Po wizycie na wieży, udajemy się na spacer przez centrum na kolejny punkt widokowy tutaj (http://f4f.pl/bit/16397), gdzie odpoczywamy trochę na ławce.
Następnie przez Prince's Island Park idziemy pod Peace Bridge, skąd ponownie idziemy na centrum. Udając się w stronę auta, pojawiają się pierwsze krople deszczu. Wpadamy na chwilę do Dollaramy (232 8 Ave SW Venator Building, Calgary, AB, Kanada), gdzie kupujemy proste magnesy z napisem Canada za 1.5 CAD. Po opuszczeniu sklepu, już wiemy że dzisiejsze popołudnie mamy z głowy, leje jak z cebra. Szybkim krokiem zbieramy się do auta i jedziemy na obiad do Peters' Drive-In, gdzie za 2 kanapki (podwójne cheasyburgery), milkshake i pepsi płacimy 20.59 CAD. Postanawiamy także udać się jeszcze raz do CrossIron Mills, no bo i tak pada.
Po spędzeniu trochę czasu w centrum, jedziemy do hotelu w końcu się zameldować, a po drodze zahaczamy o liquor store. Szybki check-in, dostajemy pokój na 3 piętrze (319), net tutaj nie działa w ogóle :/. Więc włączamy mecz i zaczynamy się pakować. Korzystamy z tego, że pogoda się poprawiła i jedziemy po raz kolejny na Scotsman's Hill, gdzie robimy sobie pamiątkowe foto w kapeluszach, kupionych w Dollaramie (3 CAD/sztuka). Ostatnią kolację spędzamy ponownie w Carl's Jr, tym razem kupując zestaw z 5.99 CAD (kanapka, małe frytki i mały napój). W hotelu jesteśmy koło 22, a spać idziemy po północy. Rano zbieramy się na lotnisko, gdzie oddajemy auto i czas do odlotu spędzamy w saloniku na PP (Chinook Lounge). Mimo iż nie mieliśmy idealnej pogody przez cały wyjazd, do kraju wracamy zadowoleni.
tom971 napisał:JIK Ale Sikor!A co z LH? Da się lubić Ale 5* to to nie jest , hę ?Po ile to z MXP chodzilo? Czy w Kanadzie w salonikach patrze na BP ?Też podłączam się do pytania o koszt. Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
Dobra na szybko bo wstalem
;)Siko - Swatch za jakieś 250 złotówek
;) Patrzą na BP w salonikach, ostatnio LH leciałem z LAX do FRA, ale uważam że serwis poszedł do góry. Jedzenie smaczniejsze (ma smak
;)) Bilety kupowałem za jakieś 14xx zlotowke za osobę. Wiem że potem był wrzut od AC z tanimi lotami do YVR, ale kto by się spodziewał, a dwa wiadomo jak jest przy takich wrzutkach.
urodzony w latach 70tych ...nikt cholera nie używał słowa sikor . przepraszam JIK za zaśmiecanie watku, moze warto to wydzielić w osobnym temacie chetnie przyswoje inne okolosikorowe zwroty
:)
Don_Bartoss napisał:Grypsera nie jest izolatem językowym. Z gwarą miejską wzajemnie się przenikają.Polecam interesującą książkę Kamińskiego pt. "Gry więzienne". Jest trochę o grypsowaniu.@JIK przepraszam za offtop a rellacja zapowiada się fajnie.
Grypsera nie jest izolatem językowym, ale skoro już dotknęliśmy tego tematu, to powiedzcie, czy w swoich podróżach zwracacie uwagę na takie kwestie jak niedopasowanie genetyczne albo leksykalne? Nie jest o to tak wcale łatwo, ale wiele ułatwia serwis: http://www.ethnologue.comOsobiście, z takimi przypadkami spotkałem się w północnym Pakistanie, w Dolinie Hunza, a wcześniej w Dolinie Naltar w mniejszej skali. Ci ludzie wyglądają jak my - są biali, zdarzają się wśród nich blondyni, niczym nie nawiązują do urody indyjskiej. Jest jeden wyjątek: są bardziej osmagani słońcem i starzeją się szybciej.W internecie można znaleźć źródła wskazujące na to, że słowo "Himalaje" jest wyrazem polskiego pochodzenia. "Hima" pochodzi od naszego "zima", a "laje" od polskiego "położyć", "zalegać", "leżeć". Himalaje to po prostu obszar zalegania śniegu. Nie jestem w stanie ocenić wiarygodności tych źródeł.O Prapolakach mówi się "Lechici" - w tym kontekście innego znaczenia nabiera nazwa indyjskiego miasta Leh. Gdzie położonego? Oczywiście w Himalajach (Wysokich)...To wszystko jest niezwykle interesujące, ale jednocześnie wymaga ogromu pracy własnej i odporności na popadanie w paranoję.
Don_Bartoss napisał: Kiedyś bawiłem się programem Past3, który wskazał, że najbliżsi genetycznie jesteśmy Białorusinom oraz Rosjanom z regionu Smoleńska. Niestety, baza danych przestała mi działać i szukam nowej by sprawdzić jak wypadają Hunzowie.Mnie z kolei mówiono dawno temu na wycieczce do NRD (okolice Senftenbergu), że najbliżej nam genetycznie właśnie do Serbołużyczan. Ale popieram, że to temat na osobny wątek.
;)
Dzięki za relację.Lecimy do Calgary w przyszłą niedzielę. Z dokładnie taką samą motywacją, sprawdzić czy ten widok szczytów na tle turkusowego jeziora wygląda na żywo tak jak na zdjęciach:)Tylko lecimy z dwójką małych dzieciaków. Na pierwsze 3 dni mamy kemping w Lake Louise, dalej - zobaczymy. Plan jest też żeby uderzyć do USA.Widzę, że mieszkasz w Canmore Inn & Suites, ile z ciekawości nocleg Cię wyniósł?Mamy ten kemping ale zastanawiam się nad planem B w razie gdyby pogoda się miała załamać a ceny hoteli w okolicach są masakryczne...Jak wygląda kwestia jedzenia w okolicach Lake Louise? Są jakieś sensowne cenowo opcje?
Bardzo przydatna relacja, dużo szczegółów, świetnie zdjęcia - mam nadzieje, że będzie inspiracją dla innych, bo ten region Kanady jest po prostu piękny!
Świetnie się czytało, i gratulacje za spotkanie niedźwiedzia mi się to niestety nie udało. Świetne fotki. Jednak rzucam wyzwanie następnym razem w zimę i w Adidasach.
:P viewtopic.php?p=860326#p860326
@macio106 aż takich hardcorem "chyba" nie jestem
:P Kanada to w sumie inny wymiar Ameryki Północnej, z miłą chęcią bym tam wrócił lub bardziej na północ.
Stasiek_T napisał:Wszystkie zdjęcia dobre, ale jedno to mi się skojarzyło z filmem. Spokojnie można by tam wpuścić Nicholsona z siekierą i nakręcić "Lśnienie".Tutaj:Hotel Panorama
;)Też mi się bardzo podobają zarówno zdjęcia, jak i relacja, a za to mam jakieś skojarzenia między avatarem autora, a tym zdjęciem
8-):JIK napisał:[...]
Ja miałem pełne 3 dni i wydaje mi się, że więcej udało mi się zobaczyć. Szkoda omijać Jasper i Yoho.Jakby ktoś chciał zobaczyć zdjęcia z września i w pełnym słońcu to zapraszam http://www.piotrwasil.com/?zdjecia=kanada
:-)
@cart nie chce się prześcigać, kto widział więcej a kto mniej. Co do ww. parków, to na Jasper nie miałem jakiegoś ciśnienia (miałem na parę szlaków, których nie udało mi się zrobić m.in. przez warunki atmosferyczne), a w Yoho byłem nad Emerald Lake. Planowałem także wizytę nad Lake O’Hara i trial ale sezon na to jezioro zaczynał się w drugiej połowie czerwca + trzeba bookować shuttle (płatny) z parkingu przy głównej drodze nad jezioro. Nie można samemu podjechać autem pod O'harę.
Nie no jasne, każdy zwiedza jak chce. Pisałem, że szkoda, bo te parki są połączone, a w Jasper są naprawdę ekstra miejsca. No i Takakkaw Falls w Yoho też wyrywa z butów. Jak już się tam jest to warto.Ja pamiętam, że miałem mega jet laga (leciałem Frankfurt-Calgary bezpośrednio) i zwiedzanie zaczynałem jeszcze przed świtem. Pogoda jest tam bardzo ważna, najlepsza chyba w sierpniu i wrześniu.
Siema @szalona ostryga noclegi w przystępnych cenach idzie znaleźć, jedzenie też znośne bo do wyboru jest sporo sieciówek (Carl's Jr, Wendy's) no i są Walmarty, gdzie można zrobić tanio zakupu. Wjazd na wieżę widokową też w dobrej cenie (tylko 18 CAD).
Po wizycie na wieży, udajemy się na spacer przez centrum na kolejny punkt widokowy tutaj (http://f4f.pl/bit/16397), gdzie odpoczywamy trochę na ławce.
Następnie przez Prince's Island Park idziemy pod Peace Bridge, skąd ponownie idziemy na centrum. Udając się w stronę auta, pojawiają się pierwsze krople deszczu. Wpadamy na chwilę do Dollaramy (232 8 Ave SW Venator Building, Calgary, AB, Kanada), gdzie kupujemy proste magnesy z napisem Canada za 1.5 CAD. Po opuszczeniu sklepu, już wiemy że dzisiejsze popołudnie mamy z głowy, leje jak z cebra. Szybkim krokiem zbieramy się do auta i jedziemy na obiad do Peters' Drive-In, gdzie za 2 kanapki (podwójne cheasyburgery), milkshake i pepsi płacimy 20.59 CAD. Postanawiamy także udać się jeszcze raz do CrossIron Mills, no bo i tak pada.
Po spędzeniu trochę czasu w centrum, jedziemy do hotelu w końcu się zameldować, a po drodze zahaczamy o liquor store. Szybki check-in, dostajemy pokój na 3 piętrze (319), net tutaj nie działa w ogóle :/. Więc włączamy mecz i zaczynamy się pakować. Korzystamy z tego, że pogoda się poprawiła i jedziemy po raz kolejny na Scotsman's Hill, gdzie robimy sobie pamiątkowe foto w kapeluszach, kupionych w Dollaramie (3 CAD/sztuka). Ostatnią kolację spędzamy ponownie w Carl's Jr, tym razem kupując zestaw z 5.99 CAD (kanapka, małe frytki i mały napój). W hotelu jesteśmy koło 22, a spać idziemy po północy. Rano zbieramy się na lotnisko, gdzie oddajemy auto i czas do odlotu spędzamy w saloniku na PP (Chinook Lounge). Mimo iż nie mieliśmy idealnej pogody przez cały wyjazd, do kraju wracamy zadowoleni.