DZIEŃ 8 Dziś wyjechaliśmy do Osaki, jednak zanim to nastąpiło, skusiliśmy się jeszcze na kilka atrakcji w Kioto. Wybraliśmy świątynie Higashi Honganji, które są położone dwa kroki od dworca głównego. Bardzo widowiskowe, ale i skromne miejsce. Potężne, spadziste dachy robią klimat starodawnej świetności miasta, kiedy Kioto było stolicą Japonii. Mówiąc o historii, kolejnym punktem była dzielnica Gion, czyli zabytkowa dzielnica Gejsz. Faktycznie widzieliśmy ich tam dość sporo. Na szczycie przemierzanej dzielnicy znajdował się także ogromny posąg Buddy w świątyni Ryozen Kannon (300Y). Czas w Kioto się skończył i ruszyliśmy do Osaki pociągiem regio (570Y). To nie są odległe miasta, więc jechało się dość szybko, jakieś 30 minut. Dotarliśmy do stacji Shin – Osaka, co było błędem, bo na tym samym bilecie mogliśmy spokojnie dojechać do stacji bliżej centrum : Osaka Station. Dojechaliśmy do miasta dość późno (godzina 16), więc nie kupowaliśmy dziennego biletu na metro (800Y – później tego pożałowaliśmy). Postanowiliśmy kupować pojedyncze bilety i w ten sposób, przejść w zasadzie piechotą pod pałac cesarski oraz skierować się spacerem w stronę Namby. Z jednej strony to było dość dobre posunięcie, bo wreszcie dotarliśmy do pierwszego w Japonii supermarketu (Life) !! Ceny nareszcie stały się przyjazne
;) niedaleko był już pałac – było warto iść tyle, żeby go zobaczyć. Jednogłośnie uznajemy, że podczas naszej podróży (jak dotąd) to najładniejszy budynek. Docierając pod pałac zrobiło już bardzo późno i ciemno, a kilometry do pokonania przerosły nasze zamiary i zdecydowaliśmy, że od tego momentu podjedziemy metrem do Namby. Na miejscu rozpoczęliśmy poszukiwania wyjścia do sławnych neonów, kiedy natknęliśmy się przecenę jedzenia w Cook Deli – nawet do 70% taniej i o godzinie 20 wciąż smaczne i świeże Z tego co pamiętam, wyszliśmy od strony Osaka – Namba i od wysokiego wiaduktu szliśmy w prawą stronę do pierwszego dużego skrzyżowania. Tam odbijając w lewo doszliśmy do rzeki i do neonu Dotonbori Glico. Niestety spędziliśmy tam chwilę, ze względu na dość późną porę, konieczność spotkaniem z hostem oraz wczesny lot na Okinawę. Jeśli jednak ktoś ma szansę spędzić dłuższy wieczór w centrum Osaki, to jak najbardziej polecamy Na końcu opisu Osaki, muszę zwrócić Waszą uwagę na bilet dzienny na metro. Wiadomo, dzienny to słaba opcja, jednak w Osace, pojedyncze bilety są dość drogie, a cena dziennego zwraca się już od trzech jednorazówek. Reasumując, korzystając chyba z 4 przejazdów metrem, od łebka zapłaciliśmy 970Y(dzienny 800Y)…
DZIEŃ 9 Tego dnia wylatywaliśmy na Okinawę. Żeby dojechać na lotnisko Kansai, najlepiej wybrać pociąg (pociągi na lotnisko odjeżdżają ze stacji Namba - z metra wystarczy kierować się znakami do kolejki lotniskowej). Ceny: Airport Express, który jedzie 50 minut, bez rezerwacji miejsc kosztuje 920Y, a Limited Express z rezerwacją, jadący ok. 40 minut kosztuje 1130 - 1340Y. Na lotnisku kierowaliśmy się na terminal numer 2, skąd odlatywały samoloty Peach. Trzeba było udać się do budynku hotelowego tuż obok, przejść przez sklep z pamiątkami i udać się do busika, który jest podstawiany co 10 minut. Podczas odprawy po raz pierwszy spotkałem się z tym, że ważono mój bagaż podręczny
:D zwróćcie uwagę, czy nie przekraczacie 10 kg. Ważna uwaga też odnośnie drukowania karty pokładowej: jeśli lecicie we dwójkę i więcej osób, to w maszynie do odpraw zaznaczcie od razu wszystkich pasażerów, żebyście siedzieli obok siebie. My nie zaczailiśmy na początku i wydrukowaliśmy nasze karty osobno. Po dwóch godzinach wylądowaliśmy…
Tutaj kończymy pierwszą część relacji. Zdecydowaliśmy się ją podzielić na dwie, powodem jest zbyt dużo materiału oraz różnorodność zwiedzanych miejsc. Na drugą część kończącą naszą wyprawę zapraszamy tutaj: LINK
Ogrom pracy przy przygotowaniach, pierwszy daleki lot, poznanie zupełnie odmiennej kultury Japończyków, różnorodność zwyczajów i architektury, ciekawe smaki kuchni – ciężko nam uwierzyć, że to się naprawdę wydarzyło
:D Mamy mnóstwo dobrych wspomnień, ale wiadomo, nie obyło się też bez tych kiepskich jak niedokładne oszacowanie kosztów, czy brak japońskiej karty SIM, która przydałaby się może i tylko raz, ale w dość ważnym momencie. Byliśmy też zaskoczeni ekstremalnie wysoką temperaturą, co skutkowało brakiem odpowiedniego obuwia (sandały). Jednak Japonia nie jest naszym najbardziej udanym wyjazdem, a to głównie dlatego, że jesteśmy miłośnikami przede wszystkim natury – i o tym będzie druga część naszej relacji
;)
Co powinieneś wiedzieć udając się w te miejsca? - szczepienia - nie są wymagane - wiza - jest zniesiona, wystarczy paszport - komunikacja - droga lub bardzo droga, można wybrać drogie regio lub autobusy (np. WillerExpress) albo kosztowny JR Pass (jak sądzicie po tytule relacji, nie zagłębiałem się w szczegóły kupna tego biletu), natomiast w miastach warto korzystać z day pass lub 24hrs na metro (jednak uwaga: np. w Kioto bardziej się opłaca day pass na autobus!) - autostop - w Japonii mieliśmy jedną przygodę (czytaj w cz.2.), ale oczywiście bardzo pozytywną, więc polecamy - jedynym malkamentem jest problem z dogadaniem się (brak znajomości języka ang) - pogoda - przełom czerwca i lipca to 30-40 stopni codziennie, bez opadów, bluza i kurtka się nie napracowały - ludzie – życzliwi i pomocni, jednak brak znajomości języka angielskiego (nawet u młodych osób) wdał się we znaki… - waluta - walutę wymienisz po sensownym kursie na pewno na lotnisku, poczcie oraz w banku - jedzenie - przed restauracjami jest plastikowa ekspozycja dań jakie można zamówić w środku lokalu, jednak warto wiedzieć co się chce spróbować w Japonii zanim się tam pojedzie (my poszliśmy na chybił trafił i nie doznaliśmy nieba w gębie…), ale polecamy knajpy z sushi po 100Y lub supermarket Aeon, gdzie za 100Y można kupić długą rolkę sushi lub np. parówkę w cieście na patyku. Na mały głód polecamy sklepy typu Family Mart lub 7/11, gdzie można kupić za 95Y wspomniane parówki lub od 120 do 250Y kultowe zupki Noodles (i nie tylko) i zalać je bezpłatnym wrzątkiem. - piwo - bardzo smaczne jest srebrne Asahi, złote Saporro i granatowe Suntory The Premium Malt’s, a kultowe tokijskie Yebisu raczej dla koneserów - deal - przede wszystkim ceny przejazdów międzymiastowych autobusami WillerExpress oraz ceny przelotów liniami Peach, także bardzo często wieczorami (nie we wszystkich sklepach i nie o równej porze) jest przecena świeżego jedzenia z dnia dzisiejszego – warto się zaczaić
;) poza tym Sushi Nova z Tokio.
Gdyby były jakieś pytania, postaram się odpowiedzieć. W komentarzu poniżej będzie link do drugiej części naszej przygody. Mam taką prośbę. Jest to moja pierwsza relacja, dlatego proszę was o uwagi co mogę poprawić
;)
-- 05 Wrz 2016 17:02 --
Zdjęcie były wykonywane Nikonem L340 i Samsungiem S4.
Tytuł trochę nie trafiony bo trzy miasta to nie Japonia
:) Ja osobiście uważam że tak naprawdę chce się zobaczyć Japonię to bez JR Pass-a nie ma sensu biorąc nawet najtańszy siedmiodniowy , idziesz na pociąg - autobus kiedy chcesz wsiadasz do najbliższego i śmigasz dalej . Byłem z kumplem 4 lata temu i wtedy dzięki JR Pass zaoszczędziliśmy po 1600 zł na łebka na biletach.
Zgadzam się, jeśli chcesz zobaczyć Japonię od A do Z to owszem, ale jak ktoś przylatuje na 7-10 dni i w planie ma głównie Tokio Osakę oraz Kioto to można sporo zaoszczędzić omijając Passa
;)
DZIEŃ 8
Dziś wyjechaliśmy do Osaki, jednak zanim to nastąpiło, skusiliśmy się jeszcze na kilka atrakcji w Kioto. Wybraliśmy świątynie Higashi Honganji, które są położone dwa kroki od dworca głównego. Bardzo widowiskowe, ale i skromne miejsce. Potężne, spadziste dachy robią klimat starodawnej świetności miasta, kiedy Kioto było stolicą Japonii. Mówiąc o historii, kolejnym punktem była dzielnica Gion, czyli zabytkowa dzielnica Gejsz. Faktycznie widzieliśmy ich tam dość sporo. Na szczycie przemierzanej dzielnicy znajdował się także ogromny posąg Buddy w świątyni Ryozen Kannon (300Y).
Czas w Kioto się skończył i ruszyliśmy do Osaki pociągiem regio (570Y). To nie są odległe miasta, więc jechało się dość szybko, jakieś 30 minut. Dotarliśmy do stacji Shin – Osaka, co było błędem, bo na tym samym bilecie mogliśmy spokojnie dojechać do stacji bliżej centrum : Osaka Station. Dojechaliśmy do miasta dość późno (godzina 16), więc nie kupowaliśmy dziennego biletu na metro (800Y – później tego pożałowaliśmy). Postanowiliśmy kupować pojedyncze bilety i w ten sposób, przejść w zasadzie piechotą pod pałac cesarski oraz skierować się spacerem w stronę Namby. Z jednej strony to było dość dobre posunięcie, bo wreszcie dotarliśmy do pierwszego w Japonii supermarketu (Life) !! Ceny nareszcie stały się przyjazne ;) niedaleko był już pałac – było warto iść tyle, żeby go zobaczyć. Jednogłośnie uznajemy, że podczas naszej podróży (jak dotąd) to najładniejszy budynek. Docierając pod pałac zrobiło już bardzo późno i ciemno, a kilometry do pokonania przerosły nasze zamiary i zdecydowaliśmy, że od tego momentu podjedziemy metrem do Namby. Na miejscu rozpoczęliśmy poszukiwania wyjścia do sławnych neonów, kiedy natknęliśmy się przecenę jedzenia w Cook Deli – nawet do 70% taniej i o godzinie 20 wciąż smaczne i świeże Z tego co pamiętam, wyszliśmy od strony Osaka – Namba i od wysokiego wiaduktu szliśmy w prawą stronę do pierwszego dużego skrzyżowania. Tam odbijając w lewo doszliśmy do rzeki i do neonu Dotonbori Glico. Niestety spędziliśmy tam chwilę, ze względu na dość późną porę, konieczność spotkaniem z hostem oraz wczesny lot na Okinawę. Jeśli jednak ktoś ma szansę spędzić dłuższy wieczór w centrum Osaki, to jak najbardziej polecamy Na końcu opisu Osaki, muszę zwrócić Waszą uwagę na bilet dzienny na metro. Wiadomo, dzienny to słaba opcja, jednak w Osace, pojedyncze bilety są dość drogie, a cena dziennego zwraca się już od trzech jednorazówek. Reasumując, korzystając chyba z 4 przejazdów metrem, od łebka zapłaciliśmy 970Y(dzienny 800Y)…
DZIEŃ 9
Tego dnia wylatywaliśmy na Okinawę. Żeby dojechać na lotnisko Kansai, najlepiej wybrać pociąg (pociągi na lotnisko odjeżdżają ze stacji Namba - z metra wystarczy kierować się znakami do kolejki lotniskowej). Ceny: Airport Express, który jedzie 50 minut, bez rezerwacji miejsc kosztuje 920Y, a Limited Express z rezerwacją, jadący ok. 40 minut kosztuje 1130 - 1340Y. Na lotnisku kierowaliśmy się na terminal numer 2, skąd odlatywały samoloty Peach. Trzeba było udać się do budynku hotelowego tuż obok, przejść przez sklep z pamiątkami i udać się do busika, który jest podstawiany co 10 minut. Podczas odprawy po raz pierwszy spotkałem się z tym, że ważono mój bagaż podręczny :D zwróćcie uwagę, czy nie przekraczacie 10 kg. Ważna uwaga też odnośnie drukowania karty pokładowej: jeśli lecicie we dwójkę i więcej osób, to w maszynie do odpraw zaznaczcie od razu wszystkich pasażerów, żebyście siedzieli obok siebie. My nie zaczailiśmy na początku i wydrukowaliśmy nasze karty osobno.
Po dwóch godzinach wylądowaliśmy…
Tutaj kończymy pierwszą część relacji. Zdecydowaliśmy się ją podzielić na dwie, powodem jest zbyt dużo materiału oraz różnorodność zwiedzanych miejsc. Na drugą część kończącą naszą wyprawę zapraszamy tutaj: LINK
Ogrom pracy przy przygotowaniach, pierwszy daleki lot, poznanie zupełnie odmiennej kultury Japończyków, różnorodność zwyczajów i architektury, ciekawe smaki kuchni – ciężko nam uwierzyć, że to się naprawdę wydarzyło :D Mamy mnóstwo dobrych wspomnień, ale wiadomo, nie obyło się też bez tych kiepskich jak niedokładne oszacowanie kosztów, czy brak japońskiej karty SIM, która przydałaby się może i tylko raz, ale w dość ważnym momencie. Byliśmy też zaskoczeni ekstremalnie wysoką temperaturą, co skutkowało brakiem odpowiedniego obuwia (sandały). Jednak Japonia nie jest naszym najbardziej udanym wyjazdem, a to głównie dlatego, że jesteśmy miłośnikami przede wszystkim natury – i o tym będzie druga część naszej relacji ;)
Co powinieneś wiedzieć udając się w te miejsca?
- szczepienia - nie są wymagane
- wiza - jest zniesiona, wystarczy paszport
- komunikacja - droga lub bardzo droga, można wybrać drogie regio lub autobusy (np. WillerExpress) albo kosztowny JR Pass (jak sądzicie po tytule relacji, nie zagłębiałem się w szczegóły kupna tego biletu), natomiast w miastach warto korzystać z day pass lub 24hrs na metro (jednak uwaga: np. w Kioto bardziej się opłaca day pass na autobus!)
- autostop - w Japonii mieliśmy jedną przygodę (czytaj w cz.2.), ale oczywiście bardzo pozytywną, więc polecamy - jedynym malkamentem jest problem z dogadaniem się (brak znajomości języka ang)
- pogoda - przełom czerwca i lipca to 30-40 stopni codziennie, bez opadów, bluza i kurtka się nie napracowały
- ludzie – życzliwi i pomocni, jednak brak znajomości języka angielskiego (nawet u młodych osób) wdał się we znaki…
- waluta - walutę wymienisz po sensownym kursie na pewno na lotnisku, poczcie oraz w banku
- jedzenie - przed restauracjami jest plastikowa ekspozycja dań jakie można zamówić w środku lokalu, jednak warto wiedzieć co się chce spróbować w Japonii zanim się tam pojedzie (my poszliśmy na chybił trafił i nie doznaliśmy nieba w gębie…), ale polecamy knajpy z sushi po 100Y lub supermarket Aeon, gdzie za 100Y można kupić długą rolkę sushi lub np. parówkę w cieście na patyku. Na mały głód polecamy sklepy typu Family Mart lub 7/11, gdzie można kupić za 95Y wspomniane parówki lub od 120 do 250Y kultowe zupki Noodles (i nie tylko) i zalać je bezpłatnym wrzątkiem.
- piwo - bardzo smaczne jest srebrne Asahi, złote Saporro i granatowe Suntory The Premium Malt’s, a kultowe tokijskie Yebisu raczej dla koneserów
- deal - przede wszystkim ceny przejazdów międzymiastowych autobusami WillerExpress oraz ceny przelotów liniami Peach, także bardzo często wieczorami (nie we wszystkich sklepach i nie o równej porze) jest przecena świeżego jedzenia z dnia dzisiejszego – warto się zaczaić ;) poza tym Sushi Nova z Tokio.
Gdyby były jakieś pytania, postaram się odpowiedzieć.
W komentarzu poniżej będzie link do drugiej części naszej przygody.
Mam taką prośbę. Jest to moja pierwsza relacja, dlatego proszę was o uwagi co mogę poprawić ;)
-- 05 Wrz 2016 17:02 --
Zdjęcie były wykonywane Nikonem L340 i Samsungiem S4.