+1
hiszpan 3 lutego 2022 21:23
To moja pierwsza relacja na tym forum więc wybaczcie potknięcia techniczne. Opisuję moją wyprawę dookoła świata z całą rodziną z roku 2020 (luty) - tuż przed pandemią, wróciliśmy dosłownie parę tygodni przed pierwszym zamknięciem świata. Było jeszcze bardzo tanio, świat był otwarty (poza Chinami) i nikt niczego nie przeczuwał. Pisałem na żywo więc narracja jest z dnia na dzień. Zobaczcie zatem jak można było zabrać dzieci (trójkę), żonę i w miarę tanio (podsumowanie na końcu) oblecieć świat. Ta relacja już była na sąsiednim forum ale mi znikły fotki więc lekko modyfikowaną powtarzam tutaj. Miłego czytania i komentowania:

Podróże to pasja, wielu z Was to przyzna. Czasami zdarzają się jednak bardzo specjalne podróże i Podróż Dookoła Świata do nich na pewno należy!!!.
Dla mnie to nie pierwszyzna, 2 lata wcześniej odbyłem pierwszą samotną podróży RTW.

Image

Tym razem zabieram rodzinkę i chcę okrążyć ziemię w 12 dni dobrze się przy tym bawiąc.
Skąd pomysł? Oczywiście całkowicie przypadkiem natknąłem się na promocję Jetstara. Bilet z Melbourne w Australii do Honolulu na Hawajach w kilku terminach lutowych za 470zł. No ale gdzie Rzym a gdzie Krym! Zaraz, jak się dobrze poszukało to nagle pojawił się Norwegian z Los Angeles do Londynu Gatwick za 670zł. Potem znowu Jetstar z Phuket w Tajlandii do Melbourne za 550zł i tak dalej i dalej

W sumie cała podróż to 9 odcinków:

Image

Wszystkiego ponad 41.000km i przekroczenie równika więc to prawdziwy RTW.
Przyznaję, jest trochę latania (co wszyscy bardzo lubimy) ale i będzie trochę wytchnienia w paru fajnych miejscach po drodze.

Wszystkie rezerwacje oprócz pierwszej do Singapuru (Finnair przez Helsinki) są ze sobą nie połączone, więc będzie mocno hardcorowo na kilku przesiadkach.
Na to wszystko nałożył się jeszcze nieszczęsny koronawirus, który mam nadzieję, nie pogrzebie moich planów.

Planowanie takiej podróży to czysta przyjemność grzebania w różnych wyszukiwarkach połączeń, stronach przewoźników, wyszukiwarkach noclegów i samochodów na wynajem

Odcinki w Azji, Australii i Ameryce poszły dość gładko bo udało się je wszystkie tanio ogarnąć ale został mi jeszcze dolot do Tajlandii w jedną stronę. Najtaniej wychodził Aeroflot (za niecałe 1000zł one-way) ale z baardzo długą, ponad 6-godzinną przesiadką w Moskwie. Niestety w nocy, bo może inaczej bym się pokusił o zdobycie wizy i wyskok na miasto - ale może next time!
Jedyną rozsądną następną opcją był dolot do Singapuru i stamtąd niepołączona rezerwacja tanio na Phuket (Jetstar za 190zł).
Tu przyszedł w sukurs Finnair z ceną prawie 1100zł od osoby za one-way z Warszawy do Singapuru z przesiadką oczywiście w Helsinkach. Jedyny problem, to konieczność opuszczenia Changi z obowiązkowym wyjściem "na miasto" (i pełną odprawą imigracyjną). Mam na to 2,5h więc luuuzik jak się Finnair nie spóźni.
No to lecimy w końcu!!!!
Do Helsinek zabiera nas Embraer 190 Finnaira, który na pokładzie nie oferuje nic ponad jednym kubkiem napoju lub kawy/herbaty. Krótki lot, który szybko będzie zapomniany. Helsinki witają nas temperaturą -7C !!!! Zrobiłem sobie zrzut temperatur, które nas czekają w całej podróży:

Image

Na szczęście wszystko jest o czasie i w Helsinkach szybka 1,5h przesiadka. Na lotnisku Vaanta mamy okazję jeszcze odwiedzić muminki!

Image

Czeka na nas Airbus 350 do lotu do Singapuru.

Image

Podczas check-in - niespodzianka, dostałem upgrade do ich premium economy (nazywanej economy comfort)!!! Juupi! Ale po wejściu do samolotu okazuje się, że mamy tylko troszkę więcej miejsca na nogi (co jest super oczywiście), amenity kit ze skarpetkami i słuchawki z wyciszaniem szumów i to tyle przywilejów, catering i fotele normalne jak w economy. LOT ze swoją premium bije ich na głowę!

Image

Lot jest super o czasie co dla mnie bardzo ważne. Ponieważ siedzimy z przodu to dostajemy bardzo szybko obiad:

Image

Wino lub piwo do posiłku bez problemu nawet z dolewką. Podczas lotu wszystkie ekstrasy są płatne z menu niestety.
Godzinę przed lądowaniem dostajemy śniadanie - nawet bardzo smaczne:

Image

Lot całkowicie bezproblemowy - cała załoga chodzi w maseczkach, zbliżamy się do największego azjatyckiego hubu, a koronawirus nie wybiera.... Lądowanie pół godziny przed czasem co stawia moją przesiadkę w bardzo komfortowej sytuacji sporego zapasu czasowego. Jest bardzo gorąco - żegnam zimę na prawie 12 dni

Image

Trzeba założyć maseczki (hehe kto wiedział, że za chwilkę będzie to nasza codzienność!) no i dookoła ponad 70% ludzi plus cała obsługa też nosi. No cóż taki moment w historii.
Imigracja bez kolejki i jesteśmy w Singapurze prawie z 2 godzinnym zapasem czasowym. Odprawiamy się na Jetstar do Phuket i idziemy oglądać nowiutkie centrum handlowe Jewel na Changi z lasem tropikalnym i gigantycznym wodospadem. Przepiękne!

Image

Idziemy jeszcze na obiad i wbijamy się z powrotem na Changi. Po drodze oprócz wszechobecnych masek i jednej kamerki na podczerwień - żadnych oznak szczegółowych kontroli zdrowotnych pasażerów.
Przy gate czeka na nas A320 Jetstar w krótkim locie na Phuket.

Image

Lot przesypiam i po wielogodzinnej podróży lądujemy w Tajlandii. Do imigracji ponad godzinna kolejka Stoi z nami cały Aeroflot z Moskwy, który równo z nami lądował (z mojego pierwotnego planu). Nie dziwię się już następnego dnia, kiedy odkrywamy, że angielski jest już trzecim używanym językiem na Phuket po rosyjskim i tajskim (w tej kolejności).

No ale ja mam do hostelu ponad 50km. Wymyśliłem sobie, że wypożyczę samochód i dostaję w Avisie Toyotę Vios za 230zł na 2,5 dnia. Jest już późny wieczór więc cała podróż zajmuje mi niecałą godzinę przy bardzo niskim ruchu drogowym. Jeździmy oczywiście lewą stroną ale dla mnie to nie problem W hostelu czekają i idziemy spać w końcu po całej podróży w wygodnych łóżkach z włączoną klimą.

Rano widoczek z okna powala....

Image

Podróż dookoła świata rozpoczęta Pierwszy segment zrobiony i teraz dwa pełne dni w Tajlandii oddechu przed następnymi odcinkami.
Tajlandia była opisywana mnóstwo razy na forum więc nie będę się rozwodził. Jest ciepło i miło, plaża tam gdzie jestem (Karon) jest czysta i dobrze zagospodarowana. Pierwszy dzień schodzi nam na odpoczywaniu po podróży czyli plażowaniu w rajskich klimatach:

Image

Po takiej długiej podróży dzieciaki mi posnęły na leżakach :)

Image

Dookoła słychać praktycznie tylko rosyjski. Większość szyldów w knajpach i sklepikach jest już napisana cyrylicą. Wygląda to naprawdę komicznie ale to obecnie rzeczywistość tej części Phuket. Nie stanowi to dla nas oczywiście żadnego problemu. Trochę tylko śmieszą knajpy oferujące barszcz i pielmieny
No ale przylecieliśmy tu również dla tajskiego jedzenia, które jest imho najlepszą kuchnią na świecie. Wśród gąszczu knajpek dla turystów z pizzą i kebabem (to nie żart!) znajdujemy jeszcze lokaleskie miejsca:

Image

Resztę dnia schodzi na spacerach po okolicy i pokazywaniu dzieciom jak wygląda prawdziwa Azja (tak od trzeciej uliczki od plaży wgłąb wyspy)

Image

No i na straganach moje ulubione mango i inne specjalne owoce, które tutaj smakują obłędnie (nie ma owoców o takich smakach dostępnych w Polsce niestety)

Image

Wieczorem czas udać się na night market, gdzie możemy popróbować owoców morza i innych specjałów tajskich wprost z budek lokalesów. Ale co mnie uderza - nie jest tanio!!! Jestem przyzwyczajony, że w Azji street food jest naprawdę tanie - np. można zjeść pad thaia na ulicy w Bangkoku za około 1USD. Na Phuket trzeba zapomnieć o takich cenach. Najtańsze porcje street fooda to co najmniej 70-80 bahtów! Ale drożyzna - nie doświadczyłem takiej nigdzie w Azji Południowo-Wschodniej. Ceny wszystkiego skrojone pod turystów, którzy płacą i się nie targują (Rosjanie?)
No trudno, trzeba płakać i płacić:

Image

Image

pyszne ośmiorniczki i krewetki a'la satay

Image

coś dla wybrednych dzieci

Image

na koniec dnia- drinki w barze z muzą na żywo (dzieci dostały kasę na lody tajskie )

my tu:

Image

a dzieci tu:

Image

Następnego dnia mamy wieczorem wylot do Melbourne. Postanawiamy zobaczyć trochę atrakcji w okolicy. Jak pisałem wynająłem samochód trochę dlatego, że nasz hostel był daleko od lotniska i sprawdzałem ceny taksówek, które mnie trochę przeraziły. No i okazało się, że transport na Phuket jest kosmicznie drogi. Nie ma klasycznych tuk-tuków za grosze tylko czerwone busiki z ławeczkami kasujące krocie za krótkie przejazdy. Np. z Karon do Patong jest ok 6km. Facet chciał 400bahtów od osoby za ten przejazd!!!! No nie - to nie jest tania Azja! Przyznaję, że nigdy nie prowadziłem samochodu w Azji Południowo-Wschodniej (a jeszcze na dodatek po lewej stronie) Ale - mam szkołę warszawską jeżdżenia za sobą więc - dam radę.

Wynajęcie samochodu okazało się dobrym pomysłem. Szybko opanowałem jeżdżenie wśród szalonych skuterków i można podjechać pod Wielkiego Buddę zwanego Phra Phutta Ming Mongkol Akenakiri, w skrócie Budda Ming Mongkol.

Image

Skończyli go budować niedawno - w 2017 roku ale ciągle trwają jeszcze jakieś prace. Zwiedzanie jest darmowe łącznie z parkingiem pod samą statuą. Budda wygląda bardzo majestatycznie i wokół jego tarasów są świetne widoki na południowy Phuket:

Image

W salach poniżej mnisi buddyjscy błogosławią turystów...

Image

W ogrodach biegają małpy, ustawicznie dokarmiane przez turystów wbrew zakazom. Ruszamy w dalszą drogą na południowy cypel Phuket - Promthep Cape. Tam fajna piesza wycieczka na sam cypelek z pięknymi widokami:

Image

Dzieciaki chcą pooglądać rafę więc jedziemy niedaleko na malutką plażę znaną ze snorkelowania - Yanui Beach. Piękna pogoda, cieplutkie morze, rafa i kolorowe rybki ..... super.

Image

Tak zlatuje miło ostatni dzień w Tajlandii. Po drodze odwiedzamy jeszcze świątynię Wat Chalong, gdzie boso można pochodzić po pagodach. Ładna ale jakoś specjalnie nie rzuca na kolana (jak się już widziało 50 podobnych w Azji...)

Image

Zbieramy się na lotnisko. Wylot o 21.45 a jeszcze trzeba oddać samochód. Po południu na Phuket korki niemiłosierne ale na szczęście mam zapas czasowy. Z południa na północ schodzi prawie 2 godziny w korkach. Na lotnisku znów wszyscy w maskach (na całym Phuket przez 2 dni nikogo w masce nie widziałem). Dodatkowo osobista kontrola temperatury każdego pasażera (trwa 3 sekundy). Bez problemy robimy check-in na lot Jetstarem do Melbourne.
Przy bramce czeka już nasz Dreamliner:

Image

Jeszcze mam ochotę na ostatniego Pad Thaia przed wylotem i żegnamy Azję w tej podróży.

Image

Na pokładzie ciasno, wszystko płatne łącznie z dostępem do PTV, kocyków i poduszek brak a to prawie 9 godzin lotu. Kupiłem na śniadanie jeden z zestawów na ciepło i oto co dostałem!!!!

Image

"Pies tatusia" - dzieci poryczały się ze śmiechu
Lot bezproblemowy znowu, można trochę pospać. W sumie podobny do Norwegiana na longhaul. Przed lądowaniem duże wideo o przepisach imigracyjnych Australii i zakazie wnoszenia jakiegokolwiek jedzenia w dowolnej postaci. Generalnie rozdali duży formularz, gdzie trzeba było wszystko zadeklarować łączenie z faktem chodzenia po rzece i w błocie przed wylotem! Wyglądało groźnie ale cała odprawa w Melbourne poszła super gładko i szybko, nikt o nic nie pytał innego tylko czy byliśmy w Chinach ostatnio..
Jesteśmy w nowym odcinku naszej podróży - Australia!

Image

Zmiana kontynentu nie oznacza dla nas zmiany klimatu Jest ciągle bardzo ciepło i świeci piękne słońce. Jesteśmy w Australii tylko dwa dni więc zaplanowałem na dzień pierwszy przejechanie się kawałkiem Great Ocean Road. Wylądowaliśmy o 10 rano i już po godzinie odbieramy samochód z Avisa. W Australii jest ruch lewostronny więc nie mam problemu z jazdą po Tajlandii

Image

Wbijamy się prosto z lotniska na autostradę M1 i tniemy w kierunku wybrzeża. Niestety pogoda się lekko załamuje i postanawiam dotrzeć do Apollo Bay autostradą A1 i dojazdówką C154 aby tam rozpocząć objazd Great Ocean Road. Wszyscy dookoła jeżdżą równiutko według przepisów a ruch jest znikomy poza miastami.

Apollo Bay wita nas wiatrem i chmurami:

Image

Image

Przed nami Cieśnina Bassa i niewidoczna na horyzoncie Tasmania

Image

Pogoda trochę zniechęcająca ale - jedziemy wzdłuż wybrzeża jedną z najbardziej malowniczych tras Australii.
Krajobrazy zmienne: wybrzeże i lasy z wielkimi paprociami:

Image

Image

Na ten znak wszystkim nam cieszą się michy - ciągle nie mogę uwierzyć, że jesteśmy w Australii !!! (wylądowaliśmy przecież parę godzin temu)

Image

Ale prawdziwych kangurów niestety brak Za to za oknami niekończące się pastwiska dla krów i owiec poprzedzielane płotami.

Image

Mijamy również ślady po pożarach:

Image

Po drodze przy wybrzeżu mnóstwo przepięknych zatoczek:

Image

Image

Moim celem jest dojechać do formacji skalnych znanych jako 12 Apostołów (Twelve Apostles). No i proszę, chmury się rozstępują, wychodzi słońce i mamy Apostołów w pięknej pogodzie

Image

Widok zapiera dech!!

Image

Image

Zdjęcia naprawdę nie oddają tego majestatu bloków skalnych w morzu pięknie oświetlonych popołudniowym australijskim słońcem...

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (10)

tropikey 3 lutego 2022 23:11 Odpowiedz
No, powiem Ci @hiszpan, że wyprawa jak ta lala :D Różne wyjazdy były tu opisywane, ale RTW w 12 dni i to z żoną i trójką dzieci (nawet jeśli już nastoletnich) raczej jeszcze nie było. Że dzieci były zadowolone, to mogę uwierzyć, ale żona to chyba trochę ubarwiła swoje odczucia :DAle smaku to żeś narobił na jakieś kółeczko ;)
benedetti 3 lutego 2022 23:11 Odpowiedz
@tropikey Popatrz na profil @hiszpan-a. Byle kto tych dzieci i żony se nie wychował. ;)Gratuluję wypadu i relacji! :)
macio106 4 lutego 2022 17:08 Odpowiedz
Początek miesiąca, a już chyba znamy zwycięzcę na relację. ;) Nie mniej gratuluję wyjazdu i świetnej relacji.
katka256 7 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
@macio106 dlaczego tak sądzisz? ciekawa wyprawa, ale nie umniejszaj innym. Zobaczymy jak będzie.
januszjanuszewski 8 lutego 2022 17:08 Odpowiedz
Szkoda, że @cccc nie wystawia swoich relacji w konkursie.
benedetti 8 lutego 2022 17:08 Odpowiedz
@JanuszJanuszewski Z całym szacunkiem, ale tylko Twoje głosy nie wystarczą. :lol:
jik 9 lutego 2022 12:08 Odpowiedz
@hiszpan szanuję, takie RTW i to z dzieciakami :)
correos 9 lutego 2022 12:08 Odpowiedz
Ziarno padlo na podatny grunt :) dziekuje za relacje :)
etnomalczik 16 marca 2022 23:08 Odpowiedz
Świetna relacja. Ogarnianie na poziomie master! RTW bliżej mnie :)
grosio94 23 marca 2022 17:08 Odpowiedz
Super relacja, tak się wkręciłem w jej czytanie że mam wrażenie że też tam z Wami byłem :D