0
Zeus 17 stycznia 2018 20:00
1.jpg



Chciałbym zobaczyć Stepanakert za dnia. Myśląc ze zobaczę powtórki Mostaru, tak jak myślałem.
Byłem w błędzie. Oprócz paru zostawionych na amen budynków, życie toczy się dalej. Tak jak w Erywaniu.


2.jpg




3.jpg



I tak znalazłem się na parku Stepana Szaumiana, działacza partii bolszewickiej.


4.jpg



Miasto imieniem jego, nazwali własnie to miasto, Stepanakert.


5.jpg



Parlament z godłem Górskiego Karabachu


6.jpg



I obok znajduje się muzeum historii Górskiego Karabachu/Arcachu.

Wejście za darmo, i warto odwiedzić. Znajduje się historia tego regionu, od czasów starożytności aż do dziś, z wielką dawką, jacy to Azerowie byli źli.
Jak to w Armenii przystało, cały czas będzie chodził za tobą. Tutaj tez nie był wyjątkiem, bo pracownica chodziła za mną, ale nie miała chęci opowiedzieć coś o tym muzeum.

No nic. 30 minut, pocztówki kupione, i jedziemy do "Azerskiego" miasta Shusha. Blisko położony do Stepankert, parę minut (i dramów) autobusem.

Szuszi (kiedyś stolicą Karabachu Górskiego) przez wiele lata zmienił wiele razy ręce panowania. Raz był muzułmański pod panowaniem Azerów raz chrześcijański i panowali Ormianie. Ale cały czas był ważnym węzłem karawanów do Persji, mając około 10 karawanserajów.

Problemy w tym mieście rozpoczęły się, na początku XX wieku. Pierwsze pogromy zaczęły się jeszcze za czasów Czara, kiedy i Azerowie i Ormianie żądali autonomii/niepodległości i problemy religijne, a w 1920 Azerowie zdobili miasto dokonali rzeż ludności ormianskiej.

Miasto stało się słynne, w wojnie 1992, kiedy Azerowie otoczyli całą górę liczą ze miasto się podda, Ormianie dokonali Blitzkriega i zaskoczyli Azerów i zarazem najemników Czeczeńskich, zdobywając ostatnią twierdzę Arcachu.

Wjeżdżając do miasta, stoi pamiętny T-72 z tej wojny.

Miasto przywitało mnie mgłą


7.jpg



Taką, którą myślałem ze na 100% kierowca autobusu zderzy się z jakimś innym samochodem.

Miejsce które wpada w oku, jako pierwsze to twierdza Szuszi


8.jpg




9.jpg




10.jpg




11.jpg




12.jpg



I niestety, skutki tej wojny widzoczne są tu


13.jpg




14.jpg




15.jpg



I bieda która tu króluje. Sporo domów jest zdewastowanych lub opustoszonych a liczne meczety zdewastowane.

Tak jak meczet Aşağı Gövhər ağa


16.jpg




22.jpg



Gdzie zwiedzając go, zrobiłem spore odkrycie, czyli znalazłem tablicę w 3 językach (Ormianski, Azerki i ruski): Uwaga Miny!
Wróciłem tymi samymi krokami do tyłu, jak tam wlazłem.

No i meczet Yuxarı Gövhar Ağa


21.jpg



Nie opodal meczetu Yuxarı, znajduje się etnograficzne muzeum Szuszi, gdzie pracownicy muzeum, zapraszają otwartymi rękoma i oprowadzają po cały muzeum, tłumacząc historie tego miasta i odpowiadając na pytania (po angielsku albo rosyjsku)
Tam się dowiedziałem, ze pierwsze dywany powstały przez Ormian w Szuszie (a jakże) ale i o meczetach.

W Szuszie znajdowały się 14 meczetów, większość z 18 wieku, ale niestety przez wojnę zostały zniszczone przez wojsko ale i ludność ormiańską. Dopiero ostatnie lata, UNESCO prosił miejscowych o rekonstrukcje (dostali dofinansowanie) jako zabytek historyczny. Nie przyjęli to z uśmiechem, ale wyjścia nie mieli, i ratują co mogą.

Wracam znów na ulicach Szuszi spoglądając.


17.jpg




18.jpg




19.jpg




20.jpg



I tak, wracam, mieszanymi uczuciami, do Stepanakertu

https://www.youtube.com/watch?v=T8YluAMCRT8Łatwiej jest wejść na górę Ararat, niż wydostać się o własnych siłach z piwnic Araratu.

Erywań/Երևան
Różowe miasto


Pobudka tym razem beż ból głowy. Było delikatnie dzień przed. 0.3l na głowę. Bali się ze nie wstanę do busika. Spakowany w prowiant, dziękuję ich za gościnność i idę piechotą do dworca w Stepanakercie.

Tam pierwszy szok. Liczyłem ze będę jechać jakimś dewastowanym busem, a tu niespodzianka, nowiutki mercedes sprinter.
Do tego bilety numerowane (SZOK, jak na Kaukaz).

Wsiadam do busa, i punktualnie odjeżdżamy. Komplet, do tego tylko jako dziwny innostrajca.

Po godziny jazdy, i licznych serpentyn, dojeżdżamy do przejścia Tegh – Berdadzor, gdzie "zadowolony" kierowca, mówi ze mam wysiąść i do kontroli granicznej.


border.jpg



Stojąc w kolejce do kontroli


border2.jpg



Zrozumiałem radość kierowca.
Chciał tylko "kurit"

Po "formalnościach" jedziemy dalej.

Droga dalej, serpentynowa, dziwnym trafem ze wszyscy są ok. Nikomu głowa nie kręci, nie bierze na wymioty. No szacun!

W połowę drogi, kolejny postój, dłuższy na coś na ząb. Biorę po pizze i wychodzę popstrykać piękno tego regionu, z dodanym jesiennym kolorach


01.jpg




02.jpg



I koło południa, już wita nas tłok Erywaniu i chaos dworca Kilikia.

Bagaż na plecy, i szukam transportu do hostelu po 30 minut, już zameldowany w Frendship hostel.
Bardzo przyjemni hostel, prowadzone przez młode (i prześliczne) ormianki, blisko marketów i głównego placu.
Zostawiam plecak, i idę na zwiedzanie.


1.jpg



I widzę znów, ten różowy, piękny kolor. Słynny tuf, z którego pół Erywania został zbudowany


2.jpg



Tuf był ważnym elementem (nie patrząc i materiałem), kiedy na początku XX wieku napływali liczny Ormianie, żeby zamieszkać w Erywaniu.

Główna osoba, odpowiedzialna na to, jak wygląda dziś Erywań to Aleksander Tamanian. Czasy ZSRR, więc i architektura musiała być też pro-komunistyczna. Stanął jednak na wysokość zadań, i zaprojektował miasto dla ludzi. Z ogrodami, alejami i parkami.


3.jpg



Otwieram wino, dosiada się grupka młodzików (17-18 lat), i łamanym angielskim, ciekawią się, co tu robię


4.jpg



Siedzimy tak przez godzinę, dyskutują sytuację polityczną w Armenii (i tutaj chciałbym pogratulować ich: [url="https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2018-05-08/sukces-rewolucji-paszynian-premierem-armenii"]Sukces rewolucji. Paszynian premierem Armenii[/url], o Azerbejdżanie i o tym, ze każdy planuje wyjechać. Czy do Europy, do dalekiej rodziny, albo marzeniami do USA i Los Angeles, ale prawdopodobnie skończą w nielegalu w Rosji.

https://www.youtube.com/watch?v=bJhAOsTsLXI

Smutne to jest, wiedząc ze większość w tym kraju rządzą oligarchowie, Rosja i łapówki. Szczególnie to ostatnie. W wojsku, łapówka u nich, to rodzaj gwarancji ze rodzina cię zobaczy. Żywego.

Życzę im, żeby się udało, i liczę ze będą zmiany z nowym rządem, po obaleniu "Sekty Górskiego Karabachu".

Głód dopada, więc poluję coś lokalnego. Gdzieś się wlecze, gubię się, znajduję lokal, gdzie gmara taksiarzy stoi na zewnątrz i je. No musi być to dobre.

Zamawiam khorovats, w tłumaczenie, "grillowany" a rzeczywistości, szaszłyka z baraniną i kurczakiem. Do tego zimne piwo


Khorovats.jpg



Czyli, dobre wydane 1800 dramów.

Spacerkiem powrót do noclegu przez nocny Erywań


5.jpg



Śniadanie, niestety, nie urywa, więc szybko pakuję się na wyjście.

Kolejna kawa po drodze, i gubimy się

Pierwsze "pstryknięcie" Błękitny Meczet/Կապույտ Մզկիթ


6.jpg



Meczet zbudowany, za czasów panowania Persów w tym regionie, pod koniec 18 wieku, jako miejsce piątkowego kazania.
Przeżył panowanie Rosyjskie, ZSRR (powstał w nim muzeum miejski) i wojnę o Górski Karabach. Odrestaurowany został przez Irańskie fundusze.


7.jpg




8.jpg



Mapa pokazuje mi, ze obok jest Hala Targowa, Hajastan Market. Pamiętam odcinek Makłowicza, i musiałem wejść żeby zobaczyć straganie, babuszki które sprzedają lawasz.
Niestety, zastałem coś w rodzaju Carefoura. Z mieszanymi uczuciami, wychodzę i idę wzdłuż ulicą Masztoc, to fabryki słynnego trunku. Znanym jako Ararat.


9.jpg



Ustalam godzinę zwiedzania, i przychodzi jakiś ich kierownik i pyta:
Ty panimajesz pa ruszki.
Da, ja panimaju
To wpadaj za 4 godziny. Wycieczka będzie za free.

No i git! Nie ma to jak z-dumpować wycieczkę do fabryki Araratu. Więc czas jest, i spacerkiem idę do Muzeum Ludobójstwa Ormian/Cicernakaberd


10.jpg




11.jpg



Na słuchawkach oczywiście koledzy Serjiego

https://www.youtube.com/watch?v=ljyHQ2KGBQk

Byłem już w tym muzeum w 13 roku, ale niestety pocałowałem klamkę, więc pospacerowałem na około.
Zrobiło mi, ogromne wrażenie, więc obiecałem, ze pojadę drugi raz i zobaczę go ze środka.

Pierwszy pomnik, po 4 latach, zrobiło mi takie same mieszane uczucia jak w 13


12.jpg



Nie patrząc, w tym samym czasie, Grecji byli prześladowani przez Turków
Obrazy podobne
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_pożar_Smyrny

Wokół pomników, drzewa zasadzone przez przywódców którzy odwiedzili Armenie


13.jpg



I pomnik poświęcony ludziom którzy zginęli


14.jpg



Obok obelisku, znajduje się 100 metrowa ściana z z nazwami miejscowości, z których pochodziły ofiary ludobójstwa a z tyłu imiona ludzi-politykom co protestowali przeciwko ludobójstwu, jak Franz Werfel, Henry Morgenthau, Fridtjof Nansen i papież Benedykt XV.

A po środku, wieczny ogień


17.jpg



No i Muzeum. Uważam ze to absolutny nr 1 w Erywaniu. Wejście jest za darmo, i można tam poświęcić dobrą godzinę, czytając o źródła ludobójstwa, przez rzeż aż do dzisiejszego dnia, jak Ormianie z diaspory walczą o uznaniu ludobójstwa przez inne kraje.

Nie wolno robić zdjęcia, ale tu nie mogłem się oprzeć


15.jpg



Wychodzę, znów mieszanymi uczuciami.
Na słuchawkach, tym razem sam Serj
https://www.youtube.com/watch?v=JqWgaIYPck0

Siedzę na ławce i oglądam na Erywań

Na oko wpada Stadion Hrazdana


16.jpg


(Chyba @tom971 i @marcino123 pamiętają picie tam koniaku ;P )

I dolinę rzeki Hrazdan, gdzie do dziś można zobaczyc wycięte drzewa, z wojny o Karabach


18.jpg



Schodząc do fabryki Araratu, zauważam, ze bateria w aparacie dążą do 0% (nie wiem jak :( ) więc nie będzie zdjęć z fabryki.

Grupa do której mnie wcielili, to grupa emerytów z Rosji, abstynentów (oksymoron za oksymoronem) ale nie ma co narzekać. Jest 4Free.

Przewodnicka, bardzo fajna, opisała nam historię, jak powstaje koniak, gdzie wysyłają. Bardzo fajna wycieczka.
A na koniec słynna degustacja. Jako ze byłem w grupie abstynentów, miałem 4 albo 5 razy degustacje.
Ciężko. Było. Się doczołgać. Do góry.
Dlatego zrozumiałem co napisał słynny poeta, Maksim Gorki: Że zapewne łatwiej jest wejść na górę Ararat, niż wydostać się o własnych siłach z erywańskich piwnic chroniących złoty trunek.

Ale radę dałem, wydostałem się, i auto-pilotem dostałem do hostelu, gdzie naładowałem baterie aparatu i moje.

Po drzemce, czas na obiad. Wpadła decyzja na lokalny placek z mięsem wołowym, znanym jako lahmadżun.

Taka pizza tego regionu. Lekka i smaczna


lahmaju.jpg



Dodało siłę odwiedzić słynne Kaskady w Erywaniu.


19.jpg



Jest to kompleks architektoniczny, przy placu Tamaniana.
Historia tych schód, sięgają czasów Tamaniana, który miał wizję. Niestety do 1970 nikt się tym nie przejmował, kiedy nowy architekt miejski, Dżima Torosiana, postanowił odbudować te schody, na 50 lecie Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Prace rozpoczęły się w 1980, ale przerwano je w 1988 po trzęsieniu ziemi w Gyumri (Leninakan), rozpadu ZSRR, wojny i braku funduszu. Dopiero Ormian z diaspory, Gerard Cafesjian, wpłacił dokończenie kaskad ale i powstania otwartego muzeum.


20.jpg



Można w muzeum zobaczyć słynne rzeżby Fernanda Botero, Andy Warholla no i pomnik Tamaniana

Warto się drapnąć na szczyt schodów, żeby zobaczyć widok Erywania


21.jpg




22.jpg


Muzeum Sztuki Cafesjiana/Plac Tamaniana i pomnik Opery

Wracam do centrum, po kolejną dawkę kofeiny

Przechodząc obok gmachu Opery



Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

pabloo 29 maja 2018 23:40 Odpowiedz
To fajnie, że moja relacja się przydała, a mam nadzieję, że w przyszłości Twoja przyda się znowu mnie, bo chciałbym pojechać tam raz jeszcze, tym razem zahaczając choćby o Sevan i Górski Karabach. A w Turcji wejść na Ararat 8-) Szkoda, że w końcu nie byłeś w Khor Virap, bo widok stamtąd na Ararat jest cudowny. Cała Twoja relacja przednia, bardzo dobrze się ją czyta. W sumie Erywań byłby interesującym miejscem na zlot, minusem niewątpliwie ograniczona liczba połączeń, ale imprezowo-alkoholowo niewiele miast mogłoby się równać 8-)
jerzy5 14 czerwca 2018 01:47 Odpowiedz
Przepiękna relacja z kraju moich marzeń, uwielbiam takie klimaty nieturystyczne, wędrownicze, pełne ludzi życzliwych i otwartychZeus dzięki za ta opowieść i zarazem przepraszam, że nie nominowałem do relacji miesiąca, ale zrobiłem to wcześniej i nie mogłem, ta muzyka w tytule mnie zmyliłaale w moim sercu zdecydowanie wygrałeś i zaraziłeś, że tam muszę być w najbliższym czasie