0
pabien 12 sierpnia 2022 20:39
Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image ImageJak już wspomniałem wydaje się, że w Tadżykistanie kobiety w bardzo małym stopniu uczestniczą w życiu społecznym. Ich rola sprowadza się przede wszystkim do rodzenia dzieci i opieki nad domem.

Na dworze nie wchodzą w żadne interakcje, a jeśli przypadkiem skieruje się na nie wzrok z przerażeniem odwracają głowę. Podobnie kiedy robiłem zdjęcie jakimś budynkom, a wiecie, że ja ludzi raczej nie fotografuje widać było popłoch, gdy czuły, że mogą znaleźć się w kadrze. To akurat spoko, bo raczej nie byłyby tam pożądane.

To doświadczenie tak inne niż to w Iranie. Zresztą między tymi państwami jest taka różnica, że w Iranie kobiety zasłaniają się bo muszą, a w Tadżykistanie nie muszą, a robią to i to bardzo starannie w przeciwieństwie zrwsztą do Iranek. Swoją drogą te ich piżamy do chodzenia wyglądają całkiem zabawnie.

W takiej rzeczywistości jadę sobie autobusem, a tu dziewczynka w wieku lat 14 - 16, ubrana tak, że u nas by się nie wyróżniła zagaduje do mnie czyściutkim rosyjskim: co ja tu robię, jak mi się podoba, co mi się podoba, co w życiu robię itd - standardowy zestaw pytań, ale zadany z wielką swobodą. I to właśnie była Aziza, jedynaczka, wychowywana w domu w którym mówi się po rosyjsku, czyli takim jakich w Tadżykistanie jest niezmiernie mało.

Teraz przypomniało mi się, że jeszcze raz kobieta zwróciła się do mnie. To było w okolicy magazincziku Murada - miejscu, gdzie przed wojną mieszkali głównie Rosjanie, którzy potem wszyscy wyjechali. Ona była jedną z nielicznych Tadżyczek tam mieszkających i ponieważ robiłem zdjęcia jakimś reliefom pomyślała, że może jestem Rosjaninem, który udał się w sentymentalną podróż, czyli jej znajomym z dzieciństwa.

A i jeszcze w tej sprawie - bo to dobrze oddaje różnice kulturowe. Ali, który podwoził mnie w kierunku granicy w czasie rozmowy dowiedział się, że moja starsza córka jest już duża, ma 19 lat i odpowiedział, "no tak już zamężna" - w tamtejszych warunkach to pewnie na dodatek byłaby już w drugiej ciąży.

Ale skoro jesteśmy przy Alim to wracam do wyjazdu z Tadżykistanu. Carawanistan proponuje marszrutkę do przygranicznego miasteczka a potem taksę do granicy. Ja natomiast zauważyłem, że do drogi wylotowej można dojechać autobusem. Po drodze były jedne z ciekawszych panelaków.

Image

Okazuje się, że to przy wylotówce, a nie tam gdzie piszą na Caravanistan stoją marszrutki. Ale one są ciasne, muszą się zapełnić. Pomyślałem, że coś złapię kiedy wyjdę na drogę. Samochód Alego był może trzecim, który przyjechał.

A sam Ali z dwójką dzieci wracał po sprzedaniu ogórków i winogron oraz wizycie w ZOO. Mieszka w Tadżykistanie i uprawia ziemię, bo po 12 latach pracy deportowali go z Rosji, gdzie był brygadzistą na budowie. A byli tak: jego przyjaciele Czeczeńcy, którzy dotychczas zawsze go ratowali przed rosyjskimi służbami nagle wyjechali. Chwilę potem został złapany i wysłany do kraju z trzyletnim banem na wjazd.

To jak został potraktowany nie przeszkadza mu kochać Moskwy i tamtejszego życia. Mówił, że miał tam przyjaciół i żonę (nie wchodziłem w szczegóły i nie pytałem czy alternatywną do tadżyckiej - bo mówił, że cały czas przyjeżdżał tu do rodziny).

Na koniec zostałem obdarowany winogronami i ogórkami, które potem w spektakularny sposób rozsypały mi się po podłodze w pomieszczeniu kontroli paszportowej.

Miejscowoś obok ktorej zostałem wysadzony nazywa się Tursundzoda, mieści się tam imponująca Huta aluminium.

Image

Na ostatni kawałek trasy, do samej granicy zabrał mnie cudowny, miły człowiek, z którym rozmawiało mi się chyba najlepiej w Tadżykistanie. On nawet nie jechał do granicy, ale uruchomiła mu się imperatyw wsparcia człowieka w potrzebie. On też pracował w Rosji, tyle że się tam więcej nie wybiera. Mówił jak niezdrowy jest ten system, gdzie cudzoziemcy pracują latami a w każdej chwili mogą być złapani i wyrzuceni za to, że pracują. Mówił o tej postawie Rosjan źle traktujących wszystkich innych i powiedział, że to jest właśnie wspolczesny nazizm. Ta rezerwa w stosunku do Rosjan nie przeszkodziła mu, zatrzymać się i podwieźć mnie, choć był przekonany, że jestem Rosjaninem właśnie. Ot, zwyczajna postawa dobrego muzułmanina.

Na granicy zdawało się nie być wielkiego ruchu i do kontroli paszportowej doszedłem całkiem szybko. Jednak potem trafiłem na kilkudziesięcioosobowy tłumek pchający się do drzwi pilnowanych przez żołnierza. Tam nie było żadnego porządku czy kejności. Żeby wejść, trzeba było się pchać. Po chwili wahania, uznałem że ja też tak muszę.

Na granicy uzbeckiej pogranicznik po raz kolejny wnikliwie przez pewnie 10 min oglądał mojego bóghonora, ale wpuścił. Potem jakiś zapewne celnik postanowił oglądać moje witaminki, ale problemów żadnych nie było.

Wszystko zajęło pewnie mniej niż 1h, a samego chodzenia jest z 15 min. Nienajgorzej. Problem zaczął się później. Miałem plan A czyli dojazd do stacji kolejowej i dalej do Taszkentu, choć myślałem też żeby może jednak pojechać do Termezu - najbardziej na południe wysuniętego miasta Uzbekistani. Głównie po to żeby popatrzeć na Afganistan.

Z takimi zamiarami wyszedłem poza obszar przejścia granicznego i zostałem otoczony przez taksówkarzy. Moje "zostawcie mnie, odczepcie się" nie pomagało. Szli krok w krok za mną. Jak z czymś takim myśleć o złapaniu stopa?

Oczywiście oferowali podwiezienie gdziekolwiek, w tym do Taszkentu, Samarkandy i Buchary

W końcu dałem się przekonać. Chciał 100K, kiedy powiedziałem, że za drogo zgodzil się na połowę (23 zł). W sumie jak na tamte standardy to dużo za 20 km. Trudno, ale po drodze zawrócił kiedy powiedziałem mu, że chcę zrobić zdjęcie dostrzeżonej mozaice. Przy niej znalazłem drugą będąca kiedyś fontanną

Cdn


Image ImageNa stacji kasjer poinformował mnie, że nie ma biletów na pociąg do 30 sierpnia. Zdziwiłem się trochę, bo 2 dni wcześniej sprawdzałem w internecie i było ich sporo.

W takiej sytuacji pozostało mi pojechanie taksówką lub stopem. Nastawiałem się na to drugie, ale szybko natknąłem się na miejsce skąd odjeżdżają auta do Termezu. Było dwóch kierowców, którzy walczyli o pasażerów. Ja, jak się po ok godzine okazało postawiłem na niewłaściwego. I to podwójnie. Pierwszy odjechał, a my czekaliśmy- chyba żebym zapłacił za 2 miejsca 100K somów zamiast 50. Nie chciałem, więc czekaliśmy razem 3h a w końcu i tak pojechaliśmy bez pasażera. I tu się okazało dlaczego dodatkowo nie powinienem wybierać tego kierowcy (w sumie już kiedy zobaczyłem kierownicę w jego samochodzie powinienem pomyśleć, że coś jest nie tak, ciekawe, że wczesniej tej nocy w hostelu trafilem już na "mercedesa")

Image

Image

Okazał się najbardziej nieodpowiedzialnym kierowcą z którym kiedykolwiek jechałem. Jechał zawsze za szybko, wyprzedzał nie zważając na jadących z przeciwka, trąbił oślepiał, hamował w ostatniej chwili. Na dodatek zastał nas zmrok, a tam z oświetleniem samochodów bywa różnie. Dodatkowo robił to wszystko bez przerwy trzymając rwlefon w ręku, rozmawiając bądź nagrywając i odsłuchując wiadomości. Słuchał najgorszej muzyki jaka istnieje. A rekordem bylo zapalanie papierosa w czasie rozmowy przez telefon i redukowanie biegu przy wyprzedzaniu. Nie wiedziałem co mam że sobą zrobić, więc uznałem, że zapięcie pasów i zaśnięcie będzie jedynym ratunkiem. Potem rozpoczął się problem, gdzie mnie wysadzić, ja mówiłem, że w centrum, ale to było słowo, którego on za cholerę nie rozumiał. W końcu dojechaliśmy pod jakiś hotel. Okazał się drogi, ale naprzeciwko był tani i śliczny choć z łazienką "na ulicy".

Rano udałem się na zwiedzanie Termezu/poszukiwanie bankomatu. To pierwsze mi się w końcu udało, ale zgubiłem klucz. Poszukiwanie bankomatu zmieniło się w poszukiwanie klucza. Z sukcesem. Znalazlem go tam gdzie zrobiłem drugie że zdjęć. Niestety oprócz pawia i niemiecko - afganskiego domu marzeń niczego ciekawego nie zobaczyłem, a zdaje się, że jest tam co zwiedzać. Trudno - musiałem do Karszy skąd poprzedniego dnia wieczorem kupiłem bilet na samolot do Taszkentu, a nie wiedziałem ile mi czasu zejdzie na znalezienie transportu. Co najgorsze nie zobaczyłem Afganistanu. Z Karszy go nie widać, co potwierdził taksówkarz i jego dwie pasażerki. Tak, w Uzbekistanie kobiety mają głos. Gdyby jechały dalej to nawet byśmy się pokłócili o Putina, bo w tym kierunku szła rozmowa.

Image

Image

Image

Image

Pojechałem z zatrzymanym Turkmenem na dworzec autobusowy i tam opadł nas tłum taksówkarzy łącznie z moim wczorajszym idiotą i jego mniej agresywnym konkurentem, którego niestety nie wybrałem.

Odwróciłem się na pięcie z mocnym postanowieniem, że idę na pobliskie rogatki łapać stopa, ale dopadł mnie jeden z nich i powiedział, że pasażerowie się zbliżają i za 10 min jedziemy. Wsiadłem do jego samochodu, posiedziałem 10 min i powiedziałem, że nie dotrzymał obietnicy i ja spadam. Wtedy okazało się, że przehandlował mnie innemu taksówkarzowi, któremu brakowało właśnie jednego pasażera. I tak po 15 min od przyjścia na dworzec pojechałem. Cena 100K somów.

Kierowca nie okazał się być specjalnie błyskotliwy, w zasadzie to nie dało się z nim rozmawiać, ale przynajmniej normalnie prowadził samochód.

Przykładowy dialog:

- Jak się żyje w Uzbekistanie? (on studiował w Umrainie i mieszkał tam do 1991 roku)
- Zwyczajnie, tylko mandaty drogie

Milicja uzbecka nie bierze (według niego), mandaty z fotką przychodzą do domu. Fotoradarów jest mnóstwo, do tego nieoznakowane samochody i drony. Nie udało mu się powiedzieć ile te mandaty wynoszą

Droga okazała się w znacznej części malownicza. Ciekawe formacje skalne, w tym kolorowe, pociąg na szczycie wzgórza, owco-kozy na drodze

Image

Image

Image

Image

Image


Kierowca powiedział mi też, że z Karszy o 16 odjeżdża szybki pociąg do Taszkentu. Sprawdziłem są nawet dwa chyba przed 15 i po 16 na ten drugi nie było miejsc, ale na pierwszy owszem. Samolot miałem o 21:50, zwrotny za jakimś potrąceniem. Zastanawiałem się czy nie pojechać. Dotarłbym do Taszkentu o normalnej porze, ale nie zobaczył Karszy. Wybrałem jednak zwiedzanie miasta. I to był błąd. Nie ma tam prawie nic ciekawego (a przynajmniej nie znalazłem, choć szukałem usilnie)

Był car park (ktory potem zmieniał się na zwykły park)

Image

Pomnik wojenny

Image

Źle portakrowana ceramiczna kompozycja

Image

W końcu most nad trzecią Darią. Most OK, ale znacznie lepiej wygląda kiedy przepływają przez niego wzburzone wody Kaszka Darii, niż kiedy jej poziom jest bardzo niski a woda stoi

Image

Nawet modernistycznych bloków nie było. W takiej sytuacji pozostało mi oadanie szyldów. To swoją drogą ciekawe, że oni mają biznesy organizowane tak jak w epoce przednowoczesnej. Konkurujące biznesy poszczególnych branż umieszczone są koło siebie. Przechodziłem obok zagłębia myjni samochodowych. Potem znalazłem dom na parterze (i w piwnicy którego były same apteki) w domu obok były kolejne dwie

Image

Albo zabawy ze słowem "rich". Pewnie bez zrozumienia, choć gdzieś widziałem reklamę po rosyjsku "fitness dla lepszych" - to było w Duszanbe. Ale czasem z tym rich coś nie wyjdzie

Image

Image

Wieczorna drogą piechotą na lotnisko wygląda całkiem malowniczo - przy czym to takie ujęcie bo obok jest 6 pasów jezdni, niezbyt ruchliwej o tej porze

Image

Jakoś przetrwałem dzień i wieczór i deciałem, lekko spóźniony do Taszkentu. Przyloty krajowe są niezwykle irytujące, bowiem samolot staje tuż przy lepiej położonym terminalu międzynarodowym skąd autobus powoli odwozi pasażerów dookoła lotniska do terminalu krajowego znajdującego się dalej od miasta.

Ok 23 komunikacji publicznej już nie było. Był natomiast dziki tłum taksówkarzy rzucających się na potencjalnych klientów. Ja byłem przygotowany. Pokazywałem cenę yandeksa i mówiłem, że mogę za tyle. A oni, że za tyle to nie, 2 razy więcej. I w ten sposób zapłaciłem 18% z 6,50 zł ruskiej korporacji. Teraz zdałem sobie sprawę jak tania była ta taksa. Hotel nie był blisko.

I w ten sposób dotarłem z opowieścią do dzisiaj. Taszkent przy Duszanbe to światowa metropolia. Zresztą to miłe miasto.

Nasrali tu trochę tym nowym klasycyzmem, ale jednak w sposób mniej inwazyjny. Są sowieckie arterie, ale jest też sporo zieleni. I mnóstwo wysokiej jakości socmodu. Poza tym jest metro. Jedno z najatrakcyjniejszych w poradziecji (ale jego już trochę było teraz dorzucę lampę)

Image

Jest też najlepszy z najlepszych - hotel Uzbekistan

Image

Tych budynków nie trzeba specjalnie szukać. Wystarczy iść ulicą



Image

Image

Image

Image

Więcej o Uzbekistanie, w tym miejscach turystycznych można przeczytać w mojej relacji sprzed czterech lat

o-tym-jak-nie-pojechalem-ani-do-tadzykistanu-ani-do-rosji,215,134854

Podstawową zmianą od tamtego czasu jest powszechna akceptacja płatności elektronicznych i możliwość wypłaty pieniędzy z licznych bankomatów (choć nie bez pewnych kłopotów)

Cześć jest bezprowizyjna. Niby visa jest szerzej akceptowana, ale znalazłem bankomat, który zaakceptował tylko MC. Są bezprowizyjne, ale część chce 1,5% prowizji. Co ciekawe taka prowizja dolicza sie przy większości płatności kartą.

Dziś jeszcze idę na wieczorny spacer, a jutro czeka mnie przekraczanie granicy z Kazachstanem, w wersji mam nadzieję wygodniejszej bo drogą kolejową

edit: Z Taszkentu do Szymkentu jest 120 km, pociąg pokonuje tę trasę 6h wiec może jednak dziać się coś dziwnego na granicyPołowę czasu jazdy pociągiem Taszkent Szymkent zajmują kontrole graniczne. Pociąg stoi 2h w Uzbekistanie i 1h w Kazachstanie. Poza tym jedzie okrężna drogą.

Jest to więc opcja dłuższa niż dojazd taksówkami do granicy i od granicy, bo zgodnie z tym co mi kolejarze mówili granicę przechodzi się w godzinę. Wyszłoby zatem 4 - 5 godzin. I byłoby taniej, bo pociąg kosztuje 90 zł.

Są jednak plusy - cały czas siedzi się w klimatyzowanym wagonie, nikt się nie wpycha, nie trzeba czekać na słońcu bądź wietrze aż otworzą bramkę. I jest wygodniej. I jeszcze liczne pieski można pooglądać - Uzbecy mieli 2.

Celnicy czy tam pogranicznicy, zwlaszcza uzbeccy mieli trochę za dużo czasu, bo pociąg był daleki od zapełnienia, więc proszą o otwieranie walizek, ewentualnie wyjmowanie rzeczy. Nie żeby się jakoś szczególnie tym interesowali, ot dla zabicia czasu.

Nie wiem czy jadący drogą mieli podobne widoki i doświadczyli podobnych zjawisk co ja w pociągu (bo on jedzie mocno na zachód a potem skręca w kierunku Szymkentu, w każdym razie mogłem sobie oglądać burzę pyłową (bo trudno to piaskiem nazywać). Nawet bez niej step wyglądałby okazale. Nie wiem też jak takie zjawisko oddziałuje na auta. Pociągu, co oczywiste wiatr nie ruszał, natomiast zrobiło się wyraźnie ciepło. Istnieje prawdopodobieństwo, że w pełnej taksówce mogłoby być nieciekawie.

Zdjęcia robione zza szyby pociągu nie oddają uroku i grozy tego zjawiska

Image Image Image ImageIlekroć patrzyłem na mapę Kazachstanu, Szymkent i Kyzyłorda wydawały mi się miejscami, które warto odwiedzić. Na tę drugą zabraknie mi niestety czasu.

Oprócz tego, że misię wydawało nie przeprowadziłem nigdy głębszego riserczu. Dopiero dziś przeczytałem, że Szymkent to trzecie najlepsze miasto Kazachstanu. W materiałach reklamowych przeczytałem, że kiedyś wybrano je za najlepsze miejsce do życia w Poradziecji. Trudno mi to oceniać po jednym spacerze. Mogę natomiast powiedzieć, że jest to miasto najbardziej opakowane w siding w znanej mi Poradziecji oraz, także w związku z tym co powyżej, miejsce, gdzie dokonano masakry socmodu.

Na szczęście coś niecoś jeszcze przetrwało, raczej wśród bloków niż reprezentacyjnych gmachów.

Ciekawe jest też to, że w samym centrum, ale nie przy głównych ulicach jest całkiem sporo syfu jak na bogate miasto i najbogatsze z państw, które odwiedziłem. Przy czym jest on dość malowniczy


Dodaj Komentarz

Komentarze (15)

brzemia 12 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Zapisany ;)
tarman 12 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Ja również :!:
pabien 13 sierpnia 2022 12:08 Odpowiedz
Reisefieber nie jest pomocne w przygotowaniach do wyjazdu. To, że spakowałem się 2 dni wcześniej nie oznacza, że spakowałem się dobrze. Już jadąc na lotnisko zdałem sobie sprawę, że zapomniałem wziąć kartę Priority Pass. Ponieważ znalazłem zdjęcie z jego numerem, miałem nadzieję, że to tylko trochę utrudni mi wejście do salonu. Nie w Warszawie, niestety. W ten sposób czekam na spóźniony samolot na cczo i o suchym pysku. Może w IST mnie wpuszczą, tam mam 10h czekania, choć jeśli oddać wycieczkę, będzie znacznie mniej. Salon w ALA to drugi najgorszy w jakim byłem, więc strata niewielka, a w drodze powrotnej mam bodaj 1,5h między lotami. Pierwotnie było 23h, ale po drobnej zmianie rozkładu w TK byli na tyle mili, że podmienili lot na lepszy.A wracając do celu mojej wycieczki, ostatni raz w Azji Środkowej byłem 4 lata temu. Przylot do Kazachstanu, potem lot do Taszkentu i trasa turystyczna plus Fergana. Miałem w planach wpadniecie do Tadżykistanu, ale skończyłem w Oskemen na Syberii kazachskiej. Teraz przypomniałem sobie dlaczego: chciałem odpocząć od upałów. Można zatem uznać, że to jak wyglądać będzie trasa mojej podróży jest wielką niewiadomą
pabien 14 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Jednak jeszcze jeden post że Stambułu. Przy gate zapaliła się czerwona lampka i ... upgrade do Business Class. Co prawda to wersja gorsza niż w samolocie do IST bo 3 fotele z zablokowanym środkowym siedzeniem, ale darowanemu koniowi w żeby się (za bardzo) nie patrzy
jaco027 15 sierpnia 2022 12:08 Odpowiedz
@pabien Udokumentowales nieoczywista funkcje fortepianu. I to w sali koncertowej :-)
pabien 15 sierpnia 2022 12:08 Odpowiedz
tak trochę trąci profanacją to inne zastosowanie ;)
pabien 16 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Strasznie zaniedbalem relację, ale to przez brak WiFi i ograniczona liczbę gigabajtów będących w mojej dyspozycji. Trudno, na razie będzie bez zdjęć, te dodam później, a zatem ciag dlaszy poniżejOkazuje się, że Aktau rozwinęło się nie dzięki przemysłowi naftowemu lecz dzięki elektrowni atomowej. Nawet miałem na nią widok z pierwszego hotelu. Za elektrownią jest zbiornik wodny oddzielony groblą od morza. Tam mieściły się rozliczne базы отдыха, a teraz również luksusowy hotel i aquapark. Byłem.ciekawy jak to miejsce wygląda, zwłaszcza, że zdawało się nazywać ciepłą plażą. Aplikacja 2GIS pokazywała, że dojadę tam autobusem 3a, ponieważ wydawało mi się, że widziałem tylko autobus 3 zapytałem o co chodzi i usłyszałem, że kierowca w trójce powie mi gdzie się przesiąść. Tak zrobiłem i w autobusie rzeczywiście powiedzieli mi gdzie wysiąść, tyle tylko że to była dzielnica 3a. Autobus o takim oznaczeniu istnieje tak jak bar Guns n Roses. Zresztą, zdaje sie, że podobnie jak termin ciepła plaża. Dojechałem innym autobusem.w kierunku elektrowni, lecz nadal byłem 20 km od mniemanego celu. Na szczęście zauważyłem przystanek i kiedy do niego podchodziłem podjechał autobus. Okazało się, że wiózł pracowników do hotelu Rixos. W autobusie byłem atrakcją i na dodatek dojechałem za darmo.Potem w tym, że tam nic ciekawego nie ma. Plaża normalna, podobnie jak ta w Aktau śmierdzi wodorostami, do jeziora ciężko się dostać. Na szczęście powrót nie był trudny. Kierowcy sami się zatrzymywali z ofertą podwózki. W końcu skorzystałem. I dostałem to czego tym razem w Kazachstanie jeszcze nie słyszałem: potok najgorszych bluzgów na rządzących, wśród których zresztą niezmiennie przewijało się "pedaly." O niektórych rzeczach tu jeszcze pojęcia nie mają. W każdym razie w Kazachstanie to powszechne, władzy się nienawidzi, chyba że jest się jej blisko.Nienawiść jest bezkarna dopóki występuje w formie niezorganizowanej. Publiczne jej manifestowanie, potrafiące zresztą przyjmować brutalne formy, jest stanowczo tłumione. Niewątpliwie mój kierowca miał rację w tym, że gdyby państwo było inaczej zorganizowane i redystrybucja przychodów z bogactw naturalnych była bardziej sprawiedliwa, ten kraj wyglądałby zupełnie inaczej.Oprócz tych bluzgów mój kierowca powiedział, że ciepła plaża jest, ale dalej, tam gdzie woda ze zbiornika elektrowni wplywa do morza (to w sumie oczywiste, ale ja wcześniej nie zauważyłem tego przesmyku.Na koniec z niezrozumiałego dla mnie powodu odmówił wzięcia pieniędzy za przejazd.Miałem plan, aby wykąpał się w morzu, ale jego realizacja szła mi bardzo kiepsko. Wszędzie woda miała mocny zapach zgniłych wodorostow. Okazało się, że najlepsza jest w samym centrum Aktau. Na dodatek jest pod klifem. Widok na niego został co prawda zmasakrowany zabudową, ale i tak zrobiono ścieżkę i przy odpowiednim wykadrowaniu można wyciąć ten syf. Są też srednio stare rzeźby, płytka jaskinia i petroglify. Dość niestare.Drugiego dnia pobyty jedynie obczaiłem plażę do kąpieli. Samo pływanie uskuteczniałem dziś po śniadaniu. Mój hotel, tym razem Holiday Inn za dużo pieniędzy był bardzo dobrze położony w stosunku do najlepszego miejsca do kąpieli.A po kąpieli zaczęła się przygoda. Uznałem, że skoro nie mogę się zdecydować, gdzie jechać, aby oglądać okoliczne cuda natury, pójdę na dworzec autobusowy i zobaczę jaki mam wybór. Była to zmiana w stosunku do pierwotnego planu, zgodnie z którym miałem pojechać na dworzec kolejowy.Ten autobusowy jest rozmiaru bardzo skromnego i oferuje marszrutkę gdzieśtam i autobus do Nukusu. Przejazd do Nukusu to było trochę za dużo, ale ponieważ było gorąco, stwierdziłem, że trudno, jadę do Uzbekistanu, tuż za granicę. Tyle, że sprzedano mi bilet do Nukusu
wtak 18 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
@pabien daj spokój. Znajomość ceny 40% C2H5OH i browara w tym pociągu jest dla nas nieodzowna. Serio, serio ? . Postaraj się proszę ?
pabien 20 sierpnia 2022 12:08 Odpowiedz
Mr John dotarł do Chodżentu. Bez wielkich komplikacji, choć trochę inaczej niż sądziłem.Autobus okazał się pojazdem osobowo - towarowym. Zważywszy na ilość przewożonego dobra, miałem nadzieję że kierowca okaże się wysokiej klasy profesjonalistą i przez granicę przejedzie w szybkim tempie, nawet sobie marzyłem, że razem z pasażerami. Z drugiej strony zawartość ciężkich skrzyń i olej jako towar do przewiezienia przez granicę rozumiem, ale to że jechały z nami arbuzy, a potem jeszcze piwo, wywołało u mnie pewien niepokój związany z tym, co ja w tym Tadżykistanie zastanę?Na początku jednak to uzbekistański pogranicznik 20 min oglądał mój paszport - pewnie przez tego bóghonora, może szkolili się na strarych. Nie wydaje mi się, że wielu Polaków przekracza tę granicę.Tadżyckie procedury były szybsze i nikt nie chciał nic oprócz paszportu. Tym samym mogę stwierdzić, że zapisy dot. wymogów covidowych na stronie MSZ są nieaktualne.Udało mi się przejść granicę przed autobusem. Najbardziej emocjonującym miejscem jest bramka przed docelową granicą. Zamykana i pilnowana przez żołnierza, aby za dużo osób nie pojawiło się w budynku kontroli granicznej. Tam gromadzi się spory tłumek i kiedy bramka się otwiera przepycha niemiłosiernie. Było ok 19 więc upał zelżal, ale czekanie tam w środku letniego dnia musi być przeżyciem koszmarnym.Czytałem, że po stronie tadżyckiej rozdają karty sim za darmo. Znalazlem nawet taki punkt ichniejszego MSW z logo Tcel, ale było zamknięte, potem zagadałem się, a gdy zauważyłem, że je otworzono nadjechał autobus.Przez Tadżykistan jechał szybko, więc po łącznie niecałych 5h byłem w Chodżencie, tyle że bez gotówki. Bankomat nie zaprzyjaźnił się z kartą Mastercard, ale Visę łyknął bez marudzenia i prowizji.Po dwóch dniach uznałem, że pora na piwo, a tu (trochę podejrzewane) zaskoczenie. Piwa nie ma w sklepach, nie ma w knajpach. W końcu znalazłem jeden taki coś jak większy Duży Ben, tylko z cenami z kosmosu. Najtańsze piwo kosztuje 7 zł, markowe wódki ponad 100 (ale tonzweryfikuję). Cóż, przyjdzie pić kefirki.Tadżykistan wygląda na razie trochę jak Kirgistan, tylko bez alkoholu, ale to pierwsze, wieczorne wrażenie.Niestety WiFi działa mocno tak sobie, więc z zaległości wrzucę filmik ciekawostkę. Spacerując przez Taszkent znalazłem się na takiej reprezentacyjnej ulicy (w centrum, prostopadłej do Karimowa, więc nie byle co), której oś zamykały za czasów sowieckich z jednej strony pałac przyjaźni między narodami, z drugiej cyrk. Nie wiem czy to był taki żart urbanistów czy przypadek, natomiast w czasach obecnych dodano jeszcze monstrualną flagę Uzbekistanu i dziwny pomnik przed nią. Wygląda to jak na filmiehttps://youtube.com/shorts/o5fEdUPQZU8?feature=share
wtak 20 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Widoczna za szynkwasem gorzałka "Miękka" dobrze brzmi ?
pabien 23 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Tam była też jakaś wódka organiczna. Ja bym podchodź do tych alkoholi z wielką rezerwą. 4 lata temu kupiłem wódkę w Chivie - nie zrobiłbym tego ponownie. W Duszanbe koło (nieczynnej) kanatki jest sklep firmowy odpowiednika naszego Varsowinu i tam różne wina słodkie, portwajny, kalwadosy. Gdybym nie był sam to bym zaryzykował (mniejsza prawie pewna strata wtedy by była), a możnaby poznać smak ZSRR).Jeśli chodzi o relację to pojawiło się kilka problemów.. Tapatalk zdaje się nie działa i u mnie wydarzyło się tyle rzeczy, że nie wiadomo co wybrać. Na dodatek one w znacznej części występują w planie niefotograficznym
brzemia 23 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Nie mow ze cie posadzili ;)
emto 25 sierpnia 2022 12:08 Odpowiedz
pabien napisał:Nie to takie różne informacje i spostrzeżeniaPodam kilka: (...)W tym bardzo muzułmańskim kraju nie możesz mieć w dowodzie zdjęcia z brodą. To ciekawa kwestia, rozwiniesz o co chodzi? Czy dotyczy to także turystów i zdjęcia w paszportach?
pabien 25 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
Jeśli jesteś tadżyckim turystą to jak najbardziej ciebie to dotyczy
sudoku 30 sierpnia 2022 12:08 Odpowiedz
No jak to jest trzecie najlepsze miejsce do życia, to aż strach pomyśleć jak wygląda te dziesiąte czy piętnaste najlepsze... :shock: