Wcale nas to nie powstrzymuje aby wleźć tam na ten most i pomachać do wszystkich innych, którzy mają uzasadnionego pietra. Na szczęście jest mało turystów – raptem 8-10 jeepów i nie ma tłoku.
Powoli zapada zmierzch, szukamy dużej wydmy.
Kończymy zwiedzanie na tej wydmie po 6 godzinach jazdy, wspinaczek i łażenia po piachu.
Nasz kierowca rozpala ognisko i gotuje wodę na herbatkę a my podziwiamy zachód słońca nad pustynią i odpoczywamy.
Było naprawdę extra.
Przyznam, że nikt z ekipy nie wierzy w ten mój „hotel” za 55zł z wyżywieniem i mało nie umieram ze śmiechu jak, już po zachodzie słońca kolega sugeruje, że teraz kierowca zapyta gdzie ma nas podwieźć na nocowanie. Nie mam żadnych namiarów, telefon dawno zgubił zasięg na pustyni wiec jesteśmy zdani na jego łaskę. Ale nas szczęście nasz nocleg materializuje się w ciemnościach po przejechaniu kilku kilometrów. To zespół namiotów wraz z infrastrukturą sanitarną (bardzo dobrej jakości - normalna umywalnia i toalety) oraz dużym namiotem jadalnym.
Naprawdę warunki są ok jak na tą cenę. W namiotach duże podwójne łóżka i gniazdko do naładowania telefonu.
Idziemy na kolację – no jest rzeczywiście w cenie tak jak i śniadanie. Lokalesi pokazują nam jak przygotowują mięso i warzywa w kociołku zakopanym w ziemi. Nawet jest to wszystko smaczne pod warunkiem, że przyzwyczaimy się do mega słodkiej herbaty, która jest jedynym popitkiem.
Siedzimy sobie do późnego wieczora jeszcze przy ognisku i podziwiamy rozgwieżdżone niebo. Zrobiłem kilka zdjęć telefonem, niestety nie jest tak przejrzyste jak na pustyni w Boliwii, trochę jednak piasku i pyłu utrzymuje się w powietrzu ale i tak wyszły fajne fotki
Jest miło i ciepło i bardzo dobrze śpi się tej nocy c.d.n.
Martinuss napisał:
@hiszpan
Czym robiłeś fotki? Obrabiałeś je coś przed wrzuceniem?
Wszytko telefonem - Iphone 13 pro. Trochę popoprawiane w LightroomieJakoś nie byłem chętny na bardzo wczesną pobudkę i oglądanie wschodu słońca, nikt z naszej ekipy się nie skusił, lepiej się wyspać w fajnym łóżku. Rano idziemy na śniadanko (w cenie ? ) i czekamy na transport powrotny do Wadi Rum Village
Tu widać umywalnie i toalety
Przyjeżdża po nas ta sama Toyotka
Piękne widoki jeszcze w drodze powrotnej, słońce pada z drugiej strony
Część turystów odbywała poranną wyprawę na wielbłądach ale nie wyobrażam sobie podróżować w ten sposób cały dzień w tym upale
Dotarcie do Wadi Rum Village zajmuje nam niecałe 45 minut. Jest ciągle wcześnie rano i decydujemy, że pojedziemy do Akaby.
Po drodze jeszcze składowisko starych wagonów i lokomotyw
W Akabie mamy w planie zobaczyć najstarsze na świecie ruiny kościoła chrześcijańskiego i równie stare budowle arabskie. Zostawiamy samochody na ulicy i idziemy na spacer
Akaba jest strefą wolnocłową, po drodze była kontrola ale na hasło „Polonia” machnęli tylko ręką. W mieście za to roi się od sklepów z alkoholem. Nie omieszkujemy zrobić zapasów na wieczór, postaramy się spróbować lokalnych wynalazków: wina i czegoś co wygląda na „whisky” i jest mega tanie.
Dochodzimy w końcu do tego kościoła. Niestety to marnej jakości ruiny, w żaden sposób nie zabezpieczone.
Można sobie między nimi chodzić i robić co się chce.
Podobnie wyglądają ruiny arabskie – więc to wielkie rozczarowanie, nie ma tak naprawdę nic ciekawego w tym mieście.
Idziemy nad zatokę Akaba napić się dobrej kawki, kafejka jest w marinie z dobrym widokiem
Ruszamy w końcu na północ drogą przez pustynię wzdłuż granicy z Izraelem w kierunku Morza Martwego. Znowu kontrola na wyjeździe, tutaj już każą otwierać bagażnik i pobieżnie sprawdzają bagaże. Do Morza Martwego prawie 270 kilometrów zwykłą drogą. Na szczęście ruch jest niewielki. Po drodze tylko pustynie
Co jakiś czas stada wielbłądów wchodzą nam na drogę.
W końcu Morze Martwe, jego południowa część to strome klify, plaże są na północy
@klapioTeraz od Grudnia jeszcze lepsza opcja gdyż Wizz zaczyna latać z WAW do AQJ przez co nie trzeba JordanPass ani Visy kupować
;) Bus z Akaby do Ammanu to 10JOD czyli 70zł przy aktualnym kursie i po 3h jazdy na miejscu.
@Martinuss Lot do AQJ jest spoko jak nie jedziesz do Petry i inne atrakcje bo to w sumie podobnie wyjdzie jak z lotami do Ammanu i wizą. 3h jazdy to autem chyba, autobusy sprawdzałem to wychodziło około 5h.
@Kacper SzymanskiZ Akaby do Ammanu busem JETT jechałem 3h i po drodze był jeszcze postój na kawę i na wyjeździe z Akaby check point z kontrolą bagażu. Dodatkowo z Ammanu Abdali masz codziennie busa o 6:30 do Petry i powrót o 16:00 jak dobrze pamietam. Również możesz na noc zostać w Wadi Musa i poprosić na recepcji o rezerwacje miejsca w busie, który codziennie rano odbiera zgłoszone osoby i jedzie z nimi do Wadi Rum Visitor Center za 10JOD.
piotrkr napisał:Jak ppm, skoro widać że jesteście na poziomie morza
;)Nie robisz quizów geograficznych
;) wszędzie tam pytają czy Morze Martwe to morze czy jezioro....
@msadurski w granicach strefy biletowanej to raczej nierealne, bo chodzą wieczorem strażnicy i wyganiają. No chyba, że schowasz się w jakiejś jamie/grocie.
:)
Wcale nas to nie powstrzymuje aby wleźć tam na ten most i pomachać do wszystkich innych, którzy mają uzasadnionego pietra. Na szczęście jest mało turystów – raptem 8-10 jeepów i nie ma tłoku.
Powoli zapada zmierzch, szukamy dużej wydmy.
Kończymy zwiedzanie na tej wydmie po 6 godzinach jazdy, wspinaczek i łażenia po piachu.
Nasz kierowca rozpala ognisko i gotuje wodę na herbatkę a my podziwiamy zachód słońca nad pustynią i odpoczywamy.
Było naprawdę extra.
Przyznam, że nikt z ekipy nie wierzy w ten mój „hotel” za 55zł z wyżywieniem i mało nie umieram ze śmiechu jak, już po zachodzie słońca kolega sugeruje, że teraz kierowca zapyta gdzie ma nas podwieźć na nocowanie. Nie mam żadnych namiarów, telefon dawno zgubił zasięg na pustyni wiec jesteśmy zdani na jego łaskę.
Ale nas szczęście nasz nocleg materializuje się w ciemnościach po przejechaniu kilku kilometrów. To zespół namiotów wraz z infrastrukturą sanitarną (bardzo dobrej jakości - normalna umywalnia i toalety) oraz dużym namiotem jadalnym.
Naprawdę warunki są ok jak na tą cenę. W namiotach duże podwójne łóżka i gniazdko do naładowania telefonu.
Idziemy na kolację – no jest rzeczywiście w cenie tak jak i śniadanie.
Lokalesi pokazują nam jak przygotowują mięso i warzywa w kociołku zakopanym w ziemi. Nawet jest to wszystko smaczne pod warunkiem, że przyzwyczaimy się do mega słodkiej herbaty, która jest jedynym popitkiem.
Siedzimy sobie do późnego wieczora jeszcze przy ognisku i podziwiamy rozgwieżdżone niebo.
Zrobiłem kilka zdjęć telefonem, niestety nie jest tak przejrzyste jak na pustyni w Boliwii, trochę jednak piasku i pyłu utrzymuje się w powietrzu ale i tak wyszły fajne fotki
Jest miło i ciepło i bardzo dobrze śpi się tej nocy
c.d.n.
Czym robiłeś fotki? Obrabiałeś je coś przed wrzuceniem?
Wszytko telefonem - Iphone 13 pro. Trochę popoprawiane w LightroomieJakoś nie byłem chętny na bardzo wczesną pobudkę i oglądanie wschodu słońca, nikt z naszej ekipy się nie skusił, lepiej się wyspać w fajnym łóżku.
Rano idziemy na śniadanko (w cenie ? ) i czekamy na transport powrotny do Wadi Rum Village
Tu widać umywalnie i toalety
Przyjeżdża po nas ta sama Toyotka
Piękne widoki jeszcze w drodze powrotnej, słońce pada z drugiej strony
Część turystów odbywała poranną wyprawę na wielbłądach ale nie wyobrażam sobie podróżować w ten sposób cały dzień w tym upale
Dotarcie do Wadi Rum Village zajmuje nam niecałe 45 minut. Jest ciągle wcześnie rano i decydujemy, że pojedziemy do Akaby.
Po drodze jeszcze składowisko starych wagonów i lokomotyw
W Akabie mamy w planie zobaczyć najstarsze na świecie ruiny kościoła chrześcijańskiego i równie stare budowle arabskie.
Zostawiamy samochody na ulicy i idziemy na spacer
Akaba jest strefą wolnocłową, po drodze była kontrola ale na hasło „Polonia” machnęli tylko ręką. W mieście za to roi się od sklepów z alkoholem.
Nie omieszkujemy zrobić zapasów na wieczór, postaramy się spróbować lokalnych wynalazków: wina i czegoś co wygląda na „whisky” i jest mega tanie.
Dochodzimy w końcu do tego kościoła. Niestety to marnej jakości ruiny, w żaden sposób nie zabezpieczone.
Można sobie między nimi chodzić i robić co się chce.
Podobnie wyglądają ruiny arabskie – więc to wielkie rozczarowanie, nie ma tak naprawdę nic ciekawego w tym mieście.
Idziemy nad zatokę Akaba napić się dobrej kawki, kafejka jest w marinie z dobrym widokiem
Ruszamy w końcu na północ drogą przez pustynię wzdłuż granicy z Izraelem w kierunku Morza Martwego. Znowu kontrola na wyjeździe, tutaj już każą otwierać bagażnik i pobieżnie sprawdzają bagaże.
Do Morza Martwego prawie 270 kilometrów zwykłą drogą. Na szczęście ruch jest niewielki. Po drodze tylko pustynie
Co jakiś czas stada wielbłądów wchodzą nam na drogę.
W końcu Morze Martwe, jego południowa część to strome klify, plaże są na północy