Dodaj Komentarz
Komentarze (3)
abelincoln
9 września 2024 05:08
Odpowiedz
Małe uściślenie:Sandakan napisał:Następnym punktem jest północny kraniec Danii i piaszczysty cypel Grenen, gdzie spotykają się wody Morza Północnego z Bałtykiem. Na cypel można dojść z parkingu plażą po stronie wód cieśniny Kattegat (wschodniej) (ok. 3 km w jedną stronę),3km RT:
Idzie się inną trasą, niż jedzie traktor - po drodze też można natknąć się na bunkry po które sięga morze...Widoczna na screenie północna plaża (Nordstrand) jest też fajnym miejscem do przejścia się - można tam spotkać więcej wylegujących się fok niż ludzi.
raphael
18 stycznia 2025 12:08
Odpowiedz
@Sandakan jak to wyszło kosztowo? ile za wynajem auta, w której wypożyczalni i na jakich zasadach? gdzie spaliście (hotele, hostele, kampingi) i za ile? i czy nie łatwiej i taniej byłoby pojechać z Polski autem zamiast lecieć samolotem?
sandakan
20 stycznia 2025 12:08
Odpowiedz
Raphael napisał:@Sandakan jak to wyszło kosztowo? ile za wynajem auta, w której wypożyczalni i na jakich zasadach? gdzie spaliście (hotele, hostele, kampingi) i za ile? i czy nie łatwiej i taniej byłoby pojechać z Polski autem zamiast lecieć samolotem?Może łatwiej i taniej, ale jak to zwykle bywa, trzeba brać pod uwagę różne uwarunkowania. Np. na jak długo jedziesz, na ile osób rozkładają się koszty podróży, czy też jak dużo bagażu potrzebujesz zabrać. No i sam dojazd. Ja mam do Billund ok. 1200 km, co oznacza kilkanaście godzin za kierownicą. Jeśli masz zmiennika, to ok, jeśli nie, to dbając o bezpieczeństwo i ceniąc zdrowie własne i współpasażerów, pewnie podzieliłbym tę trasę na dwa dni, co oznacza stratę 4 dni na podróż w obie strony i dodatkowy koszt noclegów po drodze. A jadąc non stop i tak masz dwa dni w plecy. No i koszty przejazdu samochodem. W moim przypadku, za samo paliwo w obie strony musiałbym zapłacić znacznie powyżej 1 tys. zł. Lecąc tylko na kilka dni można obyć się bez dużego bagażu, a bilet KRK-BLL-KRK można było kupić poniżej 300 zł za osobę i za niecałe 2 godziny być na miejscu. Jeśli natomiast chcesz jechać na dłużej, mieć więcej bagażu, czy jedziesz np. ze Szczecina, czyli połowę drogi mniej niż ja, to pewnie wygodniej będzie pojechać samochodem i zaoszczędzić na kosztach wynajmu. Na lotnisku w Billund jest kilka sieciowych wypożyczalni. Ja wziąłem auto z Avis-a. Za 5 dni z pełnym ubezpieczeniem i redukcją wkładu własnego do „0” zapłaciłem coś ok. 250 euro. Spania rezerwowałem przez booking.com w przyzwoitych warunkach i nie były to hostele czy kempingi. Średnio wyszło chyba ok. 170 zł/noc/osobę, ale trzeba pamiętać, że to Dania, więc z zasady tanio nie jest i w dodatku termin był jeszcze wakacyjny. Na pewno da się zorganizować taki wyjazd taniej, ale zawsze gdzieś trzeba znaleźć kompromis pomiędzy ceną, czasem i własną wygodą ? Pozdrawiam.
Niedaleko parkingu stoi też kolejna latarnia morska Det Grå Fyr.
Jadąc ze Skagen drogą nr 40 na południe, około 10 km za tym miasteczkiem, na dużym rondzie warto skręcić w prawo kierując się na Råbjerg Mile. To podobno największa ruchoma wydma w Europie, stale przesuwająca się z zachodu na wschód. 41 m wysokości, 900 m szerokości… robi wrażenie.
Na miejscu są tablice informujące o procesie formowania i poruszania się wydmy.
Następnie, przez Frederikshavn i zahaczając o Sæby, jedziemy do Aalborga. To drugie, po Aarhus, co do wielkości miasto Półwyspu Jutlandzkiego. Jest tu urokliwa starówka, którą warto zobaczyć.
Trafiliśmy też na jakąś artystyczną imprezę.
Robi się późno, zbieramy się więc i jedziemy na nocleg bliżej Aarhus.
Dzień 5
Zaczynamy od Poskær Stenhus, niedaleko Ebeltoft, największego okrągłego kurhanu odnalezionego w Danii. Kamień wieńczący waży podobno 11,5 tony.
Kolejny przystanek robimy przy ruinach XIV wiecznego zamku Kalø, w pobliżu Rønde. Z parkingu do ruin idzie się m.in. sztucznie usypaną w tamtym czasie brukowaną groblą (całość ok. 3 km w jedną stronę).
Następnie zatrzymujemy się przy oznaczonej Błękitną Flagą plaży w Følle. Plaża jest znacznie węższa niż te po stronie zachodniej półwyspu. Wiatr przywiał tu też jakieś trawy i wodorosty, co dodatkowo sprawia, że plaża nie robi takiego wrażenia jak te wcześniej widziane.
Kolejnym przystankiem jest Aarhus. To dość duże miasto z katedrą, będącą podobno najdłuższym i najwyższym w Danii kościołem. Jest też skansen - muzeum Den Gamle By, w którym zgromadzono 75 historycznych budynków z kilkudziesięciu miast całego kraju. Odpuściliśmy sobie jednak tę atrakcję. Poszliśmy za to na dach jednego z dużych sklepów, gdzie zorganizowano ciekawe miejsce odpoczynku z widokiem na miasto.
Mają tu też swoją syrenkę, jakże inną niż ta z Kopenhagi.
Z Aarhus jedziemy jeszcze zobaczyć położoną na południe od miasta plażę Ajstrup Strand. Jest ona podobna do wcześniej odwiedzonej plaży w Følle i również zupełnie inna niż te na zachodnim wybrzeżu.
Potem prosto z bałtyckich plaż jedziemy w góry! W planie jest bowiem trekking na najwyższy szczyt Danii, Møllehøj. Trekking to pewnie za dużo powiedziane, a wysokość góry to 171 m n.p.m. (dokładnie 170,86 m n.p.m.). Szczyt leży niedaleko autostrady E45 biegnącej z Aarhus na południe, kilkanaście kilometrów za Skanderborg, w okolicy Ris. Zdobycie go nie jest na szczęście zbyt wymagające ani długotrwałe, nie trzeba rozpoczynać wspinaczki przed świtem i łatwo z niego zejść, nie to co z Rysów ?
Ostatnim punktem tego dnia jest Jelling, miejsce wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury Unesco. W tym leżącym w pobliżu Vejle miasteczku znajduje się niewielki kościół z cmentarzem, dwa duże ziemne kurhany i dwa kamienie runiczne. Kurhany i kamienie związane są początkami Danii w X wieku, w czasach wikingów. Kurhany usypano najprawdopodobniej na cześć pierwszego króla Gorma i jego żony Tyry. Na mniejszym z kamieni, ustawionym ok. 950 roku, w tekście wyrytym pismem runicznym, po raz pierwszy w duńskiej historii pojawia się nazwa tego kraju. Na większym z kolei, postawionym z polecenia Haralda Sinozębego, umieszczono m.in. tekst potwierdzający przyjęcie chrześcijaństwa przez Danię. Obecny kościół został wzniesiony w XII wieku w miejscu dawnej drewnianej świątyni romańskiej, a wewnątrz odkryto, pochodzące z tego okresu, najstarsze freski w Danii. Ciekawe, historyczne miejsce, z pewnością warte zobaczenia. Teren otwarty, wstęp wolny.
Dzień 6
Po noclegu w pobliżu Billund, poranny przejazd na lotnisko, szybki zwrot samochodu i spokojny lot bez opóźnień do domu.
Moje wrażenia z objazdu Jutlandii są bardzo pozytywne. Jest tam wiele miejsc, które zainteresują zarówno miłośników natury jak i historii. Jest też wiele miejsc dla lubiących bardziej stacjonarny wypoczynek, a liczne, długie, szerokie, piaszczyste i z wysokimi wydmami plaże, szczególnie na zachodnim wybrzeżu, zachęcają do spacerów. Miłośnicy latarni morskich też nie będą się nudzić. Pomijam już Legoland, w którym nie byliśmy, a który sam w sobie stanowi atrakcję nie tylko dla dzieci. Do Billund łatwo i szybko można dostać się Polski samolotem. Z kilku miast loty są bezpośrednie i za niewielkie pieniądze.
Woda w morzu nie była zbyt ciepła, ale kto był nad naszym Bałtykiem ten wie, że i tu różnie bywa. Podczas wyjazdu przez większość czasu wiało i z tym, a także zmienną pogodą, trzeba się zapewne liczyć. Tereny przez które jechaliśmy były w przeważającej większości płaskie, wykorzystywane rolniczo. Duże obszary pół kukurydzy i zbóż, ale także innych upraw i łąk kośnych. Drogi są w dobrym stanie, wszechobecne są też ścieżki dla rowerów, oddzielne dla jazdy w obu kierunkach. Na większości dróg obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/godz. i jest to ogólnie respektowane.
Spędzone w podróży dookoła Jutlandii 5 dni nie pozwoliło nam na odwiedzenie wielu innych atrakcji na obu wybrzeżach, nie pozwoliło również na dokładniejsze zwiedzenie "wewnętrznej" części półwyspu, ale dało wyobrażenie o tej części Danii. Jutlandia to z pewnością interesujące miejsce w Europie i warto je zobaczyć.