Następnie skierowałem się na Lau Pa Sat na obiad. Wybrałem kuchnię koreańską, do której chętnie wracam przy każdej okazji. Pracownicy przyległych biurowców tez tutaj się stołowali i było naprawdę tłocznie.
Po napełnieniu brzucha udałem się w stronę dwóch świątyń - Thian Hock Keng Temple oraz Buddha Tooth Relic Temple: Z uwagi na problemy z wrzuceniem kolejnych zdjęć przez Tapatalk, relację z Singapuru podzieliłem na dwie części.
Ze świątyń udałem się następnie metrem do ogrodów Singapore Botanic Garden. Niesamowite miejsce utrzymywane przez dziesiątki pracowników. Ciężko oddać piękno tego miejsca na zdjęciach.
Kilometry w nogach i nocny lot dały się we znaki. Przyszła więc pora na zameldowanie się w hotelu i pierwszy prysznic [emoji28] od rozpoczęcia mojej podróży. Ta chwila odpoczynku przed wieczorną rudną zwiedzania bardzo była mi potrzebna.
Prysznic miałem w planach jeszcze na lotnisku w Mumbaju. Nadzieję tutaj zrobiła mi wyszukiwarka saloników Star Alliance. Niestety okazało sie, że lecąc liniami Singapore jako posiadacz złotej karty *G mam dostęp wyłącznie do saloniku dostępnego też na kartę Priority Pass i nie posiadającego prysznicy - Loyalty Lounge.
Jeśli zaś chodzi o hotel, to wybrałem opcję budżetową - ibis budget Singapore Ruby znajdujący się całkiem blisko linii metra na lotnisko. Przy takich wyjazdach w hotelu się tylko śpi, szkoda więc wydawać na niego większych pieniędzy.
Po zmroku wróciłem na pokazy Garden Rhapsody do parku oraz pokaz fontann przy marinie:
Nie zabawiłem tutaj dłużej niż to było potrzebne z racji jutrzejszej pobudki o 3:30 przed porannym lotem o 6:15 do Tokio-Narity. Tym samym wróciłem do hotelu przespać się chociaż kilka godzin.Z uwagi na problemy z wrzuceniem kolejnych zdjęć przez Tapatalk, relację z Singapuru podzieliłem na dwie części.
Ze świątyń udałem się następnie metrem do ogrodów Singapore Botanic Garden. Niesamowite miejsce utrzymywane przez dziesiątki pracowników. Ciężko oddać piękno tego miejsca na zdjęciach.
Kilometry w nogach i nocny lot dały się we znaki. Przyszła więc pora na zameldowanie się w hotelu i pierwszy prysznic [emoji28] od rozpoczęcia mojej podróży. Ta chwila odpoczynku przed wieczorną rudną zwiedzania bardzo była mi potrzebna.
Prysznic miałem w planach jeszcze na lotnisku w Mumbaju. Nadzieję tutaj zrobiła mi wyszukiwarka saloników Star Alliance. Niestety okazało sie, że lecąc liniami Singapore jako posiadacz złotej karty *G mam dostęp wyłącznie do saloniku dostępnego też na kartę Priority Pass i nie posiadającego prysznicy - Loyalty Lounge.
Jeśli zaś chodzi o hotel, to wybrałem opcję budżetową - ibis budget Singapore Ruby znajdujący się całkiem blisko linii metra na lotnisko. Przy takich wyjazdach w hotelu się tylko śpi, szkoda więc wydawać na niego większych pieniędzy.
Po zmroku wróciłem na pokazy Garden Rhapsody do parku oraz pokaz fontann przy marinie:
Nie zabawiłem tutaj dłużej niż to było potrzebne z racji jutrzejszej pobudki o 3:30 przed porannym lotem o 6:15 do Tokio-Narity. Tym samym wróciłem do hotelu przespać się chociaż kilka godzin.@przemos74 Miałem pierwotnie LO w PE do DEL i później krajówkę Air India. Niestety kolejny raz były problemy z dorzuceniem krajowki WRO-WAW, więc się wkurzyłem i zamieniłem w zasadzie na jedyną pasującą opcje spod domu.
@sudoku Taka jest cena podróży bez żony [emoji28] Z kolei rodzinnie z uwagi na dzieciaki nie było takiej możliwości.
@konkwisotr Przepraszam za przerwę. Aktualnie jestem już w Vancouver.
Jednak lecimy po kolei, czyli do lotu SIN-NRT.
Jak już wspomniałem, pobudkę miałem ok 3:25 i o 3:40 wziąłem taksówkę na lotnisko (koszt to 20 SGD). Komunikacja miejska w Singapurse nie jeździ w nocy [emoji53]
Niestety na lotnisku zapomniałem zwrócić karty Tourist Pass i odzyskać 10 SGD. Jakby ktoś leciał do Singapuru to możemy się dogadać [emoji6]
Jako, że formalności poszły bardzo szybko to jeszcze przed startem złożyłem wizytę w dwóch salonikach (na PP Plaza Premium Lounge i na *Golda - SATS Premier Lounge). Oba zresztą dostępne na PP.
Z Singapuru do Tokio Narity leciałem Boeingiem 787-9 linii ANA. Lot w premium economy - układ siedzeń 2-3-2.
Miejsca na nogi było naprawdę sporo, dużo więcej niż w A380 Singapore. Podczas lotu spałem jak dziecko. Nie wiem, czy to kwestia godziny lotu i senności czy też może siedzeń.
W premium economy dają kapcie i lepsze słuchawki:
Podczas serwisu trochę z zaspania nie załapałem, że można wybrać kiedy zostanie podane danie (po starcie czy przed lądowaniem). Wziąłem po starcie i pierwszy raz chyba zostawiłem większość jedzenia (tak, potrafię dużo jeść [emoji23]). To zresztą było bardzo słabe, takie samo jak w economy, bo przechodzi dalej i dawali to samo. Jedynie owoce były pyszne.
Poźniej znalazłem jeszcze małą słodką bułkę.
Sam samolot wyglądał już na wysłużony. System rozrywki tragiczny, dawno już nie widziałem takiego przestarzałego. Nie było albo nie potrafiłem włączyć wyboru filmów [emoji28]
Na skrzydle widać przypadłość 787, czyli odchodzącą farbę. W jednym miejscu nawet nie zdążyli zamalować, poza tym całe skrzydło w łatach. Zobaczcie sami:
Jutro będę miał więcej czasu, więc nadrobię relację wracając do domu.Na lotnisku Narita i w samej Naricie byłem już 11 lat temu ze słynnej promocji Alitalii (lot OW z przesiadką w Japonii [emoji28]) za jakieś 600 zł.
Teraz przyszła pora na nieco dłuższy (26h) pobyt i odwiedzenie Tokio. Jako transport z lotniska wybrałem opcję budżetową - Sky Liner RT wraz z 24h biletem na metro za ok. 4500 jenów (tj. ok. 133 zł). Uwaga w kasach można płacić tylko gotówką.
Jako, że źle taktycznie rozwiązałem kwestię jedzenia w samolocie, to w pierwszym 7-Eleven kupiłem kawę i coś na ząb (kanapkę ryżową):
Następnie metrem udałem się do pobliskiej dzielnicy Asakusa zobaczyć świątynię Senso-ji. Po drodze z metra mija się liczne restauracje i sklepy z pamiątkami.
Po krótkim zwiedzaniu, znów zgłodniałem i wstąpiłem do restauracji z taśmowym sushi. Tego typu miejsce było na mojej liście.
Następnie pojechałem na najruchliwsze skrzyżowanie w Japonii w dzielnicy Shibuya, gdzie zresztą trochę pobłądziłem z uwagi na remont. Niestety kręciłem film i zdjęcie nie złapało najlepszego momentu przekraczania skrzyżowania przez setki osób.
Pokręciłem się trochę po okolicy i następnie udałem na darmowy taras widokowy na 45 piętrze Metropolian Building. Widok po zmierzchu był niesamowity:
Po czym na szybko odwiedziłem Shinjuku Golden Gai, czyli pełną życia nocnego okolicę z niewielkimi pubami (takimi zaledwie na kilka-kilkanaście osób). Wyglądały niesamowicie, ale zawaliłem tutaj znowu sprawę zdjęć.
Wjazd na Tokio Tower postanowiłem odłożyć do kolejnej wizyty w Japonii razem z rodzinką (żona bardzo chce odwiedzić Japonię, więc za kilka lat spełnię jej marzenie [emoji6] tylko córka musi podrosnąć). Tym razem zdjęcie tylko z dołu:
Jako że zrobiło się późno (22:00) to udałem się w stronę hotelu w dzielnicy Tsukiji szukając jeszcze jakieś restauracji (z tym było już ciężko o tej porze):
Hotel Ann Tsukiji był naprawdę świetny jak na cenę 36 USD:
ajaja Darek "nie kop lezacego"
:( zaluje, ze nie moglem z Toba leciec, swietna trasa i towarzystwo 18/09 termin habilitacji mojej "Najlepszej z Żon", Corka juz przeprowadzona na studenckie mieszkanie..... cholera to wszystko co mnie trzymalo....... jednak bym zdarzyltrzymam kciuki
:) i do spotkania gdzies na trasie
Ja też z pewnych względów od jakiegoś czasu ograniczam swoje podróże czasowo i wydawało mi się, że moje 3 i pół dnia w Rio lub 2 dni w KSA są już ekstremalnie krótkie, a tu 6 dnia na RTW... Nieźle.I rzeczywiście skądś to znam, że samotne wyjazdy to często dopiero początek wydatków, bo druga połówka w ramach "rekompensaty" funduje pomysły typu remont itd.
To niezrozumienie między odwołanym a opóźnionym lotem ciągle wraca, może trzeba na górze napisać, że odszkodowanie należy się za odwołany lot, i także jeśli jest nieodwołalny ale opóźniony powyżej 3h, są to dwa zdarzenia niezależne od siebie pomijając siły wyższe itdProszę o przeniesienie do odpowiedniego działu
Dyskusję odnośnie odwołanego lotu kontynuujmy tutaj:viewtopic.php?t=2646Tymczasem siedzę już w Embraerze E175 i kończę relację z ostatniego i chyba najbardziej wyczekiwanego lotu na trasie YYZ-WAW w C [emoji846]
Ciekawa relacja!Darek M. napisał:Podsumowując część lotniczą, LOT zdecydowanie wygrał zawody. Były małe potknięcia, ale młodsza cześć załogi robiła co mogła i mocno podniosła poprzeczkę innym przewoźnikom. Gdyby tylko nie ten wieszający się pilot i drobne problemy z podłączaniem słuchawek, to można ze spokojem patrzeć w przyszłość i być dumnym z narodowego przewoźnika.Fajnie, że LO ma niezły produkt ale nigdy nie zrozumiem, że w przypadku LO tak często mówi się o dumie lub używa wielkich określeń. To przecież tylko firma transportowa.Jakoś nikt nie chce być dumny z Entera, wszelakich PKSów, Szwagropola czy Kolei Dolnośląskich.
To dlatego, że LOT jest naszą wizytówką narodową na świat i często dla obcokrajowców pierwszym kontaktem z naszym krajem. Nie umniejszamy dumy z Entera czy Szwagropolów ale one raczej działają tylko na Polaków.
Zauważ, że jakby nie LO, to oferta kierunków z Okęcia nie byłaby tak rozbudowana jak jest. Za to mielibyśmy po 10 lotów do FRA, MUC, trochę mniej do VIE, skąd byśmy latali dalej. Moim zdaniem dobrze, że mamy jeszcze narodowego przewoźnika. Jednak to oczywiście nie miejsce na dyskusje na ten temat [emoji6]
@konkwisotr albo nie masz żony i dzieci albo troll ;p Wiadomo, że żona i dzieci to (wybierz jedno lub wiele): za gorąco, za zimno, za daleko, zamachy, denga, za dużo przesiadek, inna flora bakteryjna etc. Czasem trzeba zrobić coś po swojemu
:)
@oskiboskiTak o tym myślałem. W cenie chyba były jeszcze 3 maszyny. Skoro się im spina budżetowo to dla mnie mogą kupować kolejne.@Darek M.Ja bardzo kibicuje LOTowi, bo chciałbym mieć dobrego przewoźnika i dużą siatkę połączeń blisko domu. Jedynie dziwią mnie wszystkie górnolotne określenia tej firmy. Wszelkie "srebra narodowe", bycia dumnym itp.
Jakbyś przeczytał całą relację to byś wiedział dlaczego sam leciałem. Córka jest zbyt mała na takie podróże, a syn chodzi do szkoły. Widać, że nie masz dzieci skoro takie rzeczy piszesz. Kiedy to jest możliwe to latamy razem. Tak szalona wyprawa w 6 dni nie byłaby możliwa z niespełna rocznym dzieckiem. Z rodziną mam już zaplanowanych 5 wyjazdów samolotem i 3 samochodem.
Bardzo fajne,intensywne 6 dni. Trochę zazdroszczę:). A samodzielny wyjazd rozumiem. Od 6 lat wszystkie wyjazdy dalsze mam z rodziną i nie wyobrażam sobie z nimi zrobić w 6 dni RTW (jedno RTW mieliśmy, ale w 2.5tygodnia). Myślę,że powrót byłby już bez nich albo z inną żoną
:)
365/365 w takim scenariuszu moze wygladac blado / poza tymi ktorzy nie sa samotni tylko sami
;) /ale 6/365 w RTW to marzenie wielu zaobraczkowanych
:DPoszla "R" do konkursu
:)
LO odpowiedział na moją reklamację i przyznał mi 250 EUR odszkodowania. Także możemy podsumować moje RTW. Kosztowało mnie ok. 2000 zł i uciułane mile M&M minus zwrot 15k mil jakie otrzymałem za wylatane loty.Dziękuję wszystkim za otrzymane like'i i obecność
:) Może za miesiąc popełnię kolejną relację z wyjazdu w Himalaje.
Hej,Loty z Mumbaju do Toronto z promocji Air Canada opisywanej na forum. Doloty wziąłem z braku czasu na dłuższy wyjazd wziąłem za mile M&M. Resztę organizowałem ad hoc na wyjeździe [emoji28] Gorący okres przed wyjazdem nie pozwolił mi dobrze zaplanować
Następnie skierowałem się na Lau Pa Sat na obiad. Wybrałem kuchnię koreańską, do której chętnie wracam przy każdej okazji. Pracownicy przyległych biurowców tez tutaj się stołowali i było naprawdę tłocznie.
Po napełnieniu brzucha udałem się w stronę dwóch świątyń - Thian Hock Keng Temple oraz
Buddha Tooth Relic Temple:
Ze świątyń udałem się następnie metrem do ogrodów Singapore Botanic Garden. Niesamowite miejsce utrzymywane przez dziesiątki pracowników.
Ciężko oddać piękno tego miejsca na zdjęciach.
Kilometry w nogach i nocny lot dały się we znaki. Przyszła więc pora na zameldowanie się w hotelu i pierwszy prysznic [emoji28] od rozpoczęcia mojej podróży. Ta chwila odpoczynku przed wieczorną rudną zwiedzania bardzo była mi potrzebna.
Prysznic miałem w planach jeszcze na lotnisku w Mumbaju. Nadzieję tutaj zrobiła mi wyszukiwarka saloników Star Alliance. Niestety okazało sie, że lecąc liniami Singapore jako posiadacz złotej karty *G mam dostęp wyłącznie do saloniku dostępnego też na kartę Priority Pass i nie posiadającego prysznicy - Loyalty Lounge.
Jeśli zaś chodzi o hotel, to wybrałem opcję budżetową - ibis budget Singapore Ruby znajdujący się całkiem blisko linii metra na lotnisko. Przy takich wyjazdach w hotelu się tylko śpi, szkoda więc wydawać na niego większych pieniędzy.
Po zmroku wróciłem na pokazy Garden Rhapsody do parku oraz pokaz fontann przy marinie:
Nie zabawiłem tutaj dłużej niż to było potrzebne z racji jutrzejszej pobudki o 3:30 przed porannym lotem o 6:15 do Tokio-Narity. Tym samym wróciłem do hotelu przespać się chociaż kilka godzin.Z uwagi na problemy z wrzuceniem kolejnych zdjęć przez Tapatalk, relację z Singapuru podzieliłem na dwie części.
Ze świątyń udałem się następnie metrem do ogrodów Singapore Botanic Garden. Niesamowite miejsce utrzymywane przez dziesiątki pracowników.
Ciężko oddać piękno tego miejsca na zdjęciach.
Kilometry w nogach i nocny lot dały się we znaki. Przyszła więc pora na zameldowanie się w hotelu i pierwszy prysznic [emoji28] od rozpoczęcia mojej podróży. Ta chwila odpoczynku przed wieczorną rudną zwiedzania bardzo była mi potrzebna.
Prysznic miałem w planach jeszcze na lotnisku w Mumbaju. Nadzieję tutaj zrobiła mi wyszukiwarka saloników Star Alliance. Niestety okazało sie, że lecąc liniami Singapore jako posiadacz złotej karty *G mam dostęp wyłącznie do saloniku dostępnego też na kartę Priority Pass i nie posiadającego prysznicy - Loyalty Lounge.
Jeśli zaś chodzi o hotel, to wybrałem opcję budżetową - ibis budget Singapore Ruby znajdujący się całkiem blisko linii metra na lotnisko. Przy takich wyjazdach w hotelu się tylko śpi, szkoda więc wydawać na niego większych pieniędzy.
Po zmroku wróciłem na pokazy Garden Rhapsody do parku oraz pokaz fontann przy marinie:
Nie zabawiłem tutaj dłużej niż to było potrzebne z racji jutrzejszej pobudki o 3:30 przed porannym lotem o 6:15 do Tokio-Narity. Tym samym wróciłem do hotelu przespać się chociaż kilka godzin.@przemos74 Miałem pierwotnie LO w PE do DEL i później krajówkę Air India. Niestety kolejny raz były problemy z dorzuceniem krajowki WRO-WAW, więc się wkurzyłem i zamieniłem w zasadzie na jedyną pasującą opcje spod domu.
@sudoku Taka jest cena podróży bez żony [emoji28] Z kolei rodzinnie z uwagi na dzieciaki nie było takiej możliwości.
@konkwisotr Przepraszam za przerwę. Aktualnie jestem już w Vancouver.
Jednak lecimy po kolei, czyli do lotu SIN-NRT.
Jak już wspomniałem, pobudkę miałem ok 3:25 i o 3:40 wziąłem taksówkę na lotnisko (koszt to 20 SGD). Komunikacja miejska w Singapurse nie jeździ w nocy [emoji53]
Niestety na lotnisku zapomniałem zwrócić karty Tourist Pass i odzyskać 10 SGD. Jakby ktoś leciał do Singapuru to możemy się dogadać [emoji6]
Jako, że formalności poszły bardzo szybko to jeszcze przed startem złożyłem wizytę w dwóch salonikach (na PP Plaza Premium Lounge i na *Golda - SATS Premier Lounge). Oba zresztą dostępne na PP.
Z Singapuru do Tokio Narity leciałem Boeingiem 787-9 linii ANA. Lot w premium economy - układ siedzeń 2-3-2.
Miejsca na nogi było naprawdę sporo, dużo więcej niż w A380 Singapore. Podczas lotu spałem jak dziecko. Nie wiem, czy to kwestia godziny lotu i senności czy też może siedzeń.
W premium economy dają kapcie i lepsze słuchawki:
Podczas serwisu trochę z zaspania nie załapałem, że można wybrać kiedy zostanie podane danie (po starcie czy przed lądowaniem). Wziąłem po starcie i pierwszy raz chyba zostawiłem większość jedzenia (tak, potrafię dużo jeść [emoji23]). To zresztą było bardzo słabe, takie samo jak w economy, bo przechodzi dalej i dawali to samo. Jedynie owoce były pyszne.
Poźniej znalazłem jeszcze małą słodką bułkę.
Sam samolot wyglądał już na wysłużony. System rozrywki tragiczny, dawno już nie widziałem takiego przestarzałego. Nie było albo nie potrafiłem włączyć wyboru filmów [emoji28]
Na skrzydle widać przypadłość 787, czyli odchodzącą farbę. W jednym miejscu nawet nie zdążyli zamalować, poza tym całe skrzydło w łatach. Zobaczcie sami:
Jutro będę miał więcej czasu, więc nadrobię relację wracając do domu.Na lotnisku Narita i w samej Naricie byłem już 11 lat temu ze słynnej promocji Alitalii (lot OW z przesiadką w Japonii [emoji28]) za jakieś 600 zł.
Teraz przyszła pora na nieco dłuższy (26h) pobyt i odwiedzenie Tokio. Jako transport z lotniska wybrałem opcję budżetową - Sky Liner RT wraz z 24h biletem na metro za ok. 4500 jenów (tj. ok. 133 zł). Uwaga w kasach można płacić tylko gotówką.
Jako, że źle taktycznie rozwiązałem kwestię jedzenia w samolocie, to w pierwszym 7-Eleven kupiłem kawę i coś na ząb (kanapkę ryżową):
Następnie metrem udałem się do pobliskiej dzielnicy Asakusa zobaczyć świątynię Senso-ji. Po drodze z metra mija się liczne restauracje i sklepy z pamiątkami.
Po krótkim zwiedzaniu, znów zgłodniałem i wstąpiłem do restauracji z taśmowym sushi. Tego typu miejsce było na mojej liście.
Następnie pojechałem na najruchliwsze skrzyżowanie w Japonii w dzielnicy Shibuya, gdzie zresztą trochę pobłądziłem z uwagi na remont. Niestety kręciłem film i zdjęcie nie złapało najlepszego momentu przekraczania skrzyżowania przez setki osób.
Pokręciłem się trochę po okolicy i następnie udałem na darmowy taras widokowy na 45 piętrze Metropolian Building. Widok po zmierzchu był niesamowity:
Po czym na szybko odwiedziłem Shinjuku Golden Gai, czyli pełną życia nocnego okolicę z niewielkimi pubami (takimi zaledwie na kilka-kilkanaście osób). Wyglądały niesamowicie, ale zawaliłem tutaj znowu sprawę zdjęć.
Wjazd na Tokio Tower postanowiłem odłożyć do kolejnej wizyty w Japonii razem z rodzinką (żona bardzo chce odwiedzić Japonię, więc za kilka lat spełnię jej marzenie [emoji6] tylko córka musi podrosnąć). Tym razem zdjęcie tylko z dołu:
Jako że zrobiło się późno (22:00) to udałem się w stronę hotelu w dzielnicy Tsukiji szukając jeszcze jakieś restauracji (z tym było już ciężko o tej porze):
Hotel Ann Tsukiji był naprawdę świetny jak na cenę 36 USD: