Dalej podążyłem za dźwiękiem muzyki. Okazało się, że na parkingu była jakaś impreza - biletowana. Kawałek dalej grali na ulicy postanowiłem zamówić sobie jakieś jedzenie i posłuchać. Potem wróciłem do hotelu i już wiedziałem, że muszę wrócić do tego miasta, zwłaszcza że oprócz ciekawej architektury ma ono do zaoferowania niezwykłą atmosferę, dżunglę na każdym niezabudowanym miejscu i te górki układające się w całe pasma z wiszącymi nisko chmurami. Niezwykłe!
Drogiego dnia udałem się oglądać kolejnego Niemayera, a zaraz potem Calatravę. Niemayer jest po drugiej stronie zatoki w bardzo przyjemnej spokojnej okolicy. Samo muzeum jest w remoncie, ale na szczęście ma on miejsce wewnątrz
W
Później chwilę przeszedłem się po właściwym centrum
I trzeba było jechać na lotnisko, choć jeszcze dobę wcześniej wydawało mi się, że do Sao Paulo będę wracał autobusem. Miałem bilet z późniejszą datą, który w wyniku dwóch zmian nie różnił się godziną o niezbędne do uzyskania prawa do zmiany 30 min. Różnymi kanałami próbowałem tłumaczyć, że to co prawda 15 min, ale inny numer lotu, a pierwotny jest godzinę później. Nic nie wychodziło do czasu kiedy udałem się do stanowiska GOLa na SDU. Tam po pierwsze znali angielski po wtóre w mig zrozumieli moje argumenty i bilet zamienili, niestety nie na wylot z SDU.
Na lotnisko postanowiłem pojechać komunikacją publiczną, choćby dlatego, że po drodze była Maracana
Zajęło mi to więcej czasu niż myślałem, bo na ostatnią przesiadkę do BRT poszedłem na niewłaściwy przystanek.
Już nawet bałem się, że nie zdążę bo nie mogłem odprawić się online, a trafiłem na gigantyczną kolejkę do checkinu.
Kiedy już się wszystko udało zobaczyłem, że mój samolot jest spóźniony o godzinę. Trudno poszedłem do restauracji na PP, potem do najlepszego z dotychczasowych salonów i nie przejmowałem się jakoś specjalnie, bo miałem 7h zapasu.
Jednak po 2h samolot już z pierwotnej piętnastej miał przewidywany termin odlotu o 19. Poszedłem dowiedzieć się o co chodzi. Obsługa okazała się super pomocna - powiedziano mi, żebym poszedł do stanowiska GOLa i próbował zmienić bilet - co uczyniłem.
Ostatecznie samolot spóźnił się 7h i przyleciał tak, że bym nie zdążył na mojego Latama.
Ale ja w tym czasie już na GRU spokojnie odwiedziłem kolejną restaurację na PP, a potem poszedłem do salonu Latam.
Polecam B777 Latamu w C. Świetna konfiguracja siedzeń pozwalająca na prywatność, łóżko długie. Jeśli chodzi o papu, to nic specjalnego, choć złe nie było. Ja przede wszystkim smacznie i wygodnie spałem.
Kiedy wylądowałem we Frankfurcie dostałem potwierdzenie wpłynięcia 600 EUR od Luftwaffe za opóźniony lot w tamtą stronę. Potem jeszcze odzyskałem 26 EUR taxow za niepoleciane powrotne odcinki
Bardzo polecam Brazylię, ja się zakochałem w tym kraju i muszę tam wrócić
Wyjazd zrobił się z biletu BCN - GRU szwajcarskiej wersji Luftwaffe kupionego w styczniu 2022 za niespełna 1200 zł.Bilet zawiesiłem po zmianie i zostawiłem w spokoju.W międzyczasie wykonałem nieśmiałe działania. Kupiłem bilety na loty wewnętrzne i dolot do BCN, ale to nie były wielkie inwestycje, dzięki promocji pewnego ota z końca roku całość zamknęła się kwotą poniżej 100 zł.Miałem jeszcze suite upgrade Accora, które wykorzystałem na rezerwację w Brasilii.Z właściwym biletem czekałem do ostatniej chwili i w sumie do końca nie wiedziałem czy on działa. Działał. Nawet bardzo dobrze.Na początku podróży miałem mały stres, bo okazało się, że Ryanair nie za bardzo chce przylecieć do Modlina. Wylądował na WAW. Na szczęście miałem 4h zapasu, więc mimo spóźnienia jeszcze zdążyłem spędzić godzinę w salonie. Tylko że zwiedzenia jednego obiektu w Barcelonie nic nie wyszłoDo Frankfurtu przyleciałem o czasie, samolot do GRU był zapowiadany wcześniej niż rozkład, więc sobie spokojnie czilowałem w salonie. W pewnym momencie zobaczyłem maila, że lot opóźniony. I to od razu o 12h. Fantastycznie, bo w ten sposób cena biletu wylądowała głęboko w negatywnym terytorium, używając brzydkiej kalki z angielskiego. Tylko mi się pobyt skrócił. No cóż 600 EUR nie jest za darmoSam lot zupełnie zwyczajny, oprócz tego, że nie bardzo mogę polecić Premium Economy w Luftwaffe. Owszem miejsca na nogi więcej, szybszy deboarding (choć jedna grupa w Eco miała go szybciej), ale serwis dokładnie ten sam jeśli nie brać pod uwagę soku pomarańczowego z miętą na powitanie
pabien napisał:Ten jest na równoległej, po wyborach tam wrócę
To mi przypomina brutalistyczne kielichy w stylu terminalu EWR tudzież dworca PKP Katowice.
Odcinek o Brasilii wygląda jak jedna wielka Captcha, czy właściwie Asirra. Brakuje tylko polecenia: "Wskaż zdjęcia na których jest człowiek"
;)Nie naliczyłem ich dużo, to miasto rzeczywiście jest takie "nieludzkie" ?
Właśnie zdaje się nie być nieludzkie. Takie jest pierwsze wrażenie, ale po pierwsze ludzie są, życie jest. Tylko gdzie indziej. W dzień w części ministerialno - prezydencko - parlamentarnej ludzie pracują w budynkach, a na ulicach są zwiedzający.A miejsc na rozrywki trochę się znajdzie przy czym najbliższe są obok domów przy każdej z superquadr - jednostek mieszkalnych
W ramach przerwy od zdjęć chciałem podzielić się jednym spostrzeżeniem.Poziom zaawansowania Brazylii cyfrowej zdaje się być większy niż polski cyfrowej.Wypłaciłem jakieś niewielkie pieniądze z bankomatu i z nimi zostałem. Brazylia cyfrowa zacina się tylko w komunikacji publicznej, zresztą nie każdej. Tam można spotkać się z sytuacją, że albo miejska plastikowa karta albo cash. Jednak czasem jest inaczej no w Kurytybie w części autobusów do wyboru była albo miejska karta albo karta płatnicza.Z wielkim zdziwieniem zauważyłem, że sprzedawcy różnych dziwnych rzeczy w pociągu podmiejskim mają terminale. Takie malutkie. Podobnie sprzedawca na nocnym stoisku z żarełkiem.Inną sprawą jest dostępność bezpłatnych toalet publicznych - większa niż w wielu krajach Europy. Na ten temat już pisałem, ale warto jeszcze raz podkreślić, że poziom zabezpieczeń w poszczególnych budynkach publicznych czy prywatnych również jest na poziomie europejskim - no może jest trochę więcej ochroniarzy, którzy jednak zazwyczaj nie wyglądali na specjalnie zmilitaryzowanych.Tu małe porównanie. W tunezyjskiej Kartaginie znajduje się pałac prezydencki, a w jego okolicach willa Le Corbusiera. Chciałem ją obejrzeć. Kiedy się zbliżałem już zauważyłem, że znajduje się ona wewnątrz terenu rezydencji. Podszedłem bliżej i już szedł w moim kierunku uzbrojony strażnik z karabinem wycelowanym w moim kierunku (nie wprost we mnie jednak).W Brasilii nad jeziorem jest rezydencja Luli, zresztą idąc tam nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Droga w pewnym miejscu jest przegrodzona barierkami, ale tak, że można przez nie przejść co uczyniłem. Wywołało to reakcję strażnika bez widocznej broni. Przez chwilę było tak, że on coś tam machał, ja udawałem że nie rozumiem, później jednak pomyślałem że do nikąd mnie to nie doprowadzi, więc się wycofałem, zwłaszcza że nie wziąłem paszportu z hotelu. W Tunezji, gdybym tak się zachowywał zapewne ryzykowałbym życiem.Mam jeszcze jeden przykład na otwartość instytucji w Brazylii, ale o tym później bo zepsułbym opowieść
Dalej podążyłem za dźwiękiem muzyki. Okazało się, że na parkingu była jakaś impreza - biletowana. Kawałek dalej grali na ulicy postanowiłem zamówić sobie jakieś jedzenie i posłuchać. Potem wróciłem do hotelu i już wiedziałem, że muszę wrócić do tego miasta, zwłaszcza że oprócz ciekawej architektury ma ono do zaoferowania niezwykłą atmosferę, dżunglę na każdym niezabudowanym miejscu i te górki układające się w całe pasma z wiszącymi nisko chmurami. Niezwykłe!
W
Później chwilę przeszedłem się po właściwym centrum
I trzeba było jechać na lotnisko, choć jeszcze dobę wcześniej wydawało mi się, że do Sao Paulo będę wracał autobusem. Miałem bilet z późniejszą datą, który w wyniku dwóch zmian nie różnił się godziną o niezbędne do uzyskania prawa do zmiany 30 min. Różnymi kanałami próbowałem tłumaczyć, że to co prawda 15 min, ale inny numer lotu, a pierwotny jest godzinę później. Nic nie wychodziło do czasu kiedy udałem się do stanowiska GOLa na SDU. Tam po pierwsze znali angielski po wtóre w mig zrozumieli moje argumenty i bilet zamienili, niestety nie na wylot z SDU.
Na lotnisko postanowiłem pojechać komunikacją publiczną, choćby dlatego, że po drodze była Maracana
Zajęło mi to więcej czasu niż myślałem, bo na ostatnią przesiadkę do BRT poszedłem na niewłaściwy przystanek.
Już nawet bałem się, że nie zdążę bo nie mogłem odprawić się online, a trafiłem na gigantyczną kolejkę do checkinu.
Kiedy już się wszystko udało zobaczyłem, że mój samolot jest spóźniony o godzinę. Trudno poszedłem do restauracji na PP, potem do najlepszego z dotychczasowych salonów i nie przejmowałem się jakoś specjalnie, bo miałem 7h zapasu.
Jednak po 2h samolot już z pierwotnej piętnastej miał przewidywany termin odlotu o 19. Poszedłem dowiedzieć się o co chodzi. Obsługa okazała się super pomocna - powiedziano mi, żebym poszedł do stanowiska GOLa i próbował zmienić bilet - co uczyniłem.
Ostatecznie samolot spóźnił się 7h i przyleciał tak, że bym nie zdążył na mojego Latama.
Ale ja w tym czasie już na GRU spokojnie odwiedziłem kolejną restaurację na PP, a potem poszedłem do salonu Latam.
Polecam B777 Latamu w C. Świetna konfiguracja siedzeń pozwalająca na prywatność, łóżko długie. Jeśli chodzi o papu, to nic specjalnego, choć złe nie było. Ja przede wszystkim smacznie i wygodnie spałem.
Kiedy wylądowałem we Frankfurcie dostałem potwierdzenie wpłynięcia 600 EUR od Luftwaffe za opóźniony lot w tamtą stronę. Potem jeszcze odzyskałem 26 EUR taxow za niepoleciane powrotne odcinki
Bardzo polecam Brazylię, ja się zakochałem w tym kraju i muszę tam wrócić