit=safari#p560779Gradacja naszego Josepha była taka: lampart, długo nic - lwy i hieny długo nic- nosorożec a potem tylko: "jesteście pewni że jeszcze chcecie zostać? stoimy tu już 15 minut, to tylko żyrafy, bawoły, zebry, słonie.... jest ich pełno a w CB mówią, że lampart mignął..."Kiedy mu powiedzieliśmy, że nie chcemy uganiać się za lampartem i ten ogon, który widzieliśmy na drzewie nam wystarczy był niepocieszony. Próbował nas przekonywać, że on wie lepiej bo jest super przewodnikiem. Ale my byliśmy twardzi :):) Traf chciał, ze pod koniec dnia lampart ukazał nam się w całej okazałości jak na dłoni. Joseph o mało nie zemdlał z radości. Postał z nami przez 5 minut, pozwolił nacieszyć oczy lamparcim przedstawieniem po czym rzucił w eter krótkie "czui". Po kolejnych 5 minutach na horyzoncie ukazały się tumany kurzu :D A odnośnie jaszczurki to ten ogon jest mechanizmem obronnym. W razie niebezpieczeństwa jaszczurka odrzuca ogon - ten się wije jeszcze jakiś czas i odciąga uwagę wroga a jaszczurka ucieka. Im dłuższy ogon tym lepiej udaje jaszczurkę i większe szanse ma ta właściwa już bezogoniasta zwiać drapieżcy. Ta z Twojego zdjęcia dożyje do późnej starości chyba :)
dolina-welny 26 czerwca 2019 10:07 Odpowiedz
Czy to byla Dalawella Beach, ta z zolwiami? Bylismy tam, ale zolwi nie bylo :(Wysłane z mojego LLD-L31 przy użyciu Tapatalka
pestycyda 26 czerwca 2019 11:02 Odpowiedz
@dolina_welny, tak. Hostel Amal właściwie znajdował się na plaży Dalawella. Do żółwi trzeba było przejść kawałeczek dalej, jakieś 50 m. I było ich naprawdę zatrzęsienie.Tak sobie myślę, że może to zależne od terminu wizyty? Kiedy byliście? Podczas naszego pobytu nie było też za wielu turystów, może kilkanaście osób w sumie, przez te dwa dni. Możliwe, że w sezonie, gdy ludzi jest więcej, żółwie się płoszą i tam nie podpływają?
dolina-welny 26 czerwca 2019 11:22 Odpowiedz
Bylismy na przelomie kwietnia i maja w 2017Wysłane z mojego LLD-L31 przy użyciu Tapatalka
olajaw 26 czerwca 2019 11:25 Odpowiedz
@pestycyda Twoja relacja jak zwykle ze świetnym tekstem - i wzrusza, i śmieszy :) W dodatku ze znajomych miejsc <3 ps. na pocieszenie, nie jesteście sami, nam też nie było dane zobaczyć lamparta w Yala :P
malgo1987 28 czerwca 2019 10:25 Odpowiedz
Ja widziałam lamparta, a byliśmy tylko na kilkugodzinnym, porannym safari.Na dowód zdjęcia ;) Obserwowaliśmy go całkiem długo.
tiktak 29 czerwca 2019 18:43 Odpowiedz
Pestycydo!Okropnie mi się ta relacja nie podoba. :? Bardzo Cię proszę, napisz, że na Malediwach i Sri Lance jest wyjątkowo brzydko...Albo jeszcze lepiej: że strasznie tam nudno i że turyści szkodzą naturze i że lepiej, aby pojechali na Mazury.Dało by się to zrobić? :roll: Ledwo przeżyłem wyjazd dziecka do Iranu a ono wybiera się do Etiopii.I dlaczego?!Bo Pani Pestycyda tam była i zechciała to opisać...Wiem, wiem, sam sobie jestem winien, sam jej Twój tekst posunąłem :cry: :cry: :cry: A w przyszłym roku Malediwy???NIE! NIE! NIE! :roll:
ibartek 1 lipca 2019 01:16 Odpowiedz
Quote:Na pewno nie po okruchy nadziei prezentowane na spracowanej dłoni poszukiwacza, gdzieś na ulicy...okruchy nadziei, genialne. nie wiem co robisz na co dzien, ale rzuc to i zacznij robic lub pisac reportaze spoleczno-obyczajowe, albo podroznicze. serio.
bozenak 2 lipca 2019 20:01 Odpowiedz
Ja tam będę głosować na relację miesiąca :D a mam nadzieję, ze też i roku 8-) a to wszystko tym razem za to , że pozwoliłąś spełnić wyjazdowe marzenie Marcina 8-) :lol: ;) :D
frach582 2 lipca 2019 21:47 Odpowiedz
Super relacja!
maginiak 6 lipca 2019 13:16 Odpowiedz
Ech, to nie fair żeby tak ot, po prostu kończyć taką fajną relację! Nie mogłabyś jeszcze trochę popisać???
katka256 7 lipca 2019 12:12 Odpowiedz
Czy ktoś może policzył ilość emotek w całej relacji?
102470 7 lipca 2019 13:52 Odpowiedz
284 :/ ale nie wnikam czy były też cytowane, czy innych osób w komentarzu itp
katka256 7 lipca 2019 15:44 Odpowiedz
Bardzo ekspresyjna relacja, ale za to jak się czyta. Gratuluję podróży i chyba koledze Marcinowi cierpliwości :D
artom 8 lipca 2019 14:22 Odpowiedz
HejWybieramy się na Sri-Lankę w styczniu- czy jest możliwość podania kontaktu do Pana Luckiego z Kalutary w podsumowaniu?Chętnie skorzystalibyśmy z jego usług.Dzieki
pestycyda 8 lipca 2019 18:29 Odpowiedz
@artom, mam kontakt z Luckim przez WhatsApp, prześlę Ci numer w prywatnej wiadomości. Mam nadzieję, że się Wam uda umówić, będziecie zadowoleni :) I udanego pobytu na Sri Lance!@marcin.krakow, policzyłeś??? Poważnie??? :shock: @katka256, doceń proszę, że naprawdę się staram zmniejszyć ich liczbę, ale wiesz, nałogowcom jest trudniej :) A, i Marcin prosił, nie wiem czemu, żeby Ci przekazać ogromne uszanowania. I że Cię bardzo lubi :)
2catstrooper 1 września 2019 06:47 Odpowiedz
Relacja pierwsza klasa - szczegolnie smialam sie przy Malediwach. Niesamowite, ze udalo sie wam kabanosy przewiesc, bo zazwyczaj bardzo skrupulatnie szukaja swininy i alkoholu a bagazach na lotnisku w Male.Tak sobie mysle, czy by mojej relacji z Malediwow nie opisac, ale po co? Bo i tak nie bedzie az tak ekscytujaca jak Twoja ;-)
fiki 1 września 2019 22:55 Odpowiedz
pestycyda napisał:Ciekawa jestem, czy ktoś w ogóle widział lamparta w Yala w takim razie :Dudało się 3xmiśka 1xkrokodyle 0 :lol: zdjęcie z cyklu znajdź szczegół
pestycyda 2 września 2019 13:51 Odpowiedz
@Fiki, piękny wynik! Niedźwiedzia zazdroszczę! Musisz się tylko poprawić z krokodyli :DA zdjęcie...hmm, zaintrygowałeś mnie... Czy chodzi Ci o coś, co leży pod stołem? Ale lampart to raczej nie jest. Ze szczegółów, to widzę jeszcze fragment stopy :D
fiki 2 września 2019 14:22 Odpowiedz
@pestycydafakt jest trochę niewyraźnepani żółwica zdecydowała, że będzie to odpowiednie miejsce na złożenie jaj :D
romeo11 12 stycznia 2020 21:35 Odpowiedz
WitajBardzo dobra relacja . Cieszę się że natknąłem się na ten tekst w internecie bo jest mi bardzo pomocny.W sierpniu planuję wyjazd na Srilankę w 5 osób Ja z żona i trójka naszych dzieci 20, 18 i 12 lat W związku z tym mam trochę pytań i byłoby mi bardzo miło gdybym mógł trochę uzyskać dodatkowych informacji od kogoś kto był na Srilance w sierpniu.Łatwiej by było pokorespondować na mailu dlatego podaję kontakt do siebiepolom11@wp.plpozdrawiam i mam nadzieję na kontakt do CiebieRoman i Asia
b79 14 stycznia 2020 05:08 Odpowiedz
Z punktu widzenia potencjalnych wyjeżdżających na Sielankę, wszelkie pytania i odpowiedzi są mile widziane w tym temacie - ktoś może jeszcze skorzystać.
ilona0305 17 lutego 2020 14:37 Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem! Relacja bardzo mi się podoba! Za miesiąc lecę na Sri Lankę, będzie to już 2 raz :D Uwielbiam ten kraj, naprawdę z przeogromną przyjemnością tam wracam. Bardzo chętnie skorzystałabym z usług Lucky'iego, właśnie takiej osoby szukamy :) Byłabym wdzięczna za namiary :D
ilona0305 18 lutego 2020 05:08 Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem! Relacja bardzo mi się podoba! Za miesiąc lecę na Sri Lankę, będzie to już 2 raz :D Uwielbiam ten kraj, naprawdę z przeogromną przyjemnością tam wracam. Bardzo chętnie skorzystałabym z usług Lucky'iego, właśnie takiej osoby szukamy :) Byłabym wdzięczna za namiary :D
pestycyda 18 lutego 2020 05:08 Odpowiedz
@ilona0305 , sprawdź pocztę, wysłałam Ci wiadomość :) Udanego wyjazdu!
popcarol 3 listopada 2020 16:07 Odpowiedz
Super relacja, fajnie obejrzeć miejsca widziane trzy lata temu :) W Yala udało nam się zobaczyć ogon :) hahahahaMasz dar! Też używam emotek, w końcu po to są! :) :) :) pozdrawiam serdecznie!gdzie jedziecie teraz? już się nie mogę doczekać relacji, może pisz relacje zamiast jeździć? ;) :Pa na serio powinnaś pisać, pisać, zatrudniłabym Cię!!! co robisz zawodowo i dlaczego nie piszesz przewodników czy czegoś takiego? ;)