Droga długa – około 7 godzin – ale jakoś zleciało. Było kilka przystanków, więc można było rozprostować nogi, a palacze – pooddychać.
Finalnie dojeżdżamy do Natitingou przed 23:00. Autobus po takiej trasie wygląda dramatycznie, ale chyba dla nich całkiem normalnie. Generalnie syf masakra. Jeszcze w autobusie kontaktuję się z właścicielem noclegu, żeby upewnić się, że na nas czekają. Gospodarz okazuje się bardzo miły – wyjeżdża po nas swoim busem i zawozi do hotelu.
A na koniec – niespodzianka: nasz autobus ma polskie korzenie
:)
Całe szczęście – od miejsca, gdzie wysadził nas autobus, było jeszcze kilka kilometrów, a o tej porze nocy ulice były zupełnie puste. O transport byłoby bardzo trudno.
Niezły początek opowieści. Jak rozumiem, emocje będą teraz stopniowo rosnąć
:DCiekawe, co o Was sądzili inni pasażerowie, gdy opuszczaliście ten Y+ (w sensie, o przyczynach tego opuszczenia, a nie o Was samych)
:D
BRU chyba często daje białym Y+ bo u nas też dali
;) nie uprzedzając relacji napisze tylko, że serwis dość słaby jak na Y+, to samo co w economy, nawet sztućce plastikowe, więcej alko za to, fajnie bo jest więcej miejsca
:)
Ja nie do końca rozumiem z czego to wynika. Mięso maja, choćby mieli mieć tylko kurczaka. Przyprawy? Może to. W Tajlandii tez maja a mimo wszystko dla mnie kuchnia tam rewelacja. Może w Afryce struktura potraw, może podanie. Sam nie wiem.
Mieliście smaczne, zwykle papu w przyzwoitych cenach i piwo w regulowanej (chyba) cenie 150 metrów na lewo od ośrodka, a jeszcze lepsze trochę przed Domem Pracy Twórczej. Pewnie Lions Bar też dobrze karmi.Widzę, że powinienem takie informacje umieszczać w relacji, ale trochę wstydziłem się mojego Avale PlageRozmawiałem z Belgiem i mi się wydaje, że on jest kierownikiem ośrodka, może ajentem ale nie właścicielem, jest tam bodaj 2 lata z 20 i myśli aby wrócić do Cotonou, bo w Grand Popo nudy.
Cos poknociłem i złe wysłałem, później chciałem skasować, skasowałem wcześniejszy post z połowa zdjęć. Na szczęście na stronie głównej są relacje i one odświeżają się z opóźnieniem, wiec tekst odzyskałem
:shock:
:roll: W każdym razie wracam z relacją, bo z powodu innych wyjazdów ciężko mi było zachować dyscyplinę
;)
Overbooking
8-) Wydaje mi się ze przypadkiem sprzedali więcej biletów niż miejsc, ale to chyba nie było celowe ładowanie ile wejdzie. Myślę ze ta awantura była właśnie z tego powodu.
Droga długa – około 7 godzin – ale jakoś zleciało. Było kilka przystanków, więc można było rozprostować nogi, a palacze – pooddychać.
Finalnie dojeżdżamy do Natitingou przed 23:00. Autobus po takiej trasie wygląda dramatycznie, ale chyba dla nich całkiem normalnie. Generalnie syf masakra. Jeszcze w autobusie kontaktuję się z właścicielem noclegu, żeby upewnić się, że na nas czekają. Gospodarz okazuje się bardzo miły – wyjeżdża po nas swoim busem i zawozi do hotelu.
A na koniec – niespodzianka: nasz autobus ma polskie korzenie :)
Całe szczęście – od miejsca, gdzie wysadził nas autobus, było jeszcze kilka kilometrów, a o tej porze nocy ulice były zupełnie puste. O transport byłoby bardzo trudno.