Co przywieźć z Gozo? Ja zakupiłam lokalny wyrób, tj. wełniany sweter – poncho w bardzo dobrej cenie, a czy jest wełniany zapewne okaże się przy pierwszym praniu. Pani sprzedawczyni z chęcią rozpoczęła pogawędkę na temat nietypowej, prawdziwie wiosenno-letniej pogody - o tej porze roku na Gozo zazwyczaj (podobno!) pada, a skończywszy na różnicach w Polsce i na Malcie w zakresie zasad edukacji i obowiązku szkolnego.
Przed wyjazdem, gdy jeszcze mieliśmy spędzić na tej wyspie cały tydzień, nie mogliśmy podjąć ostatecznej decyzji co do tego, czy wypożyczyć samochód – największym odstraszaczem był oczywiście ruch lewostronny. Podjęcie decyzji o skróconym pobycie spowodowała, że nie musieliśmy już zadręczać się tym problemem, jednakże po powrocie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie – komunikacja miejska jest bardzo dobrze rozwinięta i można nią dotrzeć w każdy zakątek wyspy, a zatem nie warto wypożyczać samochodu. Co prawda zdarzyła się nam jedna komunikacyjna wpadka, ale o tym w dalszej części relacji.Część 3 12/01/2016 (wtorek) – Madryt w 3 godziny
A propos maltańskiej komunikacyjnej wpadki to zgodnie z powiedzeniem „nie chwal dnia przed zachodem słońca” taka byłam zadowolona z komunikacji miejskiej na Malcie, a tu masz – autobus nr X2 jadący na lotnisko przez Sliemę nie przyjechał. Czekaliśmy 5 minut … 10 … 20 … 25 minut i dłużej czekać nie mogliśmy. Podjechaliśmy do Valletty i stamtąd autobusem nr X4 odjeżdżającym spod dworca autobusowego dojechaliśmy do lotniska, skąd samolot linii Ryanair miał nas przetransportować do Madrytu.
Nie żebym miała coś przeciwko podziwianiu Madrytu z plecakiem na plecach, ale jednak postanowiliśmy nie utrudniać sobie zwiedzania i znaleźć skrytki bagażowe. W obrębie samego terminala w Madrycie niestety nie ma żadnych (albo my ich nie znaleźliśmy). Dostępna przechowalnia bagażu znajduje się poza terminalem lotniska, jednak ceny są tam jak za zboże – przechowanie jednej sztuki bagażu przez kilka godzin kosztuje 10 Euro za sztukę. 30 euro za przechowanie naszych trzech sztuk bagażu przez kilka godzin to dla naszych portfeli lekka przesada … Pojechaliśmy więc na dworzec autobusowy Atocha (stacja metra: Atocha Renfe), gdzie znajduje się przechowalnia bagażu – za box średniej wielkości, do którego zmieściły się wszystkie nasze pakunki zapłaciliśmy 4,6 Euro.
Jeżeli chodzi o bilety na komunikację miejską to z kolei najkorzystniejszą pod względem ceny opcją biletu w przypadku pobytu w Madrycie wyłącznie przez kilka godzin jest zakup jednodniowego biletu turystycznego za 8,4 Euro na całą komunikację – bilet jednorazowy (aby dostać się z lotniska do centrum) kosztuje bowiem 5 Euro.
Będąc w Atocha nie sposób przejść obojętnie obok hali dworca, który to budynek należy uznać za dość osobliwy i jedyny w swoim rodzaju z uwagi na znajdujący się wewnątrz jego starej części ogród tropikalny z niezliczoną ilością żółwi i kolorowych ryb w sadzawce oraz dobrze nam znanymi gołębiami przysiadającymi bezkarnie na stolikach restauracyjnych i nic nie robiącymi sobie z obecności klientów.
Czy można zwiedzić Madryt w 3 godziny? Otóż można, wszystko można
;). Skoro było możliwe zwiedzenie Malty w 2 dni to dlaczego nie miałoby się udać z Madrytem w 3 godziny? Oczywiście nie będę się rozwodzić na temat tego, czy rzeczywiście można zwiedzić to miasto w kilka godzin - byłam w Madrycie kilka lat temu przez parę dni i o ile mnie pamięć nie myli po powrocie nie miałam poczucia, że zajrzałam w każdy zakamarek tego miasta.
Niby życie jak w Madrycie, ale pogoda w styczniu nawet tu nie należy do idealnych i nas również nie miała zamiaru rozpieszczać - słupki rtęci odnotowywały ok. 9-10°C co dodatkowo zachęcało nas to szybszego przebierania nogami po madryckich chodnikach. Jeżeli ktoś uzna, że 10 stopni w styczniu to przecież całkiem nieźle oczywiście ma rację, ale pod warunkiem, że ma się odpowiednie odzienie, czyli grube swetry, szaliki, czapki, kalesony, rękawiczki, nauszniki i czego jeszcze dusza zapragnie zamiast słomkowych kapeluszy.
W ekspresowym tempie, po wyjściu ze stacji metra Sol (a raczej Vodafone Sol) obeszliśmy: Plaza Mayor, Palacio Real de Madrid, katedra Almudena, Gran Via, Fuente de Cibeles, wróciliśmy po bagaże do Atocha i pojechaliśmy na lotnisko.
Madryt co do zasady jest uroczy, ale z uwagi na krótką wizytę w tym mieście i mało atrakcyjną pogodę poczułam niedosyt, wciąż mając w pamięci wizytę w stolicy Hiszpanii latem już jakiś czas temu – pora roku zmienia odbiór odwiedzanego miejsca. Było zatem krótko, ale niestety byliśmy znowu ograniczeni czasowo. Jedno jest pewne, że nie było to nasze ostatnie słowo jeśli chodzi o Madryt, bowiem na pewno będziemy chcieli tu jeszcze wrócić.
Powyższe atrakcje były na razie polewą na torcie naszego urlopu, a czas już posmakować nadzienia, czyli wysp szczęśliwych.
GRAN CANARIA
Wyspy Kanaryjskie w mojej ocenie są idealnym miejscem na szybki wypad w czasie polskiej zimy – położone są stosunkowo blisko, dają gwarancję dobrej pogody, a także oferują wiele atrakcji, zarówno dla plażowiczów, jak i antyplażowiczów – takich jak my.
Wyspy Kanaryjskie uzależniają – odwiedzamy je trzeci raz z rzędu o tej porze i każdy kolejny wyjazd pogłębia moją wielką sympatię do tego miejsca. Zdecydowanie biorę je pod uwagę jako miejsce, gdzie chcę spędzić emeryturę
:).
13/01/2016 (środa) – Las Palmas de Gran Canaria
Przelot na Gran Canarię z Madrytu trwa ok. 3 godzin; czas zmieniamy przesuwając zegarki o jedną godzinę do tyłu.
Wypożyczyliśmy samochód z Top Car AutoReisen (8 dób w cenie 120 Euro za VW Polo) – innej opcji nie widzę, jeżeli zamierza się przejechać wyspę wzdłuż i wszerz. Z kolei nocleg zarezerwowaliśmy za pośrednictwem airbnb w San Antonio – to rogatki Telde czyli jednym słowem centralna część wyspy. Pomimo, że San Antonio/Telde nie są położone bezpośrednio przy oceanie jest to jednak dobra baza wypadowa do eksplorowania wyspy.
Zostaliśmy bardzo ciepło przywitani przez właścicieli, a w kuchni czekała na nas mała niespodzianka – kosz owoców.
Podobnie jak na Malcie i tutaj pogoda nas bardzo mile zaskoczyła - oczywiście liczyliśmy na pogodę wiosenną, ale bynajmniej nie letnią! Temperatura powietrza oscylowała bowiem w granicach 22-24°C na północy wyspy, a w słońcu temperatura dochodziła do ok. 29°C, a to właśnie na północy zazwyczaj jest najchłodniej. Jak się później dowiedzieliśmy od początku tygodnia na wyspie odnotowywano wyższe temperatury niż zazwyczaj o tej porze.
Las Palmas w porównaniu chociażby ze stolicami Teneryfy czy Lanzarote, które odwiedziliśmy już wcześniej, może pochwalić się bardzo atrakcyjną starówką. Warto pokręcić się po Veguecie – najstarszej dzielnicy wyspy i tamtejszych uliczkach.
Przy głównym placu znajduje się katedra św. Anny - można wjechać na jedną z wież tej świątyni, z której roztacza się widok na miasto – cena wstępu wynosi 1,5 Euro.
Na starówce mieści się muzeum Kolumba (cena za wejście to 4 Euro), który odwiedził Las Palmas w czasie swoich podróży i szukaniu drogi morskiej do Indii (krótki opis i relacja fotograficzna z tego miejsca znajduje się w dalszej części).
Smakoszom owoców nie wolno ominąć hali targowej w Veguecie – uwielbiam takie miejsca, a jeszcze bardziej to, co można tam znaleźć. Dobrze, że mój rozsądny mąż hamuje mnie w moich zapędach zakupowych, które ujawniają się właśnie tam, gdzie można zakupić lokalne przysmaki, bo pomimo mojego oszczędnego podejścia do życia tu wydałabym majątek. Nie inaczej było i tym razem, ale dla spróbowania kilku tropikalnych owoców niedostępnych w ojczyźnie było warto. Polecam spróbować także owoców tych u nas dostępnych – dla przykładu kanaryjskie banany czy mandarynki smakują zupełnie inaczej niż te, które kupujemy w Polsce – ich poziom słodyczy jest nieporównywalny.
Po spacerze po Veguecie warto przejść do jednej z najstarszych dzielnic miasta – Triany sąsiadującej z Veguetą, której centrum lokuje się wzdłuż pieszej promenady handlowej Calle Triana.
Następnie pojechaliśmy w północną część stolicy – Santa Catalina Canteras – znajdując się w tej okolicy można zostawić samochód w centrum handlowym El Muelle, gdzie znajduje się bezpłatny czasowy (do 3h) parking. Stąd bowiem jest już niedaleko do słynnej, miejskiej, ponad 3 – kilometrowej plaży Las Canteras i początku promenady. Jeżeli zjawimy się tu w czasie odpływu będziemy mieli możliwość podziwiania wulkanicznej bariery skalnej - Barra de las Canteras położonej ok. 100 m od brzegu. Ten naturalny falochron niweluje większe fale co zdecydowanie ułatwia kąpiel w oceanie.
Będąc w tej części miasta nie sposób pominąć Parku Doramas zlokalizowanego w centrum ekskluzywnej dzielnicy Las Palmas – Ciudad Jardin. Przy wejściu do parku znajduje się najstarszy hotel na wyspie "Santa Catalina" i wygląda naprawdę interesująco. Vis a vis parku i hotelu znajduje się port.
Zwiedzanie Las Palmas zakończyliśmy pod Audytorium im. Alfreda Krausa znajdującego się od drugiej strony i na skraju plaży Las Canteras. Tutaj auto można zostawić na parkingu przy centrum handlowym Las Arenas – bezpłatny parking jest możliwy przez 3 godziny. Plażę od tej strony upodobali sobie surferzy, których wyczyny mogliśmy parokrotnie podziwiać.
Audytorium im. Alfreda Krausa
14/01/2016 (czwartek) – Montaña de Arucas - Arucas – Firgas – Moya – Santa Maria de Guia – Gáldar - Agaete – Puerto de las Nieves
Arucas zdecydowanie znajduje swoje wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu TOP10 – GC.
Wizytę w miasteczku poprzedziliśmy wjazdem na wzniesienie Montaña de Arucas, skąd rozciąga się widok na wyspę, a przy dobrej widoczności można zobaczyć Teneryfę i jej najwyższy szczyt, będący również najwyższym szczytem Hiszpanii – Pico del Teide.
La Isleta w oddali
Nad Arucas góruje w dosłownym tego słowa znaczeniu kościół św. Jana Chrzciciela, a swoim monumentalizmem i stylem kontrastuje z zabudową Arucas.
W pierwszej kolejności udajemy się do fabryki rumu kanaryjskiego – Arehucas, bowiem zwiedzanie jest możliwe tylko do godz. 14. Wytwórnię zwiedza się z anglojęzycznym przewodnikiem (nas oprowadzała nasza rodaczka) – wejście jest bezpłatne i kończy się degustacją.
Oto z czym nie spotkaliśmy się dotychczas w tego typu miejscach na innych wyspach archipelagu wysp kanaryjskich, które odwiedziliśmy - w Arehucas w hali produkcyjnej można przyjrzeć się procesowi butelkowania alkoholi.
Jeżeli chodzi o degustację to dla mnie swego rodzaju novum była możliwość nieograniczonej degustacji trunków – do dyspozycji zwiedzających postawiono bowiem kilkanaście rodzajów rumu i likierów, co w połączeniu z brakiem biletu wstępu należy uznać za raczej nietypowe. Najbardziej niepocieszony z powyższego oczywiście był mój mąż-kierowca, który z tych atrakcji mógł skorzystać w bardzo ograniczonym zakresie.
Po degustacji ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z Panią przewodnik oraz zakupiliśmy butelkę miodowego rumu Ron miel, której zadaniem było rozweselenie atmosfery nadchodzącego wieczoru.
Z czym podawać Ron Miel? – wyłącznie schłodzone z lodem. Mieszanie z colą czy tego typu napojami uważam za zbrodnię – ten alkohol jest tak delikatny, że po zmieszaniu go z czymkolwiek zupełnie traci swoje walory smakowe. Zresztą w takiej formie podawany jest także w kanaryjskich lokalach.
W wytworni można zakupić większość rodzajów alkoholi produkowanych w fabryce – sprawdziliśmy, że ceny tutaj były zdecydowanie niższe niż w sklepach na wyspie oraz strefie bezcłowej na lotnisku (ceny były wyższe o ok. 3-4 Euro za 1 - litrową butelkę).
W drodze powrotnej można wejść do Parku Miejskiego na krótki spacer wśród zieleni.
Następnie pojechaliśmy do Firgas położonego niedaleko Arucas – w miasteczku znajdują się dwie promenady z interesującymi kaskadami wodnymi spływającymi pomiędzy nimi, natomiast po obu stronach promenady umieszczone są herby poszczególnych prowincji GC wykonane z kolorowych płytek – w Portugalii nazywanych azulejos, a także kolorowe ławki wykonane z tego samego materiału. Kierując się w górę promenady można się natknąć na duże makiety każdej z wysp wchodzącej w skład archipelagu wysp kanaryjskich wraz z opisem.
Malta do zwiedzania a Gran Canaria do wygrzania?
:) ciekawy trip. Czekam na dalszy ciąg. Szczęście w nieszczęściu że jechaliscie busem a nie autobusem z travelrepublic bo wtedy to zamiast wieczornego sightseeing mielibyscie nocleg za free.Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka
Malta do zwiedzania a Gran Canaria do zwiedzania
:) ciekawy trip. Czekam na dalszy ciąg. Szczęście w nieszczęściu że jechaliscie busem a nie autobusem z travelrepublic bo wtedy to zamiast wieczornego sightseeing mielibyscie nocleg za free.Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka
Wróćcie na Maltę - Gozo jest niepowtarzalne! jest jeszcze kilka innych perełek, które czynią tę maleńką wyspę naprawdę wartą odwiedzenia. Ja byłam na Malcie w połowie maja i rozczarowałam się wietrzną aurą :(
Wróćcie na Maltę - Gozo jest niepowtarzalne! jest jeszcze kilka innych perełek, które czynią tę maleńką wyspę naprawdę wartą odwiedzenia. Ja byłam na Malcie w połowie maja i rozczarowałam się wietrzną aurą
:(
@yoshi - Właściwie to na obu wyspach większość czasu poświeciliśmy na zwiedzanie. Żona, która jest autorką relacji, jest ciepłolubna i miała obawy czy styczniowa aura na Malcie będzie odpowiednia, stąd pomysł na Kanary, gdzie pogoda jest znacznie pewniejsze.@globfoterka - Na Gozo spędziliśmy drugi dzień naszego pobytu - niebawem powinna się pojawić relacja z tej części.
Fajnie opisane i wiele przydatnych rzeczy. Czekam na kontynuację o Gran Canarii bo wyjazd niebawem:) Pisz jak najwięcej
:mrgreen: Ładne zdjęcia i co ważne porządnie przygotowane. Przepuszczone przez lightrooma?
Tom K napisał:Fajnie opisane i wiele przydatnych rzeczy. Czekam na kontynuację o Gran Canarii bo wyjazd niebawem:) Pisz jak najwięcej
:mrgreen: Ładne zdjęcia i co ważne porządnie przygotowane. Przepuszczone przez lightrooma?Dzięki za miłe słowa. Niedługo powinien pojawić się dalszy opis naszej podróży. Pliki RAW ze zdjęciami wywoływane były w ligtroomie, a te proste kolarze robione w picasa.
Fajna relacja, czytamy z zaciekawieniem bo już w marcu będziemy w Las Palmas ( baza z airbnb bisko dw.autobusowego San Telmo). Czy darmowe mapki Las Palmas są powszechnie dostępne ?
wulkan napisał:Fajna relacja, czytamy z zaciekawieniem bo już w marcu będziemy w Las Palmas ( baza z airbnb bisko dw.autobusowego San Telmo). Czy darmowe mapki Las Palmas są powszechnie dostępne ?Mapki bez problemu dostaniesz w punktach informacji turystycznej, jeden z nich mieści się przy promenadzie wzdłuż plaży Las Canteras (mniej więcej w połowie promenady).
Drobna uwaga, to co opisujesz jako zdjęcia Puerto Rico, to tak naprawdę zdjęcia miejscowości (przysiółku?) Amadores. I na zdjęciach jest widoczna Playa de Amadores, a nie plaża w Puerto Rico.Plaża w Puerto Rico jest mniejsza, z dużo ciemniejszym piaskiem i generalnie mniej urokliwa.
sranda napisał:Drobna uwaga, to co opisujesz jako zdjęcia Puerto Rico, to tak naprawdę zdjęcia miejscowości (przysiółku?) Amadores. I na zdjęciach jest widoczna Playa de Amadores, a nie plaża w Puerto Rico.Plaża w Puerto Rico jest mniejsza, z dużo ciemniejszym piaskiem i generalnie mniej urokliwa.Racja - te zdjęcia dokumentują faktycznie Amadores. Dzięki za uwagę.
Na Malcie nie ma co zwiedzać więc trzeba jechać na Canary???
Jak ktoś przedkłada płaszczenie tyłka na plaży to ok. Poza tym szkoda czasu i urlopu na takie "miotanie się", za dużo czasu na lotniskach i w samolotach jak na tygodniowy wyjazd.
Byłem w zeszłym roku tydzień i stwierdziłem, że muszę jeszcze wrócić na Gozo, bo 6 dni ledwie starczyło na Maltę, dzień na Gozo to za mało. Sliema ładna, jak ktoś lubi kurorty, ja wybrałem Birgu, które znacznie lepiej oddaje klimat Malty. Polecam.
Mała dygresja. Komunikacja miejska kosztuje 6,5 Euro (nie 15) za tydzień bez żadnych ograniczeń w obrębie Malty. Autobusy jeżdżą często i wszędzie. Zważywszy na kierunek jazdy, fantazję kierowców i specyfikę zabudowy (wąsko) nie polecam wynajmowania auta.
Na Malcie nie ma co zwiedzać więc trzeba jechać na Canary???
Jak ktoś przedkłada płaszczenie tyłka na plaży to ok. Poza tym szkoda czasu i urlopu na takie "miotanie się", za dużo czasu na lotniskach i w samolotach jak na tygodniowy wyjazd.
Byłem w zeszłym roku tydzień i stwierdziłem, że muszę jeszcze wrócić na Gozo, bo 6 dni ledwie starczyło na Maltę, dzień na Gozo to za mało. Sliema ładna, jak ktoś lubi kurorty, ja wybrałem Birgu, które znacznie lepiej oddaje klimat Malty. Polecam.
Mała dygresja. Komunikacja miejska kosztuje 6,5 Euro (nie 15) za tydzień bez żadnych ograniczeń w obrębie Malty. Autobusy jeżdżą często i wszędzie. Zważywszy na kierunek jazdy, fantazję kierowców i specyfikę zabudowy (wąsko) nie polecam wynajmowania auta.
strusiu72Na Malcie nie ma co zwiedzać więc trzeba jechać na Canary???
Jak ktoś przedkłada płaszczenie tyłka na plaży to ok. Poza tym szkoda czasu i urlopu na takie "miotanie się", za dużo czasu na lotniskach i w samolotach jak na tygodniowy wyjazd.
Byłem w zeszłym roku tydzień i stwierdziłem, że muszę jeszcze wrócić na Gozo, bo 6 dni ledwie starczyło na Maltę, dzień na Gozo to za mało. Sliema ładna, jak ktoś lubi kurorty, ja wybrałem Birgu, które znacznie lepiej oddaje klimat Malty. Polecam.
Mała dygresja. Komunikacja miejska kosztuje 6,5 Euro (nie 15) za tydzień bez żadnych ograniczeń w obrębie Malty. Autobusy jeżdżą często i wszędzie. Zważywszy na kierunek jazdy, fantazję kierowców i specyfikę zabudowy (wąsko) nie polecam wynajmowania auta.
Bilet 7-dniowy Explore kosztuje 21 euro, karta na 12 przejazdów to 15 euro, a bilet pojedynczy 1,5 lub 2 euro, w zależności od pory roku. Biletów za 6,5 euro nie ma już od początku lipca 2015.
strusiu72Na Malcie nie ma co zwiedzać więc trzeba jechać na Canary???
Jak ktoś przedkłada płaszczenie tyłka na plaży to ok. Poza tym szkoda czasu i urlopu na takie "miotanie się", za dużo czasu na lotniskach i w samolotach jak na tygodniowy wyjazd.
Byłem w zeszłym roku tydzień i stwierdziłem, że muszę jeszcze wrócić na Gozo, bo 6 dni ledwie starczyło na Maltę, dzień na Gozo to za mało. Sliema ładna, jak ktoś lubi kurorty, ja wybrałem Birgu, które znacznie lepiej oddaje klimat Malty. Polecam.
Mała dygresja. Komunikacja miejska kosztuje 6,5 Euro (nie 15) za tydzień bez żadnych ograniczeń w obrębie Malty. Autobusy jeżdżą często i wszędzie. Zważywszy na kierunek jazdy, fantazję kierowców i specyfikę zabudowy (wąsko) nie polecam wynajmowania auta.
Bilet 7-dniowy Explore kosztuje 21 euro, karta na 12 przejazdów to 15 euro, a bilet pojedynczy 1,5 lub 2 euro, w zależności od pory roku. Biletów za 6,5 euro nie ma już od początku lipca 2015.
Jedna dygresja. Dużo tracicie, "z zasady" nie wchodząc do muzeów. Malta jest mała, ale ma kilka muzeów godnych zobaczenia, nawet podczas krótkiego pobytu. Powyższe dotyczy większości miast świata.
Bilet 7-dniowy Explore kosztuje 21 euro, karta na 12 przejazdów to 15 euro, a bilet pojedynczy 1,5 lub 2 euro, w zależności od pory roku. Biletów za 6,5 euro nie ma już od początku lipca 2015.
Byłem na początku czerwca ;)
Bilet 7-dniowy Explore kosztuje 21 euro, karta na 12 przejazdów to 15 euro, a bilet pojedynczy 1,5 lub 2 euro, w zależności od pory roku. Biletów za 6,5 euro nie ma już od początku lipca 2015.
Byłem na początku czerwca
;)
Asior napisał:wulkan napisał:Fajna relacja, czytamy z zaciekawieniem bo już w marcu będziemy w Las Palmas ( baza z airbnb bisko dw.autobusowego San Telmo). Czy darmowe mapki Las Palmas są powszechnie dostępne ?Mapki bez problemu dostaniesz w punktach informacji turystycznej, jeden z nich mieści się przy promenadzie wzdłuż plaży Las Canteras (mniej więcej w połowie promenady).Mapki są praktycznie wszędzie w Las Palmas... w recepcjach hoteli, nawet w niektórych sklepach. Byliśmy w zeszłym roku kilka dni w Las Palmas i teraz również lecimy od 12 marca?Jeżeli będziecie w piątek lub sobotę nie można opuścić targu Mercado Puerto de la Luz. Pyszne jedzenie, świeżutkie w mikro knajpkach dookoła targu (rybacy zwożą tam rano połowy, które później wędrują na stół). Nocne życie wokół, pełno młodzieży i również seniorów.... świetne miejsce poczucia klimatu Canarios. POLECAM
Strusiu72 napisał:Poza tym szkoda czasu i urlopu na takie "miotanie się", za dużo czasu na lotniskach i w samolotach jak na tygodniowy wyjazd.Chyba nie zauważyłeś, że dla sporego grona użytkowników tego forum, takie "miotanie" się nie jest wcale czymś niepożądanym
:)
Co przywieźć z Gozo? Ja zakupiłam lokalny wyrób, tj. wełniany sweter – poncho w bardzo dobrej cenie, a czy jest wełniany zapewne okaże się przy pierwszym praniu. Pani sprzedawczyni z chęcią rozpoczęła pogawędkę na temat nietypowej, prawdziwie wiosenno-letniej pogody - o tej porze roku na Gozo zazwyczaj (podobno!) pada, a skończywszy na różnicach w Polsce i na Malcie w zakresie zasad edukacji i obowiązku szkolnego.
Przed wyjazdem, gdy jeszcze mieliśmy spędzić na tej wyspie cały tydzień, nie mogliśmy podjąć ostatecznej decyzji co do tego, czy wypożyczyć samochód – największym odstraszaczem był oczywiście ruch lewostronny. Podjęcie decyzji o skróconym pobycie spowodowała, że nie musieliśmy już zadręczać się tym problemem, jednakże po powrocie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie – komunikacja miejska jest bardzo dobrze rozwinięta i można nią dotrzeć w każdy zakątek wyspy, a zatem nie warto wypożyczać samochodu. Co prawda zdarzyła się nam jedna komunikacyjna wpadka, ale o tym w dalszej części relacji.Część 3
12/01/2016 (wtorek) – Madryt w 3 godziny
A propos maltańskiej komunikacyjnej wpadki to zgodnie z powiedzeniem „nie chwal dnia przed zachodem słońca” taka byłam zadowolona z komunikacji miejskiej na Malcie, a tu masz – autobus nr X2 jadący na lotnisko przez Sliemę nie przyjechał. Czekaliśmy 5 minut … 10 … 20 … 25 minut i dłużej czekać nie mogliśmy. Podjechaliśmy do Valletty i stamtąd autobusem nr X4 odjeżdżającym spod dworca autobusowego dojechaliśmy do lotniska, skąd samolot linii Ryanair miał nas przetransportować do Madrytu.
Nie żebym miała coś przeciwko podziwianiu Madrytu z plecakiem na plecach, ale jednak postanowiliśmy nie utrudniać sobie zwiedzania i znaleźć skrytki bagażowe. W obrębie samego terminala w Madrycie niestety nie ma żadnych (albo my ich nie znaleźliśmy). Dostępna przechowalnia bagażu znajduje się poza terminalem lotniska, jednak ceny są tam jak za zboże – przechowanie jednej sztuki bagażu przez kilka godzin kosztuje 10 Euro za sztukę. 30 euro za przechowanie naszych trzech sztuk bagażu przez kilka godzin to dla naszych portfeli lekka przesada … Pojechaliśmy więc na dworzec autobusowy Atocha (stacja metra: Atocha Renfe), gdzie znajduje się przechowalnia bagażu – za box średniej wielkości, do którego zmieściły się wszystkie nasze pakunki zapłaciliśmy 4,6 Euro.
Jeżeli chodzi o bilety na komunikację miejską to z kolei najkorzystniejszą pod względem ceny opcją biletu w przypadku pobytu w Madrycie wyłącznie przez kilka godzin jest zakup jednodniowego biletu turystycznego za 8,4 Euro na całą komunikację – bilet jednorazowy (aby dostać się z lotniska do centrum) kosztuje bowiem 5 Euro.
Będąc w Atocha nie sposób przejść obojętnie obok hali dworca, który to budynek należy uznać za dość osobliwy i jedyny w swoim rodzaju z uwagi na znajdujący się wewnątrz jego starej części ogród tropikalny z niezliczoną ilością żółwi i kolorowych ryb w sadzawce oraz dobrze nam znanymi gołębiami przysiadającymi bezkarnie na stolikach restauracyjnych i nic nie robiącymi sobie z obecności klientów.
Czy można zwiedzić Madryt w 3 godziny? Otóż można, wszystko można ;). Skoro było możliwe zwiedzenie Malty w 2 dni to dlaczego nie miałoby się udać z Madrytem w 3 godziny? Oczywiście nie będę się rozwodzić na temat tego, czy rzeczywiście można zwiedzić to miasto w kilka godzin - byłam w Madrycie kilka lat temu przez parę dni i o ile mnie pamięć nie myli po powrocie nie miałam poczucia, że zajrzałam w każdy zakamarek tego miasta.
Niby życie jak w Madrycie, ale pogoda w styczniu nawet tu nie należy do idealnych i nas również nie miała zamiaru rozpieszczać - słupki rtęci odnotowywały ok. 9-10°C co dodatkowo zachęcało nas to szybszego przebierania nogami po madryckich chodnikach. Jeżeli ktoś uzna, że 10 stopni w styczniu to przecież całkiem nieźle oczywiście ma rację, ale pod warunkiem, że ma się odpowiednie odzienie, czyli grube swetry, szaliki, czapki, kalesony, rękawiczki, nauszniki i czego jeszcze dusza zapragnie zamiast słomkowych kapeluszy.
W ekspresowym tempie, po wyjściu ze stacji metra Sol (a raczej Vodafone Sol) obeszliśmy: Plaza Mayor, Palacio Real de Madrid, katedra Almudena, Gran Via, Fuente de Cibeles, wróciliśmy po bagaże do Atocha i pojechaliśmy na lotnisko.
Madryt co do zasady jest uroczy, ale z uwagi na krótką wizytę w tym mieście i mało atrakcyjną pogodę poczułam niedosyt, wciąż mając w pamięci wizytę w stolicy Hiszpanii latem już jakiś czas temu – pora roku zmienia odbiór odwiedzanego miejsca. Było zatem krótko, ale niestety byliśmy znowu ograniczeni czasowo. Jedno jest pewne, że nie było to nasze ostatnie słowo jeśli chodzi o Madryt, bowiem na pewno będziemy chcieli tu jeszcze wrócić.
Powyższe atrakcje były na razie polewą na torcie naszego urlopu, a czas już posmakować nadzienia, czyli wysp szczęśliwych.
GRAN CANARIA
Wyspy Kanaryjskie w mojej ocenie są idealnym miejscem na szybki wypad w czasie polskiej zimy – położone są stosunkowo blisko, dają gwarancję dobrej pogody, a także oferują wiele atrakcji, zarówno dla plażowiczów, jak i antyplażowiczów – takich jak my.
Wyspy Kanaryjskie uzależniają – odwiedzamy je trzeci raz z rzędu o tej porze i każdy kolejny wyjazd pogłębia moją wielką sympatię do tego miejsca. Zdecydowanie biorę je pod uwagę jako miejsce, gdzie chcę spędzić emeryturę :).
13/01/2016 (środa) – Las Palmas de Gran Canaria
Przelot na Gran Canarię z Madrytu trwa ok. 3 godzin; czas zmieniamy przesuwając zegarki o jedną godzinę do tyłu.
Wypożyczyliśmy samochód z Top Car AutoReisen (8 dób w cenie 120 Euro za VW Polo) – innej opcji nie widzę, jeżeli zamierza się przejechać wyspę wzdłuż i wszerz. Z kolei nocleg zarezerwowaliśmy za pośrednictwem airbnb w San Antonio – to rogatki Telde czyli jednym słowem centralna część wyspy. Pomimo, że San Antonio/Telde nie są położone bezpośrednio przy oceanie jest to jednak dobra baza wypadowa do eksplorowania wyspy.
Zostaliśmy bardzo ciepło przywitani przez właścicieli, a w kuchni czekała na nas mała niespodzianka – kosz owoców.
Podobnie jak na Malcie i tutaj pogoda nas bardzo mile zaskoczyła - oczywiście liczyliśmy na pogodę wiosenną, ale bynajmniej nie letnią! Temperatura powietrza oscylowała bowiem w granicach 22-24°C na północy wyspy, a w słońcu temperatura dochodziła do ok. 29°C, a to właśnie na północy zazwyczaj jest najchłodniej. Jak się później dowiedzieliśmy od początku tygodnia na wyspie odnotowywano wyższe temperatury niż zazwyczaj o tej porze.
Las Palmas w porównaniu chociażby ze stolicami Teneryfy czy Lanzarote, które odwiedziliśmy już wcześniej, może pochwalić się bardzo atrakcyjną starówką. Warto pokręcić się po Veguecie – najstarszej dzielnicy wyspy i tamtejszych uliczkach.
Przy głównym placu znajduje się katedra św. Anny - można wjechać na jedną z wież tej świątyni, z której roztacza się widok na miasto – cena wstępu wynosi 1,5 Euro.
Na starówce mieści się muzeum Kolumba (cena za wejście to 4 Euro), który odwiedził Las Palmas w czasie swoich podróży i szukaniu drogi morskiej do Indii (krótki opis i relacja fotograficzna z tego miejsca znajduje się w dalszej części).
Smakoszom owoców nie wolno ominąć hali targowej w Veguecie – uwielbiam takie miejsca, a jeszcze bardziej to, co można tam znaleźć. Dobrze, że mój rozsądny mąż hamuje mnie w moich zapędach zakupowych, które ujawniają się właśnie tam, gdzie można zakupić lokalne przysmaki, bo pomimo mojego oszczędnego podejścia do życia tu wydałabym majątek. Nie inaczej było i tym razem, ale dla spróbowania kilku tropikalnych owoców niedostępnych w ojczyźnie było warto. Polecam spróbować także owoców tych u nas dostępnych – dla przykładu kanaryjskie banany czy mandarynki smakują zupełnie inaczej niż te, które kupujemy w Polsce – ich poziom słodyczy jest nieporównywalny.
Po spacerze po Veguecie warto przejść do jednej z najstarszych dzielnic miasta – Triany sąsiadującej z Veguetą, której centrum lokuje się wzdłuż pieszej promenady handlowej Calle Triana.
Następnie pojechaliśmy w północną część stolicy – Santa Catalina Canteras – znajdując się w tej okolicy można zostawić samochód w centrum handlowym El Muelle, gdzie znajduje się bezpłatny czasowy (do 3h) parking. Stąd bowiem jest już niedaleko do słynnej, miejskiej, ponad 3 – kilometrowej plaży Las Canteras i początku promenady. Jeżeli zjawimy się tu w czasie odpływu będziemy mieli możliwość podziwiania wulkanicznej bariery skalnej - Barra de las Canteras położonej ok. 100 m od brzegu. Ten naturalny falochron niweluje większe fale co zdecydowanie ułatwia kąpiel w oceanie.
Będąc w tej części miasta nie sposób pominąć Parku Doramas zlokalizowanego w centrum ekskluzywnej dzielnicy Las Palmas – Ciudad Jardin. Przy wejściu do parku znajduje się najstarszy hotel na wyspie "Santa Catalina" i wygląda naprawdę interesująco. Vis a vis parku i hotelu znajduje się port.
Zwiedzanie Las Palmas zakończyliśmy pod Audytorium im. Alfreda Krausa znajdującego się od drugiej strony i na skraju plaży Las Canteras. Tutaj auto można zostawić na parkingu przy centrum handlowym Las Arenas – bezpłatny parking jest możliwy przez 3 godziny. Plażę od tej strony upodobali sobie surferzy, których wyczyny mogliśmy parokrotnie podziwiać.
Audytorium im. Alfreda Krausa
14/01/2016 (czwartek) – Montaña de Arucas - Arucas – Firgas – Moya – Santa Maria de Guia – Gáldar - Agaete – Puerto de las Nieves
Arucas zdecydowanie znajduje swoje wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu TOP10 – GC.
Wizytę w miasteczku poprzedziliśmy wjazdem na wzniesienie Montaña de Arucas, skąd rozciąga się widok na wyspę, a przy dobrej widoczności można zobaczyć Teneryfę i jej najwyższy szczyt, będący również najwyższym szczytem Hiszpanii – Pico del Teide.
La Isleta w oddali
Nad Arucas góruje w dosłownym tego słowa znaczeniu kościół św. Jana Chrzciciela, a swoim monumentalizmem i stylem kontrastuje z zabudową Arucas.
W pierwszej kolejności udajemy się do fabryki rumu kanaryjskiego – Arehucas, bowiem zwiedzanie jest możliwe tylko do godz. 14. Wytwórnię zwiedza się z anglojęzycznym przewodnikiem (nas oprowadzała nasza rodaczka) – wejście jest bezpłatne i kończy się degustacją.
Oto z czym nie spotkaliśmy się dotychczas w tego typu miejscach na innych wyspach archipelagu wysp kanaryjskich, które odwiedziliśmy - w Arehucas w hali produkcyjnej można przyjrzeć się procesowi butelkowania alkoholi.
Jeżeli chodzi o degustację to dla mnie swego rodzaju novum była możliwość nieograniczonej degustacji trunków – do dyspozycji zwiedzających postawiono bowiem kilkanaście rodzajów rumu i likierów, co w połączeniu z brakiem biletu wstępu należy uznać za raczej nietypowe. Najbardziej niepocieszony z powyższego oczywiście był mój mąż-kierowca, który z tych atrakcji mógł skorzystać w bardzo ograniczonym zakresie.
Po degustacji ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z Panią przewodnik oraz zakupiliśmy butelkę miodowego rumu Ron miel, której zadaniem było rozweselenie atmosfery nadchodzącego wieczoru.
Z czym podawać Ron Miel? – wyłącznie schłodzone z lodem. Mieszanie z colą czy tego typu napojami uważam za zbrodnię – ten alkohol jest tak delikatny, że po zmieszaniu go z czymkolwiek zupełnie traci swoje walory smakowe. Zresztą w takiej formie podawany jest także w kanaryjskich lokalach.
W wytworni można zakupić większość rodzajów alkoholi produkowanych w fabryce – sprawdziliśmy, że ceny tutaj były zdecydowanie niższe niż w sklepach na wyspie oraz strefie bezcłowej na lotnisku (ceny były wyższe o ok. 3-4 Euro za 1 - litrową butelkę).
W drodze powrotnej można wejść do Parku Miejskiego na krótki spacer wśród zieleni.
Następnie pojechaliśmy do Firgas położonego niedaleko Arucas – w miasteczku znajdują się dwie promenady z interesującymi kaskadami wodnymi spływającymi pomiędzy nimi, natomiast po obu stronach promenady umieszczone są herby poszczególnych prowincji GC wykonane z kolorowych płytek – w Portugalii nazywanych azulejos, a także kolorowe ławki wykonane z tego samego materiału. Kierując się w górę promenady można się natknąć na duże makiety każdej z wysp wchodzącej w skład archipelagu wysp kanaryjskich wraz z opisem.