0
kevin 24 sierpnia 2013 19:27
Image
MONA - Fat Car

Image
MONA - Cloaca Professional - maszyna trawiąca (wyniku końcowego i zapachu można się domyślać)

Muzeum leży na terenie winnicy. Możliwe są wycieczki i (płatne, chyba że coś kupimy) degustacje. Ja zdecydowałem się na degustację z ich minibrowaru Moo Brew.

Image
Moo BrewDzień 14

Na początku napiszę, że jeśli chodzi o Tasmanię to tylko ledwo ją liznąłem, będąc w zasadzie tylko przy Hobart. Myślałem o jakiejś jednodniowej wycieczce do pobliskiego parku narodowego Mount Field oraz do minizoo (wildlife sanctuary), gdzie można zobaczyć diabły tasmańskie (kto wie, ile jeszcze pożyją - szerzy się tam zakaźny nowotwór pyska) albo do byłej kolonii karnej Port Arthur (która była też świadkiem masakry w 1996 roku). Ale wyszło inaczej.

Wyszła całodzienna wycieczka na Mount Wellington (1210 m n.p.m.), górującą nad Hobart. Na sam szczyt prowadzi asfaltowa droga (wybudowana w 1937 roku), ale ja wybrałem wersję "hard" i wejście na górę szlakiem pieszym. Była to całkiem ciekawa wycieczka, przeszedłem dobre kilkanaście kilometrów szlakami wokół góry, przy zróżnicowanej roślinności i pogodzie. Oczywiście w momencie, kiedy byłem na szczycie było tam mocno zachmurzone i niewiele było widać... Zwierząt zbyt wiele nie spotkałem, oprócz jednej walabii, która szybko uciekła w las. I oprócz dużej ilości rozmaitych ptaków (nie jestem znawcą, więc nazw nie podam).

Image
Pogoda na górze

Image
Szczyt

Image
Piękna panorama z Mount Wellington

Image
Widok z Mount Wellington (trochę poniżej szczytu)

Wracałem do centrum Hobart wzdłuż dawnego akweduktu, dostarczającego wodę z Mount Wellington do miasta. Doszedłem do Uniwersytetu Tasmańskiego, skąd zabrałem się z chłopakiem mojej gospodyni na miejsce noclegu. Kolacja, piwo i cydr (na Tasmanii są duże zbiory jabłek). Tak upłynął ostatni pełny dzień w Australii.

Image
Akwedukt z XIX wieku (rury przyczepione później)

Dzień 15

Ostatni dzień rozpocząłem od przejazdu do Hobart na Salamanca Market, cotygodniowy targ, odbywający się w każdą sobotę. Podobno dosyć słynny, bo można kupić ciekawe rękodzieło. Aczkolwiek trochę tandety też by się oczywiście znalazło. Co nie dziwi, skoro jest to spora atrakcja turystyczna i co sobotę odwiedza go nawet 40 tysięcy ludzi.

Image
Salamanca Market (jeszcze pusto, bo wcześnie)

Potem już tylko przejazd na lotnisko. Tym razem nie korzystałem z Tigera, który miał tylko dwa loty dziennie - jeden wcześnie rano i jeden późno wieczorem, więc to mi nie odpowiadało. Poza tym wolałem mieć pewność, że dostanę się do Melboourne i wrócę bez problemów do domu. Dlatego postanowiłem wybrać Qantas (różnica między Jetstarem z bagażem nie była akurat duża).
Hobart - Melbourne 10:40 - 11:55 - Boeing 737

Image
Pora na Qantas

Do odlotu z Melbourne miałem sporo czasu i jeszcze trochę pieniędzy na karcie myki, dlatego przejechałem się autobusem miejskim w pobliże lotniska, żeby zabić jakoś czas. Niestety poruszanie się miałem już utrudnione, jako, że lewa noga postanowiła odmówić posłuszeństwa po ilości kilometrów, którą zrobiłem w tamtym tygodniu...

Jakoś udało się dotrwać do lotu, robiąc jeszcze małe zakupy na lotnisku. Choć raczej warto kupić wcześniej w centrum jakiekolwiek pamiątki lub jedzenie. Na przykład kupowałem Tim Tamy (takie bardzo popularne australijskie ciastka) i w sklepie 7-Eleven zapłaciłem za 4 paczki $10, a na lotnisku trzeba było dać $20.
Co do jedzenia to ważne jest, żeby skosztować też Vegemite na toście na śniadanie. Pycha!!! (niektórzy pewnie znają brytyjskie Marmite - to coś bardzo podobnego)

Miałem jeszcze trochę problemów z checkinem i boardingiem, ale traktowałem to z uśmiechem. Przy nadawaniu bagażu stałem tam chyba z 15 minut. Pani z Etihad powiedziała, że ma w systemie dwie rezerwacje na moje nazwisko i nie wie, którą usunąć (niech żyje Alitalia). Ale z pomocą kolegi jakoś udało się to załatwić. Ale już przy boardingu moja karta pokładowa nie przechodziła, więc została podarta i dostałem nową. Wchodzę na pokład, szukam mojego miejsca, a tam już ktoś siedzi. Więc mówię, że chyba się Pan pomylił, ale na jego karcie też było to samo miejsce. Trudno, stewardessy kazały mi zaczekać na zakończenie boardingu. Krótka nadzieja na przeniesienie do klasy biznes została rozwiana stwierdzeniem, że tam jest komplet. W końcu znalazło się dla mnie miejsce i odbyłem najdłuższy lot w trakcie podróży.

Melbourne - Abu Dhabi 23:05 - 6:45 (14h20m) - Airbus 346

Image
Na lotnisku w Abu Dhabi

Dzień 16

Ostatni dzień to tylko powrót do domu bez wielkich historii. Jeszcze trzy loty i jestem na miejscu...

Abu Dhabi - Rzym 8:15 - 12:10 (6h55m) - Boeing 777
Miał być Airbus, a był chyba trochę starszy Boeing. System rozrywki wyglądał na wiekowy. Ale trudno mi narzekać na jakość lotu Alitalią, było w porządku.

Rzym - Frankfurt 18:55 - 21:00 - Airbus 320
Trochę musiałem się naczekać na ten lot. W końcu to nie lot na jednym bilecie, więc musiałem mieć jakiś margines bezpieczeństwa. Z tego lotu zapamiętam, że zasypiałem już w momencie startu i przegapiłem posiłek.

Frankfurt - Katowice 21:50 - 23:15 - CRJ700
Krótki lot do Katowic i jestem w domu (powrót do temperatury poniżej 0)Tak więc zakończyłem relację - dziękuję za uwagę.

Na ewentualne pytania z chęcią odpowiem :)

Na koniec może jeszcze zdjęcie wehikułu spotkanego na stacji benzynowej gdzieś na trasie do Adelaide

Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

hugo1211 25 sierpnia 2013 08:13 Odpowiedz
Ponieważ wybieram się w te rejony w listopadzie, czytam z tym większym zainteresowaniem i proszę o cd. :)
nico_world 25 sierpnia 2013 10:26 Odpowiedz
W Melbourne jeszcze niedawno działały darmowe autobusy i tramwaj.W ten sposób można było zwiedzić główne atrakcje. Niestety nie mogę znaleźć strony z numerami autobusów jest tylko mała notka na tej stronie:http://ptv.vic.gov.au/getting-around/vi ... melbourne/
kevin 25 sierpnia 2013 11:27 Odpowiedz
Nico_world napisał:W Melbourne jeszcze niedawno działały darmowe autobusy i tramwaj.W ten sposób można było zwiedzić główne atrakcje. Niestety nie mogę znaleźć strony z numerami autobusów jest tylko mała notka na tej stronie:http://ptv.vic.gov.au/getting-around/vi ... melbourne/Do tego miałem jeszcze dojść :)Jest darmowa linia tramwajowa City Circle (trudno nie zauważyć, bo tramwaj jest retro). Na trochę większym obszarze kursują także darmowe autobusy. Trasy można znaleźć na miejscu na mapkach wziętych z informacji turystycznej.
m3lm4k 26 sierpnia 2013 00:52 Odpowiedz
Swietna wyprawa, kontynuuj relacje! Milo rzucic okiem na takie zdjecia i jednoczesnie powspominac swoja wizyte w AUS ;)
bartek1 26 sierpnia 2013 23:05 Odpowiedz
Słyszałem dużo różnych opinii (negatywnych) o Tiger Airways. Korzystałem (albo raczej zostałem zmuszony w ostatniej chwilii) z tej linii w Azji i...był to najfajniejszy przewoźnik niskokosztowy w Azji z jakiego korzystałem, do porównania miałem AirAsia i..australijski JetStar właśnie (oba ok, ale oba przypominały mi właśnie WizzAir czyli troche lepszy RyanAir ;)Opinie opieram na 2 lotach (jeden na blachach Mandala, ale obsługa już była z Tigera) i ku mojemu zaskoczeniu:- oba loty bardzo przyjemne i bez zakłóceń- na pierwszy lot zasnąłem na boardingu i przyszedł pracownik, obudził mnie i odprowadził jako ostatniego do samolotu- na pierwszym locie dostałem batonika i sok za darmo- na drugi lot zapytano gdzie mam ochote siedzieć i dostałem na życzenie 1A (bez dodatkowych kosztów)- na drugim locie na checkinie obsługa chciała przypiąć mi plakietkę na plecak podręczny i położyłem go na wadze (jakieś 12-13kg) i Pan powiedział, żebym sie tym nie przejmował- obsługa na obu lotniskach (Surabaya i Singapur), jak i w obu samolotach bardzo miła i pomocnaTeraz po Australii akurat mam 2 loty LCC jeden Virgin, drugi JetStar.Ale to taki mały OT. Fajnie się czyta, zwłaszcza przed wyjazdem hehe :)
kevin 26 sierpnia 2013 23:28 Odpowiedz
bartek. napisał:Słyszałem dużo różnych opinii (negatywnych) o Tiger Airways.Właśnie sprawdziłem i widzę, że zmienili nazwę. Teraz to jest Tigerair.A najwięcej problemów miało właśnie Tiger Airways Australia. W 2011 roku linia została uziemiona przez australijską komisję lotnictwa na ponad rok z powodu mnożących się problemów z bezpieczeństwem (można o tym poczytać choćby na Wikipedii)Teraz pewnie starają się odbudować dobry wizerunek.
bartek1 27 sierpnia 2013 19:23 Odpowiedz
Fajna relacja, a lotu A346 (najpiękniejszy obecny samolot pasażerski dla mnie) zazdroszczę :D
hop_kola 9 września 2013 12:52 Odpowiedz
Jak aktualnie wygląda sprawa z krótką wizą turystyczną? Będę bardzo wdzięczna za podpowiedź!
kevin 10 września 2013 00:06 Odpowiedz
hop_kola napisał:Jak aktualnie wygląda sprawa z krótką wizą turystyczną? Będę bardzo wdzięczna za podpowiedź!Aplikacja online o darmową wizę eVisitor (wiza elektroniczna): http://www.immi.gov.au/e_visa/evisitor.htmWniosek rozpatrywany bardzo szybko (u mnie w 1 dzień), zapewne w 99.99% pozytywnie - chyba, że ktoś zaznaczy, że ma gruźlicę...Wiza jest ważna przez 12 miesięcy od daty przyznania i pozwala na wielokrotny wjazd na teren Australii (każdy wjazd na maksimum 3 miesiące).
hugo1211 10 września 2013 10:50 Odpowiedz
Widzę, że leciałeś tiger-em, napisz proszę jak wygląda sprawa z bagażem podręcznym. Wymiary i wagę to sobie wygooglałem, a jak to wygląda w realu?
kevin 10 września 2013 11:35 Odpowiedz
hugo1211 napisał:Widzę, że leciałeś tiger-em, napisz proszę jak wygląda sprawa z bagażem podręcznym. Wymiary i wagę to sobie wygooglałem, a jak to wygląda w realu?Z tego co pamiętam nie było żadnej kontroli podręcznego w czasie boardingu. Ale była kontrola wagi w czasie check-in'u (nie istnieje u nich check-in online). Pamiętam o tym, bo widziałem jak jakieś dwie dziewczyny próbowały przepakować bagaże, żeby zmieścić się w limicie (i żeby była jedna sztuka, bo jeszcze jedna miała torebkę).
tupungato 23 kwietnia 2014 00:11 Odpowiedz
Część Australii i całą NZ zwiedziłem... ale marzy mi się Tasmania jeszcze :-)
irekzzzzz 2 maja 2014 21:21 Odpowiedz
tupungato napisał:Część Australii i całą NZ zwiedziłem... ale marzy mi się Tasmania jeszcze :-)Byłem 5 dni na Tasmanii - szału nie ma. Przy kolejnym wyjeździe do AUS daruję sobie TAS na pewno ....
rydzo 19 maja 2014 00:51 Odpowiedz
Czy może podać ile mniej więcej kosztowała cała wyprawa? Fajnie, że podajesz wiele cen ale ciekaw jestem ile to całościowo wyszło :)
irekzzzzz 19 maja 2014 09:31 Odpowiedz
Ja się wbiję w temat. Wyjazd 3-19 listopad 2013 - ok 7000 zł/osobę
kevin 19 maja 2014 21:37 Odpowiedz
Już trochę czasu minęło, miałem notatki dotyczące cen mniej więcej, ale celowo nigdy nie podliczyłem, żeby się nie przerazić. Ale minęło już tyle czasu, że teraz już niczego nie żałuję ;) Jednak nie był to aż tak budżetowy wyjazd. Podane ceny oczywiście w przybliżeniu. Loty (12 odcinków, w tym 3 loty na terenie Australii): 4200 złHo(s)tel: 5 nocy (1000 zł) + 6 nocy CS (0 zł)Wycieczki lokalne (3-dniowa Melbourne to Adelaide, Phillip Island, rowerowa po Melbourne): 1800 złWstępy/transport (F1, MONA, karta na 3 atrakcje w Melbourne, karta myki, SkyBus na lotnisko w Melbourne): 800 złJedzenie/picie: 600 zł (to bardziej strzał)Pamiątki: 300 złSuma: 8700 zł