Zawsze chciałem przed 30 - stką zmontować jakieś RTW. Pierwszy plan ubił początek pandemii. Urlop zaoszczędzony i zaklepany... dlatego teraz zanosi się na to, że nic mnie już nie zatrzyma!
:lol:
Będzie to relacja z podróży, w której mam nadzieje zostawić Wam dużo nowych i świeżych informacji, w szczególności na temat tego gdzie zjeść, gdzie wypić kraftowe piwo i jak się poruszać.
:!: Postaram się żeby była live i żeby dla każdego dnia pojawiła się mapka z googla/mapsme dotycząca odwiedzonych miejsc turystycznych, restauracji i barów - czy wyjdzie? Zobaczymy
:!:
Ponadto na pewno pokaże jak się przygotowuje, jak skompletowałem bagaż żeby zmieścić się w wymiarach itp. Wiem, że dla wytrawnych graczy może to być nuda, ale jak uda się kogoś z nowicjuszy zainteresowac to myślę, że warto.
W pierwszej kolejności wrzucam plan podróży:
2023-10-25; 6:15-11:45 Samolot WAW - KUT W6 2023-10-26; 09:25-12:55 Samolot KUT - AUH W6 2023-10-27; 1:30 - 6:10 Samolot AUH - BOM UK 2023-10-29; 11:30 - 7:30 ( 2023-10-30) Samolot BOM - SIN (Eco Premium) SQ 2023-10-30; 10:00 - 11:05 - 13:25 - 14:25 Samolot SIN - BKK - REP AK 2023-11-01; 22:00 - 4:00 (2023-11-02) Autobus Siem Reap - Phnom Penh 2023-11-02; 8:00 - 14:00 Autobus Phnom Penh Ho Chi Minh 2023-11-05; 6:50 - 10:00 Samolot SGN - SIN VJ 2023-11-06 6:40 - 14:25 Samolot SIN - NRT (Eco Premium) NH 2023-11-08; 18:50 - 9:40 samolot NRT- YVR (Vancuver) (Eco premium) AC 2023-11-09; 9:00 - 16:26 samolot YVR (Vancuver) - YYZ (Torronto) AC 2023-11-10; 22:20 - 7:00 (2023-11-11) Autobus Niagara Falls - NYC 2023-11-12; 18:10 - 6:10 samolot JFK - LGW N0 2023-11-13; 20:05 - 23:20 samolot STN - WMI FR
Jak widzicie jest szybko i sprawnie z dużą ilością latania chociaż najdłuższe odcinki w większości ECO+.
Dajcie znać co sądzicie o trasie!
Kothson napisał:
Trzymam kciuki, dorzuć kody linii bo ciężko sobie to zwizualizować.
Dorzucilem
;)Założyłem sobie, że do każdego kraju wybiorę sobie jedną pozycję do przeczytana. Jakaś książka, która traktuje o jego problemach, historii lub jej fabuła toczy się w danym mieście. Na pierwsze rzut poszła książka "Pole śmierci. Nieznana bitwa Polaków z Czerwonymi Khmerami" To reportaż, w którym tytułową bitwą jest starcie Polskich żołnierzy z jakąś tam małą grupką partyzantów (kilka kilometrów od Angkor Wat) więc nazywanie tego bitwą to gruba przesada. Biorąc jednak pod uwagę ich stan przygotowania, to cud że nikt nie zginał. Wskazać należy, że niektórzy wojskowi nadal powątpiewają w realność wydarzeń z tamtej nocy. Także typowa "mgła wojny", a raczej misji stabilizacyjnej. Sam reportaż jest napisany w całkiem zgrabny sposób. Opisy Pol Pot - owksiego reżimu i ich wymysłów zmiatają z nóg. Solidna 6/10 można ale nie trzeba przeczytać.Na drugi rzut poszła książka "Tatami kontra krzesła. O Japończykach i Japonii" autorstwa Rafała Tomańskiego. Wiedziałem, że różnice kulturowe są ogromne, jednak po przeczytaniu tej książki uważam że ona są niesamowicie gigantyczne. Bardzo dobra pozycja, szczególnie początkowe rozdziały. Jednak nie dla fascynatów Japoni, a raczej dla zwykłych zjadaczy chleba, którzy lubują się w lirycznym stylu pisania. Książka to zbiór intrygujących ciekawostek, anegdot i faktów, z pozoru nieuporządkowany, a jednak posiadający pewien łącznik. Autor, od dzieciństwa zafascynowany kulturą japońską, widać że niesamowity pasjonat - również słowa pisanego. Skupia się całkiem sporo na znakach, słowotwórstwie i warstwie duchowej języka japońskiego. Urzekły mnie nawiązania do filmu "Między słowami" i wrzutki o japońskiej literaturze. 7/10 Polecam.Książka numer 3 - "Lalki w ogniu" autorstwa Pauliny Wilk
Poetycki język, (dla mnie zbyt zjawiskowy) pełen kolorowych, kwiecistych i długich opisów. Autorka pisze o zwykłych, codziennych sprawach, Np. jeden z rozdziałów poświęcony jest porannemu rytuałowi toalety, a całość jest tak niesamowicie lekka w warstwie językowej, że nadaje temu prostemu rytuałowi swoisty mistycyzm, niesamowicie oddając jego tempo. Natomiast same tematy i historię są zbyt pomieszane i poplątane. Czasami wydaje się, że autorka sama sobie zaprzecza w poszczególnych rozdziałach. Pozycja nie obowiązkowa, chyba że ktoś lubi taki liryczny reportażowy styl to polecam.Książka numer 4 - Wietnam Prawdziwa wojna. Wietnam w ogniu Jonathan Schell
Trzy osobne reportaże, jednego autora, każdy napisany w inny sposób. Pierwszy dotyczy pojawiających się w debatach na temat wojny w Wietnamie i odpowiednio wyjaśniony przez zdani autora. Najbardziej subiektywna część książki i chyba najbardziej mnie zaciekawiła ze względu na zabarwienie politologiczne. Drugi dotyczy wydarzeń w jednej wiosce i jej historii, najlepsze w historii jest to, że autor widzi wszystko na własne oczy. Trzecia część stanowi wręcz scenograficzne oblicze wojny przeplataną rozmowami z poszczególnymi żołnierzami różnego szczebla. Niezła pozycja, jednak moim zdaniem raczej dla osób już trochę zorientowanych w temacie.-- 25 Paź 2023 04:19 --
To już dziś RUSZAMY- Po przygode! Szybkie śniadanko w lounge, a potem proba unikneicia wnikliwego wzroku pani z wizz na bramce… Forzlaz 40 stary miescie sie w sizerze, ale na bank nie tak wypchany jak mam?
-- 25 Paź 2023 05:04 --
Wyrywkowa kontrola, ale Gruzini i ich fantazja nie zawiedli. Zrobili takie zamkeszanie, że sprytnie udało się ominąć sympatyczną Panią.? Gratis wizz bedzie misl zamowienie na bombelki na pokładzie?
-- 25 Paź 2023 05:18 --
Wyrywkowa kontrola, ale Gruzini i ich fantazja nie zawiedli. Zrobili takie zamkeszanie, że sprytnie udało się ominąć sympatyczną Panią.? Gratis wizz bedzie misl zamowienie na bombelki na pokładzie?Kutaisi 2/10 jako miasto, jednak 9/10, jesli chodzi o jedzenie i wino! Po przylocie strasznie długa kolejka na imigration, prawie 30 minut stania. Ten, kto wymyślił szklane szyby w tym miejscu, które w połączeniu ze slońcem tworza istny piekarnik, powinien za karę stać tam codziennie minimum godzine ? Nocleg mieliśmy na prywatnej kwaterze w Guest House Coffe. Dogadalem sie z wlascicielem na odbior z lotniska i podowzke rano, co razem z noclegiem wyszlo 120 lari. Co biorac pod uwage, iż Georgian bus zawiesil swoje kursy do miasta i trzeba by łapać marszrutke i kombinowac, było akceptowalne. —————————————————————- Reszte dokończe później, bo właśnie sie okazało, że drugi raz w tym roku jestem w ZEA i znowu sa chmury i szansa na deszcz…. Chyba pojde zagrac w totolotka… —————————————————————- Prafarazując, słońca nie ma, ale i tak jest zajebiście - wracam do Was z relacja. Sam nocleg nie zachwycal, pokoj jak na zdjeciach na booking, ale łóżko nienajwygodniejsze, łazienki srednio czyste, natomiast niewatpliwy plus za to, że było 2 minuty od centrum. W pierwszej kolejnosci po pozostawieniu bagazy poszlismy cos zjesc do El Depo. Ponizszy zestaw za 18 GEL(28 zl) 2 x Gruzinski eurolager oraz 5 x Chinkali z miesem i 5 x z serem. Ogolnie na szybka szamke polecam! Następnie udalismy sie na zwiedzanie trzech najwazniejszych atrakcji. Katedra robi wrazenie, szczegolnie widok z miasta. Jednak fakt tego, że przez odbudowe, która faktycznie pozostawia wiele do zyczenia i miejscami wyglada poprostu zle, usunieto ja z listy UNESCO pokazuje, że Gruzja to stan umysłu. Dopadalo nas zmeczenie wiec napilismy sie kawy zaraz obok tej katedry. Pulapka dla turystow - omijajcie szerokim lukiem, o ile espresso jeszcze pijalne, tak capuczina niezbyt. Nastepnie zeszlismy sobie zobaczyc fontanne, opere, biały most i… tyle co ma Kutaisi samo z siebie do zaoferowania. Nie ma co ukrywać - miasto nie porywa. Na kolacje wybraliśmy się do polecanej knajpki Magnolia (link: https://magnolia.emenu.ge/) Wspaniale widoki, a jedzenie tak dobre, ze nie udalo sie zrobic zdjecia, bo magicznie zniknelo? 1 litr wina, 5 x Chinkali z miesem, Kebab z bawola i kulki z sera kosztowaly 68 GEL (108 zl) Nastepnie udalismy sie na poszukiwanie winiarni, ale takiej z prawdziwego zdarzenia. Google przywiodlo nas do wine wibes i nie żałowaliśmy. Ceny umiarkowane, a wina zjawiskowe. Sympatyczny właściciel, ktory przegadal z nami z 2-3 godziny! Goraco polecam, szczegolnie ze podobno najczestszymi goscmi sa wlasnie Polacy. Wybaczcie brak zdjec ale za dobrze sie gadało, żeby wyciagać telefon i pstrykać fotki.
Day 2 Z samego rana wyruszylismy na lotnisko. Pustki niesamowite, bo lot do AUH by W5 jest pierwszy tego dnia. Natomiast przy check in (przypominam nie da sie uzyc mobilnych kart pokladowych) niespodzianka w postaci udowodnienia „sympatycznej” pani, ze stary forzlaz 40 po wyjeciu stelaza zmiesci sie w maly sizer. (zdjecie pogladowe z przygotowań). W zwiazku z tym, ze bylismy juz w AUH w tym roku, to plan mielismy prosty - szybka zawijka na plaze w Yas Island made by Hilton. Gdyby nie to, ze znowu nie uswiadczylem slonca w ZEA, to moglbym polecic miejsce z czystym sumieniem? Panie za free w tygodniu, panowie 150 AED, ale 100 do wydania na barze. Ceny w sumie jak w drozszych miejscach w WWA. Ponizszy zestaw cos kolo 260 AED, drineczki soczyste, a tapasy mega smaczne. Szczegolnie krewetki calkiem solidna porcja, w porownaniu do tych jakie serwuja czasem u nas w kraju… Brak słońca w ZEA okazal sie być malutkim problemem w związku z tym, co się stało potem… Nadciągneła zajebista burza…
Mimo wszystko odlot był opozniony tylko z godzinke. Salonik w AUH przepelniony, z piwa tylko heinekin i jeszcze gorszy budwaiser. Sam lot bez historii, 3h w Eco Vistary. Niczym sie nie roznilo od loty FR czy WiZ. Day 3 Przygode w Indiach czas zaczac od 45-minutowego oczekiwania w 6-osobowej kolejce. W pracy panow pograniczników wbicie wizy najwyraźniej musiało nabrać mocy urzędowej przez odpowiedni czas… Dodatkowo po ladowaniu trzeba wypelnic kartke papierowa dotyczaca przylotu i pobytu. Po cholere to jest, jak i tak wypelniales to wszystko we wniosku wizowym, to ja nie wiem… Zaraz po wyjsciu z sali przylotow zderzamy sie ze sciana ciepla, wilgoci i nieznanych zapachow. Jest ok 7 rano i jest już całkiem jasno. Zdecydowalismy sie na wędrówke pieszą do hotelu. Ja sie spodziewałem, ze będzie syf, ale nie az taki, ze pierwszym obrazkiem z Indii bedzie walka dwóch psów o martwego szczura wielkosci prosiaka… Nie powiem - zmrozilo mnie to strasznie… Pamietajac jednak stare przyslowie, ze zle dobrego poczatki, dalem Indiom druga szanse i sie nie zawiodlem. W Hiltonie szybki, wczesny check in do pokoju dla palacych z mozliwoscia zmiany, jak bedzie wolny jakis dla niepalacych. Bylismy tak zmeczeni, ze bylo nam wszystko jedno. Ostatkiem sil doczlapalismy sie na sniadanie, ktore bylo miksem europejskich standardow i indyjskich wynalazkow. Obsluga bardzo sie stara, w zamian oczekujac jedynie wystawienia opinii na google z ich danymi. To niewielka cena, ktora jestesmy w stanie zaplacic?
Zmeczenie spowodowalo, ze spalismy do 12. Postanowilismy przejechac sie metrem nad morze oraz odwiedzic brewpub i wypic piwko. Jeśli chodzi o podróż metrem, to bardzo przyjemna. Czysto i nie bardziej tloczno niż na M2 w porannych godzinach. Byliśmy oczywiście jedynymi białymi, wszyscy nam sie przygladali, ale w przyjazny sposob. „Plazy” nie trzeba komentowac, zdjecie mowi samo za siebie. Takze zrobilismu z 2-3 fotki i ucieczka do pubu.
Piwka zaskakujaco dobre, szczegolnie IPA.
Pszeniczniak calkiem spoko, bardziej w banana niz gozdziki. Nie mial posmaku gumy balonowej
Ryzowy Lager smakowal jak Kryszta z Pinty, z troche mniejsza goryczka.
Natomiast Ciemny Weizen to 100% smaku Czarnej Dziury.
Wrocilismy do hotelu, stwierdzilismy, ze nie mamy sily nigdzie isc i zjemy w hotelowym lounge. Calkiem dobre jedzenie z obszernego bufetu. Jedyne co to zimne niestety. Do tego podstawowe mocne alkohole, wino i piwo. Pojedli, poogladali krykieta (wiecie, ja jestem eurosportowe dziecko i znam wszystkie te sporty, ktore probowali w PL popularyzować) i wrocili grzecznie do łóżeczka, aby mieć siły na następny dzień. Day 4 Resztę relacji napisze jutro z saloniku przed lotem SQ, dorzuce też zdjecia z Indii@brzemia Jednoczesnie zachwycaja i szokuja. Trzeba to zobaczyc i wyrobic swoje wlasne zdanie. My na pewno wrocimy zobaczyc Taj Mahal i reszte. @Darek M. Bedzie jutro duzo porcja, na zachete nocna panorama. Internet w hotelu niedomaga.
Trasa ok, ale w wielu miejscach będziesz tylko "technicznie". Z dojazdami na lotnisko, noclegiem wiele czasu na faktyczne zobaczenie czegoś, nie zostanie. Ale każdy podróżuje inaczej. Powodzenia!
abelincoln napisał:<troll mode on>Co to za RTW jak nie ma przekroczenia równika
:D </troll>Ale poważniej - wyląda sympatycznie i będę śledził relację.Z Singapuru 137km do równika wiec mozna podciagnac
;) Z checia poczytam, juz dawno nie bylo takiej relacji
;)
Też już od lat się zbieram do jakiegoś RTW - najchętniej do takiego szybkiego i mega męczącego (czasami lubię się tak ułachać w podróży).Dodaj przy każdym z locie linię, bo o ile pierwsze 2 są oczywiste, o tyle przy innych już nie.
Hehe, mam podobna trasę, ale doloty jednak za mile też w Premium i być może zrobię swoją mniejsza relacje we wrześniu. Właśnie miałem pisać, ze to takie niepełne RTW. Przynajmniej będzie ciśnienie, żeby kiedyś zrobić jeszcze raz pełne
IMHO, RTW bez stopa na jakiejkolwiek wyspie na Pacyfiku (Japonii nie liczę
;)) to znacznie gorsza zbrodnia niż nieprzekroczenie równika
;). Powodzenia! ?
Loty z tej samej mega promocji. Moje można powiedzieć, że są prezentem urodzinowym i wyglądają tak:
Wisienką na torcie będzie BOM-SIN SQ w P na A380 (pierwszy raz tym samolotem)
Pełne, pełne, w takiej wersji minimum - bo są w trakcie jednej podróży TPAC+TATL, a to już wystarczy. Technicznie tylko niedomknięte do pełnej satysfakcji, bo nie ma odcinka YYZ-NYC ?Oczywiście jeszcze pełniejsze byłoby pod równikiem, z wszystkimi głównymi kontynentami itp. itd. ale tak jest całkiem fajnie.
benedetti napisał:IMHO, RTW bez stopa na jakiejkolwiek wyspie na Pacyfiku (Japonii nie liczę
;)) to znacznie gorsza zbrodnia niż nieprzekroczenie równika
;). Powodzenia! ?Jako ciekawostka bo nie jest to budżetowe - można polecieć FJ SIN-YVR przekraczając równik i będąc cały dzień (17h) na Fiji za 1000sgd (na ota około 300zł taniej).Ciekawostka nr 2 - taryfa value tańsza niż lite.
-- 25 Paź 2023 04:19 -- To już dziś RUSZAMY- Po przygode!Szybkie śniadanko w lounge, a potem proba unikneicia wnikliwego wzroku pani z wizz na bramce…Forzlaz 40 stary miescie sie w sizerze, ale na bank nie tak wypchany jak mam? -- 25 Paź 2023 05:04 -- Wyrywkowa kontrola, ale Gruzini i ich fantazja nie zawiedli. Zrobili takie zamkeszanie, że sprytnie udało się ominąć sympatyczną Panią.?Gratis wizz bedzie misl zamowienie na bombelki na pokładzie? -- 25 Paź 2023 05:18 -- Wyrywkowa kontrola, ale Gruzini i ich fantazja nie zawiedli. Zrobili takie zamkeszanie, że sprytnie udało się ominąć sympatyczną Panią.?Gratis wizz bedzie misl zamowienie na bombelki na pokładzie?
Kutaisi 2/10 jako miasto, jednak 9/10 jesli chodzi o jedzenie i wino!Po przylocie starsznie długa kolejka na imigration, prawie 30 minut stania. Ten kto wymyślił szklane szyby w tym miejscu, które w połączeniu ze slońcem tworza istny piekarnik powinien za kare stać tam codziennie minimum 1 godzine ?Nocleg mieliśmy na prywatnej kwaterze w Guest House Coffe. Dogadalem sie z wlascicielem na odbior z lotniska i za calosc wyszlo 100 lari. Co biorac pod uwage, ze w zwiazku z tym iż Georgian bus zawiesil swoje kursy do miasta i trzeba by łapać marszrutke i kombinowac było akceptowalne.Reszte dokończe później, bo właśnie sie okazało, że drugi raz w tym roku jestem w ZEA i znowu sa chmury i szansa na deszcz…. Chyba pojde zagrac w totolotka… A teraz napewno musze sie napic.
Czyli Indie jak zwykle nie zawiodły?Trzeba się w końcu przełamać, bo za chwilę może być za późno i będzie jak w Londynie?Wyslane z telefonu przez Tapatalka
Pierwszy plan ubił początek pandemii.
Urlop zaoszczędzony i zaklepany... dlatego teraz zanosi się na to, że nic mnie już nie zatrzyma! :lol:
Będzie to relacja z podróży, w której mam nadzieje zostawić Wam dużo nowych i świeżych informacji, w szczególności na temat tego gdzie zjeść, gdzie wypić kraftowe piwo i jak się poruszać.
:!: Postaram się żeby była live i żeby dla każdego dnia pojawiła się mapka z googla/mapsme dotycząca odwiedzonych miejsc turystycznych, restauracji i barów - czy wyjdzie? Zobaczymy :!:
Ponadto na pewno pokaże jak się przygotowuje, jak skompletowałem bagaż żeby zmieścić się w wymiarach itp. Wiem, że dla wytrawnych graczy może to być nuda, ale jak uda się kogoś z nowicjuszy zainteresowac to myślę, że warto.
W pierwszej kolejności wrzucam plan podróży:
2023-10-25; 6:15-11:45 Samolot WAW - KUT W6
2023-10-26; 09:25-12:55 Samolot KUT - AUH W6
2023-10-27; 1:30 - 6:10 Samolot AUH - BOM UK
2023-10-29; 11:30 - 7:30 ( 2023-10-30) Samolot BOM - SIN (Eco Premium) SQ
2023-10-30; 10:00 - 11:05 - 13:25 - 14:25 Samolot SIN - BKK - REP AK
2023-11-01; 22:00 - 4:00 (2023-11-02) Autobus Siem Reap - Phnom Penh
2023-11-02; 8:00 - 14:00 Autobus Phnom Penh Ho Chi Minh
2023-11-05; 6:50 - 10:00 Samolot SGN - SIN VJ
2023-11-06 6:40 - 14:25 Samolot SIN - NRT (Eco Premium) NH
2023-11-08; 18:50 - 9:40 samolot NRT- YVR (Vancuver) (Eco premium) AC
2023-11-09; 9:00 - 16:26 samolot YVR (Vancuver) - YYZ (Torronto) AC
2023-11-10; 22:20 - 7:00 (2023-11-11) Autobus Niagara Falls - NYC
2023-11-12; 18:10 - 6:10 samolot JFK - LGW N0
2023-11-13; 20:05 - 23:20 samolot STN - WMI FR
Jak widzicie jest szybko i sprawnie z dużą ilością latania chociaż najdłuższe odcinki w większości ECO+.
Dajcie znać co sądzicie o trasie!
Dorzucilem ;)Założyłem sobie, że do każdego kraju wybiorę sobie jedną pozycję do przeczytana.
Jakaś książka, która traktuje o jego problemach, historii lub jej fabuła toczy się w danym mieście.
Na pierwsze rzut poszła książka "Pole śmierci. Nieznana bitwa Polaków z Czerwonymi Khmerami"
To reportaż, w którym tytułową bitwą jest starcie Polskich żołnierzy z jakąś tam małą grupką partyzantów (kilka kilometrów od Angkor Wat) więc nazywanie tego bitwą to gruba przesada. Biorąc jednak pod uwagę ich stan przygotowania, to cud że nikt nie zginał.
Wskazać należy, że niektórzy wojskowi nadal powątpiewają w realność wydarzeń z tamtej nocy. Także typowa "mgła wojny", a raczej misji stabilizacyjnej.
Sam reportaż jest napisany w całkiem zgrabny sposób. Opisy Pol Pot - owksiego reżimu i ich wymysłów zmiatają z nóg.
Solidna 6/10 można ale nie trzeba przeczytać.Na drugi rzut poszła książka "Tatami kontra krzesła. O Japończykach i Japonii" autorstwa Rafała Tomańskiego.
Wiedziałem, że różnice kulturowe są ogromne, jednak po przeczytaniu tej książki uważam że ona są niesamowicie gigantyczne.
Bardzo dobra pozycja, szczególnie początkowe rozdziały. Jednak nie dla fascynatów Japoni, a raczej dla zwykłych zjadaczy chleba, którzy lubują się w lirycznym stylu pisania.
Książka to zbiór intrygujących ciekawostek, anegdot i faktów, z pozoru nieuporządkowany, a jednak posiadający pewien łącznik. Autor, od dzieciństwa zafascynowany kulturą japońską, widać że niesamowity pasjonat - również słowa pisanego. Skupia się całkiem sporo na znakach, słowotwórstwie i warstwie duchowej języka japońskiego. Urzekły mnie nawiązania do filmu "Między słowami" i wrzutki o japońskiej literaturze.
7/10 Polecam.Książka numer 3 - "Lalki w ogniu" autorstwa Pauliny Wilk
Poetycki język, (dla mnie zbyt zjawiskowy) pełen kolorowych, kwiecistych i długich opisów. Autorka pisze o zwykłych, codziennych sprawach, Np. jeden z rozdziałów poświęcony jest porannemu rytuałowi toalety, a całość jest tak niesamowicie lekka w warstwie językowej, że nadaje temu prostemu rytuałowi swoisty mistycyzm, niesamowicie oddając jego tempo.
Natomiast same tematy i historię są zbyt pomieszane i poplątane. Czasami wydaje się, że autorka sama sobie zaprzecza w poszczególnych rozdziałach.
Pozycja nie obowiązkowa, chyba że ktoś lubi taki liryczny reportażowy styl to polecam.Książka numer 4 - Wietnam
Prawdziwa wojna. Wietnam w ogniu
Jonathan Schell
Trzy osobne reportaże, jednego autora, każdy napisany w inny sposób.
Pierwszy dotyczy pojawiających się w debatach na temat wojny w Wietnamie i odpowiednio wyjaśniony przez zdani autora. Najbardziej subiektywna część książki i chyba najbardziej mnie zaciekawiła ze względu na zabarwienie politologiczne.
Drugi dotyczy wydarzeń w jednej wiosce i jej historii, najlepsze w historii jest to, że autor widzi wszystko na własne oczy.
Trzecia część stanowi wręcz scenograficzne oblicze wojny przeplataną rozmowami z poszczególnymi żołnierzami różnego szczebla.
Niezła pozycja, jednak moim zdaniem raczej dla osób już trochę zorientowanych w temacie.-- 25 Paź 2023 04:19 --
To już dziś RUSZAMY- Po przygode!
Szybkie śniadanko w lounge, a potem proba unikneicia wnikliwego wzroku pani z wizz na bramce…
Forzlaz 40 stary miescie sie w sizerze, ale na bank nie tak wypchany jak mam?
-- 25 Paź 2023 05:04 --
Wyrywkowa kontrola, ale Gruzini i ich fantazja nie zawiedli.
Zrobili takie zamkeszanie, że sprytnie udało się ominąć sympatyczną Panią.?
Gratis wizz bedzie misl zamowienie na bombelki na pokładzie?
-- 25 Paź 2023 05:18 --
Wyrywkowa kontrola, ale Gruzini i ich fantazja nie zawiedli.
Zrobili takie zamkeszanie, że sprytnie udało się ominąć sympatyczną Panią.?
Gratis wizz bedzie misl zamowienie na bombelki na pokładzie?Kutaisi 2/10 jako miasto, jednak 9/10, jesli chodzi o jedzenie i wino!
Po przylocie strasznie długa kolejka na imigration, prawie 30 minut stania. Ten, kto wymyślił szklane szyby w tym miejscu, które w połączeniu ze slońcem tworza istny piekarnik, powinien za karę stać tam codziennie minimum godzine ?
Nocleg mieliśmy na prywatnej kwaterze w Guest House Coffe. Dogadalem sie z wlascicielem na odbior z lotniska i podowzke rano, co razem z noclegiem wyszlo 120 lari. Co biorac pod uwage, iż Georgian bus zawiesil swoje kursy do miasta i trzeba by łapać marszrutke i kombinowac, było akceptowalne.
—————————————————————-
Reszte dokończe później, bo właśnie sie okazało, że drugi raz w tym roku jestem w ZEA i znowu sa chmury i szansa na deszcz…. Chyba pojde zagrac w totolotka…
—————————————————————-
Prafarazując, słońca nie ma, ale i tak jest zajebiście - wracam do Was z relacja.
Sam nocleg nie zachwycal, pokoj jak na zdjeciach na booking, ale łóżko nienajwygodniejsze, łazienki srednio czyste, natomiast niewatpliwy plus za to, że było 2 minuty od centrum.
W pierwszej kolejnosci po pozostawieniu bagazy poszlismy cos zjesc do El Depo.
Ponizszy zestaw za 18 GEL(28 zl) 2 x Gruzinski eurolager oraz 5 x Chinkali z miesem i 5 x z serem. Ogolnie na szybka szamke polecam!
Następnie udalismy sie na zwiedzanie trzech najwazniejszych atrakcji. Katedra robi wrazenie, szczegolnie widok z miasta. Jednak fakt tego, że przez odbudowe, która faktycznie pozostawia wiele do zyczenia i miejscami wyglada poprostu zle, usunieto ja z listy UNESCO pokazuje, że Gruzja to stan umysłu.
Dopadalo nas zmeczenie wiec napilismy sie kawy zaraz obok tej katedry. Pulapka dla turystow - omijajcie szerokim lukiem, o ile espresso jeszcze pijalne, tak capuczina niezbyt.
Nastepnie zeszlismy sobie zobaczyc fontanne, opere, biały most i… tyle co ma Kutaisi samo z siebie do zaoferowania.
Nie ma co ukrywać - miasto nie porywa.
Na kolacje wybraliśmy się do polecanej knajpki Magnolia (link: https://magnolia.emenu.ge/)
Wspaniale widoki, a jedzenie tak dobre, ze nie udalo sie zrobic zdjecia, bo magicznie zniknelo?
1 litr wina, 5 x Chinkali z miesem, Kebab z bawola i kulki z sera kosztowaly 68 GEL (108 zl)
Nastepnie udalismy sie na poszukiwanie winiarni, ale takiej z prawdziwego zdarzenia.
Google przywiodlo nas do wine wibes i nie żałowaliśmy. Ceny umiarkowane, a wina zjawiskowe.
Sympatyczny właściciel, ktory przegadal z nami z 2-3 godziny! Goraco polecam, szczegolnie ze podobno najczestszymi goscmi sa wlasnie Polacy. Wybaczcie brak zdjec ale za dobrze sie gadało, żeby wyciagać telefon i pstrykać fotki.
Day 2
Z samego rana wyruszylismy na lotnisko. Pustki niesamowite, bo lot do AUH by W5 jest pierwszy tego dnia. Natomiast przy check in (przypominam nie da sie uzyc mobilnych kart pokladowych) niespodzianka w postaci udowodnienia „sympatycznej” pani, ze stary forzlaz 40 po wyjeciu stelaza zmiesci sie w maly sizer. (zdjecie pogladowe z przygotowań).
W zwiazku z tym, ze bylismy juz w AUH w tym roku, to plan mielismy prosty - szybka zawijka na plaze w Yas Island made by Hilton. Gdyby nie to, ze znowu nie uswiadczylem slonca w ZEA, to moglbym polecic miejsce z czystym sumieniem? Panie za free w tygodniu, panowie 150 AED, ale 100 do wydania na barze. Ceny w sumie jak w drozszych miejscach w WWA. Ponizszy zestaw cos kolo 260
AED, drineczki soczyste, a tapasy mega smaczne. Szczegolnie krewetki calkiem solidna porcja, w porownaniu do tych jakie serwuja czasem u nas w kraju…
Nadciągneła zajebista burza…
Mimo wszystko odlot był opozniony tylko z godzinke.
Salonik w AUH przepelniony, z piwa tylko heinekin i jeszcze gorszy budwaiser.
Sam lot bez historii, 3h w Eco Vistary. Niczym sie nie roznilo od loty FR czy WiZ.
Day 3
Przygode w Indiach czas zaczac od 45-minutowego oczekiwania w 6-osobowej kolejce. W pracy panow pograniczników wbicie wizy najwyraźniej musiało nabrać mocy urzędowej przez odpowiedni czas…
Dodatkowo po ladowaniu trzeba wypelnic kartke papierowa dotyczaca przylotu i pobytu. Po cholere to jest, jak i tak wypelniales to wszystko we wniosku wizowym, to ja nie wiem…
Zaraz po wyjsciu z sali przylotow zderzamy sie ze sciana ciepla, wilgoci i nieznanych zapachow. Jest ok 7 rano i jest już całkiem jasno. Zdecydowalismy sie na wędrówke pieszą do hotelu.
Ja sie spodziewałem, ze będzie syf, ale nie az taki, ze pierwszym obrazkiem z Indii bedzie walka dwóch psów o martwego szczura wielkosci prosiaka… Nie powiem - zmrozilo mnie to strasznie…
Pamietajac jednak stare przyslowie, ze zle dobrego poczatki, dalem Indiom druga szanse i sie nie zawiodlem.
W Hiltonie szybki, wczesny check in do pokoju dla palacych z mozliwoscia zmiany, jak bedzie wolny jakis dla niepalacych. Bylismy tak zmeczeni, ze bylo nam wszystko jedno. Ostatkiem sil doczlapalismy sie na sniadanie, ktore bylo miksem europejskich standardow i indyjskich wynalazkow. Obsluga bardzo sie stara, w zamian oczekujac jedynie wystawienia opinii na google z ich danymi.
To niewielka cena, ktora jestesmy w stanie zaplacic?
Zmeczenie spowodowalo, ze spalismy do 12.
Postanowilismy przejechac sie metrem nad morze oraz odwiedzic brewpub i wypic piwko.
Jeśli chodzi o podróż metrem, to bardzo przyjemna. Czysto i nie bardziej tloczno niż na M2 w porannych godzinach. Byliśmy oczywiście jedynymi białymi, wszyscy nam sie przygladali, ale w przyjazny sposob.
„Plazy” nie trzeba komentowac, zdjecie mowi samo za siebie.
Takze zrobilismu z 2-3 fotki i ucieczka do pubu.
Piwka zaskakujaco dobre, szczegolnie IPA.
Pszeniczniak calkiem spoko, bardziej w banana niz gozdziki. Nie mial posmaku gumy balonowej
Ryzowy Lager smakowal jak Kryszta z Pinty, z troche mniejsza goryczka.
Natomiast Ciemny Weizen to 100% smaku Czarnej Dziury.
Wrocilismy do hotelu, stwierdzilismy, ze nie mamy sily nigdzie isc i zjemy w hotelowym lounge.
Calkiem dobre jedzenie z obszernego bufetu. Jedyne co to zimne niestety. Do tego podstawowe mocne alkohole, wino i piwo.
Pojedli, poogladali krykieta (wiecie, ja jestem eurosportowe dziecko i znam wszystkie te sporty, ktore probowali w PL popularyzować) i wrocili grzecznie do łóżeczka, aby mieć siły na następny dzień.
Day 4
Resztę relacji napisze jutro z saloniku przed lotem SQ, dorzuce też zdjecia z Indii@brzemia
Jednoczesnie zachwycaja i szokuja. Trzeba to zobaczyc i wyrobic swoje wlasne zdanie. My na pewno wrocimy zobaczyc Taj Mahal i reszte.
@Darek M.
Bedzie jutro duzo porcja, na zachete nocna panorama. Internet w hotelu niedomaga.