Rano obudziły nas koguty
:mrgreen: Początkowo mnie to trochę irytowało, ale w sumie więcej dnia dla nas, to znaczy dłuższe wakacje. Pobyt na Siquijor upłynął pod znakiem drinkowania i leniuchowania. Początkowo było spore zachmurzenie.
Jednak woda blisko brzegu miała chyba z 45 stopni, można było sobie zrobić gorącą kąpiel.
Do plaży przylega ośrodek domków Islanders Paradise, można tam zjeść, napić się, a także skorzystać z wifi. Ceny: około 150 php za drugie danie, napoje 30, piwo 60.
Z biegiem czasu chmury zaczęły ustępować i wyszło słoneczko, oświetlając miejscowe łódki.
Nasz internet najlepiej działał tutaj:
Udałem się też na chwilę „na miasto”, napotykając po drodze lokalsów.
Poniższa droga nazywana jest „national highway” i jak widać ma nawet oznaczone przejścia dla pieszych
W pobliżu znajduję się również stacja benzynowa. W budynku terminalu ma nawet telewizor
:D
Przez cały naszego pobytu plażę mieliśmy właściwie tylko dla siebie.
Była pusta
:D
Nie zabrakło oczywiście obowiązkowego punktu programu, czyli zachodu słońca
:mrgreen:
I tak to beztrosko mijał nam czas.
cdn. - Tour de Siquijor z lotną premią w ŁazachOdc. 7. Tour de Siquijor, z lotną premią w Łazach
Oglądał ktoś z Was Siguijor na google map? Na południu wyspy pokazuje miejscowość Łazy
:D
Dookoła wyspy wybraliśmy się trajką, z kierowca poleconym przez Berta. Zalety jazdy tricyklem są takie, że Jun Jun miał oko na nasze rzeczy, przy wodospadach ktoś kiedyś ponoć komuś coś ukradł
;) A poza tym nie trzeba było jechać o suchym pysku
:D Filipiny to w ogóle fajne, bo tanie miejsce dla pijaków
;), ale już dla piwoszy niekoniecznie
:o Najtańsze 0,7 rumu kupiłem za 75 php a kosztowało w porywach do 100, co i tak jest bardzo przystępną ceną. Natomiast browarki 0,33 najtaniej widziałem po 39, w porywach do 50. Najekonomiczniej natomiast wychodził litrowy San Miguel po 65 na Apo, w porywach kosztujący do 100 php. Piszę oczywiście o cenach sklepowych. Ale taki literek, to zanim się w panującej tam temperaturze wypije, to robi się ciepły. Piwo więc tanie tam nie jest.
Ruszyliśmy rano, tematem przewodnim miała być natura i plaże. Pierwszy stop wypadł w Larenie. Zapomnieliśmy z Polski zabrać coś na ból głowy. Zatrzymaliśmy się więc koło apteki, gdzie za parę peso kupiłem żonie listek, a że naprzeciwko był monopolowy, to sobie literka. Poniżej taka tam fota, cyknięta po drodze.
Następnie zatrzymaliśmy się na Paliton Beach
Plaża pusta i piękna, widok „psuje” tylko jakiś facet w łódce
:D Normalnie Ko Lanta deja vu
:mrgreen:
Roślinność i żyjątka wodne już 3 metry od brzegu. Jak się dobrze przypatrzyć, to widać nawet Apo.
Gdzieś po drodze żona cyknęła zdjęcie tej oto fury:
Popływali i ruszyli dalej. Następny przystanek to Coco Groove Beach Resort, gdzie chcieliśmy się zapytać o transport na Apo. Czasami pływają tam bezpośrednio, ale (1) koszt to 1000 php /os. i (2) nie płynęli akurat wtedy, kiedy my chcieliśmy. Atrakcją recepcji jest tam taki papug:
W dzień tylko krzyczy, ale rano ponoć mówi, tylko rano
:D „Taki papug to by mógł na nas poginać”
;) Ruszamy dalej, następny przystanek to Big Tree, Balete Century Old Tree. Ponoć ma 400 lat. Jak powiedziałem Jun Jun'owi, że nasz Bartek ma ponad 1 000 lat, to był w szoku. A mi ten „wielki balut”przypominał drzewo domowe z Avatara
:mrgreen:
Było tam „fish spa” z rybami wielkości stopy, więc stopy nie odważyłem się tam wsadzić
:D Pamiątkowe zdjęcie naszego pojazdu
i ruszamy dalej, do wodospadów Cambugahay. Parking przy wodospadach jest płatny. Cena zależy od rodzaju pojazdu 20-40 php. Do samych wodospadów trzeba zejść po schodach w dół.
Na dole z kolei takie widoki:
Kręci się tam sporo ochrony, można skoczyć na linie oraz z góry, ale nie skaczcie na bańkę, bo jest dosyć płytko. Większość zostaje na dole, ale można też wejść trochę pod górę rzeki. Tam również jest ładnie.
Zabawiliśmy tam chwilę, a następny przystanek to już zapowiadane Łazy
;)
Parę pamiątkowych zdjęć i w drogę na Kagusuan Beach. Plaża znajduje się pod jurysdykcją rządu, więc jest trochę zaniedbana, ale w wodzie pływają kolorowe rybki. Na plażę schodzi się po schodach, na dole nikogusieńko
:D
Przed nami jeszcze jedna plaża – Salagdoong Beach. Wjeżdżając należy uiścić opłatę. 25 php od osoby. Pobierają ją przy tej budce:
Dalej czekają nas takie widoki:
Ładne rybki, nawet ławice, ale jak się wypłynęło za winkiel, fale były trochę duże.
Jedziemy dalej, a po drodze takie widoki:
Następny punkt programu, to właściwie nie wiem co to było. Ten domek ponoć przetrwał już kilka tajfunów i ciągle ma się dobrze. Łowią tam chyba, albo hodują jakieś rybki.
Całość wygląda na opuszczoną, ale kozy są przywiązane sznurkiem, co świadczy, że jednak ktoś się tym opiekuje.
Do Palm Tree dotarliśmy wieczorem, tuż przed zachodem słońca. Czekał nas jeszcze jeden dzień leniuchowania, a następnie dalsza podróż...
cdn. - Z Malatapay kierunek wschód – tam musi być jakaś cywilizacjaOdc. 8. Z Malatapy na wschód – tam musi być jakaś cywilizacja
:D - czyli kierunek Apo
W dalszą drogę postanowiliśmy ruszyć promem z Lareny o 6:00 rano. Był to ten sam statek firmy Montenegro, którym przypłynęliśmy na wyspę. Bilet do Dumaguete kosztował 170 php. Do tego doszło 17 php terminal fee oraz 10 php opłaty ekologicznej od osoby. Tym razem, ze względu na wczesną porę i chłód, postanowiliśmy zająć miejsca w kabinie, poprzednio bowiem płynęliśmy na zadaszonym pokładzie.
W drogę do portu Malatapay (z którego odpływają łódki do Apo), z wygodnictwa, udaliśmy się tricyklem. Przyjemność ta kosztowała nas 300 php.
Poza tym, tak myślę, że mógłbym mieć kłopot ze zmieszczeniem się do takiego jeepney'a
;) Żeby dostać się do portu, trzeba przecisnąć się przez targowisko.
Ceny łódek przedstawiają się następująco, ceny za całą łódkę:
My skorzystaliśmy z oferty Liberty, tam bowiem postanowiliśmy się zatrzymać. Wcześniej uzgodniliśmy godzinę. Generalnie łódki na Apo wyruszają rano, ale trzeba poczekać, aż uzbiera się cała łódka chętnych. Następne kursy są dopiero po 14:00. Nasza łódź była umówiona na 10:00.
W oczekiwaniu na łódkę zauważyliśmy 6 osobową filipińską rodzinę. Żona się zastanawiała, w jaki sposób oni chcą pojechać w szóstkę na 2 skuterach
:D A oni zapakowali się na jeden
:mrgreen:
Podróż trwa 45 minut, a po przypłynięciu należy udać się do informacji turystycznej, celem wniesienia opłaty 100 php od osoby.
W pobliżu znajduję się bilbord - mapka Apo, my znajdujemy się w okolicach niebieskiej strzałki.
Oczekując na check in zjedliśmy obiad. Jedną z lepszych stron naszego hotelu było pyszne jedzenie w cenie pokoju. Przysługiwało nam śniadanie z kawą i 2 główne dania w ciągu dnia. Powiem, że o jedzenie nie jest na Apo łatwo. Spotkałem trochę wygłodniałych rodaków
:mrgreen:, a nasza restauracja była właściwie na wyspie jedyna (widziałem też mały kram z grillem). Nie zawsze też można w niej kupić jedzenie. Przepraszamy, mamy tylko dla gości, którzy są u nas zakwaterowani
:o
Nasz wypasiony apartament miał pokój dzienny z dużym łóżkiem z baldachimem
:) Wszytko było wykonane z drewna, więc baldachim zabezpieczał przed spadającymi okruchami drewna. Termity robiły swoje
:D
Mieliśmy również prywatny balkon,
szafę
:mrgreen:
i łazienkę.
Tak wyglądała spłuczka:
A tak umywalka:
Chciałem się wybrać na drugą stronę wyspy, ale płeć przeciwna odmówiła współpracy
:D, więc wybrałem się tylko na mały rekonesans. Wdrapałem się na punkt widokowy koło laguny i sanktuarium (tymczasowo nieczynnego zresztą)
Odc. 2 - Jeszcze raz rady dla gromadyChociaż zmianę stref czasowych pokonałem w miarę bezboleśnie, to i tak obudziłem się dzisiaj za wcześnie
;)A że coś tam mi się w nocy jeszcze przyśniło to kontynuuję.- Internet. Jeśli w ofercie miejsca noclegowego jest obecne wifi to znaczy, że ono jest, ale niekoniecznie jest połączenie z internetem
:mrgreen: Rzecz jasna, przy braku prądu najczęściej nie będzie nawet połączenia do routera, dlatego polecam kupić kartę SMART lub GLOBE. Ja miałem SMARTA i generalnie jakiś tam kontakt ze światem również. Najgorzej było na Siquijor.Kartę SMART można dostać za darmo na lotnisku w Manili. Chłopaki z obsługi zrobili wszystko za mnie. New Surfmax Plus 299 to koszt, a jakże 299 peso. Ważne na tydzień, limit 30MB dziennie, ale po przekroczeniu dalej działa. Zapodali mi 2 takie pakiety. Jednak moim zdaniem lepsze jest Big Bytes 299 - 1.7GB danych i 1.1GB "entertainment" czyli iflix, Spinnr, YouTube, Vimeo, DailyMotion, Dubsmash& Skype Qik. Wszystko to ważne miesiąc. Na wyspach net działa tak, że ciężko to zużyć. Prędkość transmisji na Filipinach nie powala.Na wszystkich lotniskach jest bezpłatne wifi sieci GLOBE.- Buty "do chodzenia po wodzie" przydają się bardzo. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez nich. Nam się super sprawdziły zwykłe Tribordy z Decathlona, widziałem jest również u innych osób.- Torba nieprzemakalna typu Ocean Pack - obowiązkowa dla tych, którzy wybierają się gdziekolwiek łódką.- Wybierając się na jakikolwiek island hopping w El Nido unikajcie dużych łódek. Płynie się nimi co prawda trochę bardziej komfortowo, ale tam gdzie małe łódki podpływają prawie pod brzeg i uczestnicy na brzeg uderzają z buta, co najwyżej mocząc się do pasa, tam duże zatrzymują się dalej i do brzegu/atrakcji trzeba płynać. Nie jest to komfortowe dla osób które słabo pływają (fale bywają duże), a zabranie ze sobą lustrzanki też nie jest łatwe. My mieliśmy taką łódkę na Tour A, ale "na szczęście" zepsuła się na pierwszej stacji i podstawili nam mniejszą
:D.Pomimo, że ceny na island hopping wszędzie są takie same, 300 php opuszczają wszyscy "bez łaski". Najtaniej chyba kupić tuż przy plaży w El nido, skąd odpływają łódki, bezpośrednio u organizatora. Najbardziej polecane wycieczki to Tour A i C. Miejsca ciekawe, ale jeśli ktoś liczy na snorkeling, to się bardzo zawiedzie. Płetwy są całkowicie zbędne, wystarczy maska z rurką, a tak po prawdzie to nawet zwykłe okulary do pływania. Najlepszy snorkeling mieliśmy na Apo (wiadomo - żólwie) i Siquijor. Na Siquijor wystarczyło wejść po kolana, a już była rafa i pierwsze formy życia podwodnego.- Dla osób, które nie prowadzą skutera, a chcą udać się na Nacpan Beach. Jaka jest droga pisano już na forum, więc my wybraliśmy się tricyklem. Oficjalna cena to 1500 php. Można jednak wynegocjować 800, co jest już zbliżone do kosztu wynajmu skutera i zakupu paliwa. Komfort o wiele wyższy, nie wspominając o tym, że można się napić jak człowiek
:D Jest to cena w 2 strony, kierowca cierpliwie czeka na parkingu. Magiczne słowo: na pół dnia. Podróż trwa ok 50 min. w każdą stronę. Na miejscu byliśmy 4 godziny.- Całodniowa objazdówka po Siquijor, też tricyklem, kosztowała nas 1200 php- Jeszcze temat rzeka, czyli jedzenie na Filipinach. Wiele osób pisało, że niedobre, mdłe itp. Przyznam szczerze - nie zauważyłem. Co prawda nie rzuca na kolana, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że było niedobre. Ba, przeważnie nam po prostu smakowało. Jest smaczniej i o wiele taniej niż w Dubaju. Tam to dopiero jest niedobre, albo my tak trafiliśmy. Jeśli będzie okazja, to na śniadanie polecam "corned beef".- Codziennie rano budziły nas koguty. Miało to swoje dobre strony, bo mieliśmy więcej dnia dla siebie - wstawaliśmy kilka godzin wcześniej niż zazwyczaj. Jeśli ktoś jednak lubi pospać - polecam zatyczki do uszu. Widno robi się przed 6 rano. Zachód słońca około 18:00.cdn. - pierwsze foty obiecuję jeszcze dziś.
@MaPS zapowiada się kolejna świetna relacja . Niestety dla mnie z bólem serca bo tez miałem kupione te bilety z Cebu , nie poleciałem i dzięki Tobie / albo przez Ciebie
:) czuje , że pocierpię teraz troszkę czytając Twoją relacje
;)
heh no ja tez tak kiedyś mówiłam... po czym kupiłam bielty na listopad 2015, choć podróż nie doszła do skutku -> okazało się, że mam poród chwilę wcześniej;p;p to i tak zamierzam polowac od nowa na bilety. czekam na całą relację z niecierpliwością;)
widzę, że mijaliśmy się
:) mamy niemal identyczne foty - w coco grove tez byliśmy pytać o transport:) ba może się nawet spotkaliśmy na Siquior:) bo miejsca te same widzę odwiedzaliśmy
Witam, wyruszamy z zona za kilka dni tym samym szlakiem, przystanek w Dubaju na 3 dni, co radziłbyś tam zwiedzić w tak okrojonym czasie? Czy mogę zabrac funty w podróz czy koniecznie musza być dolary?? (Dubaj, Flipiny, Katar)? pozdrowienia!!
No cóż, nam Dubaj do gustu za bardzo nie przypadł, lecz nie zmienilibyśmy w naszym planie nic.Tak więc - Atlantis the Palm Waterpark - drogo, ale warto, dodatkową atrakcją jest monorail
:DBurj Khalifa - również warto. Jeśli ktoś lubi zakupy, to w Dubai Mall poczuje się jak ryba w wodzie.Kto lubi plaże - Jumeirah beach jest ładna. Wszyscy polecają Dubaj Muzeum, ale my za takimi atrakcjami nie przepadamy.Możecie też pomyśleć o jakimś safari...
thonsonmusic22 napisał:Witam, wyruszamy z zona za kilka dni tym samym szlakiem, przystanek w Dubaju na 3 dni, co radziłbyś tam zwiedzić w tak okrojonym czasie? Czy mogę zabrac funty w podróz czy koniecznie musza być dolary?? (Dubaj, Flipiny, Katar)? pozdrowienia!!mozesz zabrac funty i wymienic je bez problemu, tak samo robilem i w tych miejscach - dubaj, filipiny - w dubaju btw mozna wszedzie placic karta, zaden problem, na lotnisku MNL wymienisz kase bezproblemowo z usd, eur, gbp i innych bez zadnego walka to potwierdzam bo bylem w listopadzie'15
W Dubaju wymieni się większość popularnych walut, w tym funty, jeny, php czy THB, kwestia tylko w jakiej cenie...Kiedy ja wymieniałem najlepszy kurs był na USD. Dla porównania euro stało zaledwie 5% wyżej, podczas gdy na forex'ie było prawie 1,12
:o
@MaPSJestem pierwszą ofiarą Twojej relacmi.Mam już kupione bilety z MNL do Wietnamu z kilkudniowym stopem w Bangkoku, ale przekonałeś mnie, zaraz kupuję RT z MNL do PPS, pożyczam motór i zrobię objazd po Palawanie
:D
Ciekawa opcja, nie wiedziałem
:D Nie wiem tylko jak z wypożyczeniem motocykla i cenami bliżej El Nido, w Puerto jest duży wybór , konkurencja i dobre ceny (400php/doba) za prostego crossa.
Ja niestety tez nie wiem. Bylismy tylko 2 razy przejazdem. Pierwszym razem kiero byl w srednim wieku i mial szacunek do drogi. Drugim byl bardzo mlody i na zakretach hamowal uslizgami opon. Uwazaj na niego, jak tym motórem bedziesz jechac.
To chodzi o to drugie Roxas koło Kalibo to tam lata Cebu. Można natomiast dolecieć z Manili i Cebu bezpośrednio do El Nido liniami http://air-swift.com/ niestety ceny i ilość bagażu możliwego do zabrania nie należą do najprzyjemniejszych, oszczędza się jednak sporo czasu na dojeździe z Puerto Princesa.
Czekam na dalszy ciąg. Do niedawna miałam tak jak Ty czyli "eee Filipiny to raczej nie wchodzą w grę". Ale ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego miejsca. Pozdrawiam :)
Czekam na dalszy ciąg. Do niedawna miałam tak jak Ty czyli "eee Filipiny to raczej nie wchodzą w grę". Ale ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego miejsca. Pozdrawiam
:)
Łoo, trochę "spędowe" te wycieczki dookoła El Nido. Myślałam, że mniejszy ruch tam panuje, a to wygląda prawie jak w Tajlandii
:DPierwsza wycieczka to była Tour C, a druga? Tour A?
To były na poczcie znaczki? Ja jak byłem w listopadzie to ich nie mieli
:lol: Sprzedawca powiedział że dowiozą na następny dzień ale nie dowieźli ale i tak nas chciał lekko oszukać bo powiedział że znaczek do krajów Unii Europejskiej kosztuje pona 40 peso a my wysłaliśmy później na poczcie na Boracay za 13
:D
@kaviorwikiZazdroszczę
:D@latokingZnaczki były. Nawet 2 razy kupowaliśmy. Kosztowały 13 php. Poczta od 12:00 do 13:00 jest nieczynna.Kiedy zapytałem dziewczynę z informacji turystycznej, czy na poczcie będą znaczki, odpowiedziała, że tak.Na pytanie czy jest pewna, już się tylko śmiała
:)
:D
:lol: @stefkaCebu Pacific ma w marcu 20 urodziny. Powinni wrzucić jakąś pulę tanich biletów. Z tej okazji zrobili nowy projekt mundurków
:D Załogę w nowych uniformach będzie można spotkać od 27 marca.
super relacja, wiele cennych wskazówek. Wszystko przeczytałam zwłaszcza, że za rok będę w Dubaju i na Filipinach
:)Mam pytanie odnośnie pobytu na Burj Khalifa. Ponoć jest tam jakiś ograniczony czas pobytu na górze, czy naprawdę ktoś to sprawdza? czy mogę być ile chce?
Raczej stoisz
:D Bo siedzieć nie ma gdzie, chyba że na schodach pomiędzy 124 a 125
;) A siedzieć na podłodze ponoć nie pozwalają, choć ja tego nie doświadczyłem
:mrgreen:
Byłam na Filipinach w tym roku i bardzo chętnie jeszcze tam powrócę, tylko nie wiem czy życia mi starczy ,żeby wszystko zobaczyć
:-) .Dzięki za relację, znajdę tu pewnie kilka nowych inspiracji
:-)
Rano obudziły nas koguty :mrgreen: Początkowo mnie to trochę irytowało, ale w sumie więcej dnia dla nas, to znaczy dłuższe wakacje. Pobyt na Siquijor upłynął pod znakiem drinkowania i leniuchowania. Początkowo było spore zachmurzenie.
Jednak woda blisko brzegu miała chyba z 45 stopni, można było sobie zrobić gorącą kąpiel.
Do plaży przylega ośrodek domków Islanders Paradise, można tam zjeść, napić się, a także skorzystać z wifi.
Ceny: około 150 php za drugie danie, napoje 30, piwo 60.
Z biegiem czasu chmury zaczęły ustępować i wyszło słoneczko, oświetlając miejscowe łódki.
Nasz internet najlepiej działał tutaj:
Udałem się też na chwilę „na miasto”, napotykając po drodze lokalsów.
Poniższa droga nazywana jest „national highway” i jak widać ma nawet oznaczone przejścia dla pieszych
W pobliżu znajduję się również stacja benzynowa. W budynku terminalu ma nawet telewizor :D
Przez cały naszego pobytu plażę mieliśmy właściwie tylko dla siebie.
Była pusta :D
Nie zabrakło oczywiście obowiązkowego punktu programu, czyli zachodu słońca :mrgreen:
I tak to beztrosko mijał nam czas.
cdn. - Tour de Siquijor z lotną premią w ŁazachOdc. 7. Tour de Siquijor, z lotną premią w Łazach
Oglądał ktoś z Was Siguijor na google map? Na południu wyspy pokazuje miejscowość Łazy :D
Dookoła wyspy wybraliśmy się trajką, z kierowca poleconym przez Berta. Zalety jazdy tricyklem są takie, że Jun Jun miał oko na nasze rzeczy, przy wodospadach ktoś kiedyś ponoć komuś coś ukradł ;) A poza tym nie trzeba było jechać o suchym pysku :D Filipiny to w ogóle fajne, bo tanie miejsce dla pijaków ;), ale już dla piwoszy niekoniecznie :o Najtańsze 0,7 rumu kupiłem za 75 php a kosztowało w porywach do 100, co i tak jest bardzo przystępną ceną. Natomiast browarki 0,33 najtaniej widziałem po 39, w porywach do 50. Najekonomiczniej natomiast wychodził litrowy San Miguel po 65 na Apo, w porywach kosztujący do 100 php. Piszę oczywiście o cenach sklepowych. Ale taki literek, to zanim się w panującej tam temperaturze wypije, to robi się ciepły. Piwo więc tanie tam nie jest.
Ruszyliśmy rano, tematem przewodnim miała być natura i plaże. Pierwszy stop wypadł w Larenie. Zapomnieliśmy z Polski zabrać coś na ból głowy. Zatrzymaliśmy się więc koło apteki, gdzie za parę peso kupiłem żonie listek, a że naprzeciwko był monopolowy, to sobie literka. Poniżej taka tam fota, cyknięta po drodze.
Następnie zatrzymaliśmy się na Paliton Beach
Plaża pusta i piękna, widok „psuje” tylko jakiś facet w łódce :D Normalnie Ko Lanta deja vu :mrgreen:
Roślinność i żyjątka wodne już 3 metry od brzegu. Jak się dobrze przypatrzyć, to widać nawet Apo.
Gdzieś po drodze żona cyknęła zdjęcie tej oto fury:
Popływali i ruszyli dalej. Następny przystanek to Coco Groove Beach Resort, gdzie chcieliśmy się zapytać o transport na Apo. Czasami pływają tam bezpośrednio, ale (1) koszt to 1000 php /os. i (2) nie płynęli akurat wtedy, kiedy my chcieliśmy. Atrakcją recepcji jest tam taki papug:
W dzień tylko krzyczy, ale rano ponoć mówi, tylko rano :D „Taki papug to by mógł na nas poginać” ;)
Ruszamy dalej, następny przystanek to Big Tree, Balete Century Old Tree. Ponoć ma 400 lat. Jak powiedziałem Jun Jun'owi, że nasz Bartek ma ponad 1 000 lat, to był w szoku. A mi ten „wielki balut”przypominał drzewo domowe z Avatara :mrgreen:
Było tam „fish spa” z rybami wielkości stopy, więc stopy nie odważyłem się tam wsadzić :D Pamiątkowe zdjęcie naszego pojazdu
i ruszamy dalej, do wodospadów Cambugahay. Parking przy wodospadach jest płatny. Cena zależy od rodzaju pojazdu 20-40 php. Do samych wodospadów trzeba zejść po schodach w dół.
Na dole z kolei takie widoki:
Kręci się tam sporo ochrony, można skoczyć na linie oraz z góry, ale nie skaczcie na bańkę, bo jest dosyć płytko. Większość zostaje na dole, ale można też wejść trochę pod górę rzeki. Tam również jest ładnie.
Zabawiliśmy tam chwilę, a następny przystanek to już zapowiadane Łazy ;)
Parę pamiątkowych zdjęć i w drogę na Kagusuan Beach. Plaża znajduje się pod jurysdykcją rządu, więc jest trochę zaniedbana, ale w wodzie pływają kolorowe rybki. Na plażę schodzi się po schodach, na dole nikogusieńko :D
Przed nami jeszcze jedna plaża – Salagdoong Beach. Wjeżdżając należy uiścić opłatę. 25 php od osoby. Pobierają ją przy tej budce:
Dalej czekają nas takie widoki:
Ładne rybki, nawet ławice, ale jak się wypłynęło za winkiel, fale były trochę duże.
Jedziemy dalej, a po drodze takie widoki:
Następny punkt programu, to właściwie nie wiem co to było. Ten domek ponoć przetrwał już kilka tajfunów i ciągle ma się dobrze. Łowią tam chyba, albo hodują jakieś rybki.
Całość wygląda na opuszczoną, ale kozy są przywiązane sznurkiem, co świadczy, że jednak ktoś się tym opiekuje.
Do Palm Tree dotarliśmy wieczorem, tuż przed zachodem słońca. Czekał nas jeszcze jeden dzień leniuchowania, a następnie dalsza podróż...
cdn. - Z Malatapay kierunek wschód – tam musi być jakaś cywilizacjaOdc. 8. Z Malatapy na wschód – tam musi być jakaś cywilizacja :D - czyli kierunek Apo
W dalszą drogę postanowiliśmy ruszyć promem z Lareny o 6:00 rano. Był to ten sam statek firmy Montenegro, którym przypłynęliśmy na wyspę. Bilet do Dumaguete kosztował 170 php. Do tego doszło 17 php terminal fee oraz 10 php opłaty ekologicznej od osoby. Tym razem, ze względu na wczesną porę i chłód, postanowiliśmy zająć miejsca w kabinie, poprzednio bowiem płynęliśmy na zadaszonym pokładzie.
W drogę do portu Malatapay (z którego odpływają łódki do Apo), z wygodnictwa, udaliśmy się tricyklem. Przyjemność ta kosztowała nas 300 php.
Poza tym, tak myślę, że mógłbym mieć kłopot ze zmieszczeniem się do takiego jeepney'a ;) Żeby dostać się do portu, trzeba przecisnąć się przez targowisko.
Ceny łódek przedstawiają się następująco, ceny za całą łódkę:
My skorzystaliśmy z oferty Liberty, tam bowiem postanowiliśmy się zatrzymać. Wcześniej uzgodniliśmy godzinę. Generalnie łódki na Apo wyruszają rano, ale trzeba poczekać, aż uzbiera się cała łódka chętnych. Następne kursy są dopiero po 14:00. Nasza łódź była umówiona na 10:00.
W oczekiwaniu na łódkę zauważyliśmy 6 osobową filipińską rodzinę. Żona się zastanawiała, w jaki sposób oni chcą pojechać w szóstkę na 2 skuterach :D A oni zapakowali się na jeden :mrgreen:
Podróż trwa 45 minut, a po przypłynięciu należy udać się do informacji turystycznej, celem wniesienia opłaty 100 php od osoby.
W pobliżu znajduję się bilbord - mapka Apo, my znajdujemy się w okolicach niebieskiej strzałki.
Oczekując na check in zjedliśmy obiad. Jedną z lepszych stron naszego hotelu było pyszne jedzenie w cenie pokoju. Przysługiwało nam śniadanie z kawą i 2 główne dania w ciągu dnia. Powiem, że o jedzenie nie jest na Apo łatwo. Spotkałem trochę wygłodniałych rodaków :mrgreen:, a nasza restauracja była właściwie na wyspie jedyna (widziałem też mały kram z grillem). Nie zawsze też można w niej kupić jedzenie. Przepraszamy, mamy tylko dla gości, którzy są u nas zakwaterowani :o
Nasz wypasiony apartament miał pokój dzienny z dużym łóżkiem z baldachimem :) Wszytko było wykonane z drewna, więc baldachim zabezpieczał przed spadającymi okruchami drewna. Termity robiły swoje :D
Mieliśmy również prywatny balkon,
szafę :mrgreen:
i łazienkę.
Tak wyglądała spłuczka:
A tak umywalka:
Chciałem się wybrać na drugą stronę wyspy, ale płeć przeciwna odmówiła współpracy :D, więc wybrałem się tylko na mały rekonesans. Wdrapałem się na punkt widokowy koło laguny i sanktuarium (tymczasowo nieczynnego zresztą)