c.d.nCałe szczęście nikogo takiego w naszej ekipie nie było
:) Dostaliśmy sporą dawkę edukacji jak się zachowywać na lądzie już podczas tranzytu przez Drake'a i naprawdę wszyscy się tego równo trzymali przez całe dwa tygodnie. Jednak większość to byli bardzo wyrobieni turyści doskonali obeznani z przyrodą i jej ochroną. Notabene pomimo wysokich (przynajmniej dla nas w Polsce) kosztów rejsu, spotkałem sporo osób, dla których była to podróż marzeń i odkładali na nią latami. Rekordzistka - nauczycielka dzieci autystycznych ze Szwecji - 5 lat odkładania! Osobną, dużą grupą byli tzw. "birders" czyli miłośnicy ptaków, zachowujący i dający przykład kultury obycia z przyrodą.Lemaire Channel
Płyniemy całą noc i jeszcze o zmierzchu cumujemy przed Lemaire Channel. To bardzo wąski przesmyk i kapitan chce go przepłynąć przy świetle dziennym. Będzie w przesmyku sporo gór lodowych więc trzeba manewrować. Hondius potrafi rozbić mniejsze – co jakiś czas słyszymy głuche uderzenia w dziób ale duże lepiej omijać. Wstaję o 6 rano, nie ma jeszcze świtu a wlot do kanału Lemaire wygląda w nocy nieziemsko, światło pochodzi z reflektora Hondiusa
Wstaje dzień, niestety bardziej pochmurny i ruszamy przez niesamowicie wąski ale mega widowiskowy przesmyk.
Góry lodowe trzeba omijać, manewrujemy mocno w kanale
Bardzo malownicze miejsce, przydało by się więcej słońca niestety. Krajobraz wygląda bardzo czarno-biało.
Port Charcot
Zaraz za kanałem Lemaire cumujemy. Przed nami Port Charcot, kolejne miejsce lądowania. Wiatr jest słaby więc pakujemy się do zodiaków, przedziera się też w końcu słońce.
W Port Charcot jest kolonia 2 gatunków pingwinów – Gentoo, które już dobrze znamy oraz imho najpiękniejszych pingwinów na świecie – pingwinów Adeli (Adela to imię żony jednego z odkrywców Antarktydy)
Niestety pingwiny Adeli sporo wcześniej opuszczają swoje kolonie więc bardzo trudno je znaleźć w marcu. Ale są pojedyncze osobniki Adeli wśród całego stada gentu. Zobaczcie jakie to ślicznochy:
Piękny widok na wylot kanału Lemaire
No oczywiście pingwiny gentu też są wspaniałe
Znajdujemy jednego pingwina kwilącego w szczelinie między skałami. Patrzymy sobie w oczy pamiętając wczorajszą walkę lamparta z pingwinem i organizujemy szybko akcję ratunkową. Uratowany - mamy 1:1
:)
Tak wygląda „autostrada pingwinów” ?
Można tak stać i obserwować kolonię godzinami. Mamy wszyscy na sobie kamizelki ratunkowe dzisiaj, tak zarządził expedition leader, może nas czekać szybka ewakuacja w razie nagłej zmiany pogody – już to przerabialiśmy na Devil Island.
Super, że piszesz , już się cieszę na piękne widoczki z Antarktydy
:D Cenki niestety są już mocno inne , poszły niestety bardzo do góry. Płynęłam Hondiusem we wrześniu, wtedy była Polka w recepcji i druga, bardzo miła w restauracji. Ciekawe czy jeszcze są ?
brzemia napisał:Dlaczego posty nie są rozdzielane? Trudno się czyta wielokrotnie edytowany post.Zabezpieczenie przed botami co piszą 20 postów w 10 sekund robiąc syf co kiedyś bywały. Posty pisane po sobie przez tego samego autora w ciągu 24h są łączone w jeden (jakby ktoś napisał w międzyczasie innego posta to kolejne posty autora by były rozdzielone)
@KarolKwiat Jeszcze z minimum tydzień poczekamy bo 14/03, na końcu wpisu @hiszpan napisał, że kolejny post za dwa tygodnie.Biorąc pod uwagę GDZIE jest, to raczej zrozumiałe.
8-)
To pocieszające, że jest na świecie jeszcze kilka miejsc, gdzie zwierzęta nie mają zbyt dużego pojęcia o ludziach i są nas ciekawe tak samo jak my ich. Oby ten stan trwał.@hiszpan gratulacje, też tam kiedyś będę
;)
seba napisał:@hiszpan Czym robisz foty? Niektore wyglada naprawde mega!Miałem ze sobą Nikona 1 z obiektywem 30-110 (większość zdjęć zwierząt i ptaków jest z tego aparatu), Nikona D800 ze stałym obiektywem 35mm (głównie do krajobrazów) oraz Iphona13pro - do wszystkiego
:) i filmów. Filmy też pojawią się w relacji bo nagrałem naprawdę fajne rzeczy.
Zastanawiam się, czy pomimo wysokich kosztów i swego rodzaju elitarności tego rodzaju rejsów, zdarzają się tam ludzie, którzy sprawiają wrażenie, że nie za bardzo zdają sobie sprawę z tego, gdzie się znaleźli, są jakoś do tego wszystkiego nieprzygotowani (coś a la turyści w klapkach na Giewoncie), albo np. nie stosują się do zasad obcowania z tamtejszą naturą?Życzyć należałoby sobie, żeby pojawiali się tam wyłącznie tacy ludzie, którzy są w pełni świadomi celu i specyfiki wyprawy, ale podejrzewam, że może się przytrafić choćby jakiś nowobogacki z ograniczonym rozumem, który chce po prostu komuś zaimponować, na zasadzie "patrzaj no, gdzie to ja ostatnio byłem... O, a ta foka tutej, co ją trzymie na zdjęciu, to łatwiejsza do złapania, niż te w fokarium na Helu".Jak to na Twoim rejsie wyglądało?
Całe szczęście nikogo takiego w naszej ekipie nie było
:)Dostaliśmy sporą dawkę edukacji jak się zachowywać na lądzie już podczas tranzytu przez Drake'a i naprawdę wszyscy się tego równo trzymali przez całe dwa tygodnie. Jednak większość to byli bardzo wyrobieni turyści doskonali obeznani z przyrodą i jej ochroną. Notabene pomimo wysokich (przynajmniej dla nas w Polsce) kosztów rejsu, spotkałem sporo osób, dla których była to podróż marzeń i odkładali na nią latami. Rekordzistka - nauczycielka dzieci autystycznych ze Szwecji - 5 lat odkładania! Osobną, dużą grupą byli tzw. "birders" czyli miłośnicy ptaków, zachowujący i dający przykład kultury obycia z przyrodą.
Ale miałeś mega szczęścia, że i orki i lampart na wyciągnięcie ręki. Ja orki widziałem tylko chwilę i to już przy kanale Beagle, a lamparta wcale. Lądowań też mało. Dopiero część relacji, a ja już mam niedosyt swojej. No i jak tu nie planować powrotu?
:)
Wielkie dzięki za inspirującą relację! Ubieranie się w te wszystkie warstwy musiało być chyba trochę czasochłonne? Na koniec pytanie w eter - ciekawe, któż to umieścił ten "Kołobrzeg" w Ushuai
:D ?
Swietna relacja, dzieki, zwlaszcza za praktyczne info.Przejrzalam strone Oceanwide Expeditions i ceny spore, ale coz za marzenia slono sie czasem placi. Jak byly rozmieszczane osoby w kajutach, baby razem, panowie razem czy mieszane?Fajne jest to ze tyle narodowosci na jednym malym statku sie spotkalo
Mega. Wyszło Ci dużo ciekawiej niż u mnie. Ja z jednej strony byłem zachwycony, a z drugiej miałem niedosyt z małej liczby lądowań.Może klucz w tym by wziąć dłuższy rejs z Morzem Weddela albo za koło podbiegunowe właśnie.Oby dane było mi kiedyś wrócić. To zdecydowanie najpiękniejszy zakątek Ziemi.PS. Fajnie, że rady się przydały
:)
Świetna relacja
:) Dla mnie fascynujące jest, jakie morze na Antarktydzie potrafi być ciemnehiszpan napisał:Pomimo schyłku ich lata jest tam jednak bardzo zimno. To lodowaty wiatr robi robotę. Czy był tam jakiś termometr na statku? Ciekaw jestem jak bardzo zimno było w tych rejonach
Jeżeli kogoś z Was zmęczyłem taką ilością zdjęć to wrzucam 3 minutowy filmik w skrócie pokazujący highlights tej wyprawyhttps://youtu.be/WxvOrsmKAfE@tropikey - mój rekord ubierania w te wszystkie rzeczy to 3 minuty
:) (jak się spieszyłem do zodiaka na orki)@klapio - termometr pokazywał pomiędzy -5C a +3C stopnie. Ale prawie zawsze wiało i odczuwalna temperatura wynosiła pomiędzy -15C a -20C. @agnieszka.s11 - były osobne kajuty dla kobiet i osobne dla mężczyzn. Nie było mieszania. @Darek M. - fale nie są takie straszne. Ostatniego dnia prawie wszyscy byli na obiedzie. Bujało jak diabli, co chwila leciał jakiś talerz na ziemię ale nikt sobie z tego powodu nie krzywdował. Organizmy się przyzwyczaiły i wcinaliśmy równo wszystko- trzeba tylko było więcej rzeczy trzymać
;)
Ech, trzeba przyznać że miałeś niebywałe szczęście, bo pogoda cudownie dopisała i do tego napotkana ilość zwierząt niesamowita
:)Kilka relacji z Antarktydy było w ostatnim czasie i zgarnąłeś wszystko, Twoje spotkanie z orkami to coś absolutnie niesamowitego, jestem pewna że bym się pobeczała
;)
Wspaniała wyprawa ! Uwielbiam te klimaty, więc przeczytałam i obejrzałam wszystko jednym tchem.. miałeś farta, że tyle zwierzaków widziałeś i to tak bisko , super.No i przepiękne foty , to wspaniała pamiątka.Czy na Hondiusie spotkałeś 2 Polski pracujące na statku ? jedna w recepcji a druga w restauracji . Były jeszcze we wrześniu na pokładzie
nelciowata napisał:Czy na Hondiusie spotkałeś 2 Polski pracujące na statku ? jedna w recepcji a druga w restauracji . Były jeszcze we wrześniu na pokładzieTe Polki były na poprzednim rejsie Hondiusa i nie zostały na mój. Załoga to też był miks narodowościowy - Filipińczycy (ponad połowa załogi), Niemcy, Holendrzy, Ukraińcy, Indonezyjczycy, Rumuni, Rosjanie !!! (kapitan)
Fantastyczna podróż podróż. Świetnie się czyta i podziwia zdjęcia.
Przy okazji mam prośbę o radę - Aerolineas Argentinas - w jaki sposób kupowałeś bilet. Ja próbuję na ich stronie kupić i za każdym razem wyrzuca mi info, że transakcja nie może być procesowana. Nie udało się na żadnej ich stronie i żadną kartą. Za to LATAM beż.problemu:-(
Fantastyczna podróż podróż. Świetnie się czyta i podziwia zdjęcia.
Przy okazji mam prośbę o radę - Aerolineas Argentinas - w jaki sposób kupowałeś bilet. Ja próbuję na ich stronie kupić i za każdym razem wyrzuca mi info, że transakcja nie może być procesowana. Nie udało się na żadnej ich stronie i żadną kartą. Za to LATAM beż.problemu:-(
@rosavonJungingen - bilety na Aerolineas Argentinas kupowałem normalnie na stronie linii. Ale - można dokonać zakupu używając tylko przeglądarki MS Edge i wybierając hiszpańskojęzyczną wersję językową (na angielskiej się nie da jak piszesz). Jak tak ustawisz to da się kupić (ja użyłem MasterCarda z mBanku)
hiszpan napisał:@rosavonJungingen - bilety na Aerolineas Argentinas kupowałem normalnie na stronie linii. Ale - można dokonać zakupu używając tylko przeglądarki MS Edge i wybierając hiszpańskojęzyczną wersję językową (na angielskiej się nie da jak piszesz). Jak tak ustawisz to da się kupić (ja użyłem MasterCarda z mBanku)Dziękuję za podpowiedź. Niestety i tak mi się nie udało. Kupiłem ostatecznie prom z Montevideo do Buenos Aires i następnie LATAM, co się niestety zemściło 4 godzinnym opóźnieniem z EZE do SCL. Ale będę próbował następnym razem, bo Twoje relacje przekonały mnie do odkładanych latami podróży w te strony świata i czekając właśnie w GIG na powrót do domu planuję wrócić - głównie do Argentyny. A tym czasem jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem krótki pobyt w domu i szybki wypad na Grenlandię:-) Dziękuję za inspirację!
Relacja super i zdjęcia przyrody przepiękne, ale uwiecznianie swoich stóp to lekka przesada. Po pierwsze jak na faceta (chyba), to dość dziwne, a po drugie straciłem apetyt na parę godzin.
c.d.nCałe szczęście nikogo takiego w naszej ekipie nie było :)
Dostaliśmy sporą dawkę edukacji jak się zachowywać na lądzie już podczas tranzytu przez Drake'a i naprawdę wszyscy się tego równo trzymali przez całe dwa tygodnie.
Jednak większość to byli bardzo wyrobieni turyści doskonali obeznani z przyrodą i jej ochroną.
Notabene pomimo wysokich (przynajmniej dla nas w Polsce) kosztów rejsu, spotkałem sporo osób, dla których była to podróż marzeń i odkładali na nią latami. Rekordzistka - nauczycielka dzieci autystycznych ze Szwecji - 5 lat odkładania!
Osobną, dużą grupą byli tzw. "birders" czyli miłośnicy ptaków, zachowujący i dający przykład kultury obycia z przyrodą.Lemaire Channel
Płyniemy całą noc i jeszcze o zmierzchu cumujemy przed Lemaire Channel. To bardzo wąski przesmyk i kapitan chce go przepłynąć przy świetle dziennym. Będzie w przesmyku sporo gór lodowych więc trzeba manewrować. Hondius potrafi rozbić mniejsze – co jakiś czas słyszymy głuche uderzenia w dziób ale duże lepiej omijać.
Wstaję o 6 rano, nie ma jeszcze świtu a wlot do kanału Lemaire wygląda w nocy nieziemsko, światło pochodzi z reflektora Hondiusa
Wstaje dzień, niestety bardziej pochmurny i ruszamy przez niesamowicie wąski ale mega widowiskowy przesmyk.
Góry lodowe trzeba omijać, manewrujemy mocno w kanale
Bardzo malownicze miejsce, przydało by się więcej słońca niestety. Krajobraz wygląda bardzo czarno-biało.
Port Charcot
Zaraz za kanałem Lemaire cumujemy. Przed nami Port Charcot, kolejne miejsce lądowania. Wiatr jest słaby więc pakujemy się do zodiaków, przedziera się też w końcu słońce.
W Port Charcot jest kolonia 2 gatunków pingwinów – Gentoo, które już dobrze znamy oraz imho najpiękniejszych pingwinów na świecie – pingwinów Adeli (Adela to imię żony jednego z odkrywców Antarktydy)
Niestety pingwiny Adeli sporo wcześniej opuszczają swoje kolonie więc bardzo trudno je znaleźć w marcu. Ale są pojedyncze osobniki Adeli wśród całego stada gentu. Zobaczcie jakie to ślicznochy:
Piękny widok na wylot kanału Lemaire
No oczywiście pingwiny gentu też są wspaniałe
Znajdujemy jednego pingwina kwilącego w szczelinie między skałami. Patrzymy sobie w oczy pamiętając wczorajszą walkę lamparta z pingwinem i organizujemy szybko akcję ratunkową. Uratowany - mamy 1:1 :)
Tak wygląda „autostrada pingwinów” ?
Można tak stać i obserwować kolonię godzinami. Mamy wszyscy na sobie kamizelki ratunkowe dzisiaj, tak zarządził expedition leader, może nas czekać szybka ewakuacja w razie nagłej zmiany pogody – już to przerabialiśmy na Devil Island.
Mnóstwo ptaków dookoła.