+3
Bartek Krzemiński 5 września 2016 15:38
25a.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



25b.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



DZIEŃ 8
Dziś wyjechaliśmy do Osaki, jednak zanim to nastąpiło, skusiliśmy się jeszcze na kilka atrakcji w Kioto. Wybraliśmy świątynie Higashi Honganji, które są położone dwa kroki od dworca głównego. Bardzo widowiskowe, ale i skromne miejsce. Potężne, spadziste dachy robią klimat starodawnej świetności miasta, kiedy Kioto było stolicą Japonii. Mówiąc o historii, kolejnym punktem była dzielnica Gion, czyli zabytkowa dzielnica Gejsz. Faktycznie widzieliśmy ich tam dość sporo. Na szczycie przemierzanej dzielnicy znajdował się także ogromny posąg Buddy w świątyni Ryozen Kannon (300Y).
Czas w Kioto się skończył i ruszyliśmy do Osaki pociągiem regio (570Y). To nie są odległe miasta, więc jechało się dość szybko, jakieś 30 minut. Dotarliśmy do stacji Shin – Osaka, co było błędem, bo na tym samym bilecie mogliśmy spokojnie dojechać do stacji bliżej centrum : Osaka Station. Dojechaliśmy do miasta dość późno (godzina 16), więc nie kupowaliśmy dziennego biletu na metro (800Y – później tego pożałowaliśmy). Postanowiliśmy kupować pojedyncze bilety i w ten sposób, przejść w zasadzie piechotą pod pałac cesarski oraz skierować się spacerem w stronę Namby. Z jednej strony to było dość dobre posunięcie, bo wreszcie dotarliśmy do pierwszego w Japonii supermarketu (Life) !! Ceny nareszcie stały się przyjazne ;) niedaleko był już pałac – było warto iść tyle, żeby go zobaczyć. Jednogłośnie uznajemy, że podczas naszej podróży (jak dotąd) to najładniejszy budynek. Docierając pod pałac zrobiło już bardzo późno i ciemno, a kilometry do pokonania przerosły nasze zamiary i zdecydowaliśmy, że od tego momentu podjedziemy metrem do Namby. Na miejscu rozpoczęliśmy poszukiwania wyjścia do sławnych neonów, kiedy natknęliśmy się przecenę jedzenia w Cook Deli – nawet do 70% taniej i o godzinie 20 wciąż smaczne i świeże Z tego co pamiętam, wyszliśmy od strony Osaka – Namba i od wysokiego wiaduktu szliśmy w prawą stronę do pierwszego dużego skrzyżowania. Tam odbijając w lewo doszliśmy do rzeki i do neonu Dotonbori Glico. Niestety spędziliśmy tam chwilę, ze względu na dość późną porę, konieczność spotkaniem z hostem oraz wczesny lot na Okinawę. Jeśli jednak ktoś ma szansę spędzić dłuższy wieczór w centrum Osaki, to jak najbardziej polecamy Na końcu opisu Osaki, muszę zwrócić Waszą uwagę na bilet dzienny na metro. Wiadomo, dzienny to słaba opcja, jednak w Osace, pojedyncze bilety są dość drogie, a cena dziennego zwraca się już od trzech jednorazówek. Reasumując, korzystając chyba z 4 przejazdów metrem, od łebka zapłaciliśmy 970Y(dzienny 800Y)…


26a.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



27.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



113.jpg



114.jpg



27a.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



29.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



DZIEŃ 9
Tego dnia wylatywaliśmy na Okinawę. Żeby dojechać na lotnisko Kansai, najlepiej wybrać pociąg (pociągi na lotnisko odjeżdżają ze stacji Namba - z metra wystarczy kierować się znakami do kolejki lotniskowej). Ceny: Airport Express, który jedzie 50 minut, bez rezerwacji miejsc kosztuje 920Y, a Limited Express z rezerwacją, jadący ok. 40 minut kosztuje 1130 - 1340Y. Na lotnisku kierowaliśmy się na terminal numer 2, skąd odlatywały samoloty Peach. Trzeba było udać się do budynku hotelowego tuż obok, przejść przez sklep z pamiątkami i udać się do busika, który jest podstawiany co 10 minut. Podczas odprawy po raz pierwszy spotkałem się z tym, że ważono mój bagaż podręczny :D zwróćcie uwagę, czy nie przekraczacie 10 kg. Ważna uwaga też odnośnie drukowania karty pokładowej: jeśli lecicie we dwójkę i więcej osób, to w maszynie do odpraw zaznaczcie od razu wszystkich pasażerów, żebyście siedzieli obok siebie. My nie zaczailiśmy na początku i wydrukowaliśmy nasze karty osobno.
Po dwóch godzinach wylądowaliśmy…


29a.jak-zmniejszyc-fotke_pl.jpeg



Tutaj kończymy pierwszą część relacji. Zdecydowaliśmy się ją podzielić na dwie, powodem jest zbyt dużo materiału oraz różnorodność zwiedzanych miejsc. Na drugą część kończącą naszą wyprawę zapraszamy tutaj: LINK

Ogrom pracy przy przygotowaniach, pierwszy daleki lot, poznanie zupełnie odmiennej kultury Japończyków, różnorodność zwyczajów i architektury, ciekawe smaki kuchni – ciężko nam uwierzyć, że to się naprawdę wydarzyło :D Mamy mnóstwo dobrych wspomnień, ale wiadomo, nie obyło się też bez tych kiepskich jak niedokładne oszacowanie kosztów, czy brak japońskiej karty SIM, która przydałaby się może i tylko raz, ale w dość ważnym momencie. Byliśmy też zaskoczeni ekstremalnie wysoką temperaturą, co skutkowało brakiem odpowiedniego obuwia (sandały). Jednak Japonia nie jest naszym najbardziej udanym wyjazdem, a to głównie dlatego, że jesteśmy miłośnikami przede wszystkim natury – i o tym będzie druga część naszej relacji ;)

Co powinieneś wiedzieć udając się w te miejsca?
- szczepienia - nie są wymagane
- wiza - jest zniesiona, wystarczy paszport
- komunikacja - droga lub bardzo droga, można wybrać drogie regio lub autobusy (np. WillerExpress) albo kosztowny JR Pass (jak sądzicie po tytule relacji, nie zagłębiałem się w szczegóły kupna tego biletu), natomiast w miastach warto korzystać z day pass lub 24hrs na metro (jednak uwaga: np. w Kioto bardziej się opłaca day pass na autobus!)
- autostop - w Japonii mieliśmy jedną przygodę (czytaj w cz.2.), ale oczywiście bardzo pozytywną, więc polecamy - jedynym malkamentem jest problem z dogadaniem się (brak znajomości języka ang)
- pogoda - przełom czerwca i lipca to 30-40 stopni codziennie, bez opadów, bluza i kurtka się nie napracowały
- ludzie – życzliwi i pomocni, jednak brak znajomości języka angielskiego (nawet u młodych osób) wdał się we znaki…
- waluta - walutę wymienisz po sensownym kursie na pewno na lotnisku, poczcie oraz w banku
- jedzenie - przed restauracjami jest plastikowa ekspozycja dań jakie można zamówić w środku lokalu, jednak warto wiedzieć co się chce spróbować w Japonii zanim się tam pojedzie (my poszliśmy na chybił trafił i nie doznaliśmy nieba w gębie…), ale polecamy knajpy z sushi po 100Y lub supermarket Aeon, gdzie za 100Y można kupić długą rolkę sushi lub np. parówkę w cieście na patyku. Na mały głód polecamy sklepy typu Family Mart lub 7/11, gdzie można kupić za 95Y wspomniane parówki lub od 120 do 250Y kultowe zupki Noodles (i nie tylko) i zalać je bezpłatnym wrzątkiem.
- piwo - bardzo smaczne jest srebrne Asahi, złote Saporro i granatowe Suntory The Premium Malt’s, a kultowe tokijskie Yebisu raczej dla koneserów
- deal - przede wszystkim ceny przejazdów międzymiastowych autobusami WillerExpress oraz ceny przelotów liniami Peach, także bardzo często wieczorami (nie we wszystkich sklepach i nie o równej porze) jest przecena świeżego jedzenia z dnia dzisiejszego – warto się zaczaić ;) poza tym Sushi Nova z Tokio.

Gdyby były jakieś pytania, postaram się odpowiedzieć.
W komentarzu poniżej będzie link do drugiej części naszej przygody.
Mam taką prośbę. Jest to moja pierwsza relacja, dlatego proszę was o uwagi co mogę poprawić ;)

-- 05 Wrz 2016 17:02 --

Zdjęcie były wykonywane Nikonem L340 i Samsungiem S4.

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

bartek-krzeminski 5 września 2016 17:02 Odpowiedz
jaco2 7 października 2016 20:51 Odpowiedz
Tytuł trochę nie trafiony bo trzy miasta to nie Japonia :) Ja osobiście uważam że tak naprawdę chce się zobaczyć Japonię to bez JR Pass-a nie ma sensu biorąc nawet najtańszy siedmiodniowy , idziesz na pociąg - autobus kiedy chcesz wsiadasz do najbliższego i śmigasz dalej . Byłem z kumplem 4 lata temu i wtedy dzięki JR Pass zaoszczędziliśmy po 1600 zł na łebka na biletach.
bartek-krzeminski 7 października 2016 23:02 Odpowiedz
Zgadzam się, jeśli chcesz zobaczyć Japonię od A do Z to owszem, ale jak ktoś przylatuje na 7-10 dni i w planie ma głównie Tokio Osakę oraz Kioto to można sporo zaoszczędzić omijając Passa ;)