Po przebudzeniu i szybkim wyjściu z hotelu, udałem się na pobliski targ rybny, gdzie za 1000 jenów zakupiłem zestaw sushi na śniadanie
Po jego skonsumowaniu zdałem sobie sprawę, że w Tokio nie ma koszy na śmieci, albo nie potrafię ich znaleźć. Tylko co zrobić z pojemnikami po jedzeniu?!
W pobliżu targu rybnego natknąłem się jeszcze na jedną świątynię:
W drodze na dworzec Ueno, skąd odjeżdżają pociągi Sky Liner, wysiadłem jeszcze na chwilę pod wieżą Tokyo Skytree. Przez chwilę wahałem się, czy nie wjechać na górę. Jednak zdecydowanie wolę oglądanie miasta o zachodzie słońca i w nocy.
Zatem udałem się na dworzec, gdzie po pokazaniu biletu open wymieniany jest on na konkretny pociąg z miejscówką i ruszyłem na lotnisko Narita w kolejny lot do Vancouver! Trasę z Tokio Narita do Vancouver trwającą ok 8:30h pokonałem na pokładzie Boeinga 777 linii Air Canada. To resztą właśnie te linie są sprawcą całego wyjazdu, patrz słynna promocja opisywana na forum w marcu.
Siedzenia w premium economy B777 w układzie 2-4-2, wyglądają naprawdę solidnie i wygodnie. Miejsca jest całkiem sporo. Na naszym locie widziałem tylko jedno wolne miejsce.
Z okna widok na skrzydło i olbrzymi silnik 777 (ciekaw jestem jak na żywo będzie prezentował się jeszcze większy silnik 777X.
Na siedzeniach czekały już poduszki, koce, butelki z wodą (czego ANA nie daje) i całkiem niezły pakiet (skarpety, opaska na oczy, zatyczki do uszu i szczoteczka z pastą) umieszczony w worku jak na buty [emoji846] Chwilę później otrzymaliśmy z kolei drukowane menu, co nie jest już standardem. Do wyboru dwa dania na kolację i dwa na śniadanie.
Jedynie mogliby poprawić sprawę słuchawek, które były jednakowe z tymi w economy (douszne). Na poprzednich lotach Singapore i ANA dawały lepsze z redukcją szumów.
Kolacja podawana „niemal” jak w biznes klasie, w przeciwieństwie do opakowań aluminiowych w economy. Jakość posiłków naprawdę ok. Zjadłem tym razem wszystko. No dobra, śniadanie było podane już bardziej ekonomicznie [emoji6]
System rozrywki był naprawdę bardzo dobry, a wybór filmów przeogromny. Jako, że zupełnie nie chciało mi się spać, to obejrzałem dwa filmy podczas lotu. Fajną opcją jest też możliwość wyświetlenia małego okienka PiP z informacjami o locie.
Jeśli zaś chodzi o spanie, to ponownie miałem problem z wyborem wygodnej pozycji. Niestety siedzenia mogłyby się mocniej odchylać, a tak to głowa zawsze leciała mi w którąś stronę.
Nie będę już osobno opisywał lotu z Vancouver do Toronto, również wykonywanego Boeingiem 777 Air Canada. Dodam tylko, ze na tym 4:30h locie nie rozdawali już poduszek, kocy i całego zestawu podróżnego. Natomiast ponownie czekała na nas woda i słuchawki. Serwis ponownie lepszy niż w klasie ekonomicznej.
Kolejną cześć relacji będę pisał już z Poloneza w Warszawie. Tymczasem czekam na lot LO46 wykonywany Boeingiem 787-9 reg. SP-LSE.Jestem w Polonezie i piszę obiecaną dalszą część relacji. Wcześniej jednak mała dygresja.
Po wylądowaniu próbowałem w LOT Transfer Center zmienić lot do Wrocławia na wcześniejszy (nie wiem czy to w ogóle możliwe). Niestety zostałem poinformowany, że jest overbooking lotu o 13.
Pożalę się z tego miejsca, że już od dłuższego czasu mam problem, aby dorzucili mi krajówkę z/do Wrocławia do lotu za mile. Niby zawsze brak dostępności, mimo że jak klikam na stronie M&M osobno ten lot, to jest on dostępny. Czyżby nie umieli połączyć dwóch różnych klas podróży na jednej rezerwacji i stad te problemy (krajówki są tylko w Y)?
Z tego też powodu zamieniłem wylot i leciałem Vistarą i Lufthansą przez Frankfurt i Londyn, a nie LOTem przez Warszawę (nie chciałem mieć pierwszego lotu na osobnej rezerwacji, bo w razie problemów mógłby mi się posypać cały wyjazd).
Teraz muszę pić szampana i czekać na swój lot do Wrocławia [emoji28] Jako, że krajówkę kupowałem osobno to wziąłem bezpieczną wersję z dłuższą przesiadką.
Wracamy do Vancouver, miasta uważanego za jedno z najlepszych miejsc do życia. Od północy miasto otoczone jest przez góry, w które chętnie bym się udał, gdybym tylko nie miał ograniczonego do 24h czasu na zwiedzanie. W jednym miejscu mamy tutaj morze, góry, lasy, jeziora i rzeki. Niezłe połączenie.
Jadąc z lotniska postanowiłem po drodze zatrzymać się w Queen Elizabeth Park, gdzie pospacerowałem niespiesznie z kawą z pobliskiego Starbucksa. Kolejny raz zostałem przez nich nazwany Derek [emoji846]
Zrobiłem sobie jeszcze dłuższy spacer na kolejny przystanek metra. Domki jak na filmach oraz dziesiątki nowych inwestycji deweloperskich. Wysokie ceny mieszkań muszą zachęcać do budowy. Zachwyca natomiast wszechobecna zieleń, nawet przy skrzyżowaniach.
Kolejny przystanek to centrum miasta, czyli las wieżowców. Nie zabawiłem tu jednak długo, bo razu złapałem autobus jadący w stronę Stanley Park. Tutaj najlepiej poruszałoby się rowerem. Jednak ceny w tutejszym systemie rowerów miejskich skutecznie odwiodły mnie od tego rozwiązania. Przy okazji wspomnę, że za łóżko w 4-osobowym pokoju w hostelu zapłaciłem tutaj 3 razy więcej niż za własny pokój w hotelu w Tokio (95 CAD). Tanio nie jest.
Przeszedłem niemal cała wschodnią cześć parku, podziwiając następujące starty wodnosamolotów i takie widoki:
Co zachwyca w Vancouver, to wszechobecna zieleń. U nas gdzie tylko sie da, wprowadza się betonozę. A tu proszę, wszędzie zielono, nawet w centrum miasta.
Kolejny przystanek to okolice Granville Island i terminalu promowego Canada Place, pubu z piwem kraftowym (nie omieszkałem wziąć zestawu degustacyjnego) i dzielnica Gastown z największą atrakcją w postaci zegara parowego. Trafiłem akurat na pełną godzinę, kiedy to ten wygrywa melodię i daje naprawdę niezłe przedstawienie.
Moja fascynacja Vancouver zawaliła się po odwiedzeniu Chinatown. Przebywali tutaj bezdomni, narkomani i inne gwiazdy. Byłem świadkiem przeszukania i aresztowania jednego typa, bójki kolejnych osób (zresztą nie jedynej podczas mojego krótkiego pobytu w tym mieście). Miasto ma swoje problemy do rozwiązania …
Wieczorem odwiedziłem kolejny pub, gdzie przy dwóch kolejnych kraftach rozmawiałem z lokalnym mieszkańcem. W hostelu dopiero poczułem moc tych piw, które od razu mnie powaliły [emoji28] po przebudzeniu się z kolei we znaki dał się jet lag i nie dał mi już zasnąć do rana. No to robi się ciekawie. Dopiero co pisałem, że próbowałem zmienić swój lot na wcześniejszy, a tu dwie godziny później przypadkiem widzę na ekranie, że mój lot o 16:35 jest odwołany [emoji28]
Na recepcji Poloneza od razu wydrukowali mi kartę pokładową na kolejny lot o 19:55. Czyżby status *G pomógł w kolejce do zmiany, czy może poleci większy samolot?
Opóźnienie wyniesie ok. 3:20h. Jest więc szansa, że moja podróż skończy się prezentem w postaci 250 EUR. Tego jeszcze nie wiem.
Co ciekawe, odszkodowanie nie przysługiwałoby mi, gdyby LO dorzucił tą krajówkę do biletu YYZ-WAW … karma wraca? [emoji23]
Pozostaje nadal pić szampana i nadrabiać pracę na komputerze.Dyskusję odnośnie odwołanego lotu kontynuujmy tutaj: viewtopic.php?t=2646
Tymczasem siedzę już w Embraerze E175 i kończę relację z ostatniego i chyba najbardziej wyczekiwanego lotu na trasie YYZ-WAW w C [emoji846]Do opisania pozostał przedostatni lot na trasie Toronto - Warszawa w klasie biznes (za mile) na pokładzie Boeinga 787-9 LOT-u oraz podsumowanie. Krajówkę już pominę.
Po przylocie z Vancouver do Toronto trzeba przejść kilometry do kolejnych bramek w części międzynarodowej.
Najpierw postanowiłem podejść do Plaza Premium Lounge dostępnego na PP.
Kolejka do wejścia była jednak tak duża, że zrezygnowałem i od razu udałem się do Air Canada Maple Lounge. Tutaj wychodzą kolejne plusy posiadana karty *G, która zapewnia wejścia do innych saloników niż PP, Fast Tracki, priorytetowe odprawy i wejścia do samolotu. Podczas tego wyjazdu korzystałem z tych benefitów wiele razy (wszystkie loty prócz Vistary odbyły się przewoźnikami ze Star Alliance).
Zmęczenie i % w saloniku dały się we znaki, bo alarm o locie ustawiłem sobie na 13 minut przed lotem [emoji28] Na szczęście przez przypadek otworzyłem stronę lotniska i zobaczyłem, że lot jest za 20 minut [emoji23] a jako, że do bramki było ledwie kilka minut, to zdążyłem.
Po wejściu do jednego z młodszych nabytków LO - 787-9 o reg. SP-LSE przywitani zostaliśmy napojem powitalnym (do wyboru szampan / sok / woda). Tym razem wybrałem wodę, co spotkało się ze zdziwieniem załogi [emoji28]. Innych trunków próbowałem w saloniku i potrzebowałem już tylko odpoczynku [emoji846]
ajaja Darek "nie kop lezacego"
:( zaluje, ze nie moglem z Toba leciec, swietna trasa i towarzystwo 18/09 termin habilitacji mojej "Najlepszej z Żon", Corka juz przeprowadzona na studenckie mieszkanie..... cholera to wszystko co mnie trzymalo....... jednak bym zdarzyltrzymam kciuki
:) i do spotkania gdzies na trasie
Ja też z pewnych względów od jakiegoś czasu ograniczam swoje podróże czasowo i wydawało mi się, że moje 3 i pół dnia w Rio lub 2 dni w KSA są już ekstremalnie krótkie, a tu 6 dnia na RTW... Nieźle.I rzeczywiście skądś to znam, że samotne wyjazdy to często dopiero początek wydatków, bo druga połówka w ramach "rekompensaty" funduje pomysły typu remont itd.
To niezrozumienie między odwołanym a opóźnionym lotem ciągle wraca, może trzeba na górze napisać, że odszkodowanie należy się za odwołany lot, i także jeśli jest nieodwołalny ale opóźniony powyżej 3h, są to dwa zdarzenia niezależne od siebie pomijając siły wyższe itdProszę o przeniesienie do odpowiedniego działu
Dyskusję odnośnie odwołanego lotu kontynuujmy tutaj:viewtopic.php?t=2646Tymczasem siedzę już w Embraerze E175 i kończę relację z ostatniego i chyba najbardziej wyczekiwanego lotu na trasie YYZ-WAW w C [emoji846]
Ciekawa relacja!Darek M. napisał:Podsumowując część lotniczą, LOT zdecydowanie wygrał zawody. Były małe potknięcia, ale młodsza cześć załogi robiła co mogła i mocno podniosła poprzeczkę innym przewoźnikom. Gdyby tylko nie ten wieszający się pilot i drobne problemy z podłączaniem słuchawek, to można ze spokojem patrzeć w przyszłość i być dumnym z narodowego przewoźnika.Fajnie, że LO ma niezły produkt ale nigdy nie zrozumiem, że w przypadku LO tak często mówi się o dumie lub używa wielkich określeń. To przecież tylko firma transportowa.Jakoś nikt nie chce być dumny z Entera, wszelakich PKSów, Szwagropola czy Kolei Dolnośląskich.
To dlatego, że LOT jest naszą wizytówką narodową na świat i często dla obcokrajowców pierwszym kontaktem z naszym krajem. Nie umniejszamy dumy z Entera czy Szwagropolów ale one raczej działają tylko na Polaków.
Zauważ, że jakby nie LO, to oferta kierunków z Okęcia nie byłaby tak rozbudowana jak jest. Za to mielibyśmy po 10 lotów do FRA, MUC, trochę mniej do VIE, skąd byśmy latali dalej. Moim zdaniem dobrze, że mamy jeszcze narodowego przewoźnika. Jednak to oczywiście nie miejsce na dyskusje na ten temat [emoji6]
@konkwisotr albo nie masz żony i dzieci albo troll ;p Wiadomo, że żona i dzieci to (wybierz jedno lub wiele): za gorąco, za zimno, za daleko, zamachy, denga, za dużo przesiadek, inna flora bakteryjna etc. Czasem trzeba zrobić coś po swojemu
:)
@oskiboskiTak o tym myślałem. W cenie chyba były jeszcze 3 maszyny. Skoro się im spina budżetowo to dla mnie mogą kupować kolejne.@Darek M.Ja bardzo kibicuje LOTowi, bo chciałbym mieć dobrego przewoźnika i dużą siatkę połączeń blisko domu. Jedynie dziwią mnie wszystkie górnolotne określenia tej firmy. Wszelkie "srebra narodowe", bycia dumnym itp.
Jakbyś przeczytał całą relację to byś wiedział dlaczego sam leciałem. Córka jest zbyt mała na takie podróże, a syn chodzi do szkoły. Widać, że nie masz dzieci skoro takie rzeczy piszesz. Kiedy to jest możliwe to latamy razem. Tak szalona wyprawa w 6 dni nie byłaby możliwa z niespełna rocznym dzieckiem. Z rodziną mam już zaplanowanych 5 wyjazdów samolotem i 3 samochodem.
Bardzo fajne,intensywne 6 dni. Trochę zazdroszczę:). A samodzielny wyjazd rozumiem. Od 6 lat wszystkie wyjazdy dalsze mam z rodziną i nie wyobrażam sobie z nimi zrobić w 6 dni RTW (jedno RTW mieliśmy, ale w 2.5tygodnia). Myślę,że powrót byłby już bez nich albo z inną żoną
:)
365/365 w takim scenariuszu moze wygladac blado / poza tymi ktorzy nie sa samotni tylko sami
;) /ale 6/365 w RTW to marzenie wielu zaobraczkowanych
:DPoszla "R" do konkursu
:)
LO odpowiedział na moją reklamację i przyznał mi 250 EUR odszkodowania. Także możemy podsumować moje RTW. Kosztowało mnie ok. 2000 zł i uciułane mile M&M minus zwrot 15k mil jakie otrzymałem za wylatane loty.Dziękuję wszystkim za otrzymane like'i i obecność
:) Może za miesiąc popełnię kolejną relację z wyjazdu w Himalaje.
Hej,Loty z Mumbaju do Toronto z promocji Air Canada opisywanej na forum. Doloty wziąłem z braku czasu na dłuższy wyjazd wziąłem za mile M&M. Resztę organizowałem ad hoc na wyjeździe [emoji28] Gorący okres przed wyjazdem nie pozwolił mi dobrze zaplanować
Po przebudzeniu i szybkim wyjściu z hotelu, udałem się na pobliski targ rybny, gdzie za 1000 jenów zakupiłem zestaw sushi na śniadanie
Po jego skonsumowaniu zdałem sobie sprawę, że w Tokio nie ma koszy na śmieci, albo nie potrafię ich znaleźć. Tylko co zrobić z pojemnikami po jedzeniu?!
W pobliżu targu rybnego natknąłem się jeszcze na jedną świątynię:
W drodze na dworzec Ueno, skąd odjeżdżają pociągi Sky Liner, wysiadłem jeszcze na chwilę pod wieżą Tokyo Skytree. Przez chwilę wahałem się, czy nie wjechać na górę. Jednak zdecydowanie wolę oglądanie miasta o zachodzie słońca i w nocy.
Zatem udałem się na dworzec, gdzie po pokazaniu biletu open wymieniany jest on na konkretny pociąg z miejscówką i ruszyłem na lotnisko Narita w kolejny lot do Vancouver!
Siedzenia w premium economy B777 w układzie 2-4-2, wyglądają naprawdę solidnie i wygodnie. Miejsca jest całkiem sporo. Na naszym locie widziałem tylko jedno wolne miejsce.
Z okna widok na skrzydło i olbrzymi silnik 777 (ciekaw jestem jak na żywo będzie prezentował się jeszcze większy silnik 777X.
Na siedzeniach czekały już poduszki, koce, butelki z wodą (czego ANA nie daje) i całkiem niezły pakiet (skarpety, opaska na oczy, zatyczki do uszu i szczoteczka z pastą) umieszczony w worku jak na buty [emoji846] Chwilę później otrzymaliśmy z kolei drukowane menu, co nie jest już standardem. Do wyboru dwa dania na kolację i dwa na śniadanie.
Jedynie mogliby poprawić sprawę słuchawek, które były jednakowe z tymi w economy (douszne). Na poprzednich lotach Singapore i ANA dawały lepsze z redukcją szumów.
Kolacja podawana „niemal” jak w biznes klasie, w przeciwieństwie do opakowań aluminiowych w economy. Jakość posiłków naprawdę ok. Zjadłem tym razem wszystko. No dobra, śniadanie było podane już bardziej ekonomicznie [emoji6]
System rozrywki był naprawdę bardzo dobry, a wybór filmów przeogromny. Jako, że zupełnie nie chciało mi się spać, to obejrzałem dwa filmy podczas lotu. Fajną opcją jest też możliwość wyświetlenia małego okienka PiP z informacjami o locie.
Jeśli zaś chodzi o spanie, to ponownie miałem problem z wyborem wygodnej pozycji. Niestety siedzenia mogłyby się mocniej odchylać, a tak to głowa zawsze leciała mi w którąś stronę.
Nie będę już osobno opisywał lotu z Vancouver do Toronto, również wykonywanego Boeingiem 777 Air Canada. Dodam tylko, ze na tym 4:30h locie nie rozdawali już poduszek, kocy i całego zestawu podróżnego. Natomiast ponownie czekała na nas woda i słuchawki. Serwis ponownie lepszy niż w klasie ekonomicznej.
Kolejną cześć relacji będę pisał już z Poloneza w Warszawie. Tymczasem czekam na lot LO46 wykonywany Boeingiem 787-9 reg. SP-LSE.Jestem w Polonezie i piszę obiecaną dalszą część relacji. Wcześniej jednak mała dygresja.
Po wylądowaniu próbowałem w LOT Transfer Center zmienić lot do Wrocławia na wcześniejszy (nie wiem czy to w ogóle możliwe). Niestety zostałem poinformowany, że jest overbooking lotu o 13.
Pożalę się z tego miejsca, że już od dłuższego czasu mam problem, aby dorzucili mi krajówkę z/do Wrocławia do lotu za mile. Niby zawsze brak dostępności, mimo że jak klikam na stronie M&M osobno ten lot, to jest on dostępny. Czyżby nie umieli połączyć dwóch różnych klas podróży na jednej rezerwacji i stad te problemy (krajówki są tylko w Y)?
Z tego też powodu zamieniłem wylot i leciałem Vistarą i Lufthansą przez Frankfurt i Londyn, a nie LOTem przez Warszawę (nie chciałem mieć pierwszego lotu na osobnej rezerwacji, bo w razie problemów mógłby mi się posypać cały wyjazd).
Teraz muszę pić szampana i czekać na swój lot do Wrocławia [emoji28] Jako, że krajówkę kupowałem osobno to wziąłem bezpieczną wersję z dłuższą przesiadką.
Wracamy do Vancouver, miasta uważanego za jedno z najlepszych miejsc do życia. Od północy miasto otoczone jest przez góry, w które chętnie bym się udał, gdybym tylko nie miał ograniczonego do 24h czasu na zwiedzanie. W jednym miejscu mamy tutaj morze, góry, lasy, jeziora i rzeki. Niezłe połączenie.
Jadąc z lotniska postanowiłem po drodze zatrzymać się w Queen Elizabeth Park, gdzie pospacerowałem niespiesznie z kawą z pobliskiego Starbucksa. Kolejny raz zostałem przez nich nazwany Derek [emoji846]
Zrobiłem sobie jeszcze dłuższy spacer na kolejny przystanek metra. Domki jak na filmach oraz dziesiątki nowych inwestycji deweloperskich. Wysokie ceny mieszkań muszą zachęcać do budowy. Zachwyca natomiast wszechobecna zieleń, nawet przy skrzyżowaniach.
Kolejny przystanek to centrum miasta, czyli las wieżowców. Nie zabawiłem tu jednak długo, bo razu złapałem autobus jadący w stronę Stanley Park. Tutaj najlepiej poruszałoby się rowerem. Jednak ceny w tutejszym systemie rowerów miejskich skutecznie odwiodły mnie od tego rozwiązania. Przy okazji wspomnę, że za łóżko w 4-osobowym pokoju w hostelu zapłaciłem tutaj 3 razy więcej niż za własny pokój w hotelu w Tokio (95 CAD). Tanio nie jest.
Przeszedłem niemal cała wschodnią cześć parku, podziwiając następujące starty wodnosamolotów i takie widoki:
Co zachwyca w Vancouver, to wszechobecna zieleń. U nas gdzie tylko sie da, wprowadza się betonozę. A tu proszę, wszędzie zielono, nawet w centrum miasta.
Kolejny przystanek to okolice Granville Island i terminalu promowego Canada Place, pubu z piwem kraftowym (nie omieszkałem wziąć zestawu degustacyjnego) i dzielnica Gastown z największą atrakcją w postaci zegara parowego. Trafiłem akurat na pełną godzinę, kiedy to ten wygrywa melodię i daje naprawdę niezłe przedstawienie.
Moja fascynacja Vancouver zawaliła się po odwiedzeniu Chinatown. Przebywali tutaj bezdomni, narkomani i inne gwiazdy. Byłem świadkiem przeszukania i aresztowania jednego typa, bójki kolejnych osób (zresztą nie jedynej podczas mojego krótkiego pobytu w tym mieście). Miasto ma swoje problemy do rozwiązania …
Wieczorem odwiedziłem kolejny pub, gdzie przy dwóch kolejnych kraftach rozmawiałem z lokalnym mieszkańcem. W hostelu dopiero poczułem moc tych piw, które od razu mnie powaliły [emoji28] po przebudzeniu się z kolei we znaki dał się jet lag i nie dał mi już zasnąć do rana.
Na recepcji Poloneza od razu wydrukowali mi kartę pokładową na kolejny lot o 19:55. Czyżby status *G pomógł w kolejce do zmiany, czy może poleci większy samolot?
Opóźnienie wyniesie ok. 3:20h. Jest więc szansa, że moja podróż skończy się prezentem w postaci 250 EUR. Tego jeszcze nie wiem.
Co ciekawe, odszkodowanie nie przysługiwałoby mi, gdyby LO dorzucił tą krajówkę do biletu YYZ-WAW … karma wraca? [emoji23]
Pozostaje nadal pić szampana i nadrabiać pracę na komputerze.Dyskusję odnośnie odwołanego lotu kontynuujmy tutaj:
viewtopic.php?t=2646
Tymczasem siedzę już w Embraerze E175 i kończę relację z ostatniego i chyba najbardziej wyczekiwanego lotu na trasie YYZ-WAW w C [emoji846]Do opisania pozostał przedostatni lot na trasie Toronto - Warszawa w klasie biznes (za mile) na pokładzie Boeinga 787-9 LOT-u oraz podsumowanie. Krajówkę już pominę.
Po przylocie z Vancouver do Toronto trzeba przejść kilometry do kolejnych bramek w części międzynarodowej.
Najpierw postanowiłem podejść do Plaza Premium Lounge dostępnego na PP.
Kolejka do wejścia była jednak tak duża, że zrezygnowałem i od razu udałem się do Air Canada Maple Lounge. Tutaj wychodzą kolejne plusy posiadana karty *G, która zapewnia wejścia do innych saloników niż PP, Fast Tracki, priorytetowe odprawy i wejścia do samolotu. Podczas tego wyjazdu korzystałem z tych benefitów wiele razy (wszystkie loty prócz Vistary odbyły się przewoźnikami ze Star Alliance).
Zmęczenie i % w saloniku dały się we znaki, bo alarm o locie ustawiłem sobie na 13 minut przed lotem [emoji28] Na szczęście przez przypadek otworzyłem stronę lotniska i zobaczyłem, że lot jest za 20 minut [emoji23] a jako, że do bramki było ledwie kilka minut, to zdążyłem.
Po wejściu do jednego z młodszych nabytków LO - 787-9 o reg. SP-LSE przywitani zostaliśmy napojem powitalnym (do wyboru szampan / sok / woda). Tym razem wybrałem wodę, co spotkało się ze zdziwieniem załogi [emoji28]. Innych trunków próbowałem w saloniku i potrzebowałem już tylko odpoczynku [emoji846]