Wieloryby też udało nam się zobaczyć, ale southern right whale nie są tak wdzięczne w obserwacji jak moje ukochane humbaki. A może po prostu mieliśmy pecha? Trochę wystawały z wody, ale to nie to samo co wyskakujące humbaki.
Z portu w Hout Bay popłynęliśmy na krótką wycieczkę do rezerwatu fok. Całość zajęła dosłownie 40 minut, foczki były fajne, a cena niska, więc polecam.
O samym Kapsztadzie nie będę się rozpisywać, pięknie położone miasto. Na górę stołową wjechać moim zdaniem trzeba. Trasa przez Camps Bay, Hout Bay, Chapman's Peak Drive bardzo malownicza. Sam park Przylądka Dobrej Nadziei nie wywarł na mnie dużego wrażenia. Warto zwrócić uwagę na kwiaty, niesamowita jest różnorodność kwiatów w ramach przylądkowego państwa kwiatów, po angielsku to brzmi zgrabniej: Cape Floristic Kingdom. Na świecie takich państw jest 6, przylądkowe jest najmniejsze, a gatunków wcale nie jest najmniej. Rzeczywiście kwiaty są piękne i nawet dla takiego laika jak ja widać, że zupełnie inne od występujących w pozostałych regionach świata.
-- 14 Mar 2025 22:42 --
Lesotho Wjechaliśmy przez przejście graniczne na przełęczy Sani. Proces uzyskania wizy jest i kosztowny i problematyczny, na szczęście na przejściu granicznym na przełęczy Sani da się inaczej „dogadać”. A do tego jest po prostu pięknie. Odwiedzaliśmy wioskę położoną wysoko z górach. Był pokaz tańców i pogadanka o zwyczajach i tradycjach ludzi mieszkających w górach i żyjących głównie ze swoich zwierząt – owiec i krów. Było bardzo kameralnie, bo byliśmy w wiosce tylko we dwójkę. Wszystko w ramach zorganizowanej wycieczki, nasze Polo mogłoby nie dać rady na Sani Pass. Wzięliśmy dłuższą wersję z odwiedzeniem wioski, żeby zobaczyć coś więcej w tym kraju.
Eswatini Drugie królestwo jest chyba nawet ciekawsze. Rzekomo ostatnia monarchia absolutna w Afryce, ale czy na pewno? Są bardzo dumni ze swojej kultury i odrębności względem chociażby sąsiedniego RPA. Odwiedziliśmy cultural village, gdzie również był pokaz tradycyjnych tańców. Zazwyczaj nie przepadam za takimi atrakcjami, ale tym razem bardzo mi się podobało. Było widać, że w cale przedstawienie włożono dużo trudu i prób. Choreografia super zsynchronizowana. Cały występ był nie tylko ciekawy pod względem kulturowym, ale dostarczył mi wrażeń artystycznych. Potem jeszcze poszliśmy na mikro trekking do wodospadu Malolotja Falls.
-- 14 Mar 2025 22:46 --
@JONASZ wykupiliśy gotową wycieczkę z Major Adventures. Bardzo polecamy! Na granicy zero problemów.@Sudoku byliśmy dokładnie na tej: https://majoradventures.com/tours/sani- ... nded-tour/ Jeśli zdecydujesz się u nich zarezerwować, to mam małą prośbę o przywiezienie Pani z Major Adventure kilku monet z Polski. Dała nam monety z Lesotho, a jej mąż też zbiera, a my nie mięliśmy ze sobą monet, żeby się odwdzięczyć. Na pewno będzie miło zaskoczona!
@DAD Cieszę się również z marudzeniem – nie tak łatwo odebrać mi tę przyjemność ?
@Wykus „Z tych różnych relacji, doświadczeń można potem sobie samemu wyrobić zdanie i tak zaplanować wyjazd, bazując na innych doświadczeniach, aby jemu było fajnie.” Otóż to!
@Pabien Widzę, że wziąłeś to bardzo personalnie i wywołało to u Ciebie dużo negatywnych emocji. Nie to było moją intencją. To był tylko żart, ale najwyraźniej mamy inne poczucie humoru. Jestem zdziwiona Twoją mocną reakcją, bo w gruncie rzeczy, poza zdaniem o inspiracji, w mojej wypowiedzi nie ma nic o Tobie – jest o mnie. Dla równowagi chciałam napisać o tym, co podoba mi się znacznie bardziej.
Czy przejęłam się tym, że z lekceważeniem piszesz o kotkach i pieskach albo że @DAD uważa, że taka relacja nic nie wnosi? Nie. To Wasza osobista opinia i nie muszę jej podzielać. Ja uwielbiam relacje ze zdjęciami zwierząt i zawsze chętnie je oglądam – pokazują lepiej, czego można się spodziewać na miejscu, niż podrasowane zdjęcia profesjonalnych fotografów.
Irytuje mnie ocenianie ludzi pod kątem odbytych podróży i sugerowanie jedynego słusznego sposobu podróżowania. Znam cudownych, wartościowych, ciekawych świata ludzi, którzy nie podróżują wcale i nawet nie stali w kolejce do przywołanej tutaj Mona Lizy. Każdy ma inne zasoby (zdrowie, czas, pieniądze) i inną historię. Niech każdy sam wybiera, według własnego klucza, co chce zrobić ze swoimi zasobami.
Wydawało mi się dosyć oczywiste, że moje zdanie na początku nie miało deprecjonować Twoich podróży, a jedynie być zabawnym nawiązaniem do Twojej relacji – tak różnej od mojej, choć z tego samego kraju.Usuwam ten kontrowersyjny wstęp. Być może nawet cały wpis zniknie, jeszcze się nad tym zastanawiam, nie chcę mieć tyle negatywnych emocji w kometarzach na blogu. Pomimo wyjaśnień z mojej strony pojawił się zarzut o brak szacunku – z tym już ciężko mi przejść do porządku dziennego. Humor może nie najwyższych lotów, ale tak już mam, że nie biorę wszystkiego na poważnie i dosłownie. Swoją drogą, chyba tak robi się zasięgi, bo to moja najgorsza relacja, w którą włożyłam najmniej pracy, a największa burza w komentarzach
:(
Są ludzie, którzy zwiedzają to samo co inni i wrzucają takie same fotki, tylko jedni trochę lepsze inni trochę gorsze, jeszcze inni ze spadającymi klocami.Roboczo nazwę to syndromem Mona Lisy - w tym samym Luwrze można obejrzeć równie dobre, a czasem i ciekawsze dzieła bez stania w absurdalnej kolejce, a w samym Paryżu bez spotkania dzikich tlumów, można zobaczyć takie cuda, że przez głowę przechodzi tylko myśl "jacy ci turyści są głupi" i jakie szczęście, że jest UNESCO, które przygotowało dla nich ofertę.Podróżuję dość dużo, długo szukałem tego po co to robię i zdaje mi się, że już wiem. Te klocki przypadkowo są bardziej oryginalne i unikalne niż zwierzęta w parkach, przy czym mają znaczącą wartość artystyczną. Lubię zwierzęta, kotki, pieski, lubię wodę i drzewa, góry też ale tylko oglądać. Zresztą pewnie i tu na forum kilkukrotnie pisałem, że beton najlepiej prezentuje się z zielenią.Nadal jednak ludzie wydają mi się ciekawski, zwłaszcza że w afrykańskich krajach, w których byłem świetnie się z nimi rozmawia - jakoś łatwo o znacznie więcej niż smoltok. Co więcej stolice czy metropolie dają możliwość znacznie lepszego poznania życia współczesnej ludności odwiedzanych państw niż parki narodowe lub, co gorsza zwiedzanie plemion. Zwierzątka kiedyś jeszcze zobaczę, gdy pojadę w innej konfiguracji, choć jeśli wybiorę się z dziećmi one betonowe klocki też każą sobie pokazać.
pabien napisał:Są ludzie, którzy zwiedzają to samo co inni i wrzucają takie same fotki, tylko jedni trochę lepsze inni trochę gorsze, jeszcze inni ze spadającymi klocami..Daj się dziewczynie nacieszyć wyjazdem
:). Faktycznie może zdjęcie pingwina z głową w lewo, głową w prawo, później z głową zadarta do góry nic nie wnosi, ale ja wyczuwam radość autorki
8-) No i jednak trzeba włożyć prace w to aby jednak napisać relacje.Co do sztuki i Mona Lisy choć to jest OT. Pełna zgoda. Korytarz przed tym obrazem jest bardzo podobny obraz. Nie pamiętam kogo ani dokładnie jaki, ale powiedzmy... jakaś dama z owieczka czy inną kózką. No i właśnie przyznaje ze jestem ignorantem w tych kwestiach, ale nie rozumiem kto decyduje i na jakich zasadach ze jakiś obraz uznaje się za wybitne, oglądają go miliony, a ten obok nie jest zauważony.
I właśnie przez takich jak "pabien" potem ludzie nie piszą relacji. Ktoś włożył serce i czas w napisanie relacji, w organizacje wyjazdu, zarobił na wyjazd i się z tego cieszy i chce się podzielić swoimi doświadczeniami. Nie każdemu ma się wszystko podobać. Z tych różnych relacji, doświadczeń można potem sobie samemu wyrobić zdanie i tak zaplanować wyjazd bazując na innych doświadczeniach aby jemu było fajnie. RPA jest fantastyczne - dzisiaj bym wrócił. Pozdrawiam
@pabien, nie "marudź"
;) , ja bym był dumny, że to akurat mnie wybrano do porównania, ja nie zostałem wywołany ale ponieważ byłem tam 2 razy i to całkiem niedawno, to nie mogę się zgodzić z opisem jedzenia, jest absolutnie fantastyczne i to nie tylko steki ale i owoce morza i ostrygi z miejscowymi winami, a i wiele innych pochodzących z różnych krajów i kultur o czym można się przekonać na ich tygodniowych targowiskach, jak ktoś ma wątpliwości to mogę wrzucić całą masę zdjęć, chociaż mi się nie chce,
:roll: ,Natomiast co do pisania, to jak najwięcej takich relacji jak już któraś @Iza N., myślę że pomogła bardzo wielu ludziom np relacja z victoria falls, cieszę się, że chce pisać a nie tylko pytać czy rozdzielają w samolocie albo czy będzie coś do jedzenia
:x
pabien napisał:Normalnie bym nie pisał, ale zostałem wywołany do tablicy. Ale tak, jeśli ktoś ma radość z wycieczki to fajnie, a dalej pisząc jeśli ktoś ma radość z tego, że ktoś ma radość to jeszcze lepiej. Źle jest, gdy ktoś ma radość z czyjegoś cierpienia lub ktoś cierpi aby radować mógł się ktoś, ale tu raczej nie mamy takiej sytuacjiNiezły bełkot, ale jak "normalnie byś nie pisał", skoro 2 posty wcześniej wypowiedziałeś się szeroko, niepytany, nie na temat i nie rozumiem, po co? (post z godz. 16:05)
Ja też bym wróciła i tak mi się nawet tęskni
:D @Iza N.zazdroszczę Ci tych kotów
:) Jak my jeżdziliśmy po Krugerze, to wszyscy się zatrzymywali i pytali czy widzieliśmy koty
:lol: I też twierdzę, że następnym razem polecę w pażdzierniku
:D
sko1czek napisał:Niezły bełkot, ale jak "normalnie byś nie pisał", skoro 2 posty wcześniej wypowiedziałeś się szeroko, niepytany, nie na temat i nie rozumiem, po co? (post z godz. 16:05)Nie wiem czemu Twój rozum nie byl w stanie sięgnąć do pierwszego wpisu autorki relacji, wtedy raczej byś powstrzymał się od tego komentarza. Choć może moja reakcja na "betonowe klocki" była zbyt ostra, jeśli tak to najmocniej przepraszam @Iza.N.Bo to były bardziej generalne uwagi o podróżowaniu, a widzę, że mogło to zostać odczytane inaczej. Poza tym jednak samo odwiedzenie osiedla socjalnego, to czego dowiedziałem się od jego mieszkanki, późniejsza dyskusja z Pindą i jego szefem to były duże rzeczy, dla nich samych warto było wsiąść do samolotu
@Sudoku byliśmy dokładnie na tej: https://majoradventures.com/tours/sani- ... nded-tour/Jeśli zdecydujesz się u nich zarezerwować, to mam małą prośbę o przywiezienie Pani z Major Adventure kilku monet z Polski. Dała nam monety z Lesotho, a jej mąż też zbiera, a my nie mięliśmy ze sobą monet, żeby się odwdzięczyć. Na pewno będzie miło zaskoczona!@DAD Cieszę się również z marudzeniem – nie tak łatwo odebrać mi tę przyjemność ?@Wykus „Z tych różnych relacji, doświadczeń można potem sobie samemu wyrobić zdanie i tak zaplanować wyjazd, bazując na innych doświadczeniach, aby jemu było fajnie.” Otóż to!@Pabien Widzę, że wziąłeś to bardzo personalnie i wywołało to u Ciebie dużo negatywnych emocji. Nie to było moją intencją. To był tylko żart, ale najwyraźniej mamy inne poczucie humoru. Jestem zdziwiona Twoją mocną reakcją, bo w gruncie rzeczy, poza zdaniem o inspiracji, w mojej wypowiedzi nie ma nic o Tobie – jest o mnie. Dla równowagi chciałam napisać o tym, co podoba mi się znacznie bardziej.Czy przejęłam się tym, że z lekceważeniem piszesz o kotkach i pieskach albo że @DAD uważa, że taka relacja nic nie wnosi? Nie. To Wasza osobista opinia i nie muszę jej podzielać. Ja uwielbiam relacje ze zdjęciami zwierząt i zawsze chętnie je oglądam – pokazują lepiej, czego można się spodziewać na miejscu, niż podrasowane zdjęcia profesjonalnych fotografów.Irytuje mnie ocenianie ludzi pod kątem odbytych podróży i sugerowanie jedynego słusznego sposobu podróżowania. Znam cudownych, wartościowych, ciekawych świata ludzi, którzy nie podróżują wcale i nawet nie stali w kolejce do przywołanej tutaj Mona Lizy. Każdy ma inne zasoby (zdrowie, czas, pieniądze) i inną historię. Niech każdy sam wybiera, według własnego klucza, co chce zrobić ze swoimi zasobami.Wydawało mi się dosyć oczywiste, że moje zdanie na początku nie miało deprecjonować Twoich podróży, a jedynie być zabawnym nawiązaniem do Twojej relacji – tak różnej od mojej, choć z tego samego kraju.
Ależ ja lubię kotki i pieski, tu w ogóle nie było lekceważenia.Po napisaniu zdałem sobie sprawę z tego, że mój wpis może zostać odebrany personalnie, przeprosiłem za to, ale go nie skasowałem, bo byłoby jednak glupioI dla wytłumaczenia - napisałaś oprócz tego o czym wspomniałaś jeszcze jedno - o niechęci jeżdżenia do "betonowych klocków" i o to zdanie mi chodziło. Bo po pierwsze to jest bardzo dobra i wybitna architektura, a po drugie w mojej relacji było sporo o ludziach . Bez tego zdania wszystko byłoby OK.Dalszych uwag prawdę mówiąc nie rozumiem, więc nie odniósł się do nich
Ty mnie tutaj @Iza N.nie prowokuj
:lol: Ja raczej stanąłem w Twojej obronie przecież
:) Relacji nie czytałem jeszcze ale to zrobie. Raz ze doceniam ze ktoś pisze i wkłada w to prace, bo sam pisze wiec wiem ze jednak trzeba cos z siebie dać, a dwa ze nie byłem tam wiec się mi tez przyda. Ze zdjęciami to jest tak, ze czasami ktoś wkłada 8 zdjęć tego samego ujęcia niemal w sekwencji, a one juz niczego nie wnoszą. Pingwin wybrany przypadkowo
;) Mnie się zdjęcia podobają. Nie pisałem ze relacja nic nie wnosi, ani tak nawet nie pomyślałem
:)
Akurat relacja w moich klimatach (przyroda), więc dla mnie jest bardzo wartościowa. Super, że się zdecydowałaś, pokazać człowiekowi kawałek świata. Co do sporu pod relacją nie będę się odnosił, bo jak to w życiu każdy ma swój punkt widzenia i swoje racje, ale ponieważ to forum podróżnicze to wspomnę tylko o jednej kwestii. "Do napisania relacji zainspirował mnie pabien, bo że ludzie się różnią i lubią różne rzeczy to oczywista, oczywistość, ale żeby aż tak
:DW życiu bym nie wsiadła w samolot, żeby te betonowe kloce oglądać
:D"Powyższe dwa zdania zostałyby odebrane bardzo źle, w niektórych (i to wcale nieodległych nam) kulturach. Zwłaszcza wśród ludzi starszej daty. Na takie niby niewinne dziwienie się czemuś mogłabyś uzyskać bardzo agresywną reakcję. Sam byłem kiedyś świadkiem podobnej sytuacji. Także lepiej przez szacunek do wyborów drugiej osoby nie poruszać takich kwestii. Każdy ma prawo decydować o tym co robi i nie ma tu powodów do uśmieszków.
Tak sobie czytam ten wątek i dyskusję pod nim i przypomniał mi się esej Olgi Tokarczuk o ciężkiej chorobie dosłowności.A relację @Iza N. przeczytałem i obejrzałem z przyjemnością i nie wykluczam, że zostanie jakąś inspiracją przy rozważaniu kierunków na kolejne wyjazdy. Jakoś tak mam, że lubię i zwierzęta, i krajobrazy, i architekturę, i small talki z miejscowymi też
:-)
Usuwam ten kontrowersyjny wstęp. Być może nawet cały wpis zniknie, jeszcze się nad tym zastanawiam, nie chcę mieć tyle negatywnych emocji w kometarzach na blogu. Pomimo wyjaśnień z mojej strony pojawił się zarzut o brak szacunku – z tym już ciężko mi przejść do porządku dziennego. Humor może nie najwyższych lotów, ale tak już mam, że nie biorę wszystkiego na poważnie i dosłownie. Swoją drogą, chyba tak robi się zasięgi, bo to moja najgorsza relacja, w którą włożyłam najmniej pracy, a największa burza w komentarzach
:(
W ogóle się nie przejmuj. To Twoja relacja i myślę, że spokojnie możesz poprosić moderację o skasowanie komentarzy.W ten sposób będziesz mieć toitoi - i zasięgi i relację bez negatywnych emocji (hihi)
I tutaj już Boulders Beach
-- 14 Mar 2025 22:32 --
A tutaj wspomniane góralki.
i całe mnóstwo malutkich
Wieloryby też udało nam się zobaczyć, ale southern right whale nie są tak wdzięczne w obserwacji jak moje ukochane humbaki. A może po prostu mieliśmy pecha? Trochę wystawały z wody, ale to nie to samo co wyskakujące humbaki.
Z portu w Hout Bay popłynęliśmy na krótką wycieczkę do rezerwatu fok. Całość zajęła dosłownie 40 minut, foczki były fajne, a cena niska, więc polecam.
O samym Kapsztadzie nie będę się rozpisywać, pięknie położone miasto. Na górę stołową wjechać moim zdaniem trzeba. Trasa przez Camps Bay, Hout Bay, Chapman's Peak Drive bardzo malownicza. Sam park Przylądka Dobrej Nadziei nie wywarł na mnie dużego wrażenia. Warto zwrócić uwagę na kwiaty, niesamowita jest różnorodność kwiatów w ramach przylądkowego państwa kwiatów, po angielsku to brzmi zgrabniej: Cape Floristic Kingdom. Na świecie takich państw jest 6, przylądkowe jest najmniejsze, a gatunków wcale nie jest najmniej. Rzeczywiście kwiaty są piękne i nawet dla takiego laika jak ja widać, że zupełnie inne od występujących w pozostałych regionach świata.
-- 14 Mar 2025 22:42 --
Lesotho
Wjechaliśmy przez przejście graniczne na przełęczy Sani. Proces uzyskania wizy jest i kosztowny i problematyczny, na szczęście na przejściu granicznym na przełęczy Sani da się inaczej „dogadać”. A do tego jest po prostu pięknie. Odwiedzaliśmy wioskę położoną wysoko z górach. Był pokaz tańców i pogadanka o zwyczajach i tradycjach ludzi mieszkających w górach i żyjących głównie ze swoich zwierząt – owiec i krów. Było bardzo kameralnie, bo byliśmy w wiosce tylko we dwójkę. Wszystko w ramach zorganizowanej wycieczki, nasze Polo mogłoby nie dać rady na Sani Pass. Wzięliśmy dłuższą wersję z odwiedzeniem wioski, żeby zobaczyć coś więcej w tym kraju.
Eswatini
Drugie królestwo jest chyba nawet ciekawsze. Rzekomo ostatnia monarchia absolutna w Afryce, ale czy na pewno? Są bardzo dumni ze swojej kultury i odrębności względem chociażby sąsiedniego RPA. Odwiedziliśmy cultural village, gdzie również był pokaz tradycyjnych tańców. Zazwyczaj nie przepadam za takimi atrakcjami, ale tym razem bardzo mi się podobało. Było widać, że w cale przedstawienie włożono dużo trudu i prób. Choreografia super zsynchronizowana. Cały występ był nie tylko ciekawy pod względem kulturowym, ale dostarczył mi wrażeń artystycznych. Potem jeszcze poszliśmy na mikro trekking do wodospadu Malolotja Falls.
-- 14 Mar 2025 22:46 --
@JONASZ wykupiliśy gotową wycieczkę z Major Adventures. Bardzo polecamy! Na granicy zero problemów.@Sudoku byliśmy dokładnie na tej: https://majoradventures.com/tours/sani- ... nded-tour/
Jeśli zdecydujesz się u nich zarezerwować, to mam małą prośbę o przywiezienie Pani z Major Adventure kilku monet z Polski. Dała nam monety z Lesotho, a jej mąż też zbiera, a my nie mięliśmy ze sobą monet, żeby się odwdzięczyć. Na pewno będzie miło zaskoczona!
@DAD Cieszę się również z marudzeniem – nie tak łatwo odebrać mi tę przyjemność ?
@Wykus „Z tych różnych relacji, doświadczeń można potem sobie samemu wyrobić zdanie i tak zaplanować wyjazd, bazując na innych doświadczeniach, aby jemu było fajnie.” Otóż to!
@Pabien Widzę, że wziąłeś to bardzo personalnie i wywołało to u Ciebie dużo negatywnych emocji. Nie to było moją intencją. To był tylko żart, ale najwyraźniej mamy inne poczucie humoru. Jestem zdziwiona Twoją mocną reakcją, bo w gruncie rzeczy, poza zdaniem o inspiracji, w mojej wypowiedzi nie ma nic o Tobie – jest o mnie. Dla równowagi chciałam napisać o tym, co podoba mi się znacznie bardziej.
Czy przejęłam się tym, że z lekceważeniem piszesz o kotkach i pieskach albo że @DAD uważa, że taka relacja nic nie wnosi? Nie. To Wasza osobista opinia i nie muszę jej podzielać. Ja uwielbiam relacje ze zdjęciami zwierząt i zawsze chętnie je oglądam – pokazują lepiej, czego można się spodziewać na miejscu, niż podrasowane zdjęcia profesjonalnych fotografów.
Irytuje mnie ocenianie ludzi pod kątem odbytych podróży i sugerowanie jedynego słusznego sposobu podróżowania. Znam cudownych, wartościowych, ciekawych świata ludzi, którzy nie podróżują wcale i nawet nie stali w kolejce do przywołanej tutaj Mona Lizy. Każdy ma inne zasoby (zdrowie, czas, pieniądze) i inną historię. Niech każdy sam wybiera, według własnego klucza, co chce zrobić ze swoimi zasobami.
Wydawało mi się dosyć oczywiste, że moje zdanie na początku nie miało deprecjonować Twoich podróży, a jedynie być zabawnym nawiązaniem do Twojej relacji – tak różnej od mojej, choć z tego samego kraju.Usuwam ten kontrowersyjny wstęp. Być może nawet cały wpis zniknie, jeszcze się nad tym zastanawiam, nie chcę mieć tyle negatywnych emocji w kometarzach na blogu. Pomimo wyjaśnień z mojej strony pojawił się zarzut o brak szacunku – z tym już ciężko mi przejść do porządku dziennego. Humor może nie najwyższych lotów, ale tak już mam, że nie biorę wszystkiego na poważnie i dosłownie. Swoją drogą, chyba tak robi się zasięgi, bo to moja najgorsza relacja, w którą włożyłam najmniej pracy, a największa burza w komentarzach :(