+1
marcinsss 14 października 2019 14:08
Image


Co tu robi pies? Pracuje. Co prawda pracę ma dość lekką, bo musi jedynie ładnie wyglądać. Obok psa jest skarbonka i coś tam napisane, w taki sposób, że nie sposób przejść obojętnie i nie dać kilku groszy na pieska. A że ludi się tam przewija codziennie tłum, to myślę, że piesek na siebie zarabia.
Obok buduje się kolejna jurta.


Image

Image

Image

Image


Czasami trzeba się trochę nagimnastykować, żeby dobre zdjęcie wyszło.
Troszkę kwiatów od Asi.


Image

Image

Image

Image

Image


Ciekawostką jest tutejsza toaleta. I jest to pełen wypas, a nie jakaś drewniana szopa, jak ta pod Rysami.
I jeszcze takie duże okno... Głupi tego nie wymyślił.


Image

Image

Image


Obok WC był jeszcze jeden wyciąg, krzesełkowy. Aktualnie nieczynny, wykorzystywany pewnie w sezonie narciarskim. Właśnie trwały na nim ćwiczenia ratowników. Muszę przyznać, że sprawność, z jaką się poruszali robiła wrażenie.


Image

Image

Image

Image

Kiedy się już napatrzyliśmy, to zjeżdżamy w dół, do naszego hotelu. Po drodze możemy obserwować, jak po stoku porusza się kilka ekip sprzątających, które powoli schodząc z góry zbierają wszystkie śmieci.
Wymeldowujemy się z hotelu i idziemy na ekobus, żeby wrócić do cywilizacji. W czasie jazdy jeszcze jedno ciekawe zdarzenie. Ekobus już ruszył w dół, ale jakiś przechodzień zaczął coś sygnalizować kierowcy. Ten się zatrzymał, ale nie był w stanie nic zobaczyć, więc zapytał pasażerów, czy ktoś tam biegnie za autobusem. Pasażerowie chórem potwierdzili, że faktycznie jakaś para z wózkiem dziecięcym macha w kierunku busa. Kierowca westchnął, wrzucił wsteczny i cofnął się jakieś 100 metrów. Spóźnialscy zdążyli jeszcze kupić bilet w kasie, a później wszyscy się poprzesuwali i zrobili miejsce, żeby ta młoda para z wózkiem i małym dzieckiem mogła wejść do środka. Wszystko w bardzo miłej atmosferze. Wszyscy się do siebie uśmiechali i mówili młodym, że mieli szczęście, bo w ostatniej chwili zdążyli.
Nikt nikogo nie wyzywał.
Nikt nie przeklął pod nosem, że mu teraz niewygodnie.
Dziwne... prawda?
Jakoś tego nie widzę w Polsce, w busie nad Morskie Oko na przykład...A co tu się dzieje? Film kręcą?
Niewątpliwie...
Bo dzisiaj będzie filmowo.

https://youtu.be/4kp5v69cSLs

Wysiadamy z Ekobusa i idziemy na autobus miejski. Jedziemy zieloną linią. Nie mam pojęcia, czy to oficjalna nazwa, tak sobie to nagrałem w moich notatkach, może ma jakiś numer. Koszt biletu do centrum to ok. 1,50 PLN od osoby. Autobus jedzie, a jakże, do hotelu Kazakhstan :lol: Też tam pojedziemy, ale to jeszcze nie teraz. Wysiadamy trochę wcześniej, żeby przesiąść się w taxi (Yandex) i dojechać do dworca autobusowego.

Przy okazji - taksówki (Yandex czyli Uber) są w Kazachstanie (i w Kirgistanie) naprawdę tanie. I wygodne. Do aplikacji dodałem kartę Revolut, więc mogę sprawdzić historię. Przejrzałem sobie przed chwilą koszty przejazdów. To przeważnie kwoty rzędu 2, 3 czy 5 PLN. Najdroższy był przejazd z centrum Ałmaty na lotnisko, ok. 17 km, ok. 20 PLN.

Dworzec autobusowy Saryan duży i gwarny. Pytamy jakiegoś, wyglądającego na dobrze poinformowanego, gościa, siedzącego na ławeczce przed wejściem, skąd pojedziemy do Biszkeku.
- Taxi czy marszrutka?
- Taxi
- różnica w cenie niewielka, a wymyśliliśmy sobie że będzie szybciej. Zresztą marszrutki jeżdżą chyba głównie rano i, kurs powrotny, popołudniu. My byliśmy około południa.
"Dobrze poinformowany" machnął ręką w kierunku przeciwnym do dworca.
- Tam Kirgizi stoją.
"Czy Ty mnie aby nie chcesz wystrychnąć na dudka?" - nie wiem czemu przypomniało mi się hasło z jednego z moich ulubionych memów. Idziemy w kierunku machnięcia. Faktycznie przy ulicy stoi kilka aut, różnej wielkości i w różnym stanie. Od razu ktoś nas pyta:
- Kordaj? Biszkek?
Kordaj, to miejscowość, w której się przekracza granicę. Biszkek, to wiadomo.
- Nie wiem, zależy od ceny...
- Kordaj 3.000 tenge, Biszkek 4.000 tenge
Ceny oczywiście od osoby. 230 km i ponad 4h jazdy za 40 PLN. Może być.
Zostaliśmy pokierowani do odpowiedniego auta, którym okazała się być... znowu Toyota, tym razem Hilux. Kierowca, niemłody i bardzo sympatyczny jegomość zapytał, czy chcemy "pod adres" czy na dworzec. Jak "pod adres" to za 45 PLN. No to jedziemy pod adres.
Tylko, że nie od razu.
Przecież taksówka nie będzie na wpół pusta jeździć... Trzeba zaczekać, aż znajdzie się pozostałych dwoje pasażerów.

Informujemy zatem kierowcę, że się na chwilę oddalamy. Plecaki zostawiamy w Toyocie. Ostentacyjnie robię sobie zdjęcie auta. Zdjęcie, żebym wiedział, co w razie czego Policji mówić, a ostentacyjnie, żeby kierowca wiedział, że ja wiem. ;)
Idziemy coś zjeść w budynku dworca. Jest tam taki troszkę z wyglądu dziwny bar, ale jedzenie dają znośne. Wymieniliśmy też w kantorze na dworcu część kazachskich tenge na kirgiskie somy i wracamy do naszej taksówki.
Nie zniknęła. :) Nawet się troszkę zapełniła, bo w aucie siedział jakiś młody chłopak. Nasz kierowca, jak i kilku innych, uprawiali marketing krzyczany. Niestety, dość długo nie było chętnych na przejazd do Biszkeku.

Czekaliśmy siedząc na dworze obok tego całego zamieszania i mieliśmy niezły widok na to, jak to wszystko jest zorganizowane. Nie rozgryzłem do końca zasad, jakie tam panowały, ale widać, że kierowcy ze sobą bardziej współpracują, niż konkurują. Kilka razy były sytuacje, że przekazywali sobie pasażerów. Ostatecznie i do naszego auta znalazł się ostatni, brakujący, piąty element, którym okazała się niestety nie młoda Milla Jovovich, tylko jakaś kazachska babuszka, jadąca do córki do Biszkeku.

Jest komplet - ruszamy.

Niemal całą drogę trwały dyskusje i opowieści. Nasz kierowca okazał się być gawędziarzem, a my okazaliśmy się być główną atrakcją. Najwyraźniej nieczęsto zdarzają się turyści jadący do Kirgistanu. Bo i po co, przecież tam nic nie ma. :lol: Zostaliśmy dość dokładnie wypytani o wszelkie szczegóły naszej podróży, życia w "Ewropejskim Sajuzie", rodzinę, wykształcenie, pracę, ceny aut i mieszkań w Polsce oraz czy nam się podobało w Kazachstanie.
Młody chłopak, który z nami jechał, okazał się być studentem z Turkmenistanu, który studiował w Biszkeku. W Ałmatach znalazł się dlatego, że z Turkmenistanu do Biszkeku nic nie lata. Lata za to do Ałmaty. Jak zaczął opowiadać jak wygląda jego podróż z jakiegoś niedużego miasteczka przy granicy z Iranem, to mi się od razu przypomniało...

https://youtu.be/7PareJXkwX0

No co, miało być filmowo...
Po drodze jakiś krótki przystanek na siku i ew. zakupy jedzenia/picia i lecimy dalej. W pewnym momencie widzę w lusterku, że pan kierowca zaczyna lekko przysypiać, więc zaczynam zadawać dużo trudnych pytań, żeby go jakoś rozruszać. Na szczęście za chwilę już granica.

Na granicy kierowca pokazuje nam, na czym polega różnica między marszrutką, a taksówką.
Pasażerowie marszrutek muszą wysiąść sporo przed granicą i dalej iść na pieszo, z bagażami. Później odstać swoje w kilkunastominutowej kolejce a następnie, po przejściu granicy, nadal z bagażami, odszukać swoją marszrutkę kilkaset metrów od granicy.
Nasze taxi podjeżdża pod samą bramę na granicy, tylko taką jakoś z boku, zamkniętą. Jeden telefon i pojawia się pogranicznik, który otwiera nam tę bramę. Bagaże zostawiamy w aucie, bierzemy tylko paszporty. Kierowca odjeżdża, a pogranicznik nas prowadzi, omijając kolejkę, prosto do okienek. Nie wiem, czy każdy taksówkarz ma takie "wtyki", czy tylko ten nasz, ale poszło bardzo sprawnie.
Musieliśmy jedynie chwilę poczekać na studenta z Turkmenistanu, bo przy wchodzeniu do Kirgistanu jego wzięli gdzieś na bok, na dokładniejszą kontrolę.
Z granicy do Biszkeku to już moment, a do tego, nieprzypadkowo, nasz hotel jest po tej stronie Biszkeku, z której przyjeżdżamy. No właśnie, nasz hotel...

Nasz hotel na tę noc nazywał się Futuro i zdecydowanie zasługuje, żeby go mocno pochwalić. Właściwie wszystkie hotele, które mieliśmy były dobre lub bardzo dobre, ale ten był wybitny. Świetny wystrój, nieskazitelna czystość, przesympatyczna obsługa oraz pyszne żarcie, w tym najlepszy kurczak, jakiego w życiu jadłem.

Image

Czuć, że mięsko było wcześniej trzymane jakiś czas w marynacie czy przyprawach, ryż z dodatkiem różnych ziaren (soczewica?, soja?), mazy z jakiegoś lekko słonego sosu i najważniejsze - ten duży kleks na górze talerza, to sos (konfitura?) z czarnej porzeczki. Niebo w gębie! Za jakieś 15 PLN.
Śniadanie też było pyszne, najlepsze były serowe ciasteczka.
A w kirgizkiej telewizji znajome twarze. :)

Image

Hotel można by spokojnie teleportować do jakiejś europejskiej, topowej lokalizacji i bez wstydu dźwigałby swoje 3*. W sumie, to powinien mieć 4, ale pewnie nie spełnia jakichś tam warunków. Pytałem na recepcji, czy właścicielem jest ktoś z Europy, ale podobno nie, lokalny biznesmen.
- My też podróżujemy po świecie, i wiemy, jak wygląda dobry hotel... - zawstydził mnie trochę recepcjonista. A później okazało się, że zna nawet kilka słów po polsku, bo dłuższy czas (2 lata?) spędził w czeskiej Pradze.
Jedynym minusem hotelu Futuro jest jego lokalizacja - przy jakiejś bocznej uliczce, pośrodku jakiejś kiepskiej dzielnicy. Za to oferują darmowe podwózki do centrum. Nie korzystaliśmy, więc nie wiem jak to wygląda.

Lokalizacja hotelu to nic, w porównaniu z lokalizacją wypożyczalni samochodów, do której jedziemy po pysznym śniadaniu. Znajduje się ona na takim zadupiu i prowadzi tam (jedyna) tak kiepska droga, że taksówkarz kilka razy się pytał, czy na pewno wiemy, gdzie chcemy jechać...

Wypożyczalnia nazywa się Russian Trojka a jej właścicielem i (chyba) jedynym pracownikiem jest Siergiej. Wypożyczalnię bardzo polecam.
Przeglądałem oferty kilku wypożyczalni z Biszkeku. Mocno się zastanawiałem nad Mitsubishi Delice w wersji przystosowanej do spania (taki prawie kamper), polecaną nawet tu na forum (wynajem-samochodow-motocykli,1094,90577&p=965691&hilit=delica#p965691), ale ostatecznie stwierdziłem, że noclegi nie są tu zbyt drogie, za to wynajem tej Delicy i owszem. Igor za Delice życzył sobie $80 za dobę. W Russkiej Trojce, za Mazdę Tribute miałem zapłacić o połowę mniej.

Sergiej (z Russkiej Trojki) mówi płynnie po rosyjsku i po angielsku, ma stronę, na której można zobaczyć jego ofertę i dokonać rezerwacji (http://avtoprokat.kg/start/en/), można też wszystko załatwiać przez WhatsApp. Nie wymagał żadnej przedpłaty, poprosił tylko o przesłanie skanów prawa jazdy i biletów lotniczych, jako potwierdzenie. Kaucja za auto $300. Zresztą wszystko jest na stronie.
Oprócz auta zarezerwowaliśmy trochę gadżetów (stolik, krzesła, kanister, kuchenkę i trochę naczyń, nóż a nawet kartę SIM). Wszystko było dodatkowo płatne, ale jakieś bardzo małe pieniądze.

Przed wyjazdem dobrze się przygotowałem - ściągnąłem z sieci instrukcję obsługi do dokładnie tej wersji Mazdy Tribute, którą mieliśmy jeździć. Poczytałem jak tam działa napęd 4x4, co i jak się włącza i co oznaczają poszczególne kontrolki. Pogrzebałem na forach, jakie są najczęstsze usterki w tym aucie i czym się objawiają. Sprawdziłem, czy wymiana żarówek jest prosta i jak się dostać do koła zapasowego. I na koniec, kiedy już dojechaliśmy do wypożyczalni, to dowiedziałem się, że dostaniemy jednak inne auto. :lol:

Rozmawiając wcześniej z Siergiejem, pisałem, że wolałbym jakieś bardziej terenowe auto, niż ta Mazda, ale żadne nie było dostępne. Gdy przyjechaliśmy, okazało się, że jednak dostanę Mitsubishi Montero Sport. W Polsce bardziej znany jako Pajero.
Psu na budę moje przygotowania, ale z tej zamiany byłem mimo to bardzo zadowolony. Bo to było auto terenowe z prawdziwego zdarzenia, a nie jakiś SUV, co to udaje, że on wszędzie wjedzie...
Oto nasze cudo, ksywa "Misiu" albo "Czołg".

Image

Image

Image

Wszystkie auta powyżej są własnością Siergieja i są do wypożyczenia. W domku obok, gdzie Siergiej ma małe biuro mieszkają też jego rodzice. Od taty dostaliśmy na drogę miskę najprawdziwszych papierówek. :)

Przechodzę krótkie, trzydziestosekundowe, szkolenie z obsługi Misia, pakujemy graty i ruszamy. Na początek bardzo niedaleko, bo trzeba uzupełnić prowiant przed wyjazdem w dzikie rejony. Tuż obok jest Аламедин Базары (Alamedin Bazar) i tam robimy zakupy. Głównie owoce, orzechy, woda, kompot (tak, kompot - tak się nazywał i był napojem w półtoralitrowych butelkach o smaku kompotu wiśniowego albo gruszkowego - pychota), orzechy oraz lepioszki - podstawowe miejscowe pieczywo.

Image

Image

Image

Image

A co to jest to powyżej, Wie ktoś? 8-) Jako podpowiedź - zakupiliśmy, przywieźliśmy do domu i nawet czasami używamy. ;)
Zaopetrzeni i wyekwipowani wyruszamy najpierw w kierunku Issyk-kul, a następnie nad Songköl, gdzie mamy zarezerwowany nocleg. Ostatni (nie licząc tych przed samym wylotem) zarezerwowany z domu.
Tego dnia zrobimy 356 km. Po drodze prawdopodobnie największa flaga, jaką kiedykolwiek widziałem.


Mapa Kg dzień pierwszy.JPG



Image

Do Issyk-kul z założenia jedziemy tylko na moment. Chętnie byśmy zostali dłużej w okolicy, objechali jezioro dookoła, pojechali do Karakolu, odwiedzili kanion Skazka, zobaczyli Siedem Byków czy wybrali się do doliny Kok Jayik. A może nawet spróbowali swoich sił w trekingu do Ala kul. Ale wtedy musielibyśmy zrezygnować z całej reszty. A Pamir na przyciągał coraz mocniej...
Do Issyk-kul zatem jedziemy tylko na moment i tak, aby jak najmniej nadłożyć drogi, do Bałykczy. I właśnie w Bałykczy rozgrywa się akcja filmiku, który rozpoczął tę część relacji i filmiku, który tę część relacji zakończy. Powinienem Wam coś więcej napisać o co tu chodzi i napiszę, ale ponieważ wpis zrobił się zbyt długi, to napiszę w następnym. A teraz sobie obejrzyjcie.

https://youtu.be/rdnOTlPjOmUNawet nie to, że MUSIAŁEM tam iść. Po prostu chciałem zobaczyć, jak wygląda wnętrze tego przybytku. Niewiele jest w Kirgistanie miejsc, gdzie trzeba płacić za wejście.
Ruchem zarządzała jakaś młoda, sądząc po stroju, muzułmanka. Kiedy tylko ktoś wyszedł, szybko wchodziła do środka, zapewne sprawdzić czy czegoś nie ukradł. Albo po sobie nie zostawił jakiejś pamiątki, nie tam, gdzie trzeba.

- Teraz ty kobieto - pokazała na jedyną kobietę wśród oczekujących.

Wskazana szybko weszła do środka i oto chyba po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, gdzie do męskiej toalety jest kolejka, a do damskiej nie. :) Akcja bowiem dzieje się przy płatnej toalecie, tuż przy płatnej plaży w Bałykczy.



Trzech nas zostało w kolejce, czekających, aż ten w środku zakończy "dwójeczkę". Atmosfera była miła i bezstresowa, widocznie nikomu się aż tak bardzo nie śpieszyło. Słonko chwilami przebijało się przez chmury. Z głośników leciała jakaś wakacyjna muzyka. Pierwszy z kolejki rozmawiał z Wąsatym o samochodach. Nuda.
Od strony plaży zbliżał się jakiś wysoki, chudy, w kąpielówkach. Całe ciało miał pokryte jakimiś krostami i strupami. Wąsaty przerwał na chwilę opowieść o zaletach silnika swojej Łady, zmierzył Chudego wzrokiem i zagaił:

- Egzema?

Jedno słowo, a ja przekraczam kolejny stopień wtajemniczenia w zrozumieniu tutejszych ludzi. Oni są nieprawdopodobnie bezpośredni i niewiele jest tu tematów tabu. Wyobrażacie sobie, żeby ktoś w Polsce zaczął rozmowę od takiego pytania?
Chudy odpowiedział, że nie, nie egzema i zaczął tłumaczyć jakieś zawiłości schorzeń dermatologicznych i narzekać na lekarzy, a ja oddałem się zadumie nad skomplikowaną naturą ludzką.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Cały, ponad godzinny pobyt na tej plaży, to było wielkie przeżycie socjologiczne. Czułem się jak podróżnik w czasie. Z tego, co pamiętam, to właśnie tak wyglądały plaże nad morzem, jeziorem czy rzeką w latach 70-80. Te ciotki w kapeluszach i bikini, ci wujowie z papierosem, ci młodzieńcy popisujący się przed dziewczynami skokami do wody i te dziewczyny, które "wcale_na_nich_nie_patrzą_najwyżej_przypadkiem" :) I mnóstwo dzieci, które są jak żywioł i robią wszystko, a żadna matka za nimi nie krzyczy "Nie biegaj, bo się spocisz" i "Nie wchodź do tej brudnej wody". Wszyscy się jakoś tak szczerze uśmiechają i wygląda, że się świetnie bawią.
A uwierzcie, że jest to chyba najbrzydsza plaża, jaką w życiu widziałem.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

- ...
- Ogłuchł?! Chce wejść czy nie? - z zadumy wyrwał mnie głos kierowniczki płatnej toalety przy płatnej, brzydkiej plaży.
- Tak, tak, oczywiście...

Płacę za wejście jakieś 30 groszy, wchodzę i już wiem, że przepłaciłem. Śmierdzi. Wszystko dość mocno zniszczone. Byłem w Indiach czy Afryce i wiem, jak bardzo źle może wyglądać toaleta. Ta jest zdecydowanie lepsza. Niby płytki na ścianie, ale... po płatnej toalecie spodziewałem się więcej, tym bardziej, że niedaleko są bezpłatne toalety przenośne (coś jak toi toi).
Jest i polski akcent - producentem ceramiki jest Cersanit. :)

Opuszczam jak najszybciej ten przybytek i ogólnie zaczynamy się zbierać z plaży. Mimo tego, że plaża brzydka, to nie żałuję, że spędziliśmy tu tyle czasu. Wrzucam bardzo dużo zdjęć z tej plaży. Może nawet za dużo, ale chciałbym, żeby udało Wam się poczuć ten klimat...

Kiedy już wychodzimy z plaży ma miejsce akcja z przestawianiem auta z poprzedniego wpisu. Nie mam pojęcia, czemu ta ekipa filmowa jechała tym spalinowozem, ale źle zaparkowane auto skutecznie ich zatrzymało. Spalinowóz zaczął donośnie "drzeć ryja", żeby wezwać kierowcę, ale ten pewnie zbyt dobrze się bawił na plaży. Pojawiło się za to kilku innych, uczynnych mężczyzn i jak widać rozwiązali problem.

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (35)

bubu69 27 października 2019 23:04 Odpowiedz
Relacja zapowiada się świetnie :), z niecierpliwością czekam na dalsze wpisy, zwłaszcza z Kirgistanu (i zdjęcia :))! Już wiem, że trzeba tam koniecznie pojechać, być może Waszymi śladami i tak na wariata, też to lubimy :P. Niestety nie znamy rosyjskiego, więc jak zatrzyma nas policja, to 3 lata więzienia w szpitalu jak nic :P (cały czas nie mogę ze śmiechu z Waszych przygód ;P). Ale faktycznie jak już człowiek ogarnie jedną taką większą i dalszą wyprawę (jak do USA) to potem reszta wydaje się pestką (czyli np.brak bukowania noclegów w KIRGISTANIE (!), przecież jakoś sobie poradzimy :P) :lol: . Ciekawe co było dalej :)!
marcinsss 28 października 2019 16:58 Odpowiedz
@Bubu69 Dzięki! Sam z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy. Niestety, nie chcą się same napisać. :( Co do noclegów, to zupełny luz, tam booking działa tak samo, jak wszędzie indziej. Na google maps też można hotele znaleźć... Tylko ten rosyjski - to naprawdę bardzo pomagało. Raz, że organizacyjnie, dwa - towarzysko.
adamek 31 października 2019 12:53 Odpowiedz
widze, że kundelek spod jurty na Talgarze rośnie jak na drożdżach. W czerwcu to była mała kulka
ewaolivka 31 października 2019 22:57 Odpowiedz
Przyjemna relacja i zdjęcia. Szczególnie z kwiatkami :) , też lubię. A to, co kupiliście i używacie mi wygląda na cukier kandyzowany.
marcinsss 31 października 2019 22:57 Odpowiedz
@ewaolivka Dokładnie, to cukier. :)
cubero4 1 listopada 2019 18:09 Odpowiedz
Super relacja! nie to co moja... Teraz żałuję że nie miałem okazji zobaczyć tego wszystkiego wokół Ałmaty, no ale wszystkiego się nie da zobaczyć :)
marcinsss 1 listopada 2019 19:39 Odpowiedz
A ja żałuję, że nie starczyło nam czasu na odwiedzenie Uzbekistanu. :lol:Tak jak mówisz, nie da się wszystkiego zobaczyć. Dzięki temu jest dobry pretekst, żeby wrócić. :)
dorotay 3 listopada 2019 03:38 Odpowiedz
Ja caly czas glowkuje co to jest to co kupiliscie do domu :)))) Wyglada na jakies bursztyny z mydla glicerynowego ;) A w ogole to zaluje, ze nie pojechaliscie do Uzbekistanu, bo byloby cudownie poczytac relacje i z tamtad !
dorotay 3 listopada 2019 05:08 Odpowiedz
Ja caly czas glowkuje co to jest to co kupiliscie do domu :)))) Wyglada na jakies bursztyny z mydla glicerynowego ;) A w ogole to zaluje, ze nie pojechaliscie do Uzbekistanu, bo byloby cudownie poczytac relacje i z tamtad !
marcinsss 3 listopada 2019 08:10 Odpowiedz
@DorotaY Popatrz wyżej - ewaolivka już "wygłówkowała", że to cukier. :)Co do Uzbekistanu, to właśnie się zastanawiamy, czy w następne wakacje nie uzupełnić pozostałych poradzieckich stanów (Uzbekistan, Tadżykistan). :) Inną alternatywą, którą bardzo poważnie rozważamy, myślę, że też dla Ciebie interesującą, jest opcja wyjazdu do Kanady. :lol::Co do poczytania relacji z Uzbekistanu, to jest tu na forum kilka. Na przykład relacja Cubero4: azja-srodkowa-zabim-skokiem,215,146077albo, nie tylko moim zdaniem, rewelacyjnie napisana i ze świetnymi zdjęciami relacja nenyan: kirgistan-uzbekistan-tadzykistan-od-pamiru-po-m-aralskie,215,120523Czytania wystarczy na kilka zimowych wieczorów. :)
brunoj 19 listopada 2019 10:23 Odpowiedz
Fajna ta mapka. Muszę to rozpracować.
marcinsss 19 listopada 2019 12:16 Odpowiedz
BrunoJ napisał:Fajna ta mapka. ...Masz na myśli #relive czy historie z google maps? :lol:Domyślam się, że raczej to pierwsze. Żebyś nie musiał za dużo rozpracowywać - ja po kilku różnych próbach uznałem, że dla mnie najodpowiedniejszy jest następujący schemat działania:1. Ścieżkę w telefonie zapisuję za pomocą endomondo. Relive też potrafi to robić, ale wiele razy mi się wieszało.2. Po drodze robię kilka zdjęć, najlepiej tym samym telefonem, którym zapisuję ścieżkę.3. Efekt końcowy "robi się sam" w aplikacji #relive. Apka jest darmowa w wersji podstawowej (niska rozdzielczość, brak muzyki, krótkie filmy) albo płatna (nie pamiętam ile). Można wziąć wersję pełną na miesiąc na próbę za darmo.
brunoj 19 listopada 2019 15:52 Odpowiedz
Dzięki. Tak, chodziło o relive. Wstępnie już czytałem. Pomacam coś jak. Tylko chyba telefon będę musiał po mału wymienić bo od tych wszystkich apek w tle to bateria przestaje trzymać ;)
orchidea04 21 listopada 2019 21:48 Odpowiedz
To computer science to, w duzym uproszczeniu, informatyka :)
marcinsss 21 listopada 2019 23:41 Odpowiedz
:lol: Tak w dużym uproszczeniu, to wiem, bo sam coś takiego kończyłem jakieś dwadzieścia kilka lat temu. Tyle, że świat idzie na przód i teraz są tysiące najróżniejszych specjalizacji. Nie drążyłem, czy pan Amerykanin uczył ogólnie obsługi komputera, czy też był specjalistą od nierelacyjnych baz danych, programowania w C/C++ czy może tworzenia modeli 3D.
orchidea04 22 listopada 2019 11:51 Odpowiedz
Ty lepiej kończ tą relację bo zastanie Cię grudzień :p
marcinsss 22 listopada 2019 12:38 Odpowiedz
Ehhh... czasu brakuje. W weekend na pewno pojadę dalej, ale do końca jeszcze co najmniej 4 części będą.
bozenak 22 listopada 2019 20:35 Odpowiedz
Super relacja :D . Bardzo mi się zachciało jechać tam gdzie nic nie ma ;) . Zdjęcia tez fantastyczne. Czekam na więcej.
bubu69 6 grudnia 2019 09:31 Odpowiedz
Jakie tam są piękne widoki :o !!! Za to przygody macie równie ciekawe :P. Podziwiam, że nie odpuszczacie i kombinujecie dalej, żeby dostać przepustki :) i wszystko pod okiem uzbrojonych strażników :P. Super relacja!
stasiek-t 14 grudnia 2019 20:48 Odpowiedz
marcinsss napisał: Se tą przepustkę w ramkę mogę oprawić. Jedynie do tego się przyda. E tam. Warto było. Już choćby dla samej formułki: "marcinsss razem z 1 człowiekiem". Możesz się poczuć jak jakiś Terminator czy coś... ;)
bubu69 16 grudnia 2019 05:08 Odpowiedz
:lol: Ja pierdz..., no weź :P! Ale najważniejsze, że załatwiłeś, to ich sprawa, że zwinęli posterunek :P, ale wiem co czujesz :lol:
buby 28 grudnia 2019 19:05 Odpowiedz
Ej, ale będzie kontynuacja? ;)Świętna relacja :)
marcinsss 28 grudnia 2019 22:14 Odpowiedz
Będzie, będzie...Na razie okres świąteczny, teraz siedzę na kilka dni w Norwegii, a do tego mnóstwo czasu zajmuje przygotowanie kolejnego wyjazdu (HKG + Filipiny). :)No ale w styczniu muszę skończyć.
orchidea04 30 grudnia 2019 05:08 Odpowiedz
Dopiero co mówilam, ze zaskoczy Cie grudzien, a tu styczen sie zbliza :lol:
ananas 1 marca 2020 23:40 Odpowiedz
Nie daj czekaj na kolejną część tak długo :) Świetnie się czyta, to styl, który lubię- w razie czego pierwszą chętną na książkę już macie ;) Tylko koniecznie z toną zdjęć, bo są cudne!
jerzy5 7 czerwca 2020 02:02 Odpowiedz
Piekna relacja oby byla przede mną
popcarol 6 listopada 2020 15:05 Odpowiedz
Rewelacja! Ale przygody :) No to hop Kirgistan blisko czołówki mojej listy wyjazdów ;) :P :P dziękuję!!!
obisananna 9 listopada 2020 09:29 Odpowiedz
Super relacja, aż chciałoby się móc ruszyć gdzieś przed siebie już teraz.
jerzy5 3 lutego 2021 00:49 Odpowiedz
Kocham wschod, wiec na tą relacje głosuje i mam nadzieje że tam będę...
marcinsss 3 lutego 2021 07:56 Odpowiedz
@jerzy5 Dziękuję.Wśród ponad 50 odwiedzonych krajów, Kirgistan jest jednym z niewielu, do których bardzo chciałbym wrócić. I wrócę.Tym razem łącząc go z Uzbekistanem i Tadżykistanem. :)
cccc 24 czerwca 2021 23:08 Odpowiedz
marcinsss napisał:Za to auto na wypasie :) UAZ-452, prawdopodobnie starszy od kierowcy. Ale sprawny. Trochę mu tylko przy większym obciążeniu jedynka "wylata", ale jak się ręką trzyma, to się da pod każdą górkę podjechać.Marcin no nie, to ja tyle kasy w ostrej walucie wydalem, aby zobaczyc Buchanke, a Ty mogles sie nawet przejechac 60-letnia Buchanka. Anyway swietna relacja i gratulacje! cccc napisał:Moim marzeniem bylo rowniez zobaczyc Buchankemiesiac-w-podrozy-ktora-mi-sie-przysnila,214,127564&p=1445765#p1445765Pozdrawiam cieplutko.
marcinsss 25 czerwca 2021 05:08 Odpowiedz
@cccc Jeśli w ciągu najbliższych 10 lat wybierzesz się w tamte rejony, to niewątpliwie ten UAZ dalej będzie tam kursował do jeziora. A jak grzecznie poprosisz, to pewnie nawet będziesz mógł zasiąść za jego kierownicą. :)
cccc 25 czerwca 2021 05:08 Odpowiedz
@marcinsss w Kirgistanie jest takie powiedzenie, ze Buchanka nie do zdarcia, nawet po domach przejedzie, mysle, ze nawet za 15 lat moze jeszcze jezdzic. Jak sam pojade to nie bede mial mozliwosci dac zarobic kierowcy z napiwkiem.Gdybym nie musial znow do A to bym jutro pojechal. Btw dzieki, ze zabrales tych Biednych ludzi, masz plusa. :)Dobrej nocki.
marcinsss 25 czerwca 2021 12:08 Odpowiedz
@cccc Tym razem zupełnie się z Tobą nie zgadzam. :)1. Jeżeli kierowca pozwoli Ci prowadzić jego samochód (i jednocześnie, być może jedyne, źródło utrzymania), to napiwek powinien być przynajmniej podwójny. :)2. Nie zabrałem tych ludzi, bo byli biedni, tylko dlatego, że potrzebowali zabrania. Czy gdyby byli bogaci, to frajda ze zrobionej im przysługi byłaby mniejsza? Zresztą, kto wie, może na warunki Kirgiskie wcale nie byli biedni? :)
cccc 25 czerwca 2021 12:08 Odpowiedz
@marcinsss nie przejmuj sie tak, bedzie dobrze, potrafie cieszyc sie z malych rzeczy, mi wystarczy, jak tylko wejde do srodka i chetnie porzadnie wynagrodze. :) Nikt nie bedzie mial krzywdy na pewno. Zreszta mam juz dogadane, ze nastepnym razem wycieczka w gory Buchanka i po drodze bedziemy zabierac stopem Wszystkich, kto tylko nas zatrzyma, czy biednych czy bogatych. Ja nie oceniam ludzi po stanie konta, tylko albo ktos jest sympatyczny albo nie. Nawet bogaty moze okazac sie Biednym, gdy potrzebuje pomocy. W Son Kul wlasciciel campu z kanistrem w reku poprosil, czy go nie podwieziemy do Naryn, bo tam stalo jego auto. Kierowca zapytal mnie o zgode i sie oczywiscie zgodzilem. :) Po drodze sympatyczny starszy Pan chwalil sie, ze ma 100 owiec, a ilosci koni to nie pamietam, ale podkreslal, ze sa bogatsi od niego. Pozdr. i milego dnia.