Jedziemy do Henningsvaer, co chwilę się zatrzymując. Jazda po Lofotach to nieustanne zatrzymywanie się na zdjęcia i podziwianie widoków. Jest pięknie. Henningsvaer nazywany jest Wenecją Lofotów (uwielbiam te internetowe porównania). WIdać tu troche więcej turystów. Jest ładnie, ale upewniłem się w przekonaniu, że nocleg w Reine był lepszym pomysłem – mimo, iż następnego dnia musieliśmy jechać na lotnisko 2 godziny dłużej. Idziemy na obiad, a ja po raz pierwszy próbuję mięsa wieloryba.
Jest już dość późno więc rozpoczynamy powrót do Reine, zatrzymując się po drodze wiele razy. Widzimy znak na Nusfjord, więc postanawiamy pojechać tam na chwilę. To podobno jedna z najstarszych wiosek rybackich w Norwegii i normalnie płaci się za wstęp do niej. Ale wieczorem nie było tam już żywego ducha. Mimo wszystko w A i Reine podobało mi się bardziej.
Tuż przed Reine w lusterku ciekawy widok. Światło złapane w pułapkę między morzem i chmurami. Nie mogłem się nie zatrzymać na zdjęcie.
Do miejsca naszego noclegu dojeżdżamy po 22. Wieczór kończymy tak jak poprzednio, smakowaniem lokalnych piw na tarasie.
Poranny deszcz nie zapowiadał, że pogoda będzie tego dnia łaskawa. Może to i lepiej. My i tak musimy tylko dojechać na lotnisko a deszcz sprawia, że nie będziemy mieć pokusy, by zatrzymywać się po drodze. Na plaży Ramberg żegna nas tęcza. W sumie droga na lotnisko zajęła nam 6h.
Czas pożegnać Lofoty, choć myślę, że zawitamy tu jeszcze kiedyś. Czy coś bym zmienił w tej wycieczce?Tak, dodałbym co najmniej ze dwa dni. W sumie byliśmy na miejscu jakieś półtora dnia, przejechaliśmy prawie 1000km. Końcówka maja okazała się łaskawa pogodowo. Najbardziej podobały nam się okolice Reine i Henningsvaer.
Informacje praktyczne: - Stacji benzynowych jest sporo, w Leknes czy Svolvaer po kilka. Ładowarek do samochodów elektrycznych również sporo - Jeśli ktoś jak my nie przepada za gotowaniem w podróży I woli restauracje, to na Lofotach trzeba sobie to rozplanować. Miejsc gdzie można zjeść jest niewiele. - Sklepy są dobrze zaopatrzone, ale w niedziele w większość nieczynne. - NA lotnisku EVE jest sklep bezcłowy, gdzie po przylocie można się zaopatrzyć w alkohol (jeśli ktoś potrzebuje) w dość dobrych jak na Norwegię cenach.
@kostek966 Czasy, kiedy cenami w Norwegii straszono małe dzieci odeszły już w niepamięć,
Poniżej ceny na osobę:
Lot KRK- EVE - 600PLN Samochód - Enterprise via Booking (często są najtańsi) 244 PLN Nocleg - 350 PLN - radzę rezerwować dużo wcześniej z bezpłatnym odwołaniem i obserwować ceny. Spaliśmy w Rostad Retro Rorbuer, który praktycznie nie schodził poniżej 500PLN/noc, ale pewnego dnia udało mi się go zarezerwować za 700/2 noce. Samochód też polecam wynając wcześniej. Ceny w sezonie (czerwiec - sierpień) są sporo wyższe.
Jedzenie w restauracjach, w których byliśmy: przystawki od 60PLN, dania główne od 100PLN, kieliszek wina/małe piwo lokalne 40PLN.
Poniższy zestaw carpaccio z wieloryba i dorsz kosztował ok. 180PLN. Fish'n chips poprzedniego dnia ok.100PLN. Woda wszędzie za darmo. Espresso 15PLN.
Tankowałem 2 razy za łączną sumę 240PLN. Hybrydowa Toyota spalała niewiele. Benzyna 7,3PLN/litr. Nie pamiętam wszystkich cen w sklepach, ale kupowałem niewiele. Widziałem pół kilo truskawek po ok. 10PLN.
Dzięki za odpowiedź, jak widać pod postem nie tylko ja byłem ciekaw, oczywiście wiem doskonale po ile była korona 10 czy 15 lat temu i ile wynosiła nasza średnia krajowa ale jednak lepiej wiedzieć jaki budżet zaplanować,.mam bilety na maj przyszłego roku na 4 dni więc takie info jest bardzo pomocne
Mnie tam niektóre ceny wciąż straszą
:lol: może nie jest jak kiedyś, ale za noclegi sobie liczą nieźle na Lofotach. Ceny w sklepach wyższe niż u nas, niektóre towary mają w miarę porównywalne ceny, ale przykładowo zwykła woda mineralna 5 litrów za 14 złotych w Rema 1000.Co do wypadu na Lofoty - byliśmy na Lofotach 6 pełnych dni, a 7 i 8 niepełne poświęciliśmy na przejazdy z Tromso.I tak mam wrażenie, że nawet przez te 6 dni nie wszystko zwiedziłem, a na żadną górę nie wchodziłem, bo zimowe warunki nie pozwalały. Z pewnością wyjazd na Lofoty w lecie to dobry plan, można wtedy bezpiecznie chodzić po górach.
igore napisał:@kostek966 Czasy, kiedy cenami w Norwegii straszono małe dzieci odeszły już w niepamięć,Ja w zeszłym tygodniu na lotnisku w Oslo kupiłem czekoladę taniej niż w Polsce.
Najlepszy okres to od połowy maja do końcówki września. A najlepszym tego przykładem niech będzie prom pomiędzy andenes - gryllefjord. Kursuje on zawsze od 16 maja do 23 września. Miesięce: październik, luty, marzec: można jechać, ale po co. Miesiące: listopad, grudzień, styczeń, połowa lutego. Objazd mija się z celem i jest totalnie bez sensu. Jest zimno i ciemno - nie widać kompletnie nic. Najlepszy okres na zorzę i typowy weekendowy wyjazd bez objazdu: wg mnie październik i listopad. Najlepszy miesiąc na doznanie nocy polarnej: grudzień. Jeśli ktoś ma 7 dni , multicity wchodzi w grę : Tromsø - Evenes , Tromsø - Bodø , Tromsø - Tromsø , lub Evenes - Evenes to polecam trasę na objazd:Lądując w Tromsø: miasto 1 dzień, potem Sommarøya , prom Sommarøya ( Brensholmen fergekai ) do Botnhamn ( Senja). Przejazd przez Senje ( sa 3 punkty do zobaczenia ) i dojazd tego samego dnia do Gryllefjord ( eventualnie nocleg na Senja np w Hamn i Senja hotel ), prom z Gryllefjord do Andenes ( to z Andenes są wystrzeliwane rakiety kosmiczne ) , z Andenes do Svolvær i tak dalej jak w pierwszym trasie
:) powyższa trasa to mega skrócona opcja w której zobaczysz wszystko co najważniejsze , masz tylko 7 dni. W ostatnim dniu powrót do miejsca z którego masz wylot. Co do wody mineralnej w Norwegii : tutaj nikt tego nie kupuje. Każdy pije z kraju. Ostatnio producent norweskiej wody ogłosił rekordowy wzrost obrotów i sprzedaży - to zapewne dzięki turystom , którzy zamiast pić z kranu kupują drogą wodę. Ceny w sklepach - oprócz mitycznych kartofli i pomodorow , są prawie takie same jak w Polsce lub niższe - pod warunkiem że nie kupujesz w lokalnych Żabkach - 7eleven, Narvesen, stacje benzynowe. 6pak (6x1.5) coca coli to około 80 koron - 28 zł. Puszka coli w promocji 2zl, w sąsiedniej Szwecji kupisz na promocji za 1,3 zł za puszkę.
I jeszcze jedno dodam od siebie: jeśli już planujecie zimą : grudzień, styczeń , urlop za kołem polarnym , macie 7 dni i mimo wszystko chcecie pojeździć do polecam 2 dni w Tromsø o okolicach a następnie jechać do Finlandii i tam wynająć hytte ( domek letniskowy ). Dojazd do Finlandii jest bardzo bezpieczny bo non stop poruszacie się po drodze E6 i E8 - drogi są bardzo dobrze przygotowane i każdy kierowca sobie poradzi. To właśnie do Finlandii są organizowane jednodniowe wycieczki z Tromsø. Tutaj macie wszystko i przeżyjecie coś czego nigdy wcześniej nie przeżyliście.Poszukajcie domku w Kilpisjavri lub Enontekio. Kilpis jest najbliżej granicy i jeżdżą tutaj wszyscy Norwedzy jak i wycieczki. Endokrinolog to już totalny kosmos ale nadal w zasięgu od Tromsø . W grudniu, styczniu, lutym, Podczas 2-3 dni w Finlandii zobaczycie kosmiczne zorze, przejedziecie się na skuterach śnieżnych ( najlepsze wsarunki, w Norwegii jazda na skuterach jest tak naprawdę niedozwolona ze względu na ochronę przyrody ) , wynajmiesz psi zaprzęg, pojedziesz na fermę reniferów , połowisz w przerębie , a w styczniu doświadczysz mrozów do -40 stopni ( pojedyncze dni), każda hytta ma saunę- po saunie wyjście na zewnątrz przy minus 30. polecam ! Sezon na renifery , skutery , psie zaprzęgi trwa do połowy kwietnia. Potem się wszystko zamyka. Pozdrawiam!
Ja też z kolei od siebie dodam, że jakby ktoś w grudniu był, to przez 3 godziny tylko jest w ogóle jasno (ja o tym nie pomyślałem, jak bilety rezerwowałem
:D ), a zorza nie jest widoczna cały czas, tylko przez cały 7-dniowy pobyt widziałem ją raz - drugiego dnia na stacji benzynowej, gdy jeszcze nie wiedziałem, że taka okazja już się nie powtórzy przez zachmurzenie
:( .4x4 konieczne było, aby wjechać w ogóle do jednego z noclegów zlokalizowanego na lekkiej górce - mi się nie udało i gospodarzowi kluczyki przekazałem, aby wjechał
:D . Na końcówce cypelka jest miasto o fajnej nazwie: Å. Nic w nim nie ma, ale za to fajną atrakcją był bankomat, który był nieczynny z karteczką, że nieczynny pozostanie do marca
:)
Jedziemy do Henningsvaer, co chwilę się zatrzymując. Jazda po Lofotach to nieustanne zatrzymywanie się na zdjęcia i podziwianie widoków. Jest pięknie.
Henningsvaer nazywany jest Wenecją Lofotów (uwielbiam te internetowe porównania). WIdać tu troche więcej turystów. Jest ładnie, ale upewniłem się w przekonaniu, że nocleg w Reine był lepszym pomysłem – mimo, iż następnego dnia musieliśmy jechać na lotnisko 2 godziny dłużej.
Idziemy na obiad, a ja po raz pierwszy próbuję mięsa wieloryba.
Jest już dość późno więc rozpoczynamy powrót do Reine, zatrzymując się po drodze wiele razy.
Widzimy znak na Nusfjord, więc postanawiamy pojechać tam na chwilę. To podobno jedna z najstarszych wiosek rybackich w Norwegii i normalnie płaci się za wstęp do niej. Ale wieczorem nie było tam już żywego ducha. Mimo wszystko w A i Reine podobało mi się bardziej.
Tuż przed Reine w lusterku ciekawy widok. Światło złapane w pułapkę między morzem i chmurami. Nie mogłem się nie zatrzymać na zdjęcie.
Do miejsca naszego noclegu dojeżdżamy po 22. Wieczór kończymy tak jak poprzednio, smakowaniem lokalnych piw na tarasie.
Poranny deszcz nie zapowiadał, że pogoda będzie tego dnia łaskawa. Może to i lepiej. My i tak musimy tylko dojechać na lotnisko a deszcz sprawia, że nie będziemy mieć pokusy, by zatrzymywać się po drodze. Na plaży Ramberg żegna nas tęcza. W sumie droga na lotnisko zajęła nam 6h.
Czas pożegnać Lofoty, choć myślę, że zawitamy tu jeszcze kiedyś.
Czy coś bym zmienił w tej wycieczce?Tak, dodałbym co najmniej ze dwa dni. W sumie byliśmy na miejscu jakieś półtora dnia, przejechaliśmy prawie 1000km. Końcówka maja okazała się łaskawa pogodowo. Najbardziej podobały nam się okolice Reine i Henningsvaer.
Informacje praktyczne:
- Stacji benzynowych jest sporo, w Leknes czy Svolvaer po kilka. Ładowarek do samochodów elektrycznych również sporo
- Jeśli ktoś jak my nie przepada za gotowaniem w podróży I woli restauracje, to na Lofotach trzeba sobie to rozplanować. Miejsc gdzie można zjeść jest niewiele.
- Sklepy są dobrze zaopatrzone, ale w niedziele w większość nieczynne.
- NA lotnisku EVE jest sklep bezcłowy, gdzie po przylocie można się zaopatrzyć w alkohol (jeśli ktoś potrzebuje) w dość dobrych jak na Norwegię cenach.
@kostek966 Czasy, kiedy cenami w Norwegii straszono małe dzieci odeszły już w niepamięć,
Poniżej ceny na osobę:
Lot KRK- EVE - 600PLN
Samochód - Enterprise via Booking (często są najtańsi) 244 PLN
Nocleg - 350 PLN - radzę rezerwować dużo wcześniej z bezpłatnym odwołaniem i obserwować ceny. Spaliśmy w Rostad Retro Rorbuer, który praktycznie nie schodził poniżej 500PLN/noc, ale pewnego dnia udało mi się go zarezerwować za 700/2 noce. Samochód też polecam wynając wcześniej. Ceny w sezonie (czerwiec - sierpień) są sporo wyższe.
Jedzenie w restauracjach, w których byliśmy: przystawki od 60PLN, dania główne od 100PLN, kieliszek wina/małe piwo lokalne 40PLN.
Poniższy zestaw carpaccio z wieloryba i dorsz kosztował ok. 180PLN. Fish'n chips poprzedniego dnia ok.100PLN. Woda wszędzie za darmo. Espresso 15PLN.
Tankowałem 2 razy za łączną sumę 240PLN. Hybrydowa Toyota spalała niewiele. Benzyna 7,3PLN/litr.
Nie pamiętam wszystkich cen w sklepach, ale kupowałem niewiele. Widziałem pół kilo truskawek po ok. 10PLN.