Wystawa w podziemiach o okupacji japońskiej (tuż przed zakończeniem wojny Japończycy urządzili rzeź Filipińczyków w Manili)
Siadamy na fajne jedzonko w streetfoodowej knajpce. Jest bardzo tanio i do tego dobre miejscowe piwko
Przyznaję, że korki w Manili to coś niewyobrażalnego! W godzinach szczytu tracimy godziny na przejechanie kilku kilometrów. Nawet wieczorem wszystko stoi. Docieramy do hotelu późnym wieczorem tylko po to aby o 3 rano już ruszyć w kierunku Terminalu 2. O 5 rano Philipine Airlines zabierze nas do Puerto Pricessa, nie ma czasu na spanie na tej wyprawie!
c.d.n.Czeka dziś nas bardzo niezwykła atrakcja na Palawanie – Podziemna Rzeka Puerto Princesa. Jest zaliczana do 7 cudów Świata Przyrody przez wiele organizacji i na pewno na to miano zasługuje. Jest to jeden z hitów podróżniczych Filipin i nie zamierzamy go pominąć! Chcemy od razu po przylocie ruszyć w trasę. W Puerto Princesa zaplanowałem jeden nocleg przez AirBnB i nasz host Helen poleca mi odpowiednią agencję do zorganizowania całodniowego tripu do rzeki. Kontaktuję się więc z Jackie na whatsappie, uzgadniam cenę (2500 php od osoby) i załatwiam aby busik przyjechał po nas prosto na lotnisko – lądujemy o 6.30 rano. Potem po południu odwiezie nas prosto na kwaterę w Puerto. Jeszcze w Manili przed lotem chwytam w rękę wczesne śniadanie – typowe bułeczki na parze z nadzieniem mięsnym zwane tu asado lub bola-bola po 80php.
Lot Philippine Airlines jest krótki, jak pisałem nikt nie zwracał uwagę na nasze przeciążone kabinówki. Lądujemy na Palawanie przy pięknej pogodzie
Nasz umówiony kierowca zgarnia nas z lotniska i jedziemy prosto w kierunku Sabang. Po drodze pitstop na piękne widoczki i małą przegryzkę
Te trzy skały to Tres Marias
Uzgadniam z przewodnikiem, który się do nas dosiadł w Puerto (i jest „w cenie”), że zaczniemy od przygody na Ugong Rock. To formacja skalna z wewnętrzną trasą wspinaczkową (bardzo łatwą) a na szczycie będzie niespodzianka dla naszych dziewczyn ?
Trzeba dopłacić lokalesom po 350php za wejście na ich teren. Ubieramy kaski i rękawice i idziemy na króciutki trekking.
Ugong Rock jest znane ze swojego brzmienia „jak gong” Są takie fragmenty skały które dźwięczą grubo po uderzeniu ręką. Niesamowity efekt dźwiękowy! Można się bawić godzinami stukając różne fragmenty tej skały.
Na samej górze informuję ekipę, że nie ma ścieżki w dół, jest tylko ….. zip line ? Tak oto wpędzone w pułapkę dziewczyny bez oporu (wszystkie po raz pierwszy) zjeżdżają na dół na zipce ?
Krajobrazy dookoła są przepiękne, te skały przypominają trochę krajobrazy z „Pandory” Avatara.
Dojeżdżamy do wybrzeża
Kolejną opcjonalną atrakcją przed właściwą podziemną rzeką jest krótki rejs łódką wśród naturalnych lasów mangrowych porastających wybrzeże Palawanu. Mamy na to ochotę więc znowu 250php od osoby i wsiadamy do łódki na półgodzinną wycieczkę.
Sporo informacji o mangrowcach dostarcza nam flisak ale najciekawszym fragmentem rejsu jest obserwacja węży zwisających z drzew (na szczęście są aktywne tylko w nocy)
No dobra, rozgrzewka zrobiona, udajemy się na przystań aby załapać się na łódkę-prom na właściwą plażę przez wejściem do jaskini.
Niestety (ale na szczęście dla miejscowych) są dzikie tłumy turystów i na naszą kolej na łódkę do jaskini czekamy ponad godzinę, spędzając ten czas na plaży
Wokół nas mnóstwo makaków
Tak wygląda wejście do jaskini
W końcu przychodzi nasza kolej. Wsiadamy do kolejnej łódki z przewodnikiem z latarką i wpływamy do jaskini. Naraz może przebywać tam tylko kilka łódek więc czekamy na wypłynięcie poprzedniej
W jaskini jest ciemno ale nasz flisak ma dość potężną latarkę. Mamy na uszach słuchawki i głos po angielsku dość precyzyjnie opowiada nam całą historię odkrycia jaskini oraz informacje techniczne o tym, że rzeka płynie przez ponad 8 kilometrów pod ziemią, zbadany jest 4 kilometrowy odcinek a dla turystów udostępniono raptem 1,5 kilometra. W wnętrzu różne formacje skalne oraz stalaktyty i stalagmity
Jest grupa skał przypominających rzeczy z naszej rzeczywistości. Bobogojni Filipińczycy oczywiście przypisują im biblijne znaczenie np. tutaj – Święta Rodzina:
A tu: Ostatnia Wieczerza
Ale jest coś innego – tutaj postać kobiety ochrzczona parę lat temu „Sharon Stone”
W jaskini mieszkają nietoperze, sporo ich lata i można je spotkać wiszące z sufitu
Filipiny - piękna sprawa! Jak to mawiają miejscowi po Red Horsie się diabły i demony śnią - litrowy mi bardzo odpowiadał
:PCzyżby canyoning w Moalboal? Dla mnie tam był jeden z lepszych
:)
Jakby ktoś szukał moich filmików z Filipin, o których wspomniał @Hiszpan (byliśmy prawie w tym samym czasie i prawie udało się spotkać z Cebu City), to są u mnie na kanale YThttps://youtube.com/@jakub-w-podrozy?si ... WIX96I3xNP
Gdy wklejam link do kanału na Youtube to pokazuje się obrazek jak wyżej (film jest niedostępny). Więc spróbuję dać link tylko do jednego filmu z Bohol, a jak ktoś chciałby zobaczyć filmiki np z Siquijor czy Busunaga to zapraszam na kanał youtube o nazwie "jakub-w-podróży"https://www.youtube.com/watch?v=1Zxv2PU0-aw
Fort Santiago
Wystawa w podziemiach o okupacji japońskiej (tuż przed zakończeniem wojny Japończycy urządzili rzeź Filipińczyków w Manili)
Siadamy na fajne jedzonko w streetfoodowej knajpce. Jest bardzo tanio i do tego dobre miejscowe piwko
Przyznaję, że korki w Manili to coś niewyobrażalnego! W godzinach szczytu tracimy godziny na przejechanie kilku kilometrów. Nawet wieczorem wszystko stoi. Docieramy do hotelu późnym wieczorem tylko po to aby o 3 rano już ruszyć w kierunku Terminalu 2. O 5 rano Philipine Airlines zabierze nas do Puerto Pricessa, nie ma czasu na spanie na tej wyprawie!
c.d.n.Czeka dziś nas bardzo niezwykła atrakcja na Palawanie – Podziemna Rzeka Puerto Princesa. Jest zaliczana do 7 cudów Świata Przyrody przez wiele organizacji i na pewno na to miano zasługuje. Jest to jeden z hitów podróżniczych Filipin i nie zamierzamy go pominąć!
Chcemy od razu po przylocie ruszyć w trasę. W Puerto Princesa zaplanowałem jeden nocleg przez AirBnB i nasz host Helen poleca mi odpowiednią agencję do zorganizowania całodniowego tripu do rzeki. Kontaktuję się więc z Jackie na whatsappie, uzgadniam cenę (2500 php od osoby) i załatwiam aby busik przyjechał po nas prosto na lotnisko – lądujemy o 6.30 rano. Potem po południu odwiezie nas prosto na kwaterę w Puerto.
Jeszcze w Manili przed lotem chwytam w rękę wczesne śniadanie – typowe bułeczki na parze z nadzieniem mięsnym zwane tu asado lub bola-bola po 80php.
Lot Philippine Airlines jest krótki, jak pisałem nikt nie zwracał uwagę na nasze przeciążone kabinówki. Lądujemy na Palawanie przy pięknej pogodzie
Nasz umówiony kierowca zgarnia nas z lotniska i jedziemy prosto w kierunku Sabang. Po drodze pitstop na piękne widoczki i małą przegryzkę
Te trzy skały to Tres Marias
Uzgadniam z przewodnikiem, który się do nas dosiadł w Puerto (i jest „w cenie”), że zaczniemy od przygody na Ugong Rock. To formacja skalna z wewnętrzną trasą wspinaczkową (bardzo łatwą) a na szczycie będzie niespodzianka dla naszych dziewczyn ?
Trzeba dopłacić lokalesom po 350php za wejście na ich teren. Ubieramy kaski i rękawice i idziemy na króciutki trekking.
Ugong Rock jest znane ze swojego brzmienia „jak gong” Są takie fragmenty skały które dźwięczą grubo po uderzeniu ręką. Niesamowity efekt dźwiękowy! Można się bawić godzinami stukając różne fragmenty tej skały.
Na samej górze informuję ekipę, że nie ma ścieżki w dół, jest tylko ….. zip line ?
Tak oto wpędzone w pułapkę dziewczyny bez oporu (wszystkie po raz pierwszy) zjeżdżają na dół na zipce ?
Krajobrazy dookoła są przepiękne, te skały przypominają trochę krajobrazy z „Pandory” Avatara.
Dojeżdżamy do wybrzeża
Kolejną opcjonalną atrakcją przed właściwą podziemną rzeką jest krótki rejs łódką wśród naturalnych lasów mangrowych porastających wybrzeże Palawanu. Mamy na to ochotę więc znowu 250php od osoby i wsiadamy do łódki na półgodzinną wycieczkę.
Sporo informacji o mangrowcach dostarcza nam flisak ale najciekawszym fragmentem rejsu jest obserwacja węży zwisających z drzew (na szczęście są aktywne tylko w nocy)
No dobra, rozgrzewka zrobiona, udajemy się na przystań aby załapać się na łódkę-prom na właściwą plażę przez wejściem do jaskini.
Niestety (ale na szczęście dla miejscowych) są dzikie tłumy turystów i na naszą kolej na łódkę do jaskini czekamy ponad godzinę, spędzając ten czas na plaży
Wokół nas mnóstwo makaków
Tak wygląda wejście do jaskini
W końcu przychodzi nasza kolej. Wsiadamy do kolejnej łódki z przewodnikiem z latarką i wpływamy do jaskini. Naraz może przebywać tam tylko kilka łódek więc czekamy na wypłynięcie poprzedniej
W jaskini jest ciemno ale nasz flisak ma dość potężną latarkę. Mamy na uszach słuchawki i głos po angielsku dość precyzyjnie opowiada nam całą historię odkrycia jaskini oraz informacje techniczne o tym, że rzeka płynie przez ponad 8 kilometrów pod ziemią, zbadany jest 4 kilometrowy odcinek a dla turystów udostępniono raptem 1,5 kilometra.
W wnętrzu różne formacje skalne oraz stalaktyty i stalagmity
Jest grupa skał przypominających rzeczy z naszej rzeczywistości. Bobogojni Filipińczycy oczywiście przypisują im biblijne znaczenie np. tutaj – Święta Rodzina:
A tu: Ostatnia Wieczerza
Ale jest coś innego – tutaj postać kobiety ochrzczona parę lat temu „Sharon Stone”
W jaskini mieszkają nietoperze, sporo ich lata i można je spotkać wiszące z sufitu