Całą drogę przejechaliśmy Sea Road, a nie biegnącą obok autostradą. Według Maps.Me to własnie była najkrótsza droga
:P Cieżko było z miejscem parkingowym jednak wkońcu udało się na prywatnym parkingu koło restauracji Tôt ou Tard. Cena 2 tys LL za 3 godziny parkowania
:)
Ruszamy więc do cytadeli, która była najważniejszym punktem tego postoju
:) Ruiny bardzo dobrze zachowane, a oprócz nas było jeszcze tylko dwóch turystów więc piękna cisza i spokój. Ciekawie oglądało się ruiny bez problemu można było zatrzymać się przy tablicach informacyjnych, aby poznać historię tego miejsca
:) Fantastyczne jest również to, że mimo tylu wojen oraz problemów bliskiego wschodu te zabytki są zachowane w fantastycznym stanie
:)
Po cytadeli wybieramy się w kierunku portu po drodze wchodzimy do pięknego małego kościoła św. Jana, który wygląda przepięknie! Jest to jeden z najlepszych małych klimatycznych kościołów jakie miałem okazję zobaczyć w swoim życiu! Zdecydowanie warto!
Kolejnym miejscem jest port, który jedynie pozostawił małą część tego co było tu kiedyś.
Oczywiście potrzeba jeszcze kupić jakąś pamiątkę z tego miejsca
:) W tym celu tuż przed wejsciem do cytadeli udaliśmy się na Ottoman Street, gdzie można kupić wszystko co potrzebujemy w tym zakresie
:) Największe wrażenie na nas zdecydowanie zrobiła jednak galeria skamieniałych ryb gdzie sam skusiłem się na Sardynkę za 20 tys LL
:), ale i galeria prywatnej kolekcji, która robiła mega wrażenie. Takie rzeczy tylko w Libanie!
:)
Przed podróżą dalej pozostały do zrobienia jeszcze dwie rzeczy
:) Szybkie śniadanie i tu trafiliśmy na shawarme do Khandwich (duża shawarma 5 tys LL) i wymiana gotówki. Na szczęście tuż obok naszego auta był kantor gdzie Pan na głównym miejscu przy szybie miał znajomy banknot
:) Cena za 1 USD 2500 LL
:) Wiec lepiej niż w Bejrucie.
Kolega na mapie znalazł plażę o nazwie White Beach. Jako, że było to na naszej trasie postanowiliśmy sprawdzić co kryje się pod tą nazwą. Okazało się, że jest to lokal z płatną plażą w weekendy 10 tys LL.
Jedziemy więc dalej w kierunku drugiego celu czyli Lasu Bożych Cedrów. Po drodze na autostradzie staliśmy w korku z powodu wypadku, ale naszym oczom ukazał się Mseilha Fort. Jak to zbudowali?! Piękny zamek szkoda, że nie mogliśmy tam wjechać, ale jest to jeden z celów kolejnej wyprawy po Libanie!
Czas na górską wspinaczkę. Jedziemy do Baszarri i dalej do Lasu Bożych Cedrów. Droga i pogoda w górach robiła się co raz gorsza jednak widoki co raz piękniejsze
:)
Jadąc dalej dojechaliśmy do magicznego miejsca: Wadi Kadisza! Jadąc tam przez wioski wkomponowane w górę podziwiając te widoki jest to kolejne miejsce w które chce wrócić i zostać tu pare dni na spacery i eksplorowanie wiosek znajdujących się w tym miejscu
:)
Do celu pozostało już niewiele km jednak droga cały czas biegła w górę. Pojawiało się co raz więcej śniegu, a przez chmury widoczność była mocno ograniczona. W końcu dojechaliśmy do miejsca, które kolega określił "małe krupówki". Dużo stoisk było zamkniętych, ale było też kilka otwartych
:) Niestety zamknięte było wejście do Lasu Bożych Cedrów...., a przez chmury nie było też nic widać
:(
Postanowiliśmy więc pojechać jeszcze kilka kilometrów dalej do Cedars Ski Resort. Chcieliśmy zobaczyć jak wygląda główny kurort narciarski w Libanie
:) Jest to trzecie miejsce na świecie w którym widziałem jak w przeciągu godziny można jezdzić na nartach, a po godzinie zażywać kompieli słonecznych na plaży
:) Pierwsze takie miejsce to Dubaj, a drugie Zootemer pomiędzy Amsterdamem i Rotterdamem
:) Co najważniejsze poprawiała się pogoda i już po chwili mieliśmy fantastyczne widoki
:) Co mnie mocno zdziwiło kiedy dojechaliśmy na miejsce byliśmy tam sami! Kompletnie zero turystów i zero lokalsów! Stok nieczynny, a my mamy widok na najwyższy szczyt Libanu Kurnat as-Sauda
Wracając jako, że poprawiła się pogoda mogliśmy podziwiać również Las Bożych Cedrów!
Jadąc w podróż tego dnia rozmawialiśmy również o Trypolisie. Jednak późnym wieczorem przy obecnej sytuacji politycznej w tym kraju byłoby to lekko niebezpieczne. Jednak wracając pomyśleliśmy, że może by jechać w tym kierunku i tam wjechać na autostradę. Zdecydowaliśmy, że jedziemy! Jednak kiedy dojechaliśmy do ciemnego Trypolisu, gdzie domy były ciemne, a paliła się tylko część latarni Maps.Me wyprowadził nas w pole.... Dużo ulic było jednokierunkowych o czym aplikacja nie wiedziała i tak nagle mijając cytadele znaleźliśmy się w centrum Trypolisu mijając po drodze około 40 czołgów i pełno wozów wypełnionych po brzegi żołnierzami
:) Muszę przyznać, że zacząłem odczuwać pewien niepokój szczególnie kiedy staliśmy w korku i wszyscy się na nas patrzyli. Dosłownie wszyscy. Każdy z aut stojących obok nas wskazywał na Nas palcem. Dodatkowo nagle trafiliśmy w ciemne uliczki na których natrafiliśmy na protesty i zamieszki.... Oczywiscie stało się tak ponieważ maps.me kazało jechać w jedna stronę, a ta ulica była jednokierunkowa i wydostać się bez żadnych znaków było bardzo ciężko.... Udało się jednak dotrzeć w okolice starego portu w Trypolisie, a tam już na autostradę.
@spejson911 fascynujacy kraj i fajne fotki i od razu sie teskni, a jak dlugo wertowali Wam paszporty przy wjezdzie, jesli byly pelne pieczatek, bo u mnie dlugo trwalo?
:D
Biję brawo, bo ta relacja bardzo wiele wniesie w przygotowanie mojego własnego planu. Kupiłem bilety do Bejrutu na koniec września w ramach naszej szalonej środy licząc, że do tego czasu sytuacja będzie już stabilna. Będzie to w sumie 8 dni na miejscu (mimo wszystko dodając dzień na odespanie nocnego, lotowskiego rejsu). Plany miałem robić dopiero we wrześniu, ale relacja z pierwszej ręki będzie idealną inspiracją aniżeli te z TripAdvisor'ów.PS - pytanie do wszystkich - korzystacie z jakichś sprawdzonych serwisów planując swoje eskapady? Ja kiedyś korzystałem tylko z Googla, teraz opieram się jedynie na https://theculturetrip.com - świetni są!
jerzy5 napisał:Fajne fotki i praktyczne informacje, bardzo przydatne przed majowym wylotem, jak się da, ale szanse marneja mam kupione na czerwiec, tez moja niewiadoma. Co do relacji, czytam.
:)Mozesz nam zdradzic, jak dlugo tam byles?
:)
@spejson911Ja byłem na jednodniówce w Libanie w połowie Lutego tego roku i przy Gate spotkałem 2 osoby z tego forum
:D To co dostałeś to był ten ''Kisz''? Bo do wyboru był ''Kisz'' i ''Kurczak'' który był zwykłym kotletem panierowanym z kurczaka
;) Jak dojechałeś do Baalbek i jak cenowo? Wynajęte auto czy jakiś transport miejski? Miałeś kupioną kartę SIM do internetu? Ile zapłaciłeś i ile GB transferu?
:)
Jak tylko będziesz miał możliwość jedź odrazu
:) Taka mała uwaga jedna rzecz jedynie która można by zmienić w takim pobycie jak nasz to jakieś noclegi poza Bejrutem aby zaoszczędzić trochę czasu na dojazdy ponieważ szczególnie rano wyjechać z Bejrutu jest koszmarnie ciężko przez korki
:(
Całą drogę przejechaliśmy Sea Road, a nie biegnącą obok autostradą. Według Maps.Me to własnie była najkrótsza droga :P Cieżko było z miejscem parkingowym jednak wkońcu udało się na prywatnym parkingu koło restauracji Tôt ou Tard. Cena 2 tys LL za 3 godziny parkowania :)
Ruszamy więc do cytadeli, która była najważniejszym punktem tego postoju :) Ruiny bardzo dobrze zachowane, a oprócz nas było jeszcze tylko dwóch turystów więc piękna cisza i spokój. Ciekawie oglądało się ruiny bez problemu można było zatrzymać się przy tablicach informacyjnych, aby poznać historię tego miejsca :) Fantastyczne jest również to, że mimo tylu wojen oraz problemów bliskiego wschodu te zabytki są zachowane w fantastycznym stanie :)
Po cytadeli wybieramy się w kierunku portu po drodze wchodzimy do pięknego małego kościoła św. Jana, który wygląda przepięknie! Jest to jeden z najlepszych małych klimatycznych kościołów jakie miałem okazję zobaczyć w swoim życiu! Zdecydowanie warto!
Kolejnym miejscem jest port, który jedynie pozostawił małą część tego co było tu kiedyś.
Oczywiście potrzeba jeszcze kupić jakąś pamiątkę z tego miejsca :) W tym celu tuż przed wejsciem do cytadeli udaliśmy się na Ottoman Street, gdzie można kupić wszystko co potrzebujemy w tym zakresie :) Największe wrażenie na nas zdecydowanie zrobiła jednak galeria skamieniałych ryb gdzie sam skusiłem się na Sardynkę za 20 tys LL :), ale i galeria prywatnej kolekcji, która robiła mega wrażenie. Takie rzeczy tylko w Libanie! :)
Przed podróżą dalej pozostały do zrobienia jeszcze dwie rzeczy :) Szybkie śniadanie i tu trafiliśmy na shawarme do Khandwich (duża shawarma 5 tys LL) i wymiana gotówki. Na szczęście tuż obok naszego auta był kantor gdzie Pan na głównym miejscu przy szybie miał znajomy banknot :) Cena za 1 USD 2500 LL :) Wiec lepiej niż w Bejrucie.
Kolega na mapie znalazł plażę o nazwie White Beach. Jako, że było to na naszej trasie postanowiliśmy sprawdzić co kryje się pod tą nazwą. Okazało się, że jest to lokal z płatną plażą w weekendy 10 tys LL.
Jedziemy więc dalej w kierunku drugiego celu czyli Lasu Bożych Cedrów. Po drodze na autostradzie staliśmy w korku z powodu wypadku, ale naszym oczom ukazał się Mseilha Fort. Jak to zbudowali?! Piękny zamek szkoda, że nie mogliśmy tam wjechać, ale jest to jeden z celów kolejnej wyprawy po Libanie!
Czas na górską wspinaczkę. Jedziemy do Baszarri i dalej do Lasu Bożych Cedrów. Droga i pogoda w górach robiła się co raz gorsza jednak widoki co raz piękniejsze :)
Jadąc dalej dojechaliśmy do magicznego miejsca: Wadi Kadisza! Jadąc tam przez wioski wkomponowane w górę podziwiając te widoki jest to kolejne miejsce w które chce wrócić i zostać tu pare dni na spacery i eksplorowanie wiosek znajdujących się w tym miejscu :)
Do celu pozostało już niewiele km jednak droga cały czas biegła w górę. Pojawiało się co raz więcej śniegu, a przez chmury widoczność była mocno ograniczona. W końcu dojechaliśmy do miejsca, które kolega określił "małe krupówki". Dużo stoisk było zamkniętych, ale było też kilka otwartych :) Niestety zamknięte było wejście do Lasu Bożych Cedrów...., a przez chmury nie było też nic widać :(
Postanowiliśmy więc pojechać jeszcze kilka kilometrów dalej do Cedars Ski Resort. Chcieliśmy zobaczyć jak wygląda główny kurort narciarski w Libanie :) Jest to trzecie miejsce na świecie w którym widziałem jak w przeciągu godziny można jezdzić na nartach, a po godzinie zażywać kompieli słonecznych na plaży :) Pierwsze takie miejsce to Dubaj, a drugie Zootemer pomiędzy Amsterdamem i Rotterdamem :)
Co najważniejsze poprawiała się pogoda i już po chwili mieliśmy fantastyczne widoki :) Co mnie mocno zdziwiło kiedy dojechaliśmy na miejsce byliśmy tam sami! Kompletnie zero turystów i zero lokalsów! Stok nieczynny, a my mamy widok na najwyższy szczyt Libanu Kurnat as-Sauda
Wracając jako, że poprawiła się pogoda mogliśmy podziwiać również Las Bożych Cedrów!
Jadąc w podróż tego dnia rozmawialiśmy również o Trypolisie. Jednak późnym wieczorem przy obecnej sytuacji politycznej w tym kraju byłoby to lekko niebezpieczne. Jednak wracając pomyśleliśmy, że może by jechać w tym kierunku i tam wjechać na autostradę. Zdecydowaliśmy, że jedziemy! Jednak kiedy dojechaliśmy do ciemnego Trypolisu, gdzie domy były ciemne, a paliła się tylko część latarni Maps.Me wyprowadził nas w pole.... Dużo ulic było jednokierunkowych o czym aplikacja nie wiedziała i tak nagle mijając cytadele znaleźliśmy się w centrum Trypolisu mijając po drodze około 40 czołgów i pełno wozów wypełnionych po brzegi żołnierzami :) Muszę przyznać, że zacząłem odczuwać pewien niepokój szczególnie kiedy staliśmy w korku i wszyscy się na nas patrzyli. Dosłownie wszyscy. Każdy z aut stojących obok nas wskazywał na Nas palcem. Dodatkowo nagle trafiliśmy w ciemne uliczki na których natrafiliśmy na protesty i zamieszki.... Oczywiscie stało się tak ponieważ maps.me kazało jechać w jedna stronę, a ta ulica była jednokierunkowa i wydostać się bez żadnych znaków było bardzo ciężko.... Udało się jednak dotrzeć w okolice starego portu w Trypolisie, a tam już na autostradę.