Ale wszystkie oficjalne miejskie plaże są zamknięte, nie da się wjechać nawet. Zjeżdżamy w jednym miejscu na dziko i zaraz dopada nas chmara miejscowych chłopaków żądając po 10 JOD osoby za zostawienie samochodu! No nie, tak nie chcemy, plaża dzika, mega brudna i żadnej infrastruktury.
Wpadam na pomysł, że podjedziemy do jednego z hoteli i odpłatnie wbijemy się na ich plażę. To w tych okolicznościach całkiem dobry pomysł. Fajna plaża jest w Holiday Inn, na bramie płacimy po 20 JOD ale w zamian zostajemy pełnoprawnymi gośćmi hotelu tylko bez pokoju do spania. Sam hotel jest mega drogi – 1400zł za pokój na bookinie! Idziemy na zadbaną hotelową plażę, pobieramy ręczniki i do dyspozycji mamy leżaki, prysznice i parasole. Baseny hotelowe też są dla nas. Personel traktuje nas jak normalnych gości hotelowych ? To najniższe miejsce na ziemi: -420m p.p.m.
Siedzimy na plaży i korzystamy z wszystkiego aż do zachodu słońca. Mega fajnie „pływa” się w Morzu Martwym. Już miałem okazje robić to po stronie izraelskiej parę lat temu ale tam nie było tego błota!
Zachód słońca równie piękny co na pustyni.
Jedziemy na noc na naszą kwaterę w Ammanie, hotel niczego sobie, była dobra promocja.
Wieczorkiem wypad do pobliskiej knajpy na lokalne jedzenie. Manakisze i mięsiwa – super. Jest nawet lokalne piwo alkoholowe!
To już koniec pobytu, rano zbieramy się na lotnisko. Nie starczyło czasu na zwiedzanie Ammanu więc tylko przejeżdżamy przez miasto. Robię fotki słynnemu skręconemu mostowi linowemu w centrum – Wadi Abdoun Bridge
Przyznaje, że jeżdżenie po Ammanie sprawia mi niezłą frajdę, ruch jest chaotyczny, samochody nie trzymają pasów i zmieniają je jak chcę bez kierunkowskazu. To ostanie bardzo mi się podoba i za momencik jeżdżę i zmieniam pasy jak oni. Przecież gdym chciał użyć kierunkowskazów to tylko bym ich zmylił....
Zrelaksowani zbliżamy się do lotniska i nagle zonk! Megakorek!! Coś się stało, momentalnie robi się chaos i jeżdżenie po poboczach. Poruszamy się bardzo wolno a tu czas płynie i topniej nasz zapas przed odlotem. W końcu jakoś zjeżdżamy z trasy na boczne uliczki i omijając główną drogę na lotnisko odkrywamy, że na autostradzie leży przewrócona przez ciężarówkę kładka dla pieszych !!
Ło matko, ale tu się coś musiało grubego zadziać, podnoszą ją dźwigiem aby wyciągnąć ciężarówkę. No ale my straciliśmy ponad 45 minut w korku, gnamy więc na lotnisko oddać samochody i biegusiem na boarding Ryanaira do Modlina, uff na szczęście dajemy radę, zapas czasowy był wystarczający. Czeka na nas B737 Ryanair z załogą Buzz, wsiadamy z buta z płyty.
Koniec wyprawy – krótko ale na liźnięcie Jordanii na pierwszy raz wystarczy, polecam każdemu taki weekend.
@klapioTeraz od Grudnia jeszcze lepsza opcja gdyż Wizz zaczyna latać z WAW do AQJ przez co nie trzeba JordanPass ani Visy kupować
;) Bus z Akaby do Ammanu to 10JOD czyli 70zł przy aktualnym kursie i po 3h jazdy na miejscu.
@Martinuss Lot do AQJ jest spoko jak nie jedziesz do Petry i inne atrakcje bo to w sumie podobnie wyjdzie jak z lotami do Ammanu i wizą. 3h jazdy to autem chyba, autobusy sprawdzałem to wychodziło około 5h.
@Kacper SzymanskiZ Akaby do Ammanu busem JETT jechałem 3h i po drodze był jeszcze postój na kawę i na wyjeździe z Akaby check point z kontrolą bagażu. Dodatkowo z Ammanu Abdali masz codziennie busa o 6:30 do Petry i powrót o 16:00 jak dobrze pamietam. Również możesz na noc zostać w Wadi Musa i poprosić na recepcji o rezerwacje miejsca w busie, który codziennie rano odbiera zgłoszone osoby i jedzie z nimi do Wadi Rum Visitor Center za 10JOD.
piotrkr napisał:Jak ppm, skoro widać że jesteście na poziomie morza
;)Nie robisz quizów geograficznych
;) wszędzie tam pytają czy Morze Martwe to morze czy jezioro....
@msadurski w granicach strefy biletowanej to raczej nierealne, bo chodzą wieczorem strażnicy i wyganiają. No chyba, że schowasz się w jakiejś jamie/grocie.
:)
Ale wszystkie oficjalne miejskie plaże są zamknięte, nie da się wjechać nawet. Zjeżdżamy w jednym miejscu na dziko i zaraz dopada nas chmara miejscowych chłopaków żądając po 10 JOD osoby za zostawienie samochodu! No nie, tak nie chcemy, plaża dzika, mega brudna i żadnej infrastruktury.
Wpadam na pomysł, że podjedziemy do jednego z hoteli i odpłatnie wbijemy się na ich plażę. To w tych okolicznościach całkiem dobry pomysł. Fajna plaża jest w Holiday Inn, na bramie płacimy po 20 JOD ale w zamian zostajemy pełnoprawnymi gośćmi hotelu tylko bez pokoju do spania. Sam hotel jest mega drogi – 1400zł za pokój na bookinie!
Idziemy na zadbaną hotelową plażę, pobieramy ręczniki i do dyspozycji mamy leżaki, prysznice i parasole. Baseny hotelowe też są dla nas. Personel traktuje nas jak normalnych gości hotelowych ? To najniższe miejsce na ziemi: -420m p.p.m.
Siedzimy na plaży i korzystamy z wszystkiego aż do zachodu słońca. Mega fajnie „pływa” się w Morzu Martwym. Już miałem okazje robić to po stronie izraelskiej parę lat temu ale tam nie było tego błota!
Zachód słońca równie piękny co na pustyni.
Jedziemy na noc na naszą kwaterę w Ammanie, hotel niczego sobie, była dobra promocja.
Wieczorkiem wypad do pobliskiej knajpy na lokalne jedzenie. Manakisze i mięsiwa – super. Jest nawet lokalne piwo alkoholowe!
To już koniec pobytu, rano zbieramy się na lotnisko. Nie starczyło czasu na zwiedzanie Ammanu więc tylko przejeżdżamy przez miasto. Robię fotki słynnemu skręconemu mostowi linowemu w centrum – Wadi Abdoun Bridge
Przyznaje, że jeżdżenie po Ammanie sprawia mi niezłą frajdę, ruch jest chaotyczny, samochody nie trzymają pasów i zmieniają je jak chcę bez kierunkowskazu. To ostanie bardzo mi się podoba i za momencik jeżdżę i zmieniam pasy jak oni. Przecież gdym chciał użyć kierunkowskazów to tylko bym ich zmylił....
Zrelaksowani zbliżamy się do lotniska i nagle zonk! Megakorek!! Coś się stało, momentalnie robi się chaos i jeżdżenie po poboczach. Poruszamy się bardzo wolno a tu czas płynie i topniej nasz zapas przed odlotem. W końcu jakoś zjeżdżamy z trasy na boczne uliczki i omijając główną drogę na lotnisko odkrywamy, że na autostradzie leży przewrócona przez ciężarówkę kładka dla pieszych !!
Ło matko, ale tu się coś musiało grubego zadziać, podnoszą ją dźwigiem aby wyciągnąć ciężarówkę. No ale my straciliśmy ponad 45 minut w korku, gnamy więc na lotnisko oddać samochody i biegusiem na boarding Ryanaira do Modlina, uff na szczęście dajemy radę, zapas czasowy był wystarczający.
Czeka na nas B737 Ryanair z załogą Buzz, wsiadamy z buta z płyty.
Koniec wyprawy – krótko ale na liźnięcie Jordanii na pierwszy raz wystarczy, polecam każdemu taki weekend.