Wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy genialną wprost tikki masalę (hotelowy kucharz to geniusz), przespaliśmy się i ruszyliśmy do Swayambhunath, zwanego też Monkey Temple. Trafiliśmy na jakieś gigantyczne święto, czy też festiwal. Ludzi było co niemiara. Kojarzycie festyny lipcowo-sierpniowe na wsiach? To przemnóżcie to przez 1000 i wyjdzie co tam się działo. Osobiście bardzo mi się to podobało, było głośno, różnokolorowo, śmierdziało wszystkim co się da. Powoli wspinaliśmy się na górę świątyni, a przypominało to najlepsze podejścia na trasie do EBC
;) (po drodze musieliśmy jeszcze kupić bilety – 1000 rupii). Wokół ludzi naprawdę biegało mnóstwo małp. Piły z butelek, przeszukiwały śmieci, żebrały o jedzenie – generalnie śmieszne doświadczenie. Na samym szczycie ludzie modlili się wokół majestatycznej stupy Buddy. Pokręciliśmy się tam jakiś czas i po raz kolejny wróciliśmy do hotelu. Wieczór upłynął na krótkim spacerze w okolicach hotelu, a spać poszliśmy około 20. Kolejny dzień to wizyta w hinduskiej świątyni Pashupatinath. Jest częścią Kathmandu Valley wpisanej na UNESCO. Nie spodziewałem się niczego po tym miejscu, ale to co zobaczyłem wbiło mnie w podłogę. Po ujściu może 30 metrów od wejścia naszym oczom ukazały się stosy na których paliły się ludzkie zwłoki. Mieliśmy szczęście, bo akurat na pierwszym z nich zaczął się rozpalać świeży trup, dopiero co zmarły rano
:mrgreen: Smród też był dośc intensywny, a dym gryzący i przyprawiał o lekkie mdłości. Idąc dalej po schodach trafiliśmy na trochę agresywne małpy domagające się od nas pożywienia. No muszę przyznać, że trochę mnie pokonała ta świątynia i jak Indie okażą się podobne to nie wiem jak ja zwiedzę ten kraj
:)
Wyszliśmy dość szybko po drodze przechodząc po raz kolejny po rzece, która niemiłosiernie waliła gównem. Szybka taksówka i udaliśmy się do największej stupy w Nepalu, czyli Swayambhunath. Oczywiście szybkie bileciki po 1000 rupii za głowę – nie odpuszczają i twardo pilnują
:evil: (chociaż taki protip jak się dobrze pochodzi to można się wślizgnąć z jednej z bocznych uliczek). Stupa robi wrażenie, jest monumentalna i wspaniale wygląda w promieniach słońca. Jest położona wewnątrz okrągłęgo rynku, na którym znajdziemy sklepiki z pamiątkami. Chwilę pochodziliśmy i zawinęliśmy się w stronę Durbar Square. Korek w okolicy był niemiłosierny, a ludzi dziesiątki tysięcy. Radośnie chciałem wkroczyć na plac a tu zonk, kolejne 1000 rupii. Tego było już za dużo, ciągle tylko płać i płać, a wszyscy wokół pakują się za darmo. Pochodziliśmy trochę wokoło. Architektura jest prawie taka sama jak w Bhaktapurze. Od placu do hotelu mieliśmy 25-30 minut, które pokonaliśmy na piechotę przebijając się przez tłumy ludzi i motocykli.
Rutyna wieczorna, czyli jedzonko, spanko i następnego dnia rano udaliśmy się na lotnisko i odlecieliśmy FlyDubaiem w siną dal. Tutaj tak na szybko dodam, że FlyDubai poleciał sobie w kulki, bo cwane stewardessy zablokowały dojścia do kibla z przodu tłumacząc, że to dla nich. Co byście zrobili bo ja zbieram się do napisania skargi na takie praktyki, zwłaszcza że miałem rząd 7 czyli 4 metry do niego, a musiałem pałować na koniec samolotu? W Dubaju mieliśmy trochę czasu, więc poszliśmy do Dubai Mall, który muszę przyznać, że jest spoko, a pobyt w galeriach raczej ciężko znoszę
:( Taksówka do Abu Zabi i 6-godzinny (sic!) lot do Katowic.
Etap 9 – podsumowanie.
Wspaniała to była przygoda. Ciężka i pod górkę, ale widoki i możliwośc takiego bezrozumnego parcia do przodu wynagradza wszystko. Trochę żal tego ostatniego kroku, ale z powodów które już opisałem czasem tak bywa. Nie miałem na to parcia, był to cel który nie musiał być osiągnięty, to nie zawody
;) Polecam Nepal z całego serca. Serdeczni ludzi, ceny to śmiech na sali (poza Khumbu Valley gdzie jest drogo ze względu na to, że wszystko jest targane siłą nóg, Jaków lub helikoptera). Miks kulturowy, fajne jedzenie, można z Nepalu zaatakować Indię, Bhutan (drogo) etc. No z minusów to te ciągłe zimno w nocy na trasie. Poszło chyba 10 stron A4, jak ktoś przebrnął to szacunek i do następnej wyprawy!
:)@tropikey dziękuję bardzo i cieszę się, bo starałem się przedstawić trip w miarę obrazowo
:)
Już mam określony kierunek, moja ukochana część świata
:P Boję się tylko, że przez zawirowania z kontrolerami lotów odwołają mi lot do Paryża i jak tam nie dolecę to jestem w dupie ...@wasil10
Dziękuję
:)
o 9 miałem wylot z KTM
:)@klapio
Dziękuję bardzo
:) Jasne to nie tajemnica i wydaje mi się, że te ceny są stałe - w obie strony KTM-Lukla zapłaciłem 331 euro za osobę
:) (linia Yeti Arilines, czyli Tara - sugerowałem się tym wyborem bo mają fajnie rozwiniętą stronę online i mogłem wszystko zdalnie zrobić)Tradycyjnie pozwalam sobie dorzucić zdjęcia w czarnobieli dla innego zobrazowania Nepalu
:)
No to przychodzę do Was z odcinkiem 1 filmu z Nepalu
:) W tym odcinku troszkę mniej Nepalu, bo jeszcze załapaliśmy się na Dubaj, więc mam nadzieję że będzie spoko
;)
EBC zajął nam 10 dni bez bazy, więc w sumie bez aklimatyzacji dobrze jest liczyć te 11-12 dni (zależnie od formy i tego jak głowa zareaguje). w Nepalu wyszło nam 14 dni, ale byliśmy tylko w Katmandu resztę dni + okoliczne UNESCO.Odcinek 2
:) W nim to ruszamy na szlak do Phakding oraz najniebezpieczniejsze lotnisko świata w Lukli
:)
https://www.youtube.com/watch?v=SusEYGmv07gNie śpię tylko montuję filmy
:P od 3400 m do 4300 - żarty się skończyły
:) Coraz mniej tlenu, nachylenie do Pheriche naprawdę daje w kość, ale te widoki - niepowtarzalne. Tyle jaków i osiołków już w życiu nie zobaczę w takim krótkim czasie
:lol: Zapraszam gorąco jak zawsze
:)
https://youtu.be/pSkLq6iwNr4Dawno nie dodawałem, a tu jeszcze 2 odcinki zostały
:) No więc tak, wycof z 5000 metrów, a dlaczego i jak sam powrót przebiegł no to w filmiku
:)
No wlaśnie też się nad tym zastanawiałem i miałem dokładnie te same rozkminy. Tą trasę robiliśmy można by powiedzieć książkowo z 2 dniami w Namche i Pheriche i jakimiś wejściami aklimatyzacyjnymi. Nie wiem jak to dokładnie jest na Kili, ale nie było tak, że mieliście atak szczytowy, pobyliście tam godzinę i od razu mocno w dół? (może nachylenia są inne i można sobie pozwolić na szybsze pokonanie trasy?)Stolica Nepalu - Katmandu
:) Mnóstwo ludzi, skuterów no i małpek też mnóstwo
;)
https://youtu.be/KuFWIEiht8wCzyli fajnie już było ... Teraz niestety nie dałoby rady zrobić tego na własną rękę.
Pewnie od razu ceny w górę pójdą skoro turysta nie ma wyjścia
:(
@tropikey dziękuję bardzo i cieszę się, bo starałem się przedstawić trip w miarę obrazowo
:)Już mam określony kierunek, moja ukochana część świata
:PBoję się tylko, że przez zawirowania z kontrolerami lotów odwołają mi lot do Paryża i jak tam nie dolecę to jestem w dupie ...
Super relacja. Właśnie zgrywam też swoje fotki i wracają niedawne wspomnienia
:).Wygląda na to, że minęliśmy się w poniedziałek o włos na lotnisku w KTM.
@klapioDziękuję bardzo
:)Jasne to nie tajemnica i wydaje mi się, że te ceny są stałe - w obie strony KTM-Lukla zapłaciłem 331 euro za osobę
:) (linia Yeti Arilines, czyli Tara - sugerowałem się tym wyborem bo mają fajnie rozwiniętą stronę online i mogłem wszystko zdalnie zrobić)
No to przychodzę do Was z odcinkiem 1 filmu z Nepalu
:)W tym odcinku troszkę mniej Nepalu, bo jeszcze załapaliśmy się na Dubaj, więc mam nadzieję że będzie spoko
;)https://www.youtube.com/watch?v=3mqB5bKQ_DA&t=464spozdro
:)
@maximaEBC zajął nam 10 dni bez bazy, więc w sumie bez aklimatyzacji dobrze jest liczyć te 11-12 dni (zależnie od formy i tego jak głowa zareaguje).w Nepalu wyszło nam 14 dni, ale byliśmy tylko w Katmandu resztę dni + okoliczne UNESCO.
Nie śpię tylko montuję filmy
:Pod 3400 m do 4300 - żarty się skończyły
:) Coraz mniej tlenu, nachylenie do Pheriche naprawdę daje w kość, ale te widoki - niepowtarzalne. Tyle jaków i osiołków już w życiu nie zobaczę w takim krótkim czasie
:lol: Zapraszam gorąco jak zawsze
:)https://youtu.be/AEkd6fr_niA?t=1
Dawno nie dodawałem, a tu jeszcze 2 odcinki zostały
:)No więc tak, wycof z 5000 metrów, a dlaczego i jak sam powrót przebiegł no to w filmiku
:)Zapraszam!https://www.youtube.com/watch?v=TtAQ3gxeFlY
irae napisał:@maximaEBC zajął nam 10 dni bez bazy, więc w sumie bez aklimatyzacji dobrze jest liczyć te 11-12 dni (zależnie od formy i tego jak głowa zareaguje).w Nepalu wyszło nam 14 dni, ale byliśmy tylko w Katmandu resztę dni + okoliczne UNESCO.Dosyć dużo czasu jak na wysokość 5300 m. Z czego to wynika? Na Kilimandżaro większość ekip idzie 6 dni (co jest chore moim zdaniem). Ja robiłem w 7 dni, ale faktycznie głowa nieco bolała już drugiego dnia w nocy na 3900 m.
@Darek M.No wlaśnie też się nad tym zastanawiałem i miałem dokładnie te same rozkminy. Tą trasę robiliśmy można by powiedzieć książkowo z 2 dniami w Namche i Pheriche i jakimiś wejściami aklimatyzacyjnymi. Nie wiem jak to dokładnie jest na Kili, ale nie było tak, że mieliście atak szczytowy, pobyliście tam godzinę i od razu mocno w dół? (może nachylenia są inne i można sobie pozwolić na szybsze pokonanie trasy?)
Wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy genialną wprost tikki masalę (hotelowy kucharz to geniusz), przespaliśmy się i ruszyliśmy do Swayambhunath, zwanego też Monkey Temple. Trafiliśmy na jakieś gigantyczne święto, czy też festiwal. Ludzi było co niemiara. Kojarzycie festyny lipcowo-sierpniowe na wsiach? To przemnóżcie to przez 1000 i wyjdzie co tam się działo. Osobiście bardzo mi się to podobało, było głośno, różnokolorowo, śmierdziało wszystkim co się da. Powoli wspinaliśmy się na górę świątyni, a przypominało to najlepsze podejścia na trasie do EBC ;) (po drodze musieliśmy jeszcze kupić bilety – 1000 rupii). Wokół ludzi naprawdę biegało mnóstwo małp. Piły z butelek, przeszukiwały śmieci, żebrały o jedzenie – generalnie śmieszne doświadczenie. Na samym szczycie ludzie modlili się wokół majestatycznej stupy Buddy. Pokręciliśmy się tam jakiś czas i po raz kolejny wróciliśmy do hotelu. Wieczór upłynął na krótkim spacerze w okolicach hotelu, a spać poszliśmy około 20.
Kolejny dzień to wizyta w hinduskiej świątyni Pashupatinath. Jest częścią Kathmandu Valley wpisanej na UNESCO. Nie spodziewałem się niczego po tym miejscu, ale to co zobaczyłem wbiło mnie w podłogę. Po ujściu może 30 metrów od wejścia naszym oczom ukazały się stosy na których paliły się ludzkie zwłoki. Mieliśmy szczęście, bo akurat na pierwszym z nich zaczął się rozpalać świeży trup, dopiero co zmarły rano :mrgreen: Smród też był dośc intensywny, a dym gryzący i przyprawiał o lekkie mdłości. Idąc dalej po schodach trafiliśmy na trochę agresywne małpy domagające się od nas pożywienia. No muszę przyznać, że trochę mnie pokonała ta świątynia i jak Indie okażą się podobne to nie wiem jak ja zwiedzę ten kraj :)
Wyszliśmy dość szybko po drodze przechodząc po raz kolejny po rzece, która niemiłosiernie waliła gównem. Szybka taksówka i udaliśmy się do największej stupy w Nepalu, czyli Swayambhunath. Oczywiście szybkie bileciki po 1000 rupii za głowę – nie odpuszczają i twardo pilnują :evil: (chociaż taki protip jak się dobrze pochodzi to można się wślizgnąć z jednej z bocznych uliczek). Stupa robi wrażenie, jest monumentalna i wspaniale wygląda w promieniach słońca. Jest położona wewnątrz okrągłęgo rynku, na którym znajdziemy sklepiki z pamiątkami.
Chwilę pochodziliśmy i zawinęliśmy się w stronę Durbar Square. Korek w okolicy był niemiłosierny, a ludzi dziesiątki tysięcy. Radośnie chciałem wkroczyć na plac a tu zonk, kolejne 1000 rupii. Tego było już za dużo, ciągle tylko płać i płać, a wszyscy wokół pakują się za darmo. Pochodziliśmy trochę wokoło. Architektura jest prawie taka sama jak w Bhaktapurze. Od placu do hotelu mieliśmy 25-30 minut, które pokonaliśmy na piechotę przebijając się przez tłumy ludzi i motocykli.
Rutyna wieczorna, czyli jedzonko, spanko i następnego dnia rano udaliśmy się na lotnisko i odlecieliśmy FlyDubaiem w siną dal. Tutaj tak na szybko dodam, że FlyDubai poleciał sobie w kulki, bo cwane stewardessy zablokowały dojścia do kibla z przodu tłumacząc, że to dla nich. Co byście zrobili bo ja zbieram się do napisania skargi na takie praktyki, zwłaszcza że miałem rząd 7 czyli 4 metry do niego, a musiałem pałować na koniec samolotu?
W Dubaju mieliśmy trochę czasu, więc poszliśmy do Dubai Mall, który muszę przyznać, że jest spoko, a pobyt w galeriach raczej ciężko znoszę :(
Taksówka do Abu Zabi i 6-godzinny (sic!) lot do Katowic.
Etap 9 – podsumowanie.
Wspaniała to była przygoda. Ciężka i pod górkę, ale widoki i możliwośc takiego bezrozumnego parcia do przodu wynagradza wszystko. Trochę żal tego ostatniego kroku, ale z powodów które już opisałem czasem tak bywa. Nie miałem na to parcia, był to cel który nie musiał być osiągnięty, to nie zawody ;)
Polecam Nepal z całego serca. Serdeczni ludzi, ceny to śmiech na sali (poza Khumbu Valley gdzie jest drogo ze względu na to, że wszystko jest targane siłą nóg, Jaków lub helikoptera). Miks kulturowy, fajne jedzenie, można z Nepalu zaatakować Indię, Bhutan (drogo) etc. No z minusów to te ciągłe zimno w nocy na trasie.
Poszło chyba 10 stron A4, jak ktoś przebrnął to szacunek i do następnej wyprawy! :)@tropikey dziękuję bardzo i cieszę się, bo starałem się przedstawić trip w miarę obrazowo :)
Już mam określony kierunek, moja ukochana część świata :P
Boję się tylko, że przez zawirowania z kontrolerami lotów odwołają mi lot do Paryża i jak tam nie dolecę to jestem w dupie ...@wasil10
Dziękuję :)
o 9 miałem wylot z KTM :)@klapio
Dziękuję bardzo :)
Jasne to nie tajemnica i wydaje mi się, że te ceny są stałe - w obie strony KTM-Lukla zapłaciłem 331 euro za osobę :) (linia Yeti Arilines, czyli Tara - sugerowałem się tym wyborem bo mają fajnie rozwiniętą stronę online i mogłem wszystko zdalnie zrobić)Tradycyjnie pozwalam sobie dorzucić zdjęcia w czarnobieli dla innego zobrazowania Nepalu :)
No to przychodzę do Was z odcinkiem 1 filmu z Nepalu :)
W tym odcinku troszkę mniej Nepalu, bo jeszcze załapaliśmy się na Dubaj, więc mam nadzieję że będzie spoko ;)
https://www.youtube.com/watch?v=3mqB5bKQ_DA&t=464s
pozdro :)@maxima
EBC zajął nam 10 dni bez bazy, więc w sumie bez aklimatyzacji dobrze jest liczyć te 11-12 dni (zależnie od formy i tego jak głowa zareaguje).
w Nepalu wyszło nam 14 dni, ale byliśmy tylko w Katmandu resztę dni + okoliczne UNESCO.Odcinek 2 :)
W nim to ruszamy na szlak do Phakding oraz najniebezpieczniejsze lotnisko świata w Lukli :)
https://www.youtube.com/watch?v=RJIbh4yXZO0&t=1sOdcinek numer 3 :)
Droga do Namche Bazar, coraz wyżej coraz ciężej :)
Zapraszam do obejrzenia jak zawsze gorąco :P
https://www.youtube.com/watch?v=SusEYGmv07gNie śpię tylko montuję filmy :P
od 3400 m do 4300 - żarty się skończyły :) Coraz mniej tlenu, nachylenie do Pheriche naprawdę daje w kość, ale te widoki - niepowtarzalne. Tyle jaków i osiołków już w życiu nie zobaczę w takim krótkim czasie :lol:
Zapraszam gorąco jak zawsze :)
https://youtu.be/AEkd6fr_niA?t=15 odcinek i chyba najlepszy :)
Wysokość ponad 4500 metrów, strasznie polecam ;)
https://youtu.be/pSkLq6iwNr4Dawno nie dodawałem, a tu jeszcze 2 odcinki zostały :)
No więc tak, wycof z 5000 metrów, a dlaczego i jak sam powrót przebiegł no to w filmiku :)
Zapraszam!
https://www.youtube.com/watch?v=TtAQ3gxeFlY@Darek M.
No wlaśnie też się nad tym zastanawiałem i miałem dokładnie te same rozkminy. Tą trasę robiliśmy można by powiedzieć książkowo z 2 dniami w Namche i Pheriche i jakimiś wejściami aklimatyzacyjnymi.
Nie wiem jak to dokładnie jest na Kili, ale nie było tak, że mieliście atak szczytowy, pobyliście tam godzinę i od razu mocno w dół? (może nachylenia są inne i można sobie pozwolić na szybsze pokonanie trasy?)Stolica Nepalu - Katmandu :)
Mnóstwo ludzi, skuterów no i małpek też mnóstwo ;)
https://youtu.be/KuFWIEiht8wCzyli fajnie już było ...
Teraz niestety nie dałoby rady zrobić tego na własną rękę.
Pewnie od razu ceny w górę pójdą skoro turysta nie ma wyjścia :(