Lot do Vancouver o czasie. Premium eco w AC bardzo fajne, jedyny minus to dość zimno na pokładzie. Niestety nie udało się pospać, nie umiem spać w samolotach. Może za duży jestem, żeby wygodnie się ułożyć. Vancouver to super lotnisko. Wyszedłem z samolotu, udałem się w stronę tranzytu, przeszedłem security, wyszedłem na fajkę, jeszcze raz security i wszystko zajęło mi jakieś 25 minut. Właśnie zaczyna się boarding na mój lot do Calgary.
Jako że dogłębnie zwiedziłem Tokio i Seul, mogę pokusić się o podsumowanie TikTok style:[emoji6] 1. Metrem łatwiej podróżuje się w Tokio. 2. Koreańczycy są wyżsi niż Japończycy. 3. Koreańczycy jedzą więcej mięsa i piją więcej alkoholu. 4. W Seulu łatwiej zapłacić kartą. 5. W Seulu łatwiej zwiedzić najważniejsze atrakcje pieszo. 6. Koreańczycy lepiej mówią po angielsku. 7. W Seulu jest zimniej zimą. 8. W Tokio jest zdecydowanie więcej turystów. 9. W Seulu nikt się nie kłania. 10. Japonki mają krzywe zęby[emoji6]
Lot do Calgary miałem o czasie. Zdrzemnąłem się chwilę, by obudzić się akurat na końcówkę lotu nad górami. Zaraz i tak tam pojadę. Hertz dał mi ogromnego Pathfindera. Nigdy nie jeździłem tak dużym autem. Jestem już w Canmore.
1. W Kanadzie wszyscy mówią po angielsku, nikt się nie kłania i można płacić kartą.
Zdążyłem na last call do lokalnego browaru, po czym zmieniłem lokal i testuje kolejne piwa. Od ich liczby będzie zależało ile jutro przejadę kilometrów. Ładnie tu. @przemos74 Dziś było 12C. Budzę się o 4 i zastanawiam się co robić. Myślałem, że skoro nie śpię, to mogę pojechać do Jasper i zrobić całą Icefields Parkway od północy. Jednak jeżdżenie w jetlagu i po tylu męczących dniach wcześniej przeważyło szalę na spokojniejsza wycieczkę. Wyjechałem po 6 w stronę Lake Louise, by tam zjeść śniadanie i jechać na północ.
W ogóle żeby przejechać tę trasę myślałem już od dawna i pewnie jeszcze co najmniej raz tam dotrę. Tym razem nadarzyła się okazja, by pokonać ja w zimie. Na kolejny raz na pewno wybiorę cieplejszy okres.
Dziś jak na Albertę nie było źle. W dzień temperatura wąchała się od 0 do 12 stopni.
Droga jest niesamowicie widokowa. Zresztą, popatrzcie sami. Zdjęcia i tak nie oddaje całego uroku. Często nie udawało mi się bezpiecznie zatrzymać, żeby zrobić foty.
Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie: pada śnieg, deszcz a rzadziej wychodzi słońce.
Turystów nie ma prawie wcale, co tylko dodaje uroku. W większości miejsc jestem sam i można jechać przez kilkanaście minut nie mijając żadnego samochodu.
Podczas przystanku przy jednym z lodowców, wpadam prawie po pas do śniegu. Buty chyba do tej pory mi nie wyschły a wziąłem tylko jedne, żeby minimalizować wagę bagażu. Moje 48 trochę miejsca zajmują [emoji6]
Jest naprawdę pięknie i prawie dotarłem do Jasper. Rozsądek jednak wygrał i pojechałem w stronę lotniska, z krótkim przystankiem w Banff. Zjadłem Poutine, pospacerowalem chwilę. Miejscowi i turyści cieszyli się słoneczna pogodą.
Chciałoby się zostać dłużej. Zresztą, to może być mottem tego wyjazdu. Dobrze, że na lotnisko pojechałem trochę wcześniej, bo na najkrótszej trasie nie mogłem znaleźć stacji benzynowej a jak już znalazłem, to nie chciała mi oddać karty i przez 15 minut z pomocą pracownika silowalem się z nieludzka maszyna. W końcu oddała.
Posiedzialem chwilę w saloniku by dobrze przygotować się do lotu. Miałem nadzieję pospać, nic z tego.
Ten post pisze z Heathrow, gdzie czekam na Flixbus na Gatwick.
@Martinuss burger bardzo dobry. Poutine też. Choć to była chyba wariacja z Alberty, co potwierdza mój znajomy Kanadyjczyk. Kiedyś już jadłem i wyglądało i smakowało trochę inaczej. [emoji6]
Potwierdza się moja opinia, że Wizzair to najgorsza linia, całkowicie niegodna zaufania. Powodzenia w szukaniu alternatywy lub dużego spóźnienia indyko (małe już zapowiadają)
To prawda. I boją się elektroniki [emoji6] Zabrali mi IQOSa. ANA w premium eco daje dostęp do całkiem ciekawego saloniku Encalm Prive, do którego właśnie zawitałem. Na razie w sumie nic nie zwiedzam podczas tej podróży, tylko jem, piję i nie śpię.[emoji2]To jeszcze mój plan: 2 całe dni w Tokio, prawie 30h w Seulu i dzien w Kanadzie, gdzie mam zamiar wybrać się w stronę gór.[emoji6]Miało być też 9h w Delhi, ale wiemy jak wyszło [emoji2]
Salonik w DEL jest cudowny. Miałem okazje być w tamtym miesiącu chociaz nie jest łatwo trafić chyba,że skończyli remont. Tam generalnie z tranzytem jest tak zawsze na osobnych biletach. Pancio musi sposac dane z pass i czekasz na kogos z „Twojej „ linii.Iqosy i inne elektroniczne fajki oni po prostu kradną i sprzedają na mieście. W calym miescie mozna kupic iqosy a tu twierdza ze nielegalne
igore napisał:Pojechałem też do świątyni Mejji, ale zamknęli mi ją przed nosem. Kolejnym przystankiem była Akihabara. Tu wypiłem kilka craftow i w świetle licznych neonów wtopiłem się tłum tokijskiej młodzieży.Mogę sobie zwizualizować jak wyglądało Twoje "wtopienie"
;)
Świetna relacja, przyjemnie się czyta i wspomina, ponieważ dosłownie 2 dni temu wróciłem z prawie identycznego kółka z tego samego EF
:D Moja trasa:
Powodzenia w Calgary - mieliśmy szczęście, bo jeszcze 2 tygodnie temu było tam prawie -40 C
:?
Vancouver to super lotnisko. Wyszedłem z samolotu, udałem się w stronę tranzytu, przeszedłem security, wyszedłem na fajkę, jeszcze raz security i wszystko zajęło mi jakieś 25 minut. Właśnie zaczyna się boarding na mój lot do Calgary.
1. Metrem łatwiej podróżuje się w Tokio.
2. Koreańczycy są wyżsi niż Japończycy.
3. Koreańczycy jedzą więcej mięsa i piją więcej alkoholu.
4. W Seulu łatwiej zapłacić kartą.
5. W Seulu łatwiej zwiedzić najważniejsze atrakcje pieszo.
6. Koreańczycy lepiej mówią po angielsku.
7. W Seulu jest zimniej zimą.
8. W Tokio jest zdecydowanie więcej turystów.
9. W Seulu nikt się nie kłania.
10. Japonki mają krzywe zęby[emoji6]
Lot do Calgary miałem o czasie. Zdrzemnąłem się chwilę, by obudzić się akurat na końcówkę lotu nad górami. Zaraz i tak tam pojadę. Hertz dał mi ogromnego Pathfindera. Nigdy nie jeździłem tak dużym autem. Jestem już w Canmore.
1. W Kanadzie wszyscy mówią po angielsku, nikt się nie kłania i można płacić kartą.
Zdążyłem na last call do lokalnego browaru, po czym zmieniłem lokal i testuje kolejne piwa. Od ich liczby będzie zależało ile jutro przejadę kilometrów. Ładnie tu.
@przemos74 Dziś było 12C.
W ogóle żeby przejechać tę trasę myślałem już od dawna i pewnie jeszcze co najmniej raz tam dotrę. Tym razem nadarzyła się okazja, by pokonać ja w zimie. Na kolejny raz na pewno wybiorę cieplejszy okres.
Dziś jak na Albertę nie było źle. W dzień temperatura wąchała się od 0 do 12 stopni.
Droga jest niesamowicie widokowa. Zresztą, popatrzcie sami. Zdjęcia i tak nie oddaje całego uroku. Często nie udawało mi się bezpiecznie zatrzymać, żeby zrobić foty.
Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie: pada śnieg, deszcz a rzadziej wychodzi słońce.
Turystów nie ma prawie wcale, co tylko dodaje uroku. W większości miejsc jestem sam i można jechać przez kilkanaście minut nie mijając żadnego samochodu.
Podczas przystanku przy jednym z lodowców, wpadam prawie po pas do śniegu. Buty chyba do tej pory mi nie wyschły a wziąłem tylko jedne, żeby minimalizować wagę bagażu. Moje 48 trochę miejsca zajmują [emoji6]
Jest naprawdę pięknie i prawie dotarłem do Jasper. Rozsądek jednak wygrał i pojechałem w stronę lotniska, z krótkim przystankiem w Banff. Zjadłem Poutine, pospacerowalem chwilę. Miejscowi i turyści cieszyli się słoneczna pogodą.
Chciałoby się zostać dłużej. Zresztą, to może być mottem tego wyjazdu.
Dobrze, że na lotnisko pojechałem trochę wcześniej, bo na najkrótszej trasie nie mogłem znaleźć stacji benzynowej a jak już znalazłem, to nie chciała mi oddać karty i przez 15 minut z pomocą pracownika silowalem się z nieludzka maszyna. W końcu oddała.
Posiedzialem chwilę w saloniku by dobrze przygotować się do lotu. Miałem nadzieję pospać, nic z tego.
Ten post pisze z Heathrow, gdzie czekam na Flixbus na Gatwick.
@Martinuss burger bardzo dobry. Poutine też. Choć to była chyba wariacja z Alberty, co potwierdza mój znajomy Kanadyjczyk. Kiedyś już jadłem i wyglądało i smakowało trochę inaczej. [emoji6]