0
jaszon 27 czerwca 2023 13:34
Image
[img]
https://www.art-kozien.pl/2023_Filipiny_277.jpg[/img]

Nasza chata...

Image

i sąsiednie...

Image

Zachód słońca – fotka z tarasu naszej chaty

Image

Z Jungle Bar można na nogach (ok. 15 minut) dojść do White Beach. Rozległej plaży, na której poza garstką turystów można napotkać... domową świnię.

Image

Po poprzednich dość tłocznych miejscach to była duża ulga i relaks.

Image

Image

Po trzech dnia leniuchowania w Jungle Bar kontynuujemy naszą podróż. Kolejny przystanek do Sabang. Jedziemy łamańcem. Najpierw zwykłym vanem do krzyżówki w Salvation, gdzie drogi rozwidlają się - w lewo do Puerto Princessa i w prawo do Sabang. Do Salvation jechaliśmy ok. 3,5 godzin (bilet 400 PHP od osoby). Tutaj musieliśmy czekać na jakieś połączenie z Sabang, co trwało ok. 2 godzin. W końcu przywlókł się jeepney już zapakowany ludźmi i górą bagaży, ale udało nam się jakoś do niego wcisnąć. Ten odcinek powinien zająć ok. godziny, ale jechaliśmy z licznymi przystankami więc trwało to znacznie dłużej (bilet 150 PHO od osoby).

„Nasz” jeepney...

Image

... i jego pasażerowie...

Image

Image

https://www.art-kozien.pl/2023_Filipiny_300.jpg

Postój na rozładowanie... lodu

Image

Image

Czwarty przystanek. Sabang to nieduża wieś szczycąca się jedną, niepowtarzalną atrakcję turystyczną: podziemną rzeką. Miejscowość ma nieskomplikowaną topografię – przy pirsie, do którego cumują dziesiątki wycieczkowych łodzi, znajduje się spory plac. Na nim koncentruje się całe turystyczne życie wioski. Centralne miejsce zajmuje niewielki pawilon, gdzie płaci się za wycieczki do jaskini i podziemnej rzeki, do której trzeba dopłynąć łodzią. Kilka okienek, niewielka kolejka, ruch zaczyna się przed godziną 8 rano. Najpierw należy opłacić permit – 735 PHP od osoby, dalej jakiś nieokreślony podatek – na szczęście tylko 5 PHP od osoby. Kolejne okienko to zapłata za wynajęcie łódki z przewodnikiem. Zgłaszają się przede wszystkim zorganizowane grupy. Jeśli jesteś singlem (albo parą) to masz do wyboru zapłacić za całą łódź – ok. 1150 PHP, albo podzielić z kimś koszty. Wybieramy tę drugą opcję. Pani z okienka kazała nam usiąść na ławce obok pawilonu i czekać. Po może pół godzinie zjawiła się mówiąc że jest tylko jedna osoba chętna do wspólnej wycieczki. Nie ma problemu, nie będziemy czekać dłużej.

Pirs z łodziami

Image

i zatoka przez którą płynie się do celu.

Image

Na miejscu przy wejściu do parku każdy otrzymuje kask na głowę i przechodzi niewielką ścieżką....

Image

....do wylotu jaskini, gdzie czekają już mniejsze łodzie.

Image

Image

Przed wyjazdem czytałem mieszane opinie. Jedni pisali, że warto. Inni, że to turystyczna szopka... W jaskini pływa się w towarzystwie kilku łodzi, z reguły znacznie od siebie oddalonych. Tylko przewodnicy używają światła. Obowiązuje cisza. Moim zdaniem to fajna przygoda i miejsce niezwykłe, na pewno warte zobaczenia.

Image

Wracając z jaskini z niepokojem obserwowaliśmy nadciagające kłębowisko ołowianych chmur...

Image

... na szczęście potop z nieba urwał się już na stałym lądzie..

Image

Image

Image

Po burzy zrobiliśmy sobie wycieczkę po „tubylczej” części wioski

Image

Image

Image

Image

Image

Image

h Image

Napotkaliśmy też niszczycielki efekt jednego ostatnich cyklonów:

Image

Image

Na Filipinach zwraca uwagę „bylejakość” wiejskich domów, nawet jak na azjatyckie standardy. Często wyglądają jak sklecone z przypadkowych materiałów. Jak tłumaczył jeden z mieszkańców – cyklony są tak częste, że nie opłaca się budować nic specjalnie kosztownego i trwałego. Przychodzi nawała, wszystko fruwa. A potem odbudowuje się z tego co udało się odzyskać i... pozyskać. I do następnego cyklonu....

Na koniec dnia powędrowaliśmy drogą parę kilometrów w głąb lądu.

Image

Image

Image

Image

Image

Powszechna i bardzo charakterystyczna ozdoba filipińskich wiosek i miast – licznik wody.

Image

Różne wersje tricykli i sposobów podróżowania na nich

Image

ImageOstatni przystanek na Palawan – Puerto Princessa. Miasto bez wyrazu, w którym spędziliśmy niewiele czasu, zaledwie półtora dnia. I zapewne nie zostawi ono zbyt wielu wspomnień w naszych głowach. Odwiedzaliśmy nieduże muzeum historyczno-etnograficzne, które przy nawet dużej uwadze nie zajmuje więc czasu niż godzinę czasu. Trochę plątaliśmy się po ulicach, gdzie największą frajdę robiło nam robienie zdjęć nieprawdopodobnym kłębowiskom kablowych instalacji. Jak w tym orientują się elektrycy?

Image

Image

Image

Przespacerowaliśmy się po „ichniejszym Maleconie”...

Image

Image

Image

...zajrzeliśmy do kościoła, gdzie akurat trafiliśmy na ślub...

Image

Image

Image

Image

W końcu w pewnej desperacji wsiedliśmy do jeepneya...

Image

... i pojechaliśmy zobaczyć farmę krokodyli...


Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

tanhayi 28 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Super relacja.My w listopadzie lecimy do Azji i prawdopodobnie 1,5 tygodnia chcemy poświęcić na Filipiny bo powrót do Dubaju mamy z Manilli. Którą część z Ciebie zwiedzonych byś nam polecił? Myślimy o Palawanie - ale boimy się że jest już zbyt turystyczny. Zależy nam na odpoczynku i na snorkelingu.
jaszon 28 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
@tanhayiProste pytania bywają czasami trudne w odpowiedzi. Filipiny były ostatnim krajem Azji Południowo-Wschodniej, które dane było nam zobaczyć, i być może dlatego wzbudziły mój dość ograniczony entuzjazm. Może wybór trasy o tym przesądził. Z perspektywy jej doświadczeń pewnie teraz wybrałbym inne wyspy. Może skupiłbym się na Luzonie? O tym, że polecimy do Cebu zadecydował Turkish Airlines bo miał świetna cenę promocyjną. Gdyby portem docelowym była Manila zapewne nasza trasa wyglądałby inaczej. W naszym przypadku powtarzanie przez miesiąc podobnego schematu podróży było trochę nudne.Na szczęście w swoim pytaniu dałaś pewne ograniczenia oczekiwań, czyli odpoczynek i snorkeling. Więc, jak to interpretuję, plażowo-morskie klimaty spełniają ten warunek. W tym sensie wybór Palawanu nie powinien być zły. Akurat taki na 10 dni. Oczywiście to czego obawiasz się - turystycznego tłoku - może być trudne do uniknięcia. Jednak to także zależy czego oczekujesz. Jeśli chcesz połączyć plażę, snorkeling, wycieczki łodzią z wieczornymi rozrywkami (imprezami) to oczywiście łączy się to z obecnością licznych turystów. Można jednak znaleźć też miejsca gdzie spędzisz czas w obecności ledwie kilku turystów, jak np. wspomniany przez mnie w relacji Jungle Bart Resto & Cottages znajdujący się obok Port Barton.Snorkowaliśmy podczas kliku wycieczek łodzią z Corn City (Bisunaga) i Corong Corong (koło El Nido), Także w Moalboal (Cebu) i Pamilakan (koło Bohol). W każdym z tych miejsc rafa była dość przeciętna, może to nie była to jakaś porażka, ale zdecydowanie lepsze doświadczenia mam z Indonezji czy Malezji.
potek7 16 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja. Właśnie biję się z myślami jaki kraj do zwiedzania w Azji wybrać. Pomału myślę, że Filipiny odpuszczę. Same plaże i przyroda to dla nas trochę za mało, tym bardziej, że filipińska kuchnia, jak wynika z Twojej opinii, na kolana nie powala. Całe szczęście, że znalazłem i przeczytałem Twoją relację, bo już pomału ogarniałem (szukałem i szukałem, ale nie znalazłem w odpowiedniej cenie) bilety na lot do Manili.Życzę Wszystkim dużo promocji na loty, rejsy i hotele w 2024 i kolejnych latach.
jaszon 22 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
@potek7Dzięki, że przeczytałeś i za życzenia. Wspominana przeze mnie Indonezja jeszcze poczeka. Za dwa tygodnie Meksyk, a w maju Uzbekistan... :D
kinga290423 7 kwietnia 2024 23:08 Odpowiedz
Mój najlepszy wyjazd na Filipiny to nauka kitesurfingu z https://kiteaway.pl/!
kostek966 7 kwietnia 2024 23:08 Odpowiedz
Ktoś zajmie się tym spamem ?, 5 pod rząd ?
popcarol 22 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Dzięki za relację. Przed nam tydzień na Filipinach (Bohol). Prawie ostatni na liście azjatyckich krajów, zobaczymy :)