Na ulicach możemy spotkać mnóstwo kobiet przebranych za gejsze. Niestety to w większości turyści nie tylko japońscy.
Dzisiaj my dorośli osobno zwiedzamy większość miejsc a dzieciaki poruszają się same po Kyoto tymi autobusami. W grupie raźniej, jest kontakt przez net cały czas. Do jednej z ostatnich atrakcji w planach czyli świątyni Fushimi Inari chcemy podjechać dwa przystanki kolejką (autobus ma być dopiero za 20 minut). Nie zwracam właściwej uwagi na tablicę odjazdów i wsiadamy w pierwszy pociąg który nadjechał. Tablica na peronie wyglądała tak:
Nasz pociąg minął zaplanowany przystanek na pełnej prędkości. Dopiero teraz zdziwiony zacząłem wpatrywać się w rozkład i o zgrozo, wsiedliśmy w ekspres (różowy na rozkładzie). Następna stacja to … Osaka
:o . No pięknie, mamy bilet za 180 yenów i jedziemy – tu trzeba przyznać dość szybko – do Osaki zamiast do świątyni za rogiem. 35 minut bez zatrzymywania się i podziwiamy ominięty przez nas zamek w Osace ? Hmm dojeżdżamy do ostatnie stacji Yodoyabashi w Osace, wysiadamy a nasz pociąg zmienia się w ekspres do Kioto ? hehe wsiadamy z powrotem do tego samego wagonu i znowu 40 minut jazda w przeciwną stronę na stację Sanjo w Kioto, gdzie wsiadaliśmy. Uff, nasze bilety po 180 yenów zrobiły nam przejażdżkę z Kioto do Osaki i z powrotem! Do świątyni Fushimi Inari dostajemy się już grzecznie autobusem. Ale przygoda, dobrze, że bez dzieci bo by nam życia nie dały za te ponad 1,5 godziny w pociągu. Do świątyni prowadzą przez całe wzgórze czerwonopodobne pomarańczowe bramy Torii. Najlepiej odwiedzić Fushimi Inari właśnie wieczorem gdzie wszystko jest rozświetlone na czerwono i sprawia piorunujące wrażenie. Podejście pod wzgórze nie jest jakoś bardzo trudnie, nam zajęło około 40 minut. Ale no imho atrakcja numer 1 w Kioto. Niesamowicie to wygląda w nocy, nie mówiąc o wspaniałym widoku na nocne miasto. Zobaczcie sami:
Wspaniałe zwieńczenie dnia. Mega głodni mamy ochotę na wołowinkę. Niedaleko hostelu znajduje się fajna knajpka
Z pyszną wołowinką
Oczywiście Kioto ma jeszcze drugie tyle wspaniałych atrakcji. Ale jestem już tu drugi raz i na pewno nie ostatni. Jutro za to Shinkansen do Tokio.
stay tuned...@Martinuss w tej relacji dokładnie połowa fotek pochodzi z Iphona 13 Pro (format raw) a druga część to Sony a7 III z obiektywem Tamron 28-200. Potem obróbka w Lightroomie.Czeka nas ostatni przejazd Shinkansenem na tej wyprawie – z Kioto do Tokio. Jest okazja obejrzenia góry Fuji po drodze. Już dzień wcześniej próbuję zabukować miejscówki przy oknie. Niestety, wpadłem na to za późno, w Shinkansenie Hikari już w żadnym wagonie nie ma miejsc przy tych oknach na lewo. Bukowanie miejscówek w automacie na dworcu wygląda tak:
Rano zabiera nas ten piękny skład:
Podróż do Tokio na Hikari to 2 godziny i 30 minut. Najszybszy Shinkansen Nozomi jedzie nieco ponad 2 godziny więc jak widać dużego dramatu nie ma z powodu różnicy czasowej. Nie ma również widoków na Fuji. Cały tydzień w Japonii piękna pogoda a akurat dziś musiały przyjść chmury. No niestety nie pokażę dzieciakom góry Fuji na żywo, muszą się zadowolić zdjęciami z zeszłego roku…
Ostatni nocleg mamy jak zwykle obok dworca czyli Tokyo Station więc po zrzuceniu gratów nieśpiesznie idziemy na spacer. Nie mam żadnych konkretnych planów na Tokio tym razem (zwiedzałem już wiele razy) więc idę za grupą, prowadzoną przez młodzież. A ta oczywiście wali do słynnej Pokemon Cafe, która jest niedaleko. Ale niestety, aaaaby wypić kawę w Pokemon Cafe w Tokio należy zarezerwować stolik ….. 4 miesiące wcześniej! Dzieci oglądają „przez szybkę” ale, o dziwo, i tak są mega zadowolone, hmm…
Za dworcem Tokyo Station, który jest ciekawym budynkiem
… idziemy na tokijski classic czyli obejście Pałacu Cesarskiego. Spacerek i oglądanie bez napinki.
Jest dzisiaj mega gorąco, parę lat temu jak byłem w lutym to przebiegłem (w dobrym czasie) kultową trasę biegową dookoła pałacu – prawie dokładnie 5 kilometrów.
W podziemiach dworca jest kolekcja automatów wendingowych z .... figurkami i mini-przedmiotami. Stoimy z 20 minut i podziwiamy miniaturki wszystkiego od pojazdów, postaci, po jedzenie aż do .... butów nawet.
Towarzystwo chce zobaczyć Sensoji Temple, wzdycham, bo spodziewam się mega tłumów i tak rzeczywiście jest:
Równo rok temu byłem tutaj jeszcze w japońskiej pandemii i nie było żywej duszy, popatrzcie na moją zeszłoroczną relację dla porównania:
Dzieciaki wynalazły jeszcze jedną fajną atrakcję Tokio – teamLab Planets. Wspaniałe interaktywne „muzeum” gdzie chodzi się po wodzie, wśród światła i kwiatów. Dla mnie punkt obowiązkowy w Tokio, trzeba bukować z wyprzedzeniem konkretną godzinę:
@sudoku - a skąd, czasami to zwykła szynka lub gotowana wołowina/wieprzowina. Ten gimbap smakuje tak... swojsko, bywa marchewka, papryka, majonez ale również pieczona krewetka lub tuńczyk.
Czekam na Japonię bo dzisiaj właśnie wróciłem z rodzinką i miło się Bedzie czytało i oglądało, byliśmy pierwszy raz, plan był napięty, ok. 20 km pieszo dziennie plus zdobycie Fuji
@Martinuss w tej relacji dokładnie połowa fotek pochodzi z Iphona 13 Pro (format raw) a druga część to Sony a7 III z obiektywem Tamron 28-200. Potem obróbka w Lightroomie.
Na ulicach możemy spotkać mnóstwo kobiet przebranych za gejsze. Niestety to w większości turyści nie tylko japońscy.
Dzisiaj my dorośli osobno zwiedzamy większość miejsc a dzieciaki poruszają się same po Kyoto tymi autobusami. W grupie raźniej, jest kontakt przez net cały czas.
Do jednej z ostatnich atrakcji w planach czyli świątyni Fushimi Inari chcemy podjechać dwa przystanki kolejką (autobus ma być dopiero za 20 minut). Nie zwracam właściwej uwagi na tablicę odjazdów i wsiadamy w pierwszy pociąg który nadjechał. Tablica na peronie wyglądała tak:
Nasz pociąg minął zaplanowany przystanek na pełnej prędkości. Dopiero teraz zdziwiony zacząłem wpatrywać się w rozkład i o zgrozo, wsiedliśmy w ekspres (różowy na rozkładzie). Następna stacja to … Osaka :o . No pięknie, mamy bilet za 180 yenów i jedziemy – tu trzeba przyznać dość szybko – do Osaki zamiast do świątyni za rogiem. 35 minut bez zatrzymywania się i podziwiamy ominięty przez nas zamek w Osace ?
Hmm dojeżdżamy do ostatnie stacji Yodoyabashi w Osace, wysiadamy a nasz pociąg zmienia się w ekspres do Kioto ? hehe wsiadamy z powrotem do tego samego wagonu i znowu 40 minut jazda w przeciwną stronę na stację Sanjo w Kioto, gdzie wsiadaliśmy. Uff, nasze bilety po 180 yenów zrobiły nam przejażdżkę z Kioto do Osaki i z powrotem! Do świątyni Fushimi Inari dostajemy się już grzecznie autobusem. Ale przygoda, dobrze, że bez dzieci bo by nam życia nie dały za te ponad 1,5 godziny w pociągu.
Do świątyni prowadzą przez całe wzgórze czerwonopodobne pomarańczowe bramy Torii. Najlepiej odwiedzić Fushimi Inari właśnie wieczorem gdzie wszystko jest rozświetlone na czerwono i sprawia piorunujące wrażenie. Podejście pod wzgórze nie jest jakoś bardzo trudnie, nam zajęło około 40 minut. Ale no imho atrakcja numer 1 w Kioto. Niesamowicie to wygląda w nocy, nie mówiąc o wspaniałym widoku na nocne miasto. Zobaczcie sami:
Wspaniałe zwieńczenie dnia. Mega głodni mamy ochotę na wołowinkę. Niedaleko hostelu znajduje się fajna knajpka
Z pyszną wołowinką
Oczywiście Kioto ma jeszcze drugie tyle wspaniałych atrakcji. Ale jestem już tu drugi raz i na pewno nie ostatni. Jutro za to Shinkansen do Tokio.
stay tuned...@Martinuss w tej relacji dokładnie połowa fotek pochodzi z Iphona 13 Pro (format raw) a druga część to Sony a7 III z obiektywem Tamron 28-200. Potem obróbka w Lightroomie.Czeka nas ostatni przejazd Shinkansenem na tej wyprawie – z Kioto do Tokio. Jest okazja obejrzenia góry Fuji po drodze. Już dzień wcześniej próbuję zabukować miejscówki przy oknie. Niestety, wpadłem na to za późno, w Shinkansenie Hikari już w żadnym wagonie nie ma miejsc przy tych oknach na lewo. Bukowanie miejscówek w automacie na dworcu wygląda tak:
Rano zabiera nas ten piękny skład:
Podróż do Tokio na Hikari to 2 godziny i 30 minut. Najszybszy Shinkansen Nozomi jedzie nieco ponad 2 godziny więc jak widać dużego dramatu nie ma z powodu różnicy czasowej.
Nie ma również widoków na Fuji. Cały tydzień w Japonii piękna pogoda a akurat dziś musiały przyjść chmury. No niestety nie pokażę dzieciakom góry Fuji na żywo, muszą się zadowolić zdjęciami z zeszłego roku…
Ostatni nocleg mamy jak zwykle obok dworca czyli Tokyo Station więc po zrzuceniu gratów nieśpiesznie idziemy na spacer. Nie mam żadnych konkretnych planów na Tokio tym razem (zwiedzałem już wiele razy) więc idę za grupą, prowadzoną przez młodzież. A ta oczywiście wali do słynnej Pokemon Cafe, która jest niedaleko. Ale niestety, aaaaby wypić kawę w Pokemon Cafe w Tokio należy zarezerwować stolik ….. 4 miesiące wcześniej! Dzieci oglądają „przez szybkę” ale, o dziwo, i tak są mega zadowolone, hmm…
Za dworcem Tokyo Station, który jest ciekawym budynkiem
… idziemy na tokijski classic czyli obejście Pałacu Cesarskiego. Spacerek i oglądanie bez napinki.
Jest dzisiaj mega gorąco, parę lat temu jak byłem w lutym to przebiegłem (w dobrym czasie) kultową trasę biegową dookoła pałacu – prawie dokładnie 5 kilometrów.
W podziemiach dworca jest kolekcja automatów wendingowych z .... figurkami i mini-przedmiotami. Stoimy z 20 minut i podziwiamy miniaturki wszystkiego od pojazdów, postaci, po jedzenie aż do .... butów nawet.
Towarzystwo chce zobaczyć Sensoji Temple, wzdycham, bo spodziewam się mega tłumów i tak rzeczywiście jest:
Równo rok temu byłem tutaj jeszcze w japońskiej pandemii i nie było żywej duszy, popatrzcie na moją zeszłoroczną relację dla porównania:
https://www.fly4free.pl/forum/japonia-ciagle-w-pandemii,215,166745
Dzieciaki wynalazły jeszcze jedną fajną atrakcję Tokio – teamLab Planets. Wspaniałe interaktywne „muzeum” gdzie chodzi się po wodzie, wśród światła i kwiatów. Dla mnie punkt obowiązkowy w Tokio, trzeba bukować z wyprzedzeniem konkretną godzinę: