Następnego dnia po śniadaniu udałem się na dworzec, by nabyć bilety do SP. Co dziwne, przy zakupie należy mieć paszport. Koszt - niecałe 60 reali/os. Powłoczyliśmy się jeszcze po mieście,zjedliśmy wspomniane kule rybne i wypiliśmy piwo (90 reali/2 os), pare zdjęć, powrót do pousady po bagaże i na autobus. Ponieważ wylot z GRU mieliśmy tuż po 5, postanowiliśmy spędzić pól dnia w Paraty i o 16.40 wyjechać do SP. Pogoda paskudna, znów polecam siedzeć po lewej stronie autobusu w kierunku jazdy. Tym razem było w miarę szybko (znów 2 przystanki na jedzenie,papierosa) i ok. 22.30 byliśmy na dworcu Tiete. Autobusy na lotnisko są drogie (42 reale), stawiamy więc na opcje: metro plus autobus,za niecałe 10 reali. Nawet się nie obejrzycie i już jesteście na lotnisku
:). W skrócie i dla zainteresowanych: -metro,niebieska linia do stacji Se -przesiadka na Se w linię czerwoną w stronę stacji Tatuape -wysiadamy na Tatuape i wsiadamy w autobus 257,który jedzie prosto na lotnisko (zatrzymuje się przy 1 i 2 terminalu. Wasz odlot będzie zapewne z 3, z 2 można tam się dostać pieszo)
:)
Bilet na metro - 3,50 reala,autobus bodajże 5,15.
Na lotnisku pozostało nam jedynie parę godzin czekania. Jest self check-in ale jak się komuś nie uda, to może zrobić "normalny"
;) Uwaga!Jeśli planujecie zakup pamiątek na lotnisku,weźcie pod uwagę, iż mimo kilku sklepów z typowo brazylisjkimi pamiątkami,są one o tak wczesnej porze zamknięte. Jest jakiś duty free i kawiarnie,w tym dosyć tani Starbucks (espresso 4,90).
Po 12,5h lądujemy w Stambule. W TK standardowo 2 posiłki - trochę mniej smaczne niż za pierwszym razem. System rozrywki oczywiście ten sam
:) W Stambule, po 10 minutach przy TK hotel desk, zabierają nas do hotelu Euro Park Otel. Szkoda, że mozemy się przespać jedynie kilka godzin. Hotel znajduje się dalej od lotniska niż poprzedni. Shuttle bus o 5, śniadanie na lotnisku i lecimy do Bolonii. A co się działo w Bolonii - chyba już się domyślacie
:) Kolejne obżarstwo i opilstwo. Tym razem ruszyliśmy się nawet do miasta, by pić wino w jedynej w Bolonii knajpie prowadzonej przez głuchoniemych. Następnego dnia jeszcze lunch w Pizzerii Di Porta San Felice (bardzo polecam,smacznie i tanio). Szybki lot Ryanairem do Wrocławia,potem 3h w Polskim Busie do Krakowa i ok. 24 jesteśmy w domu. O 7 rano trzeba wstawać do pracy...
Mały aneks:
Ceny: podobne jak w Polsce, właściwie nie zauważyłem większej różnicy, woda - 2 reale,drogie dżemy
:) Często łatwiej znaleźć drogerię (jest ich wszędzie pełno) niż sklep Komunikacja: bilet na metro w RJ - 3,70,w SP - 3,50. Autobusy w RJ - 3,40, autobusy dalekomiejskie trochę drogie ale wygodne Noclegi: płaciliśmy od 100 do 120 reali za dwuosobowe pokoje z łazienką (raczej skromne i nie zawsze wszystko było perfekcyjne) Pieniądze: karty działały,nie zawsze za pierwszym razem.Bankomatów niewiele - lepiej wybierać większe ilości pieniędzy. Kantorów mało - w Paraty chyba tylko jeden. Jadąc na wodospady można płacić w realach,dolarach, euro,po stronie argentyńskiej jest jeden bankomat. Jedzenie i alkohol :nie oszczędzaliśmy, jeździmy też po to by jeść i pić. Pizza od 10 reali/1 os,pizza dla 2os od 20, obiady w restauracjach od 50 reali/2 os - plus napitki,jedzenie na wage od 20 reali/kg,all you can eat od 28 reali. Piwo w sklepie od 2,w knajpie od 5-6 reali, caipirinha od 5 do 15. Cachaca - ok 30 reali butelka, wino piliśmy jedynie raz, ceny wina jak w PL,nasze za 32 reale (brazylijskie - kupione po rekomendacji) dobre,bardzo owocowe. Pamiątki typu pareo,ręcznik z Copacabany ok. 30 reali,koszulki trochę droższe, koszulki w Paraty od 15 - ale niebzyt ładne
:) Zamiast kupować coś na dworcu (drogo) przed podróżą,lepiej poczekać: za mniej niż 2h na pewno będzie przystanek na zakupy. Częstym problemem była dla nas (nieznających portugalskiego) organizacja barów,fast foodów itp. - najpierw idziesz do kasy i mówisz co chcesz,płacisz a dopiero póżniej udajesz się po zakup. Przy kupnie większej ilości rzeczy,trzeba zapisywać
:) Bezpieczeństwo:nam nic się nie stało,czulismy się bezpiecznie. Wiele razy zwracano nam uwagę, by chować aparat. Poznaliśmy ludzi, którzy padli ofiarą kradzieży - policja podobno nie zlekceważyła zgłoszenia. Na wszelki wypadek staraliśmy się nosić przy sobie jak najmniej gotówki. Widać ludzi śpiących na ulicach, żebraków - są mniej natarczywi niż w Krakowie. Wystarczy mówić do nich po polsku,angielsku i się odczepią. W miejscach turystycznych dużo policji.
Animozje między SP i Rio jak między Krakowem a Warszawą (z zachowaniem proporcji). Mieszkąńcy SP uważają, że tylko dzięki nim kraj się rozwija, że to oni praują i zarabiają, gdy Rio się bawi. Dowcip opowiedziany nam przez Pedra:
"-Dlaczego pomnik Chrystusa w Rio ma rozpostarte ramiona?" "-By przyklasnąć, gdy mieszkańcy tego miasta zabiorą się do pracy."
Znajomość angielskiego raczej słaba (nawet w hostelach i miejscach turystycznych), choć myśłałem,że będzie jeszcze gorzej.
Bardzo fajna relacja, wreszcie ktoś kto może pochwalić się zdjęciami z faveli (czyt. ostał mu się po wizycie aparat)
;) Sami wybieramy się w podobne rejony w okolicach marca, więc traktujemy Twoją relację jak "prawie-live". Dodatkowo wybieramy się na Ilha Grande. 1). Czy w BR jedzenie jest urozmaicone pod względem hmm ilości kalorii (ryby?). Ja nie mam nic przeciwko kawałkowi solidnego mięsa, ale dla mojej żony może być to na dłuższą metę problem.2). Czy zastanawialiście się nad wycieczkami trekkingowymi na Paratach lub czy kojarzycie opcje takich wycieczek w "zaprzyjaźnionym" biurze podróży? Jak było w Trindade?3). Jak wyglądają opcje imprez w RIO? (oprócz opisanych w favelach)
:)Czekam na relację z kolejnych dni w BR!
Dzięki za miłe słowa
:)1) Jedzenie (w porównaniu do np. Peru, w którym również byliśmy) jest w miarę urozmaicone. O ryby nietrudno. W knajpach typu "jedzenie na kilogramy" jest naprawdę duży wybór (sałatki etc.). Z moją dziewczyną jest ten sam problem
:)2) Nie ,mielismy za mało czasu. Zresztą Trynidade również odpuściliśmy (mimo namów nowych znajomych), decydując się tego dnia na rejs. Bardzo łatwo i tanio można się tam dostać autobusem. Trekkingu równiez nie rozważaliśmy (czas i pogoda) ale są takie możliwości, choć podobno Ilha Grande jest pod tym względem lepszym wyborem.3) Najlepsze imprezy są w Lapie
:)Relacja powoli dobiega końca. Może dzisiaj skończę. Musze trochę dopisać i przede wszystkim dodać zdjęcia,które wcześniej mi się całkowiecie "pomieszały".
@ara Dzięki, ja Twoją również śledzę i czekam na kolejne wpisy. Tym bardziej, że jak wszystko pójdzie po naszej myśli, za jakiś rok rzucamy robotę i udajemy się do Ameryki Południowej na kilka miesięcy. Dlatego każda relacja może być dla nas inspiracją
:)
Świetna relacja!!! Naprawdę fajnie piszesz , ciekawie i rzeczowo. Moje pytanie - czy od razu chciałeś wynajmować noclegi w fawelach czy było to podyktowane ceną?
Dzięki. Fawela była planowana od początku, zawsze chciałem zobaczyć. Teraz jest tam dużo bezpieczniej, niż kilka lat temu. Popularne są wycieczki z przewodnikiem. Cena również miała znaczenie - jest tam stosunkowo tanio a i lokalizacja często bardzo dobra.
@igore wydaje mi się, ze jakbys nie napisal wszystkiego w jednym poście, to byś ominał limit zdjęć ... no i bylyby dostępne powiadomienia o nowych postach
:) (aktualizacjach Twojej relacji)Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
igore napisał:-wysiadamy na Tatuape i wsiadamy w autobus 257,który jedzie prosto na lotnisko (zatrzymuje się przy 1 i 3 terminalu. Wasz odlot będzie zapewne z 2, z 3 można tam przejść pieszo)
:)Jest dokładnie odwrotnie - 257 zatrzymuje się przy terminalach 1 i 2, a Turkish odlatuje z terminala 3.
My lecimy do Brazylii za tydzień: 16.02 z Krakowa do Bolonii Ryanair, następnie do Stambułu TK (jesteśmy tam o 22.20, a rano o 9.05 wylot do Sao Paulo), pytanie: czy mieliście jakiś problem z darmowym hotelem w Stambule (Hotel Desk), czy trzeba to jakoś wcześniej załatwiać / zgłaszać i czy w tym hotelu zapewniali darmowe śniadanie.Nasz plan to najpierw Paraty, a potem Rio - tam zarezerwowaliśmy przez booking hostel w faveli w Santa Teresa - hostel Pousada Favelinha - czy znacie może ten hostel i jak tam jest, czy ta dzielnica jest bezpieczna.I na koniec pytanie o komary - czy było ich dużo podczas Waszego pobytu.
Hotel załatwia się na miejscu, na lotnisku. Darmowe śniadanie jest, ale jak traficie na hotel dalej od lotniska po prostu się na nie nie załapiecie, bo shuttle odjedzie przed śniadaniem. Wtedy przynajmniej powinniście dostać kanapki.
Dzięki za info,Igore my lecimy z 6 latkiem i choć ten hostel Pousada Favelinha wydaje się super - mamy pewne obawy do okolicy, czy lepiej nie zmienić na inną lokalizację?
Cóż,miejsce jest specyficzne - wszak to favela. Mimo wszystko czuliśmy się bezpiecznie. Warunki są skromne,ale ma to odzwierciedlenie w niewygórowanej cenie. W nocy taksówkarze nie chcieli tam jechać. W Rio spaliśmy wyłącznie w Pousada Favelinha i w innej faveli w rejonie Copacabany, więc innych lokum nie mogę za bardzo polecić
:)
krasnal napisał:Hotel załatwia się na miejscu, na lotnisku. Darmowe śniadanie jest, ale jak traficie na hotel dalej od lotniska po prostu się na nie nie załapiecie, bo shuttle odjedzie przed śniadaniem. Wtedy przynajmniej powinniście dostać kanapki.Komary pożarły moją siostrę na Ilha Grande. Mnie - wcale.Na Ilha Grande duzo komarow jest? Jak wygladaja nastroje w Brazylii w zwiazku z naglosniana ostatnio sprawa...Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Krasnal- niestety , ale kanapek, ani w jedną stronę , ani w drugą hotel nie zaoferował...W obydwu hotelach powiedzieli ,że śniadanie dostaniemy w samolocie. Hotel desk na lotnisku w Istambule znajduje się w ostatniej hali (tej z której wychodzi się już na miasto) obok kawiarni starbucks caffee.
W takim razie zależy pewnie od hotelu. Ja w jedną stronę załapałem się na śniadanie (Courtyard Marriott Istanbul International Airport, serwowali od 6), w drugą na kanapki (Hilton Garden Inn Golden Horn).
Przeczytałem z zapartym tchem, naprawdę sympatyczna relacja
:)Ajjj będziesz sobie pluł jeszcze w brodę pare lat przez tą Maracanę, wystarczyło gdzies w internecie zobaczyć...
sądząc po dacie wyjazdu jaką podajesz [przełom listopada i grudnia] wnioskuję że w Rio mogliśmy być w podobnym / tym samym momencie.Po zdjęciach widzę że pogoda też była podobnie kiepska jak wtedy kiedy ja byłem - ale w sumie ponoć całą jesień było kiepsko i tyle. Szkoda bo Rio w chmurach / deszczu traci sporo uroku.Btw ja na Maracanie nie byłem [przy czym nawet się nie wybierałem] i jakoś zupełnie mnie to nie martwi. Stadion jak stadion, po obejrzeniu kilku trudno się kolejnymi szczególnie zachwycać
W nocy dostałem informacje od T-mobile bank, że ktoś płaci moja kartą w Brazylii. Próbowano wyciągnąć w sumie prawie 2 tys. złotych. Karta zablokowana. Dziwi mnie fakt, że ktoś próbuje dopiero po kilku miesiącach. Korzystałem wyłącznie z bankomatów w oddziałach banków. Jak widać, brazylijscy skimmerzy nie próżnują.@rw30 Pogoda była dobra przez dwa dni,później zrobiło się nieciekawie.
tom3k napisał:Na jakiej mocy bank zablokowal operacje?Wysłane z iPhone za pomocą TapatalkZawsze może, że względów bezpieczeństwa i jest to wówczas połączone z telefonem do klienta. Wysłano z telefonu
Zastanawiam sie czy reakcja banku byla czyms standardowym, co kazdy bank robi?! czy powiniem cos zrobic aby moj bank w takim przypadku podobnie reagowal..Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Blokują najczęściej jeśli płacisz kartą w Polsce i jednocześnie zagranicą - to wzbudza ich podejrzenia.Są bank,które blokują już po pierwszej transakcji zagranicą (miałem tak z PKO w Peru) i wtedy trzeba do nich dzwonić,by odblokować.Różnie.bywa.
hej! Krótkie pytanie: jadę do BRA na przełomie listopada/grudnia. Terminarz napięty i zastanawiam się co do wodospadów Iguazu: warto poświęcić 2 dni oraz więcej pieniędzy żeby zobaczyć stronę brazylijską oraz argentyńską czy ta druga w zupełności wystarczy? Jakie są Wasze odczucia?
PS.
pogoda już pewnie bardziej deszczowa będzie,co?
hej! Krótkie pytanie: jadę do BRA na przełomie listopada/grudnia. Terminarz napięty i zastanawiam się co do wodospadów Iguazu: warto poświęcić 2 dni oraz więcej pieniędzy żeby zobaczyć stronę brazylijską oraz argentyńską czy ta druga w zupełności wystarczy? Jakie są Wasze odczucia?
PS.
pogoda już pewnie bardziej deszczowa będzie,co?
Koniecznie obie strony. Zacznij od brazylijskiej. Na argentyńska drugiego dnia proponuje. Wodospady zobaczyć trzeba koniecznie.Wysłane z mojego SM-G925F przy użyciu Tapatalka
Zgadzam sie z @pawfazi . Nie bez powodu wodospady znalazly sie na liscie Nowych siedmiu cudow natury.
;) Listopad i grudzien to dobre terminy - bedzie duzo wody.
Następnego dnia po śniadaniu udałem się na dworzec, by nabyć bilety do SP. Co dziwne, przy zakupie należy mieć paszport. Koszt - niecałe 60 reali/os. Powłoczyliśmy się jeszcze po mieście,zjedliśmy wspomniane kule rybne i wypiliśmy piwo (90 reali/2 os), pare zdjęć, powrót do pousady po bagaże i na autobus. Ponieważ wylot z GRU mieliśmy tuż po 5, postanowiliśmy spędzić pól dnia w Paraty i o 16.40 wyjechać do SP. Pogoda paskudna, znów polecam siedzeć po lewej stronie autobusu w kierunku jazdy. Tym razem było w miarę szybko (znów 2 przystanki na jedzenie,papierosa) i ok. 22.30 byliśmy na dworcu Tiete. Autobusy na lotnisko są drogie (42 reale), stawiamy więc na opcje: metro plus autobus,za niecałe 10 reali. Nawet się nie obejrzycie i już jesteście na lotnisku :). W skrócie i dla zainteresowanych:
-metro,niebieska linia do stacji Se
-przesiadka na Se w linię czerwoną w stronę stacji Tatuape
-wysiadamy na Tatuape i wsiadamy w autobus 257,który jedzie prosto na lotnisko (zatrzymuje się przy 1 i 2 terminalu. Wasz odlot będzie zapewne z 3, z 2 można tam się dostać pieszo) :)
Bilet na metro - 3,50 reala,autobus bodajże 5,15.
Na lotnisku pozostało nam jedynie parę godzin czekania. Jest self check-in ale jak się komuś nie uda, to może zrobić "normalny" ;)
Uwaga!Jeśli planujecie zakup pamiątek na lotnisku,weźcie pod uwagę, iż mimo kilku sklepów z typowo brazylisjkimi pamiątkami,są one o tak wczesnej porze zamknięte. Jest jakiś duty free i kawiarnie,w tym dosyć tani Starbucks (espresso 4,90).
Po 12,5h lądujemy w Stambule. W TK standardowo 2 posiłki - trochę mniej smaczne niż za pierwszym razem. System rozrywki oczywiście ten sam :) W Stambule, po 10 minutach przy TK hotel desk, zabierają nas do hotelu Euro Park Otel. Szkoda, że mozemy się przespać jedynie kilka godzin. Hotel znajduje się dalej od lotniska niż poprzedni. Shuttle bus o 5, śniadanie na lotnisku i lecimy do Bolonii.
A co się działo w Bolonii - chyba już się domyślacie :) Kolejne obżarstwo i opilstwo. Tym razem ruszyliśmy się nawet do miasta, by pić wino w jedynej w Bolonii knajpie prowadzonej przez głuchoniemych. Następnego dnia jeszcze lunch w Pizzerii Di Porta San Felice (bardzo polecam,smacznie i tanio).
Szybki lot Ryanairem do Wrocławia,potem 3h w Polskim Busie do Krakowa i ok. 24 jesteśmy w domu.
O 7 rano trzeba wstawać do pracy...
Mały aneks:
Ceny: podobne jak w Polsce, właściwie nie zauważyłem większej różnicy, woda - 2 reale,drogie dżemy :) Często łatwiej znaleźć drogerię (jest ich wszędzie pełno) niż sklep
Komunikacja: bilet na metro w RJ - 3,70,w SP - 3,50. Autobusy w RJ - 3,40, autobusy dalekomiejskie trochę drogie ale wygodne
Noclegi: płaciliśmy od 100 do 120 reali za dwuosobowe pokoje z łazienką (raczej skromne i nie zawsze wszystko było perfekcyjne)
Pieniądze: karty działały,nie zawsze za pierwszym razem.Bankomatów niewiele - lepiej wybierać większe ilości pieniędzy. Kantorów mało - w Paraty chyba tylko jeden. Jadąc na wodospady można płacić w realach,dolarach, euro,po stronie argentyńskiej jest jeden bankomat.
Jedzenie i alkohol :nie oszczędzaliśmy, jeździmy też po to by jeść i pić. Pizza od 10 reali/1 os,pizza dla 2os od 20, obiady w restauracjach od 50 reali/2 os - plus napitki,jedzenie na wage od 20 reali/kg,all you can eat od 28 reali.
Piwo w sklepie od 2,w knajpie od 5-6 reali, caipirinha od 5 do 15. Cachaca - ok 30 reali butelka, wino piliśmy jedynie raz, ceny wina jak w PL,nasze za 32 reale (brazylijskie - kupione po rekomendacji) dobre,bardzo owocowe.
Pamiątki typu pareo,ręcznik z Copacabany ok. 30 reali,koszulki trochę droższe, koszulki w Paraty od 15 - ale niebzyt ładne :)
Zamiast kupować coś na dworcu (drogo) przed podróżą,lepiej poczekać: za mniej niż 2h na pewno będzie przystanek na zakupy.
Częstym problemem była dla nas (nieznających portugalskiego) organizacja barów,fast foodów itp. - najpierw idziesz do kasy i mówisz co chcesz,płacisz a dopiero póżniej udajesz się po zakup. Przy kupnie większej ilości rzeczy,trzeba zapisywać :)
Bezpieczeństwo:nam nic się nie stało,czulismy się bezpiecznie. Wiele razy zwracano nam uwagę, by chować aparat. Poznaliśmy ludzi, którzy padli ofiarą kradzieży - policja podobno nie zlekceważyła zgłoszenia. Na wszelki wypadek staraliśmy się nosić przy sobie jak najmniej gotówki. Widać ludzi śpiących na ulicach, żebraków - są mniej natarczywi niż w Krakowie. Wystarczy mówić do nich po polsku,angielsku i się odczepią. W miejscach turystycznych dużo policji.
Animozje między SP i Rio jak między Krakowem a Warszawą (z zachowaniem proporcji). Mieszkąńcy SP uważają, że tylko dzięki nim kraj się rozwija, że to oni praują i zarabiają, gdy Rio się bawi. Dowcip opowiedziany nam przez Pedra:
"-Dlaczego pomnik Chrystusa w Rio ma rozpostarte ramiona?"
"-By przyklasnąć, gdy mieszkańcy tego miasta zabiorą się do pracy."
Znajomość angielskiego raczej słaba (nawet w hostelach i miejscach turystycznych), choć myśłałem,że będzie jeszcze gorzej.
Ludzie niesamowicie mili i pomocni. Naprawdę.